Wtorek, 19 marca 2024
Dziennik wyroków i ogłoszeń sądowych
Rej Pr. 2512 | Wydanie nr 5867
Wtorek, 19 marca 2024
2017-04-26

Czy można żądać usunięcia uli przez sąsiada — bo pszczoły zalatują na moją posesję?

Czy żądanie usunięcia pszczół z sąsiedztwa może być może być uzasadnione ryzykiem użądlenia przez pszczołę? Czy jednak jest tak, że pszczoła lata, a Pan Bóg kule nosi? A może istotne w sporze jest to, co było pierwsze — nie tyle jajko czy kura, lecz pasieka czy domostwa sąsiadów? (na przykładzie pszczelarza z Zawoi, nieprawomocny wyrok Sądu Rejonowego w Suchej Beskidzkiej z 20 lipca 2016 r., sygn. akt I C 19/15).


Sprawy miały się następująco: dwie rodziny sąsiadujące z działką, na której buduje się dom (zimą, w obawie przed pszczołami) — i stoją ule z pszczołami — wystąpiły do sądu z powództwem przeciwko sąsiadowi o ochronę przysługującej im własności nieruchomości.

Rzecz w tym, że sąsiad postawił około 20 uli w niedużej odległości od ich działek, co uniemożliwia im swobodne korzystanie z ich własności: byli już wielokrotnie użądleni (jeden z powodów jest uczulony na jad pszczeli), muszą zamykać szczelnie okna, trudno korzysta się z ogrodu. Powodowie prosili sąsiada o przeniesienie uli, ten im obiecywał, że to zrobi (dalej od zabudowań ma inną ziemię), ale na obietnicach się skończyło. Sprawa była nawet zgłoszona policji, która jednak nie znalazła przesłanek do wszczęcia postępowania w kierunku art. 160 par. 1 kk.

Zdaniem pozwanego powództwo powinno zostać oddalone: trudni się pszczelarstwem od 40 lat, przy pszczołach wychował trójkę dzieci, nawet nigdy nie było żadnych problemów, aż w 2009 r. sąsiad stwierdził, że został użądlony przez pszczołę z ula pozwanego. Tymczasem hodowla prowadzona jest zgodnie ze sztuką pszczelarską — posiada stosowne zabezpieczenia, zaś ukształtowanie terenu i nasadzenia sprawiają, że pszczoły (łagodny gatunek) nie mają czego szukać u sąsiadów. Jednorazowe ukąszenie przez pszczołę nie może być uznane za zakłócenie możliwości korzystania ponad miarę z sąsiedzkiej nieruchomości, zwłaszcza, że powodowie nie wykazali, że sprawcą dolegliwości była jego pszczoła. W dodatku sąsiedzi nigdy nie prosili go o przeniesienie pasieki, więc niczego nie mógł im obiecać.

art. 144 kc
Właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych.

Sąd I instancji powództwo uwzględnił nakazując pozwanemu usunięcie wszystkich uli z działki, wydając zakaz stawiania nowych uli w przyszłości, a także zasądził od niego: 600 złotych opłaty od pozwu, 3 tys. złotych z tytułu wyłożonej zaliczki na opinię biegłego oraz 2,4 tys. złotych kosztów zastępstwa procesowego.

O tym, że w sprawę był zaangażowany biegły (dwóch biegłych, z czego jeden głównie przepisywał z internetu), przekonuje treść uzasadnienia: na pasiekę składa się 15 uli poszerzonych typu warszawskiego, co daje 3,4 rodziny na 1 km kw. efektywnego lotu pszczół. Ule postawione są w centrum działki, ale z wylotami na każdą stronę, dzięki czemu te pracowite owady mogą podnieść trajektorię lotu w kierunku sąsiadujących działek („Zagęszczenie pszczół w powietrzu jest duże. Wylatują one do góry i udają się na pożytek”). Teren jest ograniczony m.in. ekranami i żywopłotem, do wysokości 2,2 m — przepisy mówią, że ekran powinien mieć 3 m, „natomiast dobra praktyka pszczelarska wskazuje na 3,5 metra” — ale biegły podkreślił, że takie ekrany dobrze spełniają swoje funkcje, chroniąc okolicę przed nalotami pszczół strażniczek, zaś wysoko unoszące się pszczoły wskazują, że nauczyły się one podnosić tor lotu ponad żywopłot i domy powodów.

Na ogrodzeniu działki pozwanego brak jest tablic ostrzegawczych z napisem UWAGA PSZCZOŁY! i numerem telefonu; poza tym każdy pszczelarz powinien mieć na wyposażeniu przeciwwstrząsowy zestaw na ukąszenie pszczół.
Pszczoły faktycznie są łagodne, ale dwie rodziny potrafiły nawet — w reakcji na stukanie młotkiem i błysk flesza — ścigać intruza przez 25 metrów od ula i ukąsić intruza. Pozwany ma dobry warsztat i rzemiosło, ale słabe rozeznanie co do cech pszczół z różnych ras i linii; większość jego pszczół to mieszańce pszczoły ukraińskiej z niekontrolowanych kojarzeń, co nie gwarantuje, że wszystkie sztuki będą łagodne.

W takim stanie faktycznym — i wbrew stanowisku biegłego (profesora), którego zdaniem usunięcie pasieki, która jest starsza niż budynki powodów, jest środkiem za daleko idącym — sąd przyjął, że utrzymywanie przez pozwanego kłopotliwych pszczół stanowiło naruszenie prawa sąsiedzkiego (art. 144 kc). Przepis ten chroni prawo sąsiadów do korzystania ze swojej własności — chroni przed takimi działaniami, które wykraczają „ponad przeciętną miarę”, co powinno odnosić się do obu „skonfliktowanych” działek. Z tego względu nie można korzystać z jednej nieruchomości w sposób ograniczający w zasadniczy sposób nieruchomość sąsiadującą.

Oczywiście nie można kwestionować znaczenia pszczół dla środowiska przyrodniczego i wpływu na rozwój roślin, ale konsekwencje immisji oraz skutki użądlenia sprawiają, że żądanie jest uzasadnione (zwłaszcza dlatego, że pszczoły najchętniej fruwają w ciepłych miesiącach, kiedy ludzie też najchętniej korzystają z ogrodów).

Nie ma też znaczenia, że pasieka jest starsza niż okoliczna zabudowa — pszczelarz musi brać pod uwagę także późniejszą zmianę ukształtowania terenu, zarazem przebywanie w pobliżu ludzi jest także niekorzystne dla samych owadów. Istotnym faktem jest natomiast zagrażające życiu i zdrowiu ludzkiemu oddziaływanie — skoro zatem jad pszczeli może spowodować poważne konsekwencje, zaś jeden z powodów jest nań uczulony, to żądanie usunięcia uli z posesji jest zasadne.

Olgierd Rudak - Czasopismo Lege Artis