Więźniowie młodociani - nie najgorsi ale najtrudniejsi
Młodociani to nie najgorsza, ale najtrudniejsza grupa więźniów. I na pewno też specyficzna.
Duża część z nich, wywodzi się ze środowisk patologicznych. W polskich jednostkach penitencjarnych przebywa 1297 więźniów młodocianych, czyli w wieku od 16 do 21 lat. W systemie zamkniętym odsiaduje wyroki 810 osadzonych, w półotwartym 478, a w otwartym dziewięciu (dane z końca sierpnia 2015 r.).
O pracy z nimi, i o tym dlaczego jest szczególnie trudna mówi kpt. Monika Morozowska, starszy wychowawca z Zakładu Karnego w Malborku.
Ilu młodocianych jest w pani zakładzie?
W tej chwili 15, ale bywa ich nawet ponad 20.
Czy to najtrudniejsza kategoria więźniów?
Jestem w służbie od 13 lat, mam porównanie w pracy z różnymi kategoriami
osadzonych i muszę przyznać, że młodociani to nie najgorsza, ale rzeczywiście najtrudniejsza grupa więźniów. Na pewno też specyficzna.
Dlaczego?
Właśnie ze względu na młody wiek, w którym występują zupełnie inne problemy niż np. te charakteryzujące recydywistów penitencjarnych, obytych w więziennej rzeczywistości. Młodociani nie bardzo wiedzą co im tutaj wolno i jak to życie za kratami sobie poukładać. Poza tym są skomplikowani pod wieloma względami.
Czy mimo młodego wieku zdarza się, że młodociany trafia do zakładu po raz kolejny i jest recydywistą?
Tak. To też się zdarza. W tej chwili na 15 osadzonych ośmiu już wcześniej było na bakier z prawem. Przebywali w młodzieżowych ośrodkach szkolno-wychowawczych. Kilku spośród tej grupy pochodzi z rodzin niepełnych.
Czyli niosą ze sobą bagaż z dzieciństwa.
Niestety, tak. Większość pochodzi z rodzin patologicznych, gdzie rodzice niewłaściwie wypełniali swoje funkcje wychowawcze. Z moich analiz wynika, że ok. 80 proc. naszych młodocianych miało wcześniej kontakt z narkotykami czy dopalaczami, dlatego dla nas, funkcjonariuszy istnieje dość duże „pole do popisu”, jeżeli chodzi o pracę z deficytami tych osadzonych.
Młody wiek, buzujące hormony, niedojrzałość emocjonalna, deficyty plus nieznajomość warunków więziennych, panujących tu zasad. Niezła mieszanka wybuchowa. Jak się komunikujecie?
W niektórych przypadkach wychowawca musi niejako zastąpić rodzica. Nauczyć młodego człowieka podstawowych zachowań. Uświadomić, że np. przed wejściem do pokoju wychowawcy czy psychologa trzeba zapukać, po wejściu powiedzieć dzień dobry, przedstawić się. Wcześniej najczęściej nikt ich tego nie uczył i wydawało im się to zupełnie niepotrzebne. Młodociani stanowią grupę, której trzeba koniecznie dać zajęcie, czasem zmobilizować, pchnąć do tego, żeby postarali się spróbować podjąć jakieś wyzwanie. A nuż się tym zainteresują, spodoba im się i zaczną coś robić. Dodam, że ci nasi podopieczni obligatoryjnie odbywają karę pozbawienia wolności w systemie programowanego oddziaływania, czyli każdy realizuje indywidualny program, w którym zadania są dopasowane do jego deficytów. Staramy się też w pracy z nimi dodać coś od siebie, coś, co może przynieść w przyszłości pozytywny efekt.
Czy młodociany chętnie współpracuje i bierze udział w przygotowanych z myślą o nim zajęciach, programach?
To zależy od tego, co proponujemy. Jeśli młodociany jest np. zdiagnozowany jako uzależniony, a czas pozostały do końca kary na to pozwala, to odbywa w odpowiedniej jednostce terapię. Jeżeli nie wyrazi na nią zgody, kierujemy wniosek do sądu i taki sądowy nakaz leczenia oznacza, że terapię przejść musi. Natomiast jeśli chodzi o programy readaptacyjne, staramy się stworzyć takie, które go zainteresują i spodobają mu się na tyle, że się zaangażuje i będzie chciał w nich uczestniczyć. W jednostce realizujemy program o nazwie „Inspiracja”, który ma zapobiegać zachowaniom przemocowym, charakteryzującym, niestety, tę kategorię osadzonych, poprzez wzbudzenie inspiracji artystycznej. Zajęcia cieszą się dużą popularnością. Zajmują im czas, wyciszają, pomagają się skoncentrować. Nasi podopieczni tworzą coś z papieru albo ze sklejki, rzeźbią, składają modele statków, robią ozdoby okolicznościowe.
