Wtorek, 19 marca 2024
Dziennik wyroków i ogłoszeń sądowych
Rej Pr. 2512 | Wydanie nr 5867
Wtorek, 19 marca 2024
2010-05-21

Poufne dokumenty znów w internecie

Wikileaks, znany portal, w którym publikowane są poufne dokumenty, po 6 miesiącach znowu zaczął działać normalnie. Za pomocą internetowego interfejsu można wprowadzać tajne dokumenty albo przeszukiwać je, kiedy już zostaną opublikowane w Sieci przez ochotników uczestniczących w projekcie.

W grudniu 2009 roku w miejscu interfejsu znalazł się pilny apel o darowizny, który na początku 2010 roku zastąpiono odsyłaczem do wideo nazwanego przez Wikileaks Collateral Murder. Nowy/stary interfejs ma być w najbliższych miesiącach znacznie rozszerzony.

Przywracając normalne działanie, Wikileaks reaguje na głosy krytyki, według których próbuje zbierać składki tylko za pomocą wideo z Iraku zrealizowanego z zastosowaniem profesjonalnych metod dziennikarskich i zaniedbuje publikację międzynarodowych przecieków. Początkowo zebrana miała być suma 600 000 dolarów, aby sfinansować infrastrukturę, a także płace dla pięciu pełnoetatowych pracowników, którzy do tej pory żyli z własnych oszczędności. Cel nie został osiągnięty, ale dzięki zebranej kwocie 245 000 dolarów można przynajmniej pokryć koszty infrastruktury. Choć według jednego z pracowników Wikileaks Daniela Schmita przedstawiane obecnie dane na temat zebranych składek nie odzwierciedlają aktualnej sytuacji finansowej Wikileaks. Wpływy z darowizn kształtują się na poziomie od 450 000 do 500 000 euro, przez co zakładany cel, aby zebrać 600 000 dolarów, według kursu euro został osiągnięty albo wręcz przekroczony.

Z okazji nowego otwarcia portal, któremu towarzyszyły przyciągające uwagę doniesienia o problemach paszportowych założyciela Wikileaks Juliana Assange, planowane są między innymi poprawki software'owe, które mają przede wszystkim przekonać klasyczne media do współpracy z Wikileaks.

Z jednej strony zgłaszający będą mogli zaznaczać, dla jakich mediów przeznaczone są publikowane przez nich informacje, a z drugiej strony poszukiwać w mediach informatorów za pomocą opisywanych przez siebie faktów. "Przywracamy zaufanie do dziennikarstwa" – powiedział Daniel Schmitt, jeden z pełnoetatowych pracowników Wikileaks na konferencji Re-Publica 2010.

Oprócz tego Schmitt zaapelował także do dziennikarzy o ściślejszą współpracę z Wikileaks: "Każdy dziennikarz śledczy powinien publikować własne źródła w Wikileaks, zapewniając sobie tym samym wiarygodność. Przetrwajmy razem napór prawników, tak aby opinia publiczna odzyskała zaufanie do mediów".

W świetle najnowszych wydarzeń na arenie międzynarodowej ta współpraca i ochrona źródeł, którą Wikileaks zamierza dać także dziennikarzom, ma duże znaczenie.

Na początku maja Sąd Najwyższy w Kanadzie stosunkiem głosów 8:1 orzekł, że prawo do odmowy zeznań w epoce blogerów i Twittera przestaje mieć rację bytu. To właśnie ten amorficzny krajobraz nowych mediów nie może być objęty prawem do ochrony źródeł, które wysadziłoby "gigantyczną dziurę" w uprawnieniach organów śledczych, jeśli to prawo miałoby być coraz bardziej rozszerzane.

"W podsumowaniu należy stwierdzić, że dziennikarz nie może źródłu zagwarantować 100-procentowej anonimowości. Wszystkie umowy tego rodzaju wiążą się z niepewnością i ryzykiem, że tożsamość źródła zostanie ujawniona" – oświadczyli sędziowie Sądu Najwyższego. W ten sposób przynajmniej w Kandzie prawo odmowy zeznań dla dziennikarzy zostało poważnie ograniczone. Jeśli w ślad za Kanadą pójdą też inne kraje, znaczenie Wikileaks zacznie rosnąć.