Wtorek, 19 marca 2024
Dziennik wyroków i ogłoszeń sądowych
Rej Pr. 2512 | Wydanie nr 5867
Wtorek, 19 marca 2024
2010-03-09

Dlaczego dominują kary bezwzględnego pozbawienia wolności?

Dlaczego dominują kary bezwzględnego pozbawienia wolności? Co powoduje wyraźną wstrzemięźliwość sędziów przy orzekaniu kar wolnościowych? Czy i w jakim stopniu na decyzję sędziego może mieć wpływ presja opinii publicznej?
Na te i inne pytania odpowiada Sędzia Sądu Okręgowego w Lublinie Elżbieta Piotrowska, przewodniczącą VI Wydziału Penitencjarnego.

Pani Sędzio, czy sąd penitencjarny w osobie sędziego przewodniczącego, który udzielił osadzonemu warunkowego przedterminowego zwolnienia, widząc go niebawem na ławie oskarżonych powinien mieć wyrzuty sumienia?

Wyrzuty - nie, ale okazję do refleksji - owszem. Sędziowie naszego wydziału rocznie rozpoznają około sześciu tysięcy spraw. Prognozowanie co do właściwego zachowania skazanych na wolności jest ogromnie trudne. Co prawda, art. 77 par. 1 kk określa przesłanki, jakie trzeba wziąć pod uwagę udzielając warunkowego zwolnienia, ale żaden z sędziów nie wie, co zamyśla skazany i na ile szczere są jego deklaracje o chęci przestrzegania zasad prawnych na wolności. I choć, na szczęście, sytuacji, o których mowa nie ma wiele, to jednak się zdarzają i każda z nich powinna skłonić sędziego do przeanalizowania swoich decyzji i zadania sobie pytania, czy uwzględnił wszystkie przesłanki i prawidłowo je ocenił i czy mógł przewidzieć, że skazany nadużyje zaufania sądu.
Pół biedy, jeśli ponowne przestępstwo ma niski stopień szkodliwości społecznej. Problem jest wówczas, gdy warunkowo zwolniony popełni zbrodnię. Jeśli zdarzy się taki przypadek, analizujemy go, by ustalić prawidłowość procesu decyzyjnego: czy było orzeczenie psychologiczne, czy był sprawdzony w warunkach wolnościowych, czy nie przeoczono jakiegoś zapisu wychowawców i czy można było przewidzieć, że coś takiego może się w przyszłości zdarzyć? Bez wątpienia, taka sytuacja odbija się na naszej dalszej pracy, choćby w postaci większej ostrożności w orzekaniu.

Okręg lubelski wyróżnia się tym, że prawie wszystkie wnioski dyrektorów o udzielenie warunkowego zwolnienia są rozpoznawane pozytywnie. W roku 2005 na 148 wniosków aż 142 rozpoznano pozytywnie, a w roku ubiegłym 323 wnioski z 341 złożonych, czyli 94,2 proc. Sędziowie penitencjarni mają aż tak wielkie zaufanie do trafności ocen administracji więziennej?

Skądże! Każdy wniosek, także administracji, jest konfrontowany z treścią akt osobowych skazanego, z opiniami psychologów. W trakcie posiedzenia sąd wysłuchuje skazanego oraz wyjaśnień przedstawiciela zakładu karnego i wreszcie, bierze pod uwagę stanowisko prokuratora.
Nie, z całą pewnością nie jest tak, że wniosek dyrektora zakładu karnego niejako automatycznie skutkuje zgodnym z jego sugestią rozstrzygnięciem sądu. Ponad 94-procentowa skuteczność wniosków dyrektorów zakładów karnych jest wynikiem profesjonalizmu kadry penitencjarnej przygotowującej wnioski o warunkowe zwolnienie. Opinia ta jest wolna od jakiejkolwiek kurtuazji.

Czy można mówić o jednolitej polityce udzielania warunkowych zwolnień? Jeśli tak, to skąd bierze się nagminne "podróżowanie" skazanych do zakładów karnych, gdzie - wedle ich osądu - sędziowie chętniej (łatwiej?) udzielają warunkowych zwolnień?

Politykę w tym zakresie wytycza kk precyzyjnie określając, co trzeba wiedzieć o osadzonym, by podjąć trafną decyzję. Pamiętajmy, że każde orzeczenie podlega ocenie stron oraz sądu drugiej instancji, który ma prawo zmiany bądź uchylenia orzeczenia. Za dużo jest sit weryfikujących naszą pracę, by na serio brać opinie skazanych o sądach hojniej udzielających warunkowych zwolnień.

