Wtorek, 19 marca 2024
Dziennik wyroków i ogłoszeń sądowych
Rej Pr. 2512 | Wydanie nr 5867
Wtorek, 19 marca 2024
2011-11-16

'List' Sędziego do Premiera

W dniu dzisiejszym, na łamach serwisu internetowego Gazety Prawnej opublikany został artukuł, którego autorem jest Sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie, jednocześnie członek Krajowej Rady Sądownictwa, Pan Waldemar Żurek. Artykuł ten, jest niejako listem otwartym do Premiera, niezwykle ważnym głosem środowiska sędziowskiego. Z uwagi na to, Redakcja EBOS.PL zdecydowała się na przedruk całość tego swoistego „Listu Sędziego do Premiera”.



Miałem nadzieję, że przez najbliższe lata nie będę musiał pisać o sędziowskich wynagrodzeniach. Niestety, podobnie jak wielu innych sędziów w Polsce czuję się po prostu oszukany. A dla tych, którzy twierdzą, że to zbyt mocne słowa, bo sędziowie przecież nie mają tak źle, odpowiedź mam krótką: trudno jest podejmować polemikę z osobą, która ma z góry założoną tezę

Skupię się jednak na czym innym. Na prośbie do premiera Rzeczypospolitej Polskiej. „Panie Premierze, proszę dokładnie przeanalizować decyzje dotyczące sędziowskich wynagrodzeń. Mam świadomość, że decyzja dzisiaj należy do Pana. Nie mam złudzeń, ani minister sprawiedliwości, ani minister finansów, ani tym bardziej parlament nie będą miały tu decydującego głosu. Dlatego apel skierowany jest do Pana”.

Pozwolę sobie przypomnieć w tym miejscu kilka faktów, które być może uleciały już z pamięci polityków. Byłem przy nich blisko i wierzyłem w to, co ministrowie pańskiego rządu mówili do sędziowskiego środowiska dwa lata temu. Mamy prawo wymagać, by rząd, który przecież jest rządem kontynuacji, dotrzymywał zawartych umów. Wtedy gdy wprowadzano te regulacje, słyszałem o przełomowym, wręcz epokowych mechanizmie, który raz na zawsze pozwoli oderwać sędziowskie wynagrodzenia od kaprysu polityków. Odejście od sztucznie ustalanej rokrocznie kwoty bazowej było dla środowiska niezwykle ważne. Przez lata kolejne rządy po macoszemu traktowały to środowisko. Kolejne ustawy, nie zabezpieczając jakichkolwiek środków i możliwości normalnego sądzenia, „wrzucały” do sądów coraz to nowe kategorie spraw. Pomimo sędziowskiego wysiłku, czasem ponad ludzkie siły, zaległości rosły. Sędziowie pracowali i cierpliwie czekali. Fantastyczny zapis ustawy o ustroju sądów powszechnych, że: „czas pracy określony jest wymiarem zadań”, doprowadzał do wynaturzenia na skalę masową. Jakiekolwiek normy czasu pracy przestały istnieć. Sędziowie, by opanować wpływ spraw, pracowali już nie tylko w soboty i niedziele. Osobiście znam przypadki brania urlopów wypoczynkowych, po to tylko, by pisać uzasadnienia. Sędziowie cały czas traktowali swój zawód jako misję. Ale dookoła zaczęła powstawać szybko klasa średnia, której poziom życia nagle zaczął zbliżać się do Europy Zachodniej. Ożywiły się kontakty z sędziami z Europy. Poczucie ubogiego krewnego doskwierało, ale państwo w potrzebie, na dorobku, etos, poczucie obowiązku.

