Wtorek, 19 marca 2024
Dziennik wyroków i ogłoszeń sądowych
Rej Pr. 2512 | Wydanie nr 5867
Wtorek, 19 marca 2024
2012-02-11

Sądy penitencjarne uginają się od spraw

Należy ogłosić amnestię w stosunków do tych, którzy do obycia wyroku już prawdopodobnie się nie zgłoszą. Żeby zmniejszyć liczbę więźniów postuluję, by sądy I instancji nie orzekały kary pozbawienia wolności w stosunku do sprawców drobnych przestępstw. Dziś mamy w więzieniach ok. 40 tys. kryminalnego drobiazgu - stwierdził prof. Stefan Lelental z Uniwersytetu Łódzkiego podczas dyskusji na temat roli i znaczenia sędziów penitencjarnych, w czasie konferencji „Sądownictwo penitencjarne” w siedzibie Instytutu Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji UW w Warszawie.

O sędziach penitencjarnych słychać w mediach tylko wtedy, kiedy przebywając na warunkowym przedterminowym zwolnieniu skazany popełnia kolejne przestępstwo. Daje to fałszywy obraz ich pracy.

– Orzekanie w wydziale penitencjarnym wymaga od sędziego rzemieślniczej biegłości z dozą wrażliwości – twierdzi Piotr Hajduk, przewodniczący wydziału penitencjarnego Sądu Okręgowego w Poznaniu. – Przyglądam się młodym sędziom, którzy przychodzą z sądów I instancji, i widzę, jak bardzo trudno im zrozumieć filozofię udzielania warunkowych zwolnień, które przecież nie są darowaniem kary, ale dalszą resocjalizacją na wolności.

Dopiero po pewnym czasie to trafia do sędziów, czasami lata muszą upłynąć. Potem, kiedy już przekonają się do tej instytucji, istnieje niebezpieczeństwo, że, tak jak ma to miejsce w niektórych zakładach karnych, warunkowe zwolnienia udzielane są w 100 proc. przypadków, co też nie jest właściwe, bo nie powinny być na przykład sposobem na „rozluźnienie” więzienia.

Zdarzają się też rozstrzygnięcia na podstawie błędnych kryteriów. Sędzia jest człowiekiem, może mieć wewnętrzny konflikt z własnym poczuciem sprawiedliwości, jeśli jego przekonania są takie, żeby nie udzielać warunkowego przedterminowego zwolnienia (wpz). Przykładem mogą być sędziowie, którzy zastanawiają się co zrobić z mordercą ks. Jerzego Popiełuszki, czy udzielić warunkowego zwolnienia, bo ten nabył już uprawnienia do ubiegania się o nie, czy też przestępca powinien pozostać w więzieniu do końca kary.

Garstka obsługuje Polskę

– W Polsce jest tylko 146 sędziów penitencjarnych – mówi Mariusz Pankowiec, przewodniczący wydziału penitencjarnego w Sądu Okręgowego w Białymstoku. W pierwszej połowie 2011 r. do sądów penitencjarnych wpłynęło 60 tys. wniosków od dyrektorów więzień o udzielenie osadzonym warunkowego przedterminowego zwolnienia. To o połowę więcej niż w całym 2010 r.

A trzeba pamiętać, że najwięcej wniosków składają sami skazani, dopiero potem dyrektorzy więzień. Najmniej jest ich ze strony prokuratorów, kuratorów oraz sądów z urzędu. Sędzia penitencjarny ma czasem, dzień po dniu, po kilkanaście, a zdarza się, że i po kilkadziesiąt spraw. Do każdej musi napisać uzasadnienie.

Praca sędziego penitencjarnego nie kończy się na udzielaniu warunkowych przedterminowych zwolnień. Zajmuje się on również rozpatrywaniem skarg więźniów, wydawaniem orzeczeń o przerwach w karze pozbawienia wolności i postanowień o skierowanie do odbycie kary w systemie dozoru elektronicznego (SDE), który od 1 stycznia 2012 r. objął cały kraj. Zdaniem sędziego Hajduka wprowadzenie SDE rozłożyło wydziały penitencjarne. – Praca jest bardzo trudna i jest jej więcej, szczególnie pod względem administracyjnym. A sądy nie zostały wzmocnione nowymi etatami.

