Od pręgierza do rejestru
Przez wieki w Europie stosowano wobec przestępców kary, w których funkcję wychowawczą pełniło poczucie wstydu. Czy dziś możemy sobie wyobrazić złoczyńcę przykutego przed ratuszem miejskim z informacją o nazwisku i rodzaju wandalizmu, którego się dopuścił?
Zjawisko wstydu wiąże się, w uproszczeniu, z dążeniem do ukrycia czegoś, co może narazić nas na utratę dobrej opinii. Najczęściej dążymy do ukrycia tego, co uważa się za złe, np. pewnych faktów, uczynków, stanów czy przeżyć. Wstydzą się prawie wszyscy. Większość z nas kontroluje swoje zachowanie, żeby tego poczucia uniknąć. Wielu rzeczy nie robimy tylko dlatego, że się wstydzimy. Poczucie to towarzyszy nam zarówno w życiu publicznym, jak i prywatnym. Znamienne jest także to, że pojęcie wstydu od lat zaczęło zanikać i zmieniać sens, podobnie jak przeciwstawne mu pojęcie bezwstydu.
Czy uczucie wstydu może być wykorzystane na płaszczyźnie odpowiedzialności karnej? Z historii wiemy, że nie mieli z tym problemów nasi przodkowie. Przez całe wieki średnie w Europie masowo stosowano wobec przestępców kary, w których poczucie wstydu pełniło pierwszoplanową funkcję wychowawczą. Wykorzystanie tego czynnika jest nieodłącznie związane ze średniowiecznym modelem wymierzania kar.
Urządzenia penitencjarne
Wraz z rozwojem miast następował rozwój sądownictwa opartego na prawie zwyczajowym. Na przełomie XIII i XIV w. na ziemiach polskich, podobnie jak w całej Europie, ukształtował się model prawa oparty na publicznym wykonywaniu kar. Towarzyszyła temu profesjonalizacja zawodu kata,
zwanego eufemistycznie „mistrzem sprawiedliwości”. Wzrost liczby wykonywanych publicznie kar miał skutecznie wpływać na świadomość społeczną.
Najbardziej reprezentatywne urządzenia penitencjarne tego okresu to szubienica i pręgierz. Na szubienicy oprócz podstawowej kary powieszenia wykonywano większość zasądzonych w różnych formach kar śmierci. Pręgierz był natomiast podstawowym urządzeniem służącym do stosowania
tzw. kar na honorze, w których czynnik wstydu, a nawet hańby miał pierwszorzędne znaczenie. Stosowano też wiele innych przyrządów, np. kuna, dyby, gąsior, kłoda, kamienie hańbiące czy klatka błaznów.
Pręgierz – słup stojący przeważnie przed ratuszem w dawnych miastach. Przywiązywano do niego złoczyńców, wystawiając ich na publiczną hańbę. Przy pręgierzu wykonywano też sądowe orzeczenia kar cielesnych, takich jak chłosta, obcięcie włosów, członków ciała, a także kary piętnowania.
Kuna – obręcz lub obręcze żelazne składające się z dwóch zamykanych części, przytwierdzonych łańcuchem albo powrozem do pręgierza, portalu ratusza czy kościoła, wkładane na szyję bądź rękę skazańcom i zamykane na kłódkę. Była narzędziem pomocniczym przy innych karach lub karą samodzielną, stosowaną za drobne przestępstwa.
Gąsior – przyrząd do wykonywania kary za drobniejsze występki. Składał się z dwu słupków i desek zamykanych pomiędzy nimi. W deskach wycięte były otwory na ręce i szyję. Człowieka zamykano w gąsiorze na godzinę lub dłużej „w takiej postawie, jakby chodził po ziemi na czworakach”, co miało działanie głównie psychologiczne.
Dyby – drewniane pęta z otworami umożliwiającymi unieruchomienie rąk i nóg skazanego. Zbijano je gwoździami lub zamykano na kłódkę. Stosowane były wobec złodziei.
