Użycie i nadużycie - skargi na policjantów
Skargi na pobicie przez policjantów są wyjaśniane przez Policję i prokuraturę, niejednokrotnie monitorowane przez Helsińską Fundację Praw Człowieka i budzą żywe zainteresowanie opinii publicznej. Proporcje są takie: interwencje przeprowadzane przez policjantów rocznie liczy się w milionach, skargi na użycie podczas nich przemocy w setkach, potwierdzenie tych skarg w dziesiątkach.
17 sierpnia br. przed Komisariatem Policji przy ul. Białej w Gdańsku pikietowało około 300 osób z transparentami o treści „Stop policyjnej przemocy”, „Domagamy się ukarania winnych śmierci Pawła”. Stojący na przedzie grupy uczestnicy demonstracji trzymali kilkumetrowej długości transparent, na którym czerwonymi metrowymi literami wypisano: MORDERCY.
Tłum oskarża
Zdarzenie, które wzbudziło takie emocje, miało miejsce 4 sierpnia 2013 r. Wtedy to komisariat przy ul. Białej w Gdańsku otrzymał telefoniczne zgłoszenie, że 72-letni mężczyzna został zaatakowany przez napastnika, który wdarł się przez okno do jego mieszkania na parterze, rzucał w niego doniczkami z kwiatami i groził, że go zabije. Kiedy na miejsce przybył patrol, mężczyzna nie reagował na polecenia policjantów, nie dawał się doprowadzić do radiowozu,wyrywał się, kopał, krzyczał, że wszystkich pozabija. Funkcjonariusze obezwładnili go i położyli na ziemi, a ponieważ napastnik był pijany i silnie pobudzony, wezwali pogotowie. Podczas oczekiwania na przyjazd karetki zatrzymany stracił przytomność. Policjanci natychmiast przystąpili do akcji reanimacyjnej i prowadzili ją aż do przyjazdu lekarza. Mężczyzna, którym okazał się 29-letni mieszkaniec dzielnicy, został odwieziony do szpitala, gdzie następnego dnia zmarł. Według opinii lekarskiej przyczyną zgonu była niewydolność krążeniowo-oddechowa. Ojciec zmarłego nie wierzy w orzeczenie lekarzy. Uważa, że przyczyną zgonu jego syna było pobicie go przez policjantów i złożył w tej sprawie doniesienie do prokuratury.
Doniesienie do prokuratury złożył też Zarząd Wojewódzki NSZZ Policjantów w Gdańsku. W tym przypadku na uczestników demonstracji przed komisariatem. Związkowcy uznali, że demonstranci popełnili przestępstwo z art. 212 par. 1 k.k.
„Hasło mordercy z uwagi na miejsce, w którym odbywała się demonstracja, należy uznać za skierowane do funkcjonariuszy biorących udział w zatrzymaniu (wspomnianej osoby – red.) oraz do Policji jako instytucji. (…) o ile hasło stop policyjnej przemocy mieści się w granicach dozwolonej krytyki i swobody wypowiedzi, to określenie mordercy skierowane do policjantów przekracza takie granice i jest pomówieniem instytucji zaufania publicznego, jaką jest Policja, o postępowanie, które może ją poniżyć w opinii publicznej i narazić na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania jej statutowych działań” - napisali w doniesieniu.
Związkowcy wnieśli również o wszczęcie postępowania w sprawie znieważenia funkcjonariuszy, którzy dokonywali zatrzymania.
- Jako zarząd związku stanęliśmy w obronie dobrego imienia Policji, a także policjantów – mówi przewodniczący ZW NSZZ Policjantów w Gdańsku Józef Partyka. - Nie może być tak, że jeszcze zanim prokurator zbada sprawę i oceni, czy w ogóle doszło do przestępstwa, tłum demonstrantów osądza i oskarża na podstawie szczątkowej i jednostronnej wiedzy. Z tego samego powodu zaprotestowaliśmy przeciwko niektórym publikacjom prasowym – dodaje.
Przemoc, znęcanie, wymuszanie
Czy w przedstawionym przypadku zatrzymania Gdańsku doszło do użycia przemocy? Czy przyczyną zgonu zatrzymanego było pobicie przez policjantów, jak twierdzi jego ojciec, czy niewydolność krążenia, jak mówią lekarze? Odpowiedzi na te pytania szuka prokuratura w Gdańsku-Wrzeszczu. A przez media przetoczyła się dyskusja o przemocy ze strony policjantów.