Nadszedł czas, by stworzyć wreszcie podstawy niezależności finansowej sędziów. Najważniejsze w całej tej batalii, która rozegrała się niespełna trzy lata temu, było wypracowanie takiego mechanizmu, który byłby akceptowalny społecznie, sprawiedliwy i odrywał nas od łaski rządzących. Pamiętamy już czasy, całkiem nieodległe, gdy musieliśmy walczyć o niezawisłość. Politycy grzmieli na nas, grozili palcem z ekranu telewizora, a instrumenty finansowe były kuszącym batem na sędziów, którzy nigdy nie zginali karku przed jakąkolwiek opcją polityczną. Powstał pomysł powiązania naszych wynagrodzeń ze średnią wynagrodzeń w kraju. Sędziowie byli trochę rozczarowani, że długo jeszcze nie osiągną poziomu wynagrodzeń ich kolegów z Zachodu, ale naprawdę cieszyli się tym, że skończy się manipulowanie kwotą bazową, niepewność każdego roku, walka w mediach, by udowodnić swoje racje. Że wreszcie będziemy mogli rozsądnie planować swoje budżety domowe, racjonalnie planować kredyty. Pomysł został zrealizowany w ustawie o ustroju sądów powszechnych.

Artykuł 91 par. 1c wskazał, że podstawę ustalenia wynagrodzenia zasadniczego sędziego w danym roku stanowi przeciętne wynagrodzenie w drugim kwartale roku poprzedniego, ogłaszane w Dzienniku Urzędowym Rzeczypospolitej Polskiej Monitor Polski przez prezesa Głównego Urzędu Statystycznego na podstawie art. 20 pkt 2 ustawy z 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (Dz.U. z 2004 r. nr 39, poz. 353 z późn. zm.). Machnęliśmy już ręką, że drugi kwartał jest zazwyczaj kwartałem „najniższego wynagrodzenia”. Ważna byłą zasada. Politycy, tej koalicji, rządzącej wtedy i dzisiaj, piali z zachwytu. Sukces miał nagle wielu ojców. Jednak okazuje się, że sędziowie mogą dzisiaj nucić jedynie kultowe już strofy piosenki : „...nie wierzę politykom, nie...”

Aktem mającym zerwać umowę z sędziami, jest projekt ustawy z 3 listopada 2011 r. o zmianie niektórych ustaw związanych z realizacją ustawy budżetowej. Wypracowany w pocie czoła mechanizm, mający nas zabezpieczyć przed realnym spadkiem wynagrodzenia, który dokonywał się na przestrzeni lat, zostaje zastąpiony powrotem do kwoty bazowej, która w 2012 roku ma stanowić 3197, 85 zł. Zrywamy zatem umowę, burzymy wypracowany kompromis. W sytuacji gdy w sądach jest już prawie 13 milionów spraw, a my nadal robimy wszystko, by załatwiać jeszcze więcej spraw. Oczywiście wszyscy boimy się kryzysu. Ale faktem powszechnie znanym jest to, że w obecnym budżecie deficyt ma być niższy o ok. 15 miliardów złotych. Czy to oznacza kryzys? Czy jesteśmy zieloną wyspą czy krajem na granicy zapaści? Jeśli teraz chcemy to zniszczyć, to co będzie, gdy przyjdzie prawdziwa zapaść? Martwią mnie wreszcie nieprawdziwe stwierdzenia, że wszyscy muszą zacisnąć pasa, a cała sferę budżetową traktujemy równo. Nie jest to prawda. Pomijam nauczycieli czy emerytów, bo wiem, że każdy ma prawo do godnego wynagrodzenia. Na stronie 18 uzasadnienia projektu wymienione są także inne, wyjątkowo traktowane podmioty, których nazwy przez grzeczność nie wymienię. Zacytuję jedynie fragmenty: „związane jest to ze specyfiką finansowania”, „Określona w planach finansowych wysokość wynagrodzeń znacznie przewyższa poziom z roku poprzedniego”. Cała zatem teoria o solidarnej odpowiedzialności całej sfery budżetowej wali się w gruzy, na co wskazuje samo uzasadnienie projektu.