Aktywny czy pasywny

Rozporządzenie ministra sprawiedliwości z 26 sierpnia 2003 r. przedstawia rolę sędziego penitencjarnego inaczej, niż ma to miejsce w praktyce. Akcentuje aktywność sędziów, którzy powinni identyfikować się z rzeczywistością zakładów karnych oraz wywierać wpływ na jej ulepszanie. Tymczasem mamy do czynienia z odtrąceniem aktywnej roli sędziego penitencjarnego w polityce penitencjarnej. Sędziowie udzielają, lub nie, wpz, co stanowi rolę raczej pasywną.
– Jako aktywny podmiot sędzia powinien posiadać intelektualną mapę sytuacji w konkretnym zakładzie karnym. W skargach osadzonych zawarte są treści o rzeczywistości więziennej, którą należałoby zbadać. Sędzia penitencjarny powołany jest po to, żeby zająć się więzieniem – twierdzi dr Paweł Moczydłowski, doradca dyrektora generalnego SW. Podobnie uważa dr Teodor Bulenda, kryminolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

– Zamiast orzekać w sprawach, możemy wykonywać obowiązki z rozporządzenia o nadzorze penitencjarnym, ale jak znaleźć na to czas – tłumaczy sędzia Pankowiec z Białegostoku. – Oprócz sprawowania funkcji administracyjnych orzekamy w wydziale odwoławczym i w swoim. Rocznie jest kilka tysięcy spraw, do tego dochodzi nadzór sędziowski – u nas osiem jednostek wizytowanych w ciągu roku.

Skargi

– Jeśli chodzi o wpz, jesteśmy na dobrej drodze, szczególnie w kwestiach szybkości postępowań i uwzględnionych wniosków. Gorzej z nadzorem penitencjarnym sprawowanym przez sąd, który chroni przed niesprawiedliwym traktowaniem przestępców, po to istnieje m.in. prawo skazanego do skarg – wyjaśnia Piotr Hajduk. – W praktyce dziesiątki czy może setki irracjonalnych skarg trafiają do sądu, skarg wynikających ze złośliwości, podłości, ze słabości. Istnieje obawa, aby nie zgubić tej zasadniczej, aby nie została pominięta informacja, że dyrektor w jakimś zakładzie karnym biega z nożem po jednostce penitencjarnej.

Sędzia Mariusz Pankowiec podkreśla, że mamy dwa rodzaje skarg, które są ze sobą często mylone. Pierwsza, skarga procesowa (w trybie art. 7 kkw), gdzie sędzia ma siedem dni ustawowych na podjęcie decyzji. Drugi rodzaj, to skarga skazanego na życie w więzieniu niezgodne, według opinii penitenta, z prawami człowieka (na służbę zdrowie, złe traktowanie itp), skuteczna w trybie art. 6 par. 2 kkw – tutaj sędzia nie ma terminu na jej rozpatrzenie.

– Liczba tego rodzaju skarg w ostatnim czasie jest bardzo wysoka – ocenia Pankowiec. – Jak je badamy? W różny sposób, jeździmy również do więzień i rozmawiamy ze skazanymi. Osobowość sędziów penitencjarnych jest inna, nietypowa. To nie „czarny” sędzia, który siedzi za stołem. Musimy aktywnie interweniować formalnie lub mniej formalnie. Ale spraw i obowiązków jest zbyt wiele, aby móc w pełni nadzorować areszty i zakłady karne.

– Sędzia jako aktywny podmiot kształtuje również politykę kryminalną. W Poznaniu jesteśmy przodownikami w zastępowaniu kar z warunkowym zawieszeniem karami wolnościowymi. Mamy w naszym okręgu największą liczbę kar ograniczenia wolności – twierdzi sędzia Hajduk.

W walce z przeludnieniem?

Słyszy się głosy, że w warunkach permanentnego przeludnienia więzień oczekuje się specjalnej mobilizacji sędziów penitencjarnych. Dr Moczydłowski: – Nie jest to rolą sędziego, ale może on wpływać na rzeczywistość przeludnienia więzień, które zabija pracę resocjalizacyjną, czyni ją trudną i ograniczoną. Zdaniem Piotra Hajduka nie powinniśmy iść w tym kierunku.