Skalę problemu Policja określa posługując się danymi z Biura Spraw Wewnętrznych KGP. W ciągu trzech kwartałów tego roku BSW wykonywało czynności w 380 sprawach dotyczących zgłoszonych do prokuratury i Policji przypadków stosowania przemocy fizycznej przez policjantów, w tym w 356 śledztwach wszczętych w tym roku. 90 spośród tych spraw wszczęto na podstawie zawiadomień przekazanych prokuraturze przez BSW. W 15 śledztwach wszczętych w tym roku lub kontynuowanych z roku 2012 prokuratorzy zdecydowali się na przedstawienie 34 funkcjonariuszom ogółem 41 zarzutów popełnienia przestępstw – głównie z art. 231 par. 1 k.k. w zb. z art. 157 par. 1 i 2 k.k., art. 158 par. 1 k.k. lub art. 245 i 246 k.k. (przekroczenie uprawnień związane z uszkodzeniem ciała, pobiciem, zmuszaniem świadka, znęcaniem się w celu uzyskania oświadczenia – przyp. red.).
W 10 przypadkach prokuratorzy wnieśli do sądów akty oskarżenia (w tym tylko jedna sprawa dotyczyła zdarzenia z 2013 r.), sądy zaś wydały jeden wyrok skazujący dwoje funkcjonariuszy, w dwóch przypadkach warunkowo umorzyły postępowanie karne wobec oskarżonych, w jednym zapadł wyrok uniewinniający policjanta. W toku pozostaje obecnie 217 postępowań prokuratorskich, w tym trzy, w których przedstawiono zarzuty policjantom.
W roku 2012 prokuratorzy skierowali do sądów akty oskarżenia o stosowanie przemocy przeciwko 43 policjantom.
Natomiast z danych Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, która w 2012 roku badała problem brutalności Policji dla Komitetu Przeciwko Torturom (CPT), wynika, że w latach 2011-2012 do Policji i prokuratur wpłynęło ponad 1500 skarg dotyczących przemocy ze strony policjantów, przy czym 1044 dotyczyło znęcania się nad osobami zatrzymywanymi i pozbawionymi wolności, a 468 brutalnego wymuszanie zeznań. Raport HFPC stwierdza, że niespełna 3,5 proc. tych spraw zostało skierowanych do sądu.
- Istnieje wcale niemała ciemna liczba, gdyż nie wszyscy klienci Policji składają skargi - mówi dr Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
- Sprawy o stosowanie przemocy przez funkcjonariuszy analizujemy szczególnie wnikliwie – mówi nadkom. Zbigniew Czucha, naczelnik Wydziału Analiz i Nadzoru BSW KGP. - Zgłoszenia przypadków nadużycia siły dotyczą najczęściej trzech rodzajów czynności policyjnych: interwencji, w trakcie których zaistniała konieczność zastosowania środków przymusu bezpośredniego, przesłuchań, gdzie użycie siły może mieć związek z wymuszaniem przyznania się do popełnienia przestępstwa, oraz czynności zatrzymania i osadzenia w PDOZ. To są obszary potencjalnie najbardziej zagrożone przestępstwami z art. 231 par.1 k.k. w zbiegu z art. 157 par. 1 i 2 k.k., lub art. 158 par. 1 k.k. czy też art. 245 i 246 k.k. Z naszych analiz korzystają przełożeni wszystkich szczebli, omawiamy je na spotkaniach z kadrą kierowniczą i podczas szkoleń funkcjonariuszy.
Naczelnik Czucha dodaje, że we wspomnianych „obszarach potencjalnie najbardziej zagrożonych” w ciągu trzech kwartałów tego roku policjanci przeprowadzili prawie 10 milionów czynności, w tym ponad 4,6 mln interwencji, ponad 4,2 mln kontroli drogowych, prawie 160 tys. zatrzymań sprawców na gorącym uczynku, a w PDOZ zostało osadzonych w tym czasie ponad 220 tys. osób. Przy tej skali działań trudno wykluczyć błędy w sztuce, uchybienia i nieprawidłowości.
Przymus uprawniony i nieuprawniony
Najwięcej skarg na przemoc dotyczy policjantów prewencji, zwłaszcza służby patrolowo-interwencyjnej. Wynika to z charakteru tej służby, której funkcjonariusze najczęściej spotykają się z sytuacją wymagającą lub dopuszczającą zastosowanie środków przymusu bezpośredniego.
- Użycie środków przymusu bezpośredniego samo w sobie jest użyciem siły – mówi pełnomocnik komendanta głównego Policji ds. ochrony praw człowieka mł. insp. Krzysztof Łaszkiewicz. - Przez wiele osób skarżących się na przemoc ze strony policjanta obezwładnienie czy założenie kajdanek jest traktowane jak przemoc, bo nie znają przepisów i uprawnień Policji. Jednak w działaniach interwencyjnych istnieje cienka granica między użyciem środków przymusu a nadużyciem siły, którą łatwo przekroczyć. I na to trzeba bardzo uważać.