Ustawodawca jakby przy okazji likwiduje także par. 5 art. 178 ustawy o ustroju sądów powszechnych, który podnosił, że w zakresie wykonywania budżetu w części odpowiadającej sądom powszechnym ministrowi sprawiedliwości przysługują uprawnienia ministra właściwego do spraw finansów publicznych. Czyli koniec przynajmniej teoretycznej niezależności ministra sprawiedliwości, któremu przepis ten dawał pewną autonomię.

Zadziwia mnie także rozdział dotyczący konsultacji społecznych. Na stronie 33 uzasadnienia wśród szeregu podmiotów do których drogą e-mailową wysłany zostaje projekt, w tym do organizacji pracodawców, związków zawodowych i szeregu stowarzyszeń, autor projektu wymienia także Krajową Radę Sądownictwa. Autor, którego nazwiska nie wspomnę, całkowicie zapomina, że Krajowa Rada Sądownictwa nie jest organizacją społeczną, a konstytucyjnym organem państwa, wprost wymienionym w ustawie zasadniczej, a konsultacja z radą jest ustawowym obowiązkiem i trudno zaliczyć ją do tzw. konsultacji społecznych.

Pomimo że projekt wprost nowelizuje ustawę o ustroju sądów czy ustawę o prokuraturze, uzasadnienie nie wymienia jako podmiotów konsultacji społecznych jakiegokolwiek stowarzyszenia sędziów czy prokuratorów. Są za to konsultowane między innymi, np. (i z całym szacunkiem) Związek Rzemiosła Polskiego, Krajowe Stowarzyszenie Przemysłu Tytoniowego czy Polskie Stowarzyszenie Przemysłu Tytoniowego. Może chodzi o to, by o noweli u.s.p. dowiedzieli się tylko sędziowie palacze, akcyzą wspierający budżet państwa? Chyba jednak to mało śmieszny żart.

Powala co innego. Projekt tak ważnej nowelizacji, datowany na 3 listopada, wpływa do krajowej rady 4 listopada. Pismo przewodnie zawiera prośbę, by odpowiedź udzielona była do 10 listopada. Autor wskazuje, że niezgłoszenie uwag w tym terminie oznaczać będzie akceptację projektu. Chyba jednak nie rozumie, do kogo kieruje swoją prośbę. Krajowa rada jest organem kolegialnym i musi podejmować decyzje w określonym trybie i składzie osobowym. Wyznaczanie takiego terminu oznacza całkowitą ignorancję co do zasad działania rady i musi być odczytywane jako fikcyjne wypełnianie ustawowych wymogów uzyskania opinii rady. Taka legislacja musi zasługiwać na jednoznaczne potępienie. Nie wolno tak tworzyć prawa w państwie prawa!

Tym, którzy zapomnieli, przypominam, kolejny raz, że sędziowie nie mogą tworzyć związków zawodowych, nie mają swoich przedstawicieli w komisji trójstronnej, nie mają prawa do strajku, faktycznie nie mają ograniczonych norm czasu pracy. Kto zatem ma bronić ich praw? Krajowa Rada Sądownictwa, w skład której wchodzą także politycy, nie ma inicjatywy ustawodawczej, a jej głos często jest „głosem wołającego na puszczy”. Od kilku miesięcy oczekujemy na spotkanie z Panem Premierem. Ignorowanie głosów płynących ze środowiska powoduje nie tylko frustrację, plany sprzeciwu, ale obniża autorytet sądów, który jest niezwykle cenny dla każdego demokratycznego społeczeństwa. Niski autorytet sądów ma bezpośrednie przełożenie na akceptowalność orzeczeń sądowych.