Czy wysokość wyroku ma wpływ na decyzję o udzieleniu warunkowego przedterminowego zwolnienia?

Wymiar kary nie jest przypadkowy. Jeśli sąd orzekający uznał, że izolacja powinna trwać piętnaście, a nie siedem lat, to wziął pod uwagę wszystkie przesłanki kodeksowe, które wszakże nie są tożsame z przesłankami dotyczącymi udzielenia warunkowego zwolnienia. Pobyt w izolacji jest czasem reedukacji. Proces ten ma charakter dynamiczny. Jeśli skazany nie wykazuje żadnej chęci zmiany swego myślenia i postępowania, to odbędzie cały wyrok. Jeśli jednak czyni próby pozytywnego zmodyfikowania własnej osobowości, to trzeba się mu dokładnie przyjrzeć i jeśli zmiany są względnie trwałe, zastanowić się, czy zostały już osiągnięte wychowawcze cele kary.
Jeśli wyrok opiewa na piętnaście lat, to na pewno czynem była zbrodnia. Art. 77 par. 1 kk nie nakazuje uwzględniania charakteru czynu, ale zaleca, by wziąć pod uwagę okoliczności jego popełnienia. Jeśli świadczą one o dużym stopniu demoralizacji lub anomaliach osobowościowych, to i oddziaływania na taką osobę i uczenie jej zasad współżycia społecznego muszą być dłuższe.
Nie wyobrażam sobie, aby sędzia, wydając postanowienie w przedmiocie warunkowego zwolnienia, nie uwzględnił opinii psychologicznej. W niej powinna zawierać się odpowiedź na pytanie, w jakim stopniu czas odbytej kary wpłynął na system wartości i zmianę osobowości skazanego. Jeśli odpowiedź jest negatywna, to nie można podjąć decyzji o udzieleniu warunkowego zwolnienia, bo według przepisu, sędzia na podstawie wszystkich przesłanek ma powziąć uzasadnione przekonanie (a nie, jak pod rządami dawnego kk, uzasadnione przypuszczenie), że skazany po opuszczeniu zakładu karnego będzie przestrzegał porządku prawnego i nie wróci na drogę przestępstwa.

Czy i w jakim stopniu na decyzję sędziego może mieć wpływ presja opinii publicznej? Ostatnio (red: kwiecień 2009) jednym z ogólnopolskich dzienników, w komentarzu dotyczącym odbywającego karę Grzegorza Żemka (głównego oskarżonego w aferze FOZZ) napisano, że ma on bardzo duże szanse na warunkowe zwolnienie, bo rzadko się zdarza, by sąd odrzucił wniosek, z którym wystąpiła administracja więzienia. W tekście znajdujemy spekulacje co do klarowności powodów napisania wniosku przez dyrektora jednostki oraz werdyktu sędziego penitencjarnego. To przypomina emocje i medialny szum, jakie w znacznie wiekszej skali wywołało udzielenie, a później odwołanie warunkowego zwolnienia Grzegorzowi Piotrowskiemu, współsprawcy zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki...

... moment, Grzegorz Piotrowski został prawomocnie zwolniony z Zakładu Karnego w Chełmie. Od tej decyzji odwołał się - co ważne - w trybie nadzwyczajnym Prokurator Generalny, a Sąd Najwyższy, pod przewodnictwem sędziego Bogusława Nizieńskiego, uchylił prawomocne orzeczenie. Nie było więc odwołania warunkowego zwolnienia, które może nastąpić tylko wówczas, gdy zaistnieją przesłanki z art. 160 par. 1 lub par. 2 kkw. Decyzji Sądu Najwyższego nie będę komentować.

Czy to znaczy, że zdarzają się wyroki wydawane pod presją opinii publicznej, bądź innych środowisk opiniotwórczych - mediów, polityków?

Nie mam wiedzy na ten temat, więc nie mogę odnieść się do tak postawionego pytania. Mogę natomiast z całym przekonaniem stwierdzić, że największą presję na sądy starają się wywierać tzw. środowiska opiniotwórcze, które nie dość że nie znają stanu faktycznego, to jeszcze nie zawsze odróżniają instytucje. Dzieje się tak choćby przy okazji dyskusji na temat okoliczności zabójstwa Krzysztofa Olewnika. Owe środowiska krytykowały wymiar sprawiedliwości za niewydolność, nieudolność i Bóg wie jakie inne ułomności. Świadczy to o braku profesjonalizmu. Zarzuty dotyczą bowiem organów ścigania, tj. Policji i prokuratury, a nie postępowania sądowego. Przecież sprawcy zabójstwa zostali osądzeni i skazani prawomocnymi wyrokami, a jeśli ktoś zawiódł, to organy ścigania.

