Wtorek, 19 marca 2024
Dziennik wyroków i ogłoszeń sądowych
Rej Pr. 2512 | Wydanie nr 5867
Wtorek, 19 marca 2024
2011-11-23

Nie przeszkadza mi nowy Minister Sprawiedliwości

Co ja w ogóle sądzę o tym, że Jarosław Gowin został ministrem sprawiedliwości? Nie przeszkadza mi, że ministrem sprawiedliwości został doktor filozofii, a nie jakiś wielki prawnik. Dlaczego?

Z prawniczego bloga

Zadzwoniła do mnie pewna dziennikarka i spytała: co ja w ogóle sądzę o tym, że Jarosław Gowin ma być ministrem sprawiedliwości? Udzieliłem jej całkiem wyczerpującej odpowiedzi -- ale chyba nie trafiłem w oczekiwania, bo dziś tekst widzę (nie powiem gdzie, bo nie to jest ważne), ale ode mnie nic tam nie ma ;-)

Pozwolę sobie zatem wyłuszczyć w paru punktach moją opinię dlaczego to mi nie przeszkadza, że ministrem sprawiedliwości został doktor filozofii, a nie jakiś wielki prawnik:

- zacznę od wysokiego "c": do tego, żeby mieć pojęcie o ius -- o zasadach funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, o tym co sprawiedliwe i co niesprawiedliwe -- nie trzeba być ekspertem od lex. Minister sprawiedliwości nie jest organem orzeczniczym, nie jest jego zadaniem korygowanie rozstrzygnięć sądowych, także nie po to dorobiliśmy się podziału resortu od Prokuratury Generalnej, by teraz pomstować na fakt, że nie ma prawnika na tym stolcu; ius jest bowiem tylko emanacją filozofii, która powinna być przekuta w możliwie najlepsze lex (ale od przekuwania ius w lex nie jest minister sprawiedliwości);

- to tak jak z ministrem zdrowia, który nie jest o tego by leczyć (choć nadal trzymamy się mitu, że najlepiej, żeby był to lekarz), zaś szef resortu obrony wojny toczyć nie będzie (no i ileś lat już mija odkąd przestano tam powoływać mundurowych) -- tak samo przecież od ministra kultury nikt nie wymaga by najładniejsze wiersze pisał;

- minister sprawiedliwości nie jest przecież od orzekania, sądzenia, karania -- on ma tylko zapewnić właściwym instytucjom właściwe warunki do pracy;

- powinien też jednak umieć wzbić się ponad jakieś ewentualne relacje osobiste, zawodowe czy oczekiwania "reprezentowanych" grup zawodowych -- które to oczekiwania przecież niekoniecznie muszą iść w parze z oczekiwaniami klientów tych grup zawodowych (a coś mi mówi, że jęk niektórych prawników na wieść o nieprzedłużeniu etatu dla Krzysztofa Kwiatkowskiego jest właśnie efektem jakiejś tam symbiozy);

- jeśli bowiem chce się coś zmienić -- a mnie się wydaje, że nadal jest tu sporo do zrobienia -- to lepiej wynająć faceta, który nie będzie planował zmian z myślą o tym "a jak ja się później w tym odnajdę?" Pod tym względem akurat Jarosław Gowin jest kandydatem idealnym: kancelarii na pewno nie otworzy, szefem NRA nie zostanie, z mecenasem Giertychem na pisma procesowe ścigać się nie będzie.

Słowem: jest jak jest, a jak będzie -- zobaczymy.