Wtorek, 19 marca 2024
Dziennik wyroków i ogłoszeń sądowych
Rej Pr. 2512 | Wydanie nr 5867
Wtorek, 19 marca 2024
2014-07-01

Ośla siekierka czyli poprawianie błędów ustawodawcy

Pewnego razu panie posłanki i panowie posłowie postanowili zmienić ustawę o zakwaterowaniu Sił Zbrojnych RP, by uczynić ją bardziej "humanitarną". Dokładnie chodziło im o to, żeby zrobić tak, żeby cywile zajmujący wojskowe lokale (kwatery) - głównie rodziny zmarłych wojskowych - nie byli wyrzucani przez wojsko na bruk, tylko mogli w razie czego liczyć na lokal socjalny od gminy. No i żeby o obowiązku opuszczenia lokalu decydował niezawisły sąd, a nie bezpośrednio zainteresowany odzyskaniem lokalu wojskowy urzędnik.

Z sędziowskiego bloga ...

Osiągnąć zamierzony cel można było bardzo łatwo. Wystarczyło zapisać w ustawie, że Dyrektor oddziału Wojskowej Agencji Mieszkaniowej (czy kogo by tam upoważniono), może zażądać od cywila opuszczenia kwatery zajmowanej bez tytułu prawnego. Do tego trzeba było zaznaczyć, że o obowiązku opuszczenia lokalu orzekają sądy powszechne, stosując odpowiednio przepisy ustawy o ochronie praw lokatorów. W tym jednym przepisie byłoby wszystko co potrzeba - wykreowanie cywilnoprawnej podstawy żądania, zastrzeżenie drogi sądowej w sądzie powszechnym i wyraźne odesłanie do przepisów dotyczących orzekania o prawie do lokalu socjalnego, żeby nie było wątpliwości że należy je stosować. Bardzo proste. Niestety nie dla panów prawodawców, którzy postanowili to zrobić po swojemu. Jak? Ano popatrzmy.

Jeżeli chodzi o pierwszą część, to wyszło im całkiem dobrze. Przepis art. 29b Ustawy o zakwaterowaniu Sił Zbrojnych RP stanowi że:

„Osoby inne niż żołnierz zawodowy, które zamieszkują kwatery albo inne lokale mieszkalne, są obowiązane do ich opróżnienia w terminie trzydziestu dni od dnia doręczenia wezwania właściwego dyrektora oddziału regionalnego.”

Mamy więc potrzebne nam źródło cywilnoprawnego obowiązku opuszczenia lokalu. Popatrzmy jednak dalej, jak ustawodawca poradził sobie z odesłaniem roszczeń z tego tytułu na drogę sądową (ustawa o zakwaterowaniu bazuje na drodze administracyjnej) oraz z przywołaniem przepisów o lokalach socjalnych. Szukamy... szukamy... szukamy... i im bardziej wpatrujemy się w tekst ustawy tym bardziej takiego przepisu w niej nie ma... Jest tylko art. 45 ust 3, w którym - poza listą osób, których nie można usunąć z lokalu w trybie administracyjnym - zapisano:

„[...]dyrektor oddziału regionalnego kieruje do sądu powszechnego pozew o opróżnienie lokalu mieszkalnego, orzeczenie o uprawnieniu do otrzymania lokalu socjalnego, o wezwanie do udziału w postępowaniu gminy oraz zasądzenie odszkodowania”.

I tyle. To wszystko. Pouczenie dla dyrektora odnośnie tego że ma "skierować" do sądu pozew o opróżnienie lokalu, i co ma w nim napisać. Coś, co powinno znaleźć się nie w ustawie, a w jakimś zarządzeniu MON, określającym jak dyrektorzy oddziałów WAM mają wykonywać swe obowiązki. Nawiasem mówiąc trudno nawet zgadnąć dlaczego ów dyrektor miałby wnosić o "wezwanie" gminy do udziału w postępowaniu, do udziału w procesie "wzywa się" bowiem osoby, które powinny być pozwanymi, a nie są (art 194, 195 kpc). Gmina natomiast, jako zainteresowana rozstrzygnięciem w przedmiocie lokalu socjalnego powinna być zawiadomiona o toczącym się postępowaniu, by umożliwić jej wstąpienie do udziału w sprawie w charakterze interwenienta ubocznego zgodnie z art. 84 kpc, dokładnie tak samo jak nakazuje to przepis art. 15 ust 2 Ustawy o ochronie praw lokatorów:

"W sprawie o opróżnienie lokalu sąd z urzędu zawiadamia gminę właściwą ze względu na miejsce położenia lokalu podlegającego opróżnieniu w celu umożliwienia jej wstąpienia do sprawy."

Wydaje się jednak, że nie ma co tu doszukiwać się jakiejś głębszej idei, i przy wykładni tego przepisu zamiast założenia że ustawodawca jest racjonalny i wie co robi należy zastosować narzędzie lepiej dostosowane do realiów dzisiejszej legislacji. To narzędzie to założenie, że nie należy poszukiwać ukrytego sensu przepisu, jeżeli jego brzmienie można wytłumaczyć niekompetencją ustawodawcy. Narzędzie to nazwałem - z braku lepszego pomysłu - oślą siekierką, i wygląda na to, że będzie ono w częstym użyciu. I tylko na marginesie dodam, że cytowany przepis w jego pierwotnej wersji (wprowadzonej ustawą z dnia 29 stycznia 2009 r. ) brzmiał:

"[...] dyrektor oddziału regionalnego Agencji występuje do sądu z pozwem o nakazanie opróżnienia lokalu mieszkalnego, orzeczenie o uprawnieniu do otrzymania lokalu socjalnego, o wezwanie do udziału w procesie gminy oraz określenie odszkodowania.”