Kłoda – urządzenie w postaci początkowo pnia drzewa rozpiłowanego wzdłuż, później dwóch belek, z wycięciami na ręce i nogi, służące do unieruchamiania złoczyńców lub jeńców. Użycie kłody opisał Adam Mickiewicz w „Panu Tadeuszu” (księga IX, „Bitwa”).
Kamienie hańbiące – dwa połączone łańcuchem kamienie, ważące ok. 15 kg każdy (lub jeden odpowiednio cięższy), stosowane wobec kobiet oskarżonych o rozwiązły tryb życia jako rodzaj kary ośmieszającej.
Klatka błaznów – metalowa konstrukcja podobna do klatek dla ptaków, mogąca pomieścić kilka osób (zakłócających ciszę nocną, pijaków i dopuszczających się grubiańskich wybryków). Wystawiano je w miejscach publicznych, najczęściej na rynkach.
Kto i za co
Kary średniowieczne stosowano przez stulecia. Dopiero prace m.in. Beccariego i Monteskiusza przyczyniły się do stopniowego ich wycofywania w drugiej połowie XIX w. Czy nasi przodkowie byli sadystami lub głupcami? Z pewnością postępowali świadomie i zgodnie z ówczesnym stanem wiedzy. Zdawali sobie sprawę, że karanie wstydem ma sens tylko wtedy, kiedy oglądający wiedzą, kto i za co został osądzony.
Czy dziś możemy sobie wyobrazić chuligana przykutego przed ratuszem z podanym imieniem i nazwiskiem oraz informacją o rodzaju wandalizmu, jakiego się dopuścił? Standardy w zakresie prawa człowieka wykluczają stosowanie dawnych kar. Z drugiej strony, w karaniu wstydem zawarty jest ogromny potencjał wychowawczy, którego wykorzystanie mogłoby niejednego łotra sprowokować do zastanowienia się nad swoim zachowaniem. Problemem większości współczesnych społeczeństw jest plaga drobnej przestępczości. Badania naukowe dowodzą, że do jej wzrostu w dużej mierze przyczynia się anonimowość. Kiedyś żyło się w mniejszych społecznościach lokalnych, ludzie nie tylko sobie pomagali, ale i nawzajem pilnowali. O niecnych występkach szybko dowiadywali się wszyscy. Zagrożenie wstydem i napiętnowaniem trzymało w ryzach i działało wychowawczo, wyznaczając jasne zasady co wolno, a czego nie.
Do publicznej wiadomości
W aktualnym stanie prawnym wykorzystanie czynnika wstydu odnajdujemy przede wszystkim w podaniu wyroku do publicznej wiadomości w określony sposób. Celem tego środka karnego jest społeczne oddziaływanie skazania poprzez upublicznienie danych o sprawcy i jego czynie.
Na zakończenie trzeba zauważyć, że wykorzystanie wstydu w karaniu ma pewne perspektywy. Uchwalona 13 ma-ja 2016 r. ustawa o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym (wejdzie w życie 1 października 2017 r.) ma na celu wprowadzenie nowych środków ochrony społeczeństwa przed tego rodzaju przestępczością na etapie przed popełnieniem czynu zabronionego. Według jej założeń, utworzony zostanie Rejestr sprawców przestępstw na tle seksualnym, który prowadzony ma być przez Ministra Sprawiedliwości. Rejestr składać się będzie z dwóch części: publicznej oraz z dostępem ograniczonym.
To właśnie rejestr publiczny, o nielimitowanym dostępie, ma pełnić funkcję zabezpieczającą poprzez jawność danych osobowych, pozwalających na pełną identyfikację osoby objętej Rejestrem, w tym miejsca jej przebywania. Dane z Rejestru publicznego będą dostępne bez ograniczeń oraz publikowane na stronie internetowej Biuletynu Informacji Publicznej Ministerstwa Sprawiedliwości.
Edward Wasilewski
Forum Penitencjarne