Tak samo twierdzi prof. Stefan Lelental z Uniwersytetu Łódzkiego: – Jestem przeciwnikiem tego, aby inspirować sądy do udzielania wpz ze względu na przeludnienie. Żeby zmniejszyć liczbę więźniów postuluję, by sądy I instancji nie orzekały kary pozbawienia wolności w stosunku do sprawców drobnych przestępstw. Dziś mamy w więzieniach ok. 40 tys. kryminalnego drobiazgu. I należy ogłosić amnestię w stosunków do tych, którzy do obycia wyroku już prawdopodobnie się nie zgłoszą. Dr Moczydłowski też szuka rozwiązania, i zastanawia się, co zrobić z osobami mającymi prawomocne wyroki, które nie są wykonywane: – Należy zwrócić się do prezesów sędziów o rozpatrzenie wyroków zalegających, np. aby je zawieszać.

Nadzór sędziowski

W 2010 r. sądy penitencjarne przeprowadziły 550 wizytacji i lustracji różnych miejsc zatrzymań: zakładów karnych, aresztów śledczych, szpitali psychiatrycznych i policyjnych izb zatrzymań. – Dzięki tym wizytacjom placówki te stają się coraz bliższe ideału, m.in. poprzez przeprowadzane remonty – twierdzi Tomasz Nowiński z Departament Wykonania Orzeczeń i Probacji.

Zdaniem prof. Andrzeja Rzeplińskiego zdarzają się przekłamania w sprawozdaniach powizytacyjnych, np. napisano, że trwała dwa dni, a w rzeczywistości jeden dzień, ponadto są one szablonowe. – Wizytacje są zbyt krótkie – twierdzi prof. Rzepliński. – Co sędzia może zobaczyć w ciągu jednego dnia, kiedy jednostka penitencjarna mieści tysiąc więźniów, a częstotliwość wizytacji jest rzadka. Nie zdarza się, żeby sędzia poszedł do celi ze skazanym sprawdzić jego sytuację, co mogłoby mieć istotny wpływ na udzielenie warunkowego zwolnienia. 30 wniosków w ciągu dwóch godzin potrafi sędzia niekiedy załatwić.

Na szczęście istnieje coraz większa kontrola społeczna nad wykonywaniem kary pozbawienia wolności, do czego przyczynia się krajowy mechanizm prewencji. Udział czynnika społecznego w nadzorze rośnie, czego przykładem jest działalność Uniwersyteckiej Kliniki art. 42 kkw (piszemy o tym na str. 7).

Niezawisłość jak karawana

Zdaniem prof. Lelentala liczba orzeczeń wydanych przez sądy penitencjarne jest właściwie nieznana. – Sądy penitencjarne, moim zdaniem, wydają ok. 100 tys. orzeczeń rocznie, 50 tys. dotyczy warunkowych zwolnień. To, co interesuje Służbę Więzienną, to orzecznictwo dotyczące wpz, jednak, my naukowcy, znamy tylko niewielką liczbę spraw, tych opublikowanych m.in. w krakowskich zeszytach sądowniczych, i wyciągamy z nich opinię.

– Kto decyduje o tym, które są publikowane? Kto ma wpływ na orzecznictwo sądowe? Czy sądy chcą być niezawisłe? - zastanawia się prof. Lelental. – Kiedy w mediach „krzyczą”, że sędzia zwolnił warunkowo przestępcę, który na wolności popełnił kolejną zbrodnię, konsekwencją jest, że sądy wydają mniej warunkowych zwolnień. A przecież sąd tylko prognozuje, nie jest jasnowidzem i konsekwentnie odwołuje wpz, jak trzeba. Sądy powinny być jak karawana, niech wokół szczekają, a my jedziemy dalej. Natomiast warunkowe przedterminowe zwolnienia – udzielane na podstawie dyrektyw i obowiązującego prawa, przesłanek i okoliczności popełnionego przestępstwa. Orzecznictwo sądu penitencjarnego nie powinno być wrażliwe na wpływy polityczne.

Sędzia Pankowiec wypowiadając się w sprawie orzeczeń sądów apelacyjnych stwierdza, że są one zmorą orzecznictwa. Sądy orzekają odmiennie w takich samych przypadkach. Zgadza się z nim Piotr Hajduk: Istnieje brak praktyki penitencjarnej sędziów sądu apelacyjnego. Dlatego jest potrzeba kształtowania tych sądów, aby mogły wejść w istotę wpz.