Czasem tę cienką linię można przekroczyć niechcący. Tak uważa przewodniczący pomorskich związkowców Józef Partyka, odnosząc się do sprawy interwencji w Gdańsku.
- Zatrzymany miał pęknięte dwa żebra. Policjanci reanimowali go przez kilka minut do przyjazdu pogotowia, a w trakcie reanimacji często dochodzi do takich urazów – mówi.
Jedną z osób, które w ubiegłym roku usłyszały zarzut o stosowanie przemocy, jest policjantka z Wielkopolskiego. Podczas interwencji na stacji benzynowej chwyciła za szyję mężczyznę, który nie chciał się wylegitymować, uderzyła go łokciem w głowę, przewróciła na ziemię i przycisnęła butem. Mężczyzna złożył skargę do prokuratury, policjantce postawiono zarzut.
- Zawsze można mieć do nas o coś pretensje - komentuje ten fakt policjant prewencji z Poznania. - Podczas interwencji wobec osoby agresywnej musimy działać szybko. Zdarza się, że się policjant wykręci ręce zbyt mocno albo obali na ziemię w sposób bolesny. Wtedy jest oskarżany o przemoc i prasa się rozpisuje, jacy to brutalni są policjanci. A z drugiej strony internauci naśmiewają się z policjantów, którzy nie mogli sobie poradzić z ponadstukilowym osiłkiem, wobec którego nie użyli ani pałki, ani innych środków przymusu - mówi funkcjonariusz.
Antyterroryści - brutalność usprawiedliwiona?
Wiele skarg na na brutalność Policji dotyczy działania policjantów z oddziałów antyterrorystycznych. Funkcjonariusze tej formacji na ogół Oni wchodzą do akcji bardzo zdecydowanie i często brutalnie, nierzadko przekraczając granice użycia siły. Emerytowany mł. insp. Policji Kuba Jałoszyński, były dowódca pododdziału antyterrorystycznego w KGP, mówi, że oddziały AT, tak jak wszystkie oddziały specjalne na świecie, podejmują działania w najbardziej niebezpiecznych sytuacjach. Zawsze wchodzą do akcji zdecydowanie i traktują każde działanie jednakowo poważnie, zakładając, że będą mieli do czynienia ze szczególnie groźnym przeciwnikiem.
- Skargi na brutalność antyterrorystów mogą po części wynikać z tego, że te oddziały są nadużywane, np. w sytuacjach o znacznie mniejszym stopniu zagrożenia, a po części z tego, że skarżący nie znają uprawnień Policji – mówi Jałoszyński. - Co nie zmienia faktu, że zdarzają się przypadki nadużycia siły przez policjantów AT.
W ubiegłym roku głośna była sprawa dwóch antyterrorystów z Katowic, którzy usłyszeli zarzuty przekroczenia uprawnień ponieważ podczas zatrzymywania podejrzanego uciskali mu palcami gałki oczne, kopali w pachwinę i używali paralizatora.
- Zapobieganie przypadkom nadużywania siły jest sprawą dla przełożonych i psychologów, a już sito przyjmowania do oddziałów antyterrorystycznych musi być szczególnie gęste – mówi Kuba Jałoszyński.
Korona dowodów za wszelką cenę
Działacze Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka badający problem przemocy patrzą na to inaczej niż policjanci. Nie znajdują usprawiedliwień, przeciwnie - uważają, że policjanci zbyt często stosują przemoc, a wiele spraw przeciwko nim zostaje umorzonych tylko dlatego, że prokuratorzy chętniej dają wiarę policjantom niż pokrzywdzonym i że wśród samych policjantów panuje w tej kwestii fałszywa źle rozumiana solidarność zawodowa. Według działaczy HFPC odsetek 3,5 proc. spraw o przemoc ze strony Policji trafiających do sądów jest stanowczo zaniżony. Szczególnie, gdy chodzi o nadużycie przemocy w celu wymuszenia zeznań, gdzie raczej trudno mówić o przypadkowym czy nieumyślnym nadużyciu siły.
