Wtorek, 19 marca 2024
Dziennik wyroków i ogłoszeń sądowych
Rej Pr. 2512 | Wydanie nr 5867
Wtorek, 19 marca 2024
2011-07-26

Walka z pornografią dziecięcą a sprawa polska

Jesteśmy społeczeństwem. Za cnotę uważamy dbanie o słabszych i bezbronnych. Co możemy zaproponować dzieciom-ofiarom przemysłu pornograficznego? Jedynie nadzieję, że jeśli tylko uda się porozumieć z administratorem strony lub serwera, ich wizerunki znikną z sieci?

W ostatnim czasie emocje związane z dyskusją nad blokowaniem stron zawierających pornografię dziecięcą wróciły ze zdwojoną siłą. Ponieważ do tej pory opinie na ten temat relacjonowali przeciwnicy tego rozwiązania, czujemy się – jako zwolennicy blokowania – wywołani do odpowiedzi. W dyskusji pojawiło się sporo nieścisłości i demagogiczne argumenty – czujemy się więc w obowiązku jeszcze raz zaprezentować stanowisko Fundacji Dzieci Niczyje, dotyczące blokowania stron internetowych zawierających obrazy wykorzystywania seksualnego dzieci.

Przypominamy, że przedmiotem dyskusji jest art. 21[1] dotyczący blokowania pornografii dziecięcej w Internecie, zawarty w roboczej wersji Dyrektywy dotyczącej zwalczania nadużyć seksualnych, wykorzystywania seksualnego dzieci oraz dziecięcej pornografii, opublikowanej przez Komisję Europejską w marcu 2010 r. Przyglądając się dyskusji, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że dla oponentów blokowania treść artykułu zamyka się w pierwszym zdaniu pierwszego punktu. Proponujemy zapoznać się z całością (patrz przypis).

Jesteśmy zwolennikami zdecydowanego i konsekwentnego usuwania stron zawierających pornografię dziecięcą z Internetu jako najskuteczniejszej metody walki z tego typu treściami. Nie zawsze jednak jest to możliwe. Administratorzy serwerów milczą, ignorują prośby o usunięcie materiałów nawet ewidentnie spełniających kryteria pornografii dziecięcej. Tak dzieje się w przypadku serwisów hostowanych w USA, na Ukrainie, jak i innych serwerów, położonych poza Europą. Co wtedy? Rozłożenie rąk (bo póki co przeciwnicy blokowania nie przedstawiają alternatywy wobec nieskutecznych prób usunięcia treści nielegalnych) nie rozwiązuje sytuacji. Brak działań pozwalających na ograniczenie dostępu do pornografii dziecięcej to drastyczne pogwałcenie prawa do prywatności dziecka. Produkowanie i rozpowszechnianie pornografii dziecięcej nie jest wyłącznie naruszeniem prawa, ale narusza godność dziecka. Uderza również w prawo dziecka do ochrony przed wszelkimi formami przemocy fizycznej lub psychicznej, krzywdzenia lub zaniedbania, złego traktowania lub wyzysku, w tym – wykorzystywania w celach seksualnych. Czy w tej sytuacji powinniśmy pozostać obojętni? Czy mamy opowiedzieć wtedy dziecku o wolności słowa, traktując jego własne upokorzenie jako ofiarę na ołtarzu swobód obywatelskich?

Z naszego punktu widzenia – jako organizacji walczącej z problemem krzywdzenia dzieci – rozwiązaniem byłaby blokada materiałów zawierających takie treści. Co chcemy podkreślić – najpierw próba usunięcia treści nielegalnych, a w przypadku jej nieskuteczności – ich zablokowanie i dalsze działania w celu usunięcia treści tego typu. Tak, blokowanie jest mechanizmem przejściowym, do tego niedoskonałym. Ale połączenie usuwania i blokowania to najlepsze rozwiązanie, które możemy obecnie zaproponować dzieciom-ofiarom przemysłu pornograficznego.

Kolejnym z poważniejszych argumentów używanych przez przeciwników blokowania jest magiczne sformułowanie „wolność słowa”. Ale w tym kontekście to argument nietrafiony. Stoi za nim obawa, że blokowanie stron zawierających pornografię dziecięcą jest pierwszym krokiem ku blokowaniu innych treści. To lęk, którego przyczyn można prawdopodobnie szukać w projekcie rejestrowania stron hazardowych. Żyjemy jednak w państwie prawa, w którym skutecznie działają organizacje pozarządowe patrzące rządowi i posłom na ręce, wspierane przez media nie na darmo nazywane czwartą władzą. Zakres rzeczowy projektu dyrektywy, wokół której toczy się dyskusja, ogranicza się tylko i wyłącznie do pornografii dziecięcej, nie sugerując ani nie proponując blokowania innych treści. Tym samym argumenty odwołujące się do „wolności słowa” są w tym przypadku demagogiczne. W czarnych wizjach blokowanie stron z pornografią dziecięcą jest wstępem do świata z Roku 1984 Orwella. Argument, że dana technologia mogłaby zostać użyta w nieodpowiedni sposób, nie daje podstaw, by zwalczać jej użycie w społecznie użytecznym celu. Dlaczego – w trosce o swobody obywatelskie – nikt obecnie nie protestuje przeciwko zapinaniu pasów w samochodach? Przecież decyzję o ich zapięciu można by pozostawić uznaniu kierowcy i pasażerów. Tymczasem miliony kierowców godzą się na ten obowiązek, co więcej – na penalizację jego lekceważenia. Może dlatego, że co roku pasy ratują życie kilkuset-kilku tysiącom ludzi biorących udział w wypadkach samochodowych? Może więc blokowanie stron internetowych z pornografią dziecięcą pozwoliłoby uchronić tysiące dzieci-ofiar przemysłu pornograficznego przed wtórną wiktymizacją? Może dzięki temu tysiące internautów nie natrafiłoby przypadkowo na strony zawierające sceny gwałtu lub przemocy wobec dzieci, jeszcze zanim te zostaną (być może kiedyś) usunięte z Internetu?