Często zauważamy, że to dla nich nowe doświadczenie, które ich dowartościowuje, bo najczęściej nikt ich dotąd za nic nie chwalił. A tu odbierają przekaz: potrafisz zrobić fajne rzeczy, stać cię na to, nie jesteś bezwartościowym śmieciem, choć sam często tak osobie myślisz.
Prowadzimy też inne oddziaływania, wśród nich program „Pokonać lęk. Pierwsza pomoc przedmedyczna”. Zajęcia prowadzą ratownicy z Elbląskiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratowniczego. Trwają dwa dni, bo młodociani chcą zwykle widzieć szybki efekt swojej pracy. Kilkumiesięczne oddziaływania nie przynoszą im takiej satysfakcji, jak te trwające krótko. Według nich ma być tak: nauczyłem się czegoś, zrobiłem coś, wysiliłem się i chcę zobaczyć efekt. Najchętniej natychmiast.I tak podczas zajęć z pierwszej pomocy uczą się na manekinie ratować życie, przywracać tętno, oddech, bandażować rany. Pracują w 10-osobowych zespołach, które składają się z różnych kategorii więźniów. Nigdy nie tworzymy jednorodnej grupy młodocianych, bo byłaby bardzo trudne do ogarnięcia.
Za co tu siedzą?
Za rozboje z kradzieżami, znieważenie funkcjonariusza publicznego, czyli konflikty z Policją, groźby karalne, niszczenie mienia. Najczęściej za przestępstwa związane z użyciem agresji. I to się powtarza u młodocianych. Przeważnie wyroki nie są zbyt wysokie, chociaż dwójka naszych podopiecznych kończy karę dopiero w2020 r. Ale to nie są kary za jedno ciężkie przestępstwo, tylko zsumowały im się liczne pojedyncze przewinienia. Moja rola polega też na tym, że wyszukuję skazanych, którym pozostało niewiele do wyjścia na wolność i wspólnie z przedstawicielem Powiatowego Urzędu Pracy w Malborku realizujemy program „Umiejętności, praca, przyszłość”. Młodociani uczą się pisać CV, sporządzać dokumenty aplikacyjne, dowiadują się, o jaką pomoc mogą się starać w urzędzie pracy. Niestety, często mają wykształcenie podstawowe albo gimnazjalne, nie zdążyli skończyć szkoły, są bez żadnego doświadczenia zawodowego. Czasem tu u nas „fikają”, ale jak przychodzi im samodzielnie sklecić zdanie, to nagle mina im rzednie. Wielu nigdy nie pracowało, nie mają więc wyrobionego nawyku pracy, chętnie natomiast rozwiązują testy predyspozycji zawodowych. Organizujemy dla nich kursy zawodowe, w których też chętnie uczestniczą. Poprzez te kursy staramy się również motywować do pracy nad sobą.
Czyli odpowiednio zachęcony młodociany chętnie coś robi, czegoś nowego próbuje, czegoś się uczy.
Tak. I jeżeli np. uzyska zaświadczenie, że ukończył dajmy na to kurs elektryka, to go to bardzo podbudowuje i daje możliwość wyboru: czy po wyjściu chcę wziąć się w garść i zacząć żyć normalnie, czy wrócić do więzienia.
Czy mówią co zamierzają robić po wyjściu na wolność, gdzie będą mieszkać, gdzie będą szukać pracy?
Duża część tych osadzonych wywodzi się ze środowisk patologicznych. W zakładzie zajmuję się też pomocą postpenitencjarną, opracowałam program, który realizujemy przy współpracy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Malborku, dla osadzonych z problemem bezdomności bądź z problemami mieszkaniowymi. Zabieram skazanych na spotkania, żeby specjaliści wypowiedzieli się, jakie są możliwości udzielenia im pomocy już na wolności. Ale sytuacja z przydziałem lokali socjalnych jest trudna w całej Polsce.
A co z pracą dla młodocianych?
Zdarza się, jednak rzadko, gdyż brak im doświadczenia zawodowego i ich zachowanie często pozostawia wiele do życzenia. Mogą pracować na terenie zakładu, ale na zewnątrz – w systemie bez konwojenta – tylko trzech miałoby taką możliwość, bo odbywają karę w zakładzie półotwartym. Reszta ma negatywną prognozę kryminologiczno-społeczną, więc siedzą w zakładzie zamkniętym. Poza tym młodzi muszą się wyszumieć, dostają wiele wniosków o wymierzenie kary dyscyplinarnej za naganne zachowanie. Non stop są skonfliktowani z innymi. No i jak wychowawca ma wysłać do pracy takiego nagannego młodocianego, który wciąż sprawia problemy wychowawcze? Praca jest nie tylko formą nagrody, ale też środkiem oddziaływania. Im trudno
nawet o utrzymanie porządku w celi.
To jak wyglądają ich cele?