W marcu 2012 roku w Lidzbarku Warmińskim policjanci zatrzymali dwóch mężczyzn, których podejrzewano o kradzież złomu. Ponieważ nie przyznawali do popełnienia tego przestępstwa, podczas przesłuchania w komendzie nakazano im klęczeć twarzą do ściany, a funkcjonariusze bili ich pałką po bosych stopach, nerkach i głowie. Obaj pokrzywdzeni poskarżyli się prokuratorowi, ten jednak po kilku miesiącach umorzył śledztwo. W uzasadnieniu stwierdził, że do pobicia doszło, ale nie wiadomo komu należy postawić zarzuty, ponieważ pokrzywdzeni nie są w stanie wskazać konkretnego sprawcy bądź sprawców czynu, a spośród kilkunastu przesłuchanych policjantów żaden niczego nie widział i nie słyszał. Po zażaleniu pokrzywdzonych sąd uchylił postanowienie o umorzeniu i sprawa jest ponownie wyjaśniana. Przebieg postępowania jest monitorowany przez przedstawiciela Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Tymczasem w wyniku postępowania dyscyplinarnego za niewłaściwy nadzór ukarany został karą dyscyplinarną zastępca komendanta powiatowego Policji w Lidzbarku.
Brak nadzoru i brak reakcji na zachowanie podwładnych prokuratura zarzuca naczelnikowi z komendy miejskiej w Siedlcach, którego podwładni, oskarżeni o stosowanie przemocy, przesłuchiwali podejrzanego o dokonanie włamania do jubilera. Aby zdobyć koronę dowodów, czyli przyznanie się do winy, polewali go zimną wodą, zaklejali usta taśmą, przytrzaskiwali jądra szufladą i straszyli, że gdy trafi do aresztu, rozpowiedzą wśród osadzonych nieprawdziwe informacje, że jest informatorem Policji.
- Do takich zdarzeń nie powinno dochodzić w ogóle, są one skandaliczne, bulwersujące, ale mimo wszystko są to jednak sprawy incydentalne. Skalę problemu widać dopiero, gdy te 43 akty oskarżenia o przemoc w ubiegłym roku widzi się na tle ponad 100-tysięcznej grupy policjantów i ponad 10 milionów interwencji, jakie każdego roku przeprowadza Policja. To ułamki promila – uważa Krzysztof Łaszkiewicz, podkreślając jednak, że nawet ułamek nie powinien mieć miejsca.
W komisariacie w Skaryszewie w woj. mazowieckim policjanci podczas przesłuchania zmusili podejrzanego do klęczenia przez 40 minut i bili go pałką po piętach, chcąc wymusić przyznanie się do podpalenia. Tu również prokurator postawił zarzuty nie tylko przesłuchującym policjantom, ale także ich przełożonemu.
W ubiegłym roku za przestępstwo nieprzeciwdziałania bezprawnemu użyciu przemocy prokuratorzy postawili zarzuty aż 10 razy.
- Trzeba brać pod uwagę również fakt, że choć w niektórych sprawach policjantom nie postawiono zarzutu, to nie oznacza, że do przestępstwa nie doszło. Prawdziwym problemem jest tzw. zmowa milczenia, jak to miało miejsce w sprawie z Lidzbarka Warmińskiego – mówi mł. insp. Krzysztof Łaszkiewicz i dodaje, że z podobnymi problemami borykają się wszystkie policje na świecie (o tzw. niebieskiej ścianie milczenia insp. Łaszkiewicz pisał w wydaniu październikowym „Policji 997” – red.).
Pomówieni się bronią
Na przeciwległym biegunie leżą sprawy, w których funkcjonariusze są o stosowanie przemocy pomawiani. Coraz częściej policjanci żądają ścigania pomawiających.
Niedawno prokuratura w Ełku umorzyła postępowanie przeciwko policjantom oskarżonym o pobicie przez mieszkankę Olecka, która w lipcu została zatrzymana i zbadana alkomatem po tym, jak uderzyła samochodem w inne auto. Okazało się, że kobieta miała prawie 3 prom. alkoholu we krwi i w tym stanie przewoziła samochodem dwoje małych dzieci. Była agresywna i nie reagowała na polecenia policjantów. Założono jej kajdanki i zatrzymano. Po wytrzeźwieniu została przesłuchana przez prokuratora, który postawił jej zarzuty prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości oraz narażenia dzieci na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Następnego dnia kobieta oskarżyła policjantów o pobicie. Po trzech miesiącach śledztwo w tej sprawie zostało umorzone, a gdy postanowienie się uprawomocniło, policjanci złożyli zawiadomienie o popełnieniu przez kobietę przestępstwa fałszywego oskarżenia.
Przypadki użycia przemocy przez policjantów zdarzają się na całym świecie. I na całym świecie walczą z takimi zdarzeniami organizacje broniące praw człowieka. Przedstawiciele Policji twierdzą, że to sprawy incydentalne, obrońcy praw człowieka zarzucają, że byłoby ich więcej, gdyby sprawy prowadzono staranniej.