Prawdziwy majstersztyk legislacji, nieprawdaż? Wręcz doskonałe zastosowanie języka prawnego... spuśćmy więc nad nim zasłonę milczenia, i wróćmy do naszych osłów i siekierek. Skończyliśmy na pouczeniu dla dyrektora, że ma "skierować" pozew do sądu, i wnosić w nim o orzeczenie o uprawnieniu do otrzymania lokalu socjalnego, "wezwanie" gminy do udziału w postępowaniu oraz zasądzenie odszkodowania. Za co ma być to odszkodowanie ustawa nie wyjaśnia, ale najwidoczniej ustawodawca wyszedł z założenia, że sąd będzie wiedział. Ale to szczegół. Zastanówmy się natomiast co sąd ma zrobić z tym pozwem, jak już zostanie do niego "skierowany". A w szczególności co zrobić z zawartym w nim wnioskiem o orzeczenie o uprawnieniu do otrzymania lokalu socjalnego.

W przypadku zwykłych "cywilnych" eksmisji orzekanie o prawie do lokalu socjalnego (lub o braku takiego prawa) opiera się o przepis art. 14 Ustawy o ochronie praw lokatorów. Przepis ten w ustępie 1 wprowadza zarówno obowiązek orzeczenia w każdym przypadku (z paroma wyjątkami wynikającymi z innych przepisów) o prawie lub braku prawa do lokalu socjalnego, jak i wskazuje, że gmina ma obowiązek taki lokal dostarczyć:

"w wyroku nakazującym opróżnienie lokalu sąd orzeka o uprawnieniu do otrzymania lokalu socjalnego bądź o braku takiego uprawnienia wobec osób, których nakaz dotyczy. Obowiązek zapewnienia lokalu socjalnego ciąży na gminie właściwej ze względu na miejsce położenia lokalu podlegającego opróżnieniu".

Wydaje się więc, że nie ma żadnego problemu, by wniosek dyrektora oddziału WAM o przyznanie lokalu socjalnego, "skierowany" w myśl przepisu art 45 ust 3 ustawy o zakwaterowaniu Sił Zbrojnych został rozpoznany w ten sam sposób i na tej samej podstawie prawnej. Przepis art. 14 ustawy o ochronie praw lokatorów mówi przecież tylko o opróżnieniu lokalu nie precyzując, czy ów lokal jest komunalny, spółdzielczy czy wojskowy. Logiczne? Owszem. Ale jest pewien haczyk - artykuł 1a ustawy o ochronie praw lokatorów, który mówi, że:

"Przepisów ustawy nie stosuje się do lokali będących w dyspozycji Wojskowej Agencji Mieszkaniowej."

Skoro zgodnie z wyraźnym brzmieniem art. 1a ustawy o ochronie praw lokatorów jej przepisów nie stosuje się do lokali będących w dyspozycji WAM, to znaczy że przy orzekaniu eksmisji z tych lokali nie stosuje się też jej art. 14. A art. 14 to chyba jedyny przepis w całym systemie prawa, który nakłada na gminę obowiązek dostarczenia eksmitowanemu lokalu socjalnego. Bez takiego przepisu nie można zaś nakazać jej zawarcia umowy najmu z konkretną osobą - wszak nakazanie zawarcia z kimś umowy najmu to nic innego niż ograniczenie jego prawa własności, a to może nastąpić tylko na podstawie przepisu ustawy. Co to oznacza? Ano tyle, że mamy sytuację, w której jedna ustawa (art. 45 ust. 3 ustawy o zakwaterowaniu sił zbrojnych RP) nakazuje dyrektorowi WAM wnosić o orzeczenie o prawie do lokalu socjalnego, a druga zabrania uwzględnienia tego wniosku (art. 1a w zw. z art. 14 Ustawy o ochronie praw lokatorów).

Jak sądy sobie radzą z tym problemem? No cóż... niestety zwykle przy pomocy oślej siekierki, czyli uznając, że ustawodawca chciał uchwalić coś innego, niż uchwalił, więc zamiast przepisu który uchwalono należy stosować ten, który powinien być uchwalony. Przyjmuje się więc, podpierając autorytetem Sądu Najwyższego, że przepis art. 45 ust. 3 ustawy o zakwaterowaniu Sił Zbrojnych RP stwierdza, że "należy orzec" o lokalu socjalnym, więc "odsyła" do art. 14 ustawy o ochronie praw lokatorów, bo ustawodawca jest racjonalny i nie tworzy "pustych" przepisów. A art. 1a nie ma tu zastosowania, bo on odnosi się do lokali my orzekamy o osobach. Można się też podeprzeć autorytetem komentatora, który w jednej z książek napisał, że "wydaje się, że art. 14 powinno się stosować". Dzięki temu można dać eksmitowanym to, co ustawodawca chciał im dać ale nie potrafił tego napisać. Ale czy naprawdę powinno się tak robić? Czy faktycznie zadaniem sądów jest poprawianie błędów ustawodawcy?