Kolejnym argumentem używanym przez przeciwników blokowania jest łatwość obejścia tego typu zabezpieczeń. Nie róbmy jednak z pedofilów - amatorów dziecięcej pornografii demonów Internetu. Owszem, być może znajdą inny dostęp do materiałów tego typu, ale dlaczego mielibyśmy im ten dostęp ułatwiać? Im dłużej materiały pedofilskie są dostępne w sieci, tym większe prawdopodobieństwo, że zostaną one skopiowane i powielone. Materiały zawierające pornografię dziecięcą to treści wyjątkowo niebezpieczne, gdyż internetowi oglądacze i kolekcjonerzy pod ich wpływem częstokroć zaczynają szukać jeszcze bardziej emocjonujących doznań – zarówno w Internecie, jak i w świecie realnym.

Podsumowując ten wątek: o ile możemy zrozumieć stanowisko osób obawiających się ograniczenia wolności słowa, nie możemy zgodzić się na traktowanie praw dzieci jako karty przetargowej w dyskusji wywodzącej się prawdopodobnie jeszcze z czasów pomysłu na Rejestr Stron i Usług Niedozwolonych. Nic nie uprawnia do łączenia tych dwóch przypadków pod wspólnym hasłem „zamach na wolność w Internecie”.

Projekt dyrektywy podkreśla, że blokowanie podlega gwarancjom. Internauci powinni otrzymać jasny komunikat, dlaczego dana strona jest niedostępna. Musi także istnieć możliwość zaskarżenia decyzji o zablokowaniu danych materiałów. Warto więc skupić się na prawidłowej implementacji procedury blokowania pornografii dziecięcej. I tutaj – na poziomie prawnym i technicznym – liczymy na zaangażowanie stron dyskusji, adekwatne do jej obecnej temperatury.

Nie rozumiemy argumentu używanego przez przeciwników blokowania, zdaniem których może ono zaszkodzić działaniom policji. Według nich blokowanie konkretnych materiałów z pornografią dziecięcą byłoby komunikatem dla osoby je produkującej lub rozpowszechniającej, że policja interesuje się jej działalnością. Czy próba usunięcia tych materiałów, poprzedzająca blokowanie takim komunikatem nie jest? Sami policjanci nie wyrażają podobnych obaw, co więcej – są zwolennikami blokowania. Może więc im zostawmy działania operacyjne związane z walką z pornografią dziecięcą.

Dziś nie możemy liczyć na doskonale działający system współpracy międzynarodowej, dzięki któremu od momentu wykrycia materiałów tego typu do chwili ich usunięcia upływałyby minuty. Jesteśmy jak najbardziej za usprawnianiem współpracy międzynarodowej, ale to proces, który będzie trwał latami. Jednocześnie jesteśmy przeświadczeni, że w tej chwili, w oparciu o dostępne technologie i możliwości, blokowanie – przy wszystkich swoich ograniczeniach – jest istotnym elementem kompleksowej walki z materiałami przedstawiającymi wykorzystywanie seksualne dzieci w Internecie, z dużą skutecznością wykorzystywanym przez wiele państw europejskich: Szwecję, Norwegię, Danię, Wielką Brytanię czy Włochy.

Fundacja Dzieci Niczyje

...................................................................................
[1] Wersja robocza Dyrektywy dotyczącej zwalczania nadużyć seksualnych, wykorzystywania seksualnego dzieci oraz dziecięcej pornografii. Artykuł 21 Blokowanie dostępu do stron internetowych zawierających pornografię dziecięcą.

1. Państwa członkowskie podejmują środki niezbędne do tego, by doprowadzić do zablokowania użytkownikom Internetu na swoim terytorium dostępu do stron internetowych zawierających lub rozpowszechniających pornografię dziecięcą. Blokowanie podlega odpowiednim gwarancjom, w szczególności w celu dopilnowania, aby blokowanie było ograniczone do tego, co jest konieczne, aby użytkownicy byli informowani o powodzie zablokowania i aby dostawcy treści byli w możliwie najszerszym zakresie informowani o możliwości zaskarżenia takiego zablokowania.

2. Bez uszczerbku dla powyższego, państwa członkowskie podejmują środki niezbędne do doprowadzenia do usunięcia stron internetowych zawierających lub rozpowszechniających pornografię dziecięcą.