Wtorek, 19 marca 2024
Dziennik wyroków i ogłoszeń sądowych
Rej Pr. 2512 | Wydanie nr 5867
Wtorek, 19 marca 2024
2014-01-07

O prezydencie, co nie chce być strażnikiem konstytucji

Nikt w Polsce nie ma większych możliwości dbania o jakość prawa niż prezydent-strażnik konstytucji. Tymczasem dziwaczną praktyką polityczną jest, że prezydent, który jest za a nawet przeciw, i który ma pod adresem jakiejś nowej ustawy konkretne zarzuty natury konstytucyjnej, zamiast skorzystać ze swoich prerogatyw robi dokładnie tak, jak kilka dni temu zrobił Bronisław Komorowski - jedną podpisuje się pod ustawą, a drugą ręką pisze wniosek o zbadanie jej zgodności z konstytucją.

Z prawniczego bloga …

Postanowiłem skrytykować merytorycznie decyzję prezydenta Bronisława Komorowskiego, który podpisał nieszczęsną nowelizację OFE, a następnie złożył wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie jej zgodności z konstytucją.

Z konstytucji RP
art. 122 ust. 3. Przed podpisaniem ustawy Prezydent Rzeczypospolitej może wystąpić do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem w sprawie zgodności ustawy z Konstytucją. Prezydent Rzeczypospolitej nie może odmówić podpisania ustawy, którą Trybunał Konstytucyjny uznał za zgodną z Konstytucją.
art. 126 ust. 2. Prezydent Rzeczypospolitej czuwa nad przestrzeganiem Konstytucji, stoi na straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa oraz nienaruszalności i niepodzielności jego terytorium.
art. 191. ust. 1. Z wnioskiem w sprawach, o których mowa w art. 188, do Trybunału Konstytucyjnego wystąpić mogą:
1) Prezydent Rzeczypospolitej, Marszałek Sejmu, Marszałek Senatu, Prezes Rady Ministrów, 50 posłów, 30 senatorów, Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, Prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego, Prokurator Generalny, Prezes Najwyższej Izby Kontroli, Rzecznik Praw Obywatelskich (...)

Zacznijmy może od tego, że w sprawie zastosowanie mają ("powinny mieć", bo nie miały...) trzy kluczowe normy naszej ustawy zasadniczej:

• podstawową funkcją ustrojową urzędu prezydenta jest czuwanie nad przestrzeganiem konstytucji (art. 126 ust. 1 konstytucji);

• w tym celu głowa państwa -- uprawnienie to nie przysługuje innemu organowi -- ma wyjątkowe uprawnienie do wnioskowania o kontrolę uprzednią konstytucyjności ustaw; najprościej rzecz ujmując: prezydent w toku procesu ustawodawczego może odmówić podpisania ustawy, co do której ma wątpliwości i skierować ją do Trybunału Konstytucyjnego (art. 122 ust. 3 konstytucji);

• prezydentowi przysługuje też prawo złożenia wniosku o zbadanie zgodności z konstytucją każdej innej, funkcjonującej już w porządku prawnym, ustawy. Wniosek taki (dla odmiany nazwany kontrolą następczą) może złożyć także szereg innych organów (w tym m.in. Marszałkowie izb parlamentarnych, premier, 50 posłów, 30 senatorów, ombudsman, etc.- art. 191 ust. 1 pkt 1 konstytucji).

Słowem: nikt w Polsce nie ma większych możliwości dbania o jakość prawa niż prezydent-strażnik konstytucji.

Tymczasem dziwaczną praktyką polityczną jest następujące działanie: prezydent, który jest za a nawet przeciw, i który ma pod adresem jakiejś nowej ustawy konkretne zarzuty natury konstytucyjnej, zamiast skorzystać ze swoich prerogatyw ("nie pozwolę, by prawo niezgodne z konstytucją obowiązywało choćby przez moment, więc odsyłam tę ustawę do zbadania przez Trybunał"), robi dokładnie tak, jak 3 dni temu zrobił Bronisław Komorowski -- jedną podpisuje się pod ustawą, przez co pozwala na wywarcie przez nią skutków, a drugą ręką pisze wniosek o zbadanie jej zgodności z konstytucją. (Wcale nie na marginesie podkreślam, że to nie jest specyfika obecnego gospodarza Pałacu, to nie jest żadna nowość -- przypomnieć można, że gestem strusia wykazał się on np. w przypadku ustawy o waloryzacji emerytur).

Moim zdaniem jest to błąd, a nawet więcej -- naruszenie ducha konstytucji.
Wierzę, że ojcowie konstytucji mieli na myśli następujący mechanizm: w toku procedury prawodawczej prezydent może, w zależności od rodzaju zarzutów zgłaszanych pod adresem projektu ustawy albo założyć weto (jeśli nie zgadza się z nim politycznie), albo też -- jako strażnik wartości konstytucyjnych -- skorzystać ze swojego wyjątkowego uprawnienia: skierować ją w celu zbadania przez Trybunał Konstytucyjny w trybie kontroli uprzedniej.

Natomiast kontrola następcza dotyczyć powinna wyłącznie aktów prawnych, w procedowaniu których dany prezydent nie miał możliwości uczestniczyć (i nie mógł skorzystać z uprawnień określonych w art. 122 ust. 3 lub ust. 5 konstytucji). Czyli w sytuacji, kiedy przyszedł na gotowe i musi posprzątać po poprzednikach. Ale dopóki może działać od razu -- powinien działać od razu. Jest bowiem strażnikiem konstytucji, a nie notariuszem uchwał rządowych.
Oczywiście takie reguły nie wynikają wprost z litery ustawy zasadniczej, ale można je wyinterpretować z innych zasad -- na przykład właśnie z tego, że prezydent jest strażnikiem konstytucji (a nie strażnikiem czyjegoś interesu).
Moim zdaniem oznacza to, że prezydent Komorowski, jeśli ma na tyle poważne zarzuty wobec ustawy, że decyduje się na wniesienie sprawy do TK, powinien był zdecydować się na to, do czego jest powołany.