Pani Sędzio, czy można skutecznie i trwale zmienić na lepsze osobowość dyssocjalną w warunkach izolacji? Przecież skazany żądny wolności jest w stanie wejść w rolę osoby całkowicie zresocjalizowanej.

Nie jest łatwo dokonać trwałych zmian w psychice dorosłego człowieka, ale nie jest to niemożliwe. Myślę, że nasz system penitencjarny byłby o wiele wydolniejszy, gdyby stworzono sieć niedużych jednostek penitencjarnych wyspecjalizowanych w reedukacji różnych grup przestępców. Tam poddawano by ich oddziaływaniom właściwym dla ich wieku, rodzaju popełnionych przestępstw oraz stopnia demoralizacji.
Jakich efektów reedukacyjnych można oczekiwać w sytuacji, gdy w jednostce przebywa pół tysiąca i więcej osadzonych, do tego w przepełnionych celach, bez niezbędnej infrastruktury terapeutycznej? Jest nieporozumieniem osadzanie w jednej celi i jednakowe traktowanie kogoś, kto jeździ rowerem po spożyciu alkoholu z głęboko zdemoralizowanym, wielokrotnym przestępcą. Albo izolowanie osób popełniających przestępstwa pod wpływem alkoholu i nieleczenie ich. Nie czyni się tego zarówno z powodu braku zaplecza (oddziały w Białej Podlaskiej i Zamościu są przepełnione), jak i krótkich wyroków, uniemożliwiających wdrożenie skutecznej terapii.

Może rozwiązaniem byłoby skazywanie na wyroki z warunkowym zawieszeniem wykonania kary, połączone z nałożeniem obowiązku leczenia odwykowego?

Tylko jak to zrobić, aby skazany poszedł się leczyć? Ta kara orzekana wobec osób notorycznie nadużywających alkoholu nie sprawdza się. Mało tego, powoduje kumulację kar (bo alkoholicy są przestępcami notorycznymi) i izolowanie ludzi, którzy potrzebują nie lat spędzonych w celi, a leczenia. Jeśli zwolennicy tego typu kar myślą, że lęk przed więzieniem cokolwiek zmienia, niech zapoznają się ze statystykami policyjnymi - pijanych kierowców wszelkiego rodzaju pojazdów nie ubywa! Cele zapełniają rolnicy mający gospodarstwa rolne, będący jedynymi żywicielami rodzin. Nie brak i takich, którzy po zarządzeniu wykonania kar warunkowo zawieszonych i ich zsumowaniu odbywają karę kilkuletniego pozbawienia wolności - rekordzista nawet sześciu lat! Taka kara może być wymierzona za rozbój, a on mimo że ciążyły na nim wyroki z warunkowym zawieszeniem wykonania kary, nadal jeździł rowerem po przysłowiowym piwie. Takie osoby będą nadal to robić, o ile nie powstanie wydolny system terapii, która przekona ich, że aby ich życie miało sens, powinni skończyć z piciem.
Moim zdaniem, lepsza byłaby terapia szokowa, np. miesiąc pozbawienia wolności bez warunkowego zawieszenia wykonania kary niż rok z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na trzy lata. Bo, jak z moich doświadczeń wynika, skazany mimo wyroku wsiądzie na rower po piwie wypitym w intencji tego, że nie trafił do zakładu karnego. I trzeba będzie zarządzić wykonanie kary roku pozbawienia wolności.

Co, Pani zdaniem, powoduje wyraźną wstrzemięźliwość sędziów przy orzekaniu kar wolnościowych?

To nie wstrzemięźliwość, a brak możliwości efektywnego ich wykonania. Kiedyś zapleczem do ich realizacji były przedsiębiorstwa państwowe. Dziś jest ich niewiele, a nie można skierować skazanego do pracy w prywatnej firmie. Co gorsza, bywa że burmistrzowie i wójtowie uchylają się od wskazania przedsiębiorstw, w których można byłoby taką karę wykonać. Twierdzą, że na ich terenie nie ma zakładów pracy spełniających określone prawem warunki. Po co zatem orzekać karę, z wykonaniem której są problemy? Jak wiele kwestii, tak i ta rozbija się o "polski syndrom" - doskonałe przepisy i problem z ich realizacją.
Dlatego dominują kary bezwzględnego pozbawienia wolności, stąd przeludnienie i związane z tym problemy.