Dużo gorzej niż te zajmowane przez recydywistów. Cały czas musimy zwracać uwagę, dyscyplinować, powtarzać, że należy dbać o porządek. Sukcesem jest jak za którymś razem sami pościelą łóżko. Często wychodzą tu przyzwyczajenia wyniesione z miejsc, gdzie poprzednio przebywali. Praktyka nam podpowiada, że w jednej celi, a mamy nawet 10 osobowe, może przebywać najwyżej trzech młodocianych. Bo kiedy jest ich więcej, zaczynają ze sobą walczyć. I jeśli nawet nie od razu, to w końcu wybucha konflikt. Temperament, burza hormonów muszą znaleźć ujście. Na wolności znajdowali takie ujście poprzez stosowanie przemocy, zażywanie dopalaczy, narkotyków, alkoholu, od których w więzieniu zostali odcięci. Konflikty, jakie obserwujemy, są też często następstwem ich problemów z wolności. Bo oni się w większości znają, pochodzą przecież z tego samego rejonu. To zawiłe przypadki. Czasem młodociani są tak konfliktowi, że trudno ich odpowiednio osadzić. Nawet dorośli pierwszy raz karani nie są chętni do dzielenia z nimi celi. Wiedzą, że z małolatami są problemy, z którymi niekoniecznie chcą się mierzyć.
Jakich tu macie młodocianych?
Sporo tych, którzy w ostatnich miesiącach przewinęli się przez nasz zakład albo awansowali do podgrupy M-2 i w związku z tym zostali przetransportowani do innego więzienia albo wyszli na wolność, bądź przyjechali do nas z innych jednostek zdegradowani do podgrupy M-1, czyli do zakładu karnego typu zamkniętego. No i wielu z tych zdegradowanych przebywa teraz u nas, bo popełnili znaczące przekroczenia natury porządkowej, bo wzięli udział w bójce bądź zażyli substancje niedozwolone.
Odbywają kary kilkuletnie…
Ale częściej przebywają krótko – od kilku do kilkudziesięciu dni. Miesiąc to dość popularna kara, jaką odbywają młodociani. Teraz mamy np. dwóch odsiadujących takie kary braci.
To jak w tak krótkim czasie można z nimi pracować, do jakich programów zachęcić?
Na pewno musimy podjąć wszystkie czynności, które wykonujemy podczas przyjęcia z każdym osadzonym. Nie jesteśmy w stanie w ciągu kilku czy kilkunastu dni efektywnie coś wypracować. Jako osoba zajmująca się przygotowaniem do zwolnienia mogę natomiast poinformować, gdzie się powinni udać po wyjściu na wolność i co są w stanie zrobić.
Jaka jest różnica w zachowaniu młodocianego „kilkudniowca” i skazanego na kilka czy kilkanaście lat?
Jeżeli wyrok jest krótki albo młodocianemu zostało niewiele do wyjścia, zaczyna trochę „fikać”, bo myśli sobie, że skoro zaraz wychodzi, to co możemy mu zrobić, jaką karę wymierzyć, skoro on zaraz będzie na wolności. Dla tego z dłuższym wyrokiem początkowy okres jest burzliwy, później zostaje zdiagnozowany i przez nas rozpoznany, sam po jakimś czasie zaczyna zauważać, że złe zachowanie mu się nie opłaca. Później zwykle następuje poprawa jego zachowania. Chyba że spowoduje jakiś incydent, który sprawi, że pracę zaczynamy od początku.
Jak młodociani „fikają”?
Często są to bójki lub potyczki słowne. Zdarza się, że są aroganccy nie tylko w stosunku do innych współwięźniów, ale też wobec funkcjonariuszy. Używają niecenzuralnych słów, bywają pobudzeni, krzyczą kiedy się czegoś domagają, np. zmiany celi. Zwykle też chcą wszystko mieć już, natychmiast. Nie przyjmują do wiadomości, że na pewne decyzje trzeba poczekać. Poza tym często zgłaszają, że chcieliby np. spacerować w większej grupie młodocianych, albo stworzyć drużyny i pograć w „siatkę”. My przewidujemy, że to nie wyjdzie, bo takie mamy doświadczenia.
A próbowaliście pozwolić im razem zagrać albo pójść na wspólny spacer?
Tak. Od czasu do czasu dajemy im szansę. Niestety, podczas ostatniego meczu też pojawił się konflikt. Albo inny świeży przykład. Młodociani poszli w większej grupie na plac spacerowy i jeden do drugiego nagle krzyknął: "A twoja matka to…" Tamten poczuł się urażony, skoczył do niego, za moment kolejnych dwóch małolatów się dołączyło i bójka gotowa. Ciągle próbujemy, zachęcamy do zmiany zachowania. Powtarzamy, że nawet jak mają podgrupę zamkniętą M-1, to zawsze mogą swoim zachowaniem sprawić, że komisja penitencjarna zmieni ją na półotwartą M-2. Sami pracują na to, jaka będzie ich opinia. Powtarzamy wielokrotnie, że warto popracować nad sobą. Ale z nimi jest jak z dziećmi. Trzeba powtarzać, powtarzać…
Elżbieta Szlęzak-Kawa
Forum Penitencjarne