– Istnieje tzw. turystyka skazanych, którzy chcą z pewnych okręgów więziennych wyjeżdżać a do pewnych przebyć w celu uzyskania warunkowego zwolnienia. Służba Więzienna jest tutaj w trudnej sytuacji, bo uwzględniając prośby więźniów organizuje dla nich transporty, których jest rocznie kilka tysięcy. Poza tym dyrektor więzienia jest w niekomfortowej sytuacji, jeśli chodzi o warunkowe zwolnienia, bo nie może pozostać obojętny w tych sprawach. Albo jest za (wtedy występuje z wnioskiem o wpz) albo przeciw, to wtedy gdy z wnioskiem nie występuje. A przecież zdarzają się sytuacje, kiedy dyrektor chciałby zachować niezależność, pomimo tego, że skazany w więzieniu zachowuje się poprawnie.

Niepoważnie w poważnych sprawach

– Widziałem posiedzenie sądu penitencjarnego – opowiada dr Teodor Bulenda. – Gmachy sądowe zwykle są piękne, okazałe, a posiedzenie sądu penitencjarnego odbywa się gdzieś w prymitywnych warunkach w świetlicy, w ubogo wyposażonym pomieszczeniu. W rogu stoi skazany i jest odpytywany, stawiany w kącie w swojej własnej sprawie. Sędzia bez togi (nie ma wymogu prawnego ubierania się w togę przez sędziów penitencjarnych na rozprawach poza gmachem sądu). Orzeka. Natomiast na rozprawie przed sądem I instancji sprawca czynu widzi togi, łańcuchy i otrzymuje karę miesiąca pozbawienia wolności.

W opinii prof. Stefana Lelentala, w sądach penitencjarnych, w składzie jednoosobowym, na krótkim posiedzeniu sędzia orzeka w sprawach, jakie decydują o pięciu, dziesięciu latach życia człowieka, który spędzi je w zakładzie karnym lub w domu. – Czy w poważniejszych sprawach nie powinno się orzekać w składzie kilkuosobowym? – pyta. – Jaki stosunek będzie miał skazany do sędziego, kiedy traktowany jest przy orzekaniu w sposób lekceważący? W tak ważnej dla niego sprawie, czy ma iść do domy czy zostać w więzieniu, posiedzenie trwa 4-5 minut. Tak krótko dlatego, że sędzia ma po kilkanaście spraw dziennie i do każdej trzeba napisać uzasadnienie. Samo ogłoszenie postanowienia bywa byle jakie, skazany jest wysłuchiwany lub nie, i do widzenia.

Poza tym pozostaje kwestia niejawności posiedzeń. Istnieje konieczność ich transmitowania i organizowania minikonferencji. Dopiero takie rozwiązanie spowoduje ich lepszą „jakość”. – Również istotny jest udział adwokatów skazanych podczas rozpraw – mówi sędzia Hajduk. – Na szczęście coraz częściej to się zdarza, przynajmniej u nas, w okręgu poznańskim.

Okiem więźniów

Do rzecznika praw obywatelskich wpływają wnioski więźniów o nieprawidłowościach działania sądów i sędziów penitencjarnych. Skazani skarżą się m.in. na brak możliwości wypowiedzenia się przed sądem (sędzia zadał krótkie jedno, dwa pytania, skazany czuł się niewysłuchany). Sąd, odmawiając udzielenia warunkowego zwolnienia, zarzucał skazanemu, że był kilkakrotnie karany dyscyplinarnie, ale nie podano ile razy, a dyrektor faktycznie go nie ukarał. Uzasadnienia są lakoniczne, typu: wyrok jest odległy, negatywna prognoza kryminologiczna, groźny rodzaj przestępstwa. Zbyt często odmawia się temu samemu skazanemu, a on przecież nabył prawo do ubiegania się o wpz. Są skargi na dyrektorów więzień, że nie dotrzymują obietnic wystąpienia z wnioskiem o wpz w zamian za poprawne zachowanie. A również na opinie, które leżą u podstaw podejmowania decyzji, m.in. były narzekania ma brak aktualnych wywiadów środowiskowych lub na ich nierzetelność.

----------------------------------------------
Dyskusja na temat roli i znaczenia sędziów penitencjarnych odbyła się podczas konferencji „Sądownictwo penitencjarne” w siedzibie Instytutu Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji UW w Warszawie.
Agata Pilarska-Jakubczak