Ale sędziów broni na szczęście konstytucja. To właśnie dlatego, że nie mamy innego obrońcy. Artykuł 178 konstytucji wskazuje nie tylko, że sędziowie są niezawiśli i podlegają tylko konstytucji oraz ustawom, ale także podkreśla, że sędziom zapewnia się warunki pracy i wynagrodzenie odpowiadające godności urzędu oraz zakresowi ich obowiązków. To jedyna grupa, wprost wymieniona w najważniejszym dla państwa akcie prawnym. Właśnie dlatego, że funkcja sędziego niesie za sobą tysiące ograniczeń, wymagań, obowiązków. Właśnie dlatego, że my nie możemy walczyć o swoje słuszne prawa jak jakikolwiek inny członek naszej narodowej wspólnoty.

Sędziowie stanowią filar demokratycznego państwa. Ignorowanie ich statusu, lekceważenie umów, doprowadzanie do tego, że sędziowie w najlepszym okresie swej pracy odchodzą z zawodu, to szkodzenie państwu. Oczywiście funkcja sędziego zawsze będzie oblegana przez chętnych objąć to stanowisko. Ale czy zależy nam na utrzymaniu w zawodzie osób doświadczonych i dojrzałych, czy chodzi nam tylko o to, by wypełnić wolne etaty?

Znowu muszę przypomnieć, że nie da się porównać roli, jaką pełni sędzia, z innymi przedstawicielami sfery budżetowej. Sędzia nie może ustawowo, poza pracą naukowo-dydaktyczną, zarobkować. A nawet na to zwykle nie ma czasu. To my orzekamy kary dożywotniego pozbawienia wolności, odbieramy dzieci rodzicom, ubezwłasnowolniamy, rozsądzamy milionowe spory, ogłaszamy upadłość ogromnych firm, rozstrzygamy spory podatkowe obywatela z państwem. Nasze decyzje bardzo mocno oddziaływają na każdego obywatela w tym kraju. Nie wolno o tym zapominać.

Domagamy się zatem dotrzymywania słowa przez władzę wykonawczą i ustawodawczą. Domagamy się od Pana, Panie Premierze, rozwagi i dbania o interes Państwa. Autostrady są ważne, stadiony i orliki pewnie też, ale wymiar sprawiedliwości to krwiobieg życia gospodarczego i społecznego. Nie wolno o tym zapominać. Nie chcemy, by jedyną naszą nadzieją pozostał Trybunał Konstytucyjny.

Sędziowie stanowią filar demokratycznego państwa. Ignorowanie ich statusu, lekceważenie umów, doprowadzanie do tego, że sędziowie w najlepszym okresie swej pracy odchodzą z zawodu, to szkodzenie państwu.

Oczywiście funkcja sędziego zawsze będzie oblegana przez chętnych objać to stanowisko. Ale czy zależy nam na utrzymaniu w zawodzie osób doświadczonych i dojrzałych, czy chodzi nam tylko o to, by wypelnić wolne etaty? Znowu muszę przypomniec, że nie da się porównać roli, jaka pełni sędzia, z innymi przedstawicielami sfery budżetowej. Sędzia nie może ustawowo, poza praca naukowo-dydaktyczna, zarobkować. A nawet na to zwykle nie ma czasu. To my orzekamy kary dożywotniego pozbawienia wolności, odbieramy dzieci rodzicom, ubezwlasnowolniamy, rozsądzamy milionowe spory, ogłaszamy upadlość ogromnych firm, rozstrzygamy spory podatkowe obywatela z państwem.
Nasze decyzje bardzo mocno oddziaływają na każdego obywatela w tym kraju. Nie wolno o tym zapominać.
Domagamy się zatem dotrzymywania słowa przez władze wykonawczą i ustawodawczą. Domagamy się od Pana, Panie Premierze, rozwagi i dbania o interes Państwa. Autostrady są ważne, stadiony i orliki pewnie też, ale wymiar sprawiedliwości to krwiobieg życia gospodarczego i społecznego. Nie wolno o tym zapominać. Nie
chcemy, by jedyna naszą nadzieją pozostał Trybunal Konstytucyjny.

Waldemar Żurek, sędzia, członek Krajowej Rady Sądownictwa