Czy odepchnięcie napastnika — który upadł i zmarł — oznacza, że przekroczone zostały granice obrony koniecznej?
Czy możliwy jest zarzut przekroczenia granic obrony koniecznej jeśli nastąpiła śmierć napastnika — oraz czy biorący udział w „ustawce” mogą powołać się na kontratyp obrony koniecznej, jeśli coś poszło nie tak podczas pojedynku?
postanowienie Sądu Najwyższego z 7 października 2014 r. (V KK 116/14)
Nie ma przekroczenia granic obrony koniecznej z powodu wystąpienia poważnego skutku obrony, przekraczającego niezbędność powstrzymania ataku. Przekroczenie granic obrony może polegać bądź na nieuzasadnionym wyprzedzeniu ataku, bądź na działaniu po ustaniu zamachu, albo na użyciu niewspółmiernego narzędzia czy sposobu obrony. Natomiast odpowiedzialność za skutek obrony obciąża nie broniącego się, ale napastnika.
Sprawa miała się następująco: po wspólnym wyjściu ze sklepu podpity mężczyzna chwycił za szyję i zaczął dusić innego człowieka. Zaatakowany początkowo uznał zdarzenie za niegroźny żart — znał napastnika jako spokojnego, pogodnego człowieka, o dużym autorytecie, często mediującego w różnych sporach. Początkowo był więc bierny i „nie podejmował żadnych zaczepnych działań” wobec napastnika — aż do momentu, kiedy poczuł ból. Dopiero wówczas odepchnął agresora, który upadł i uderzył głową o twarde podłoże — i zmarł.
Uznając sprawcę winnego przestępstwa nieumyślnego spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu ze skutkiem śmiertelnym sąd skazał go na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat oraz orzekł nawiązkę w wysokości 10 tys. złotych. Jednak w ocenie sądu II instancji oskarżony działał w obronie koniecznej, zatem oskarżony został uniewinniony.
Wniesiona przez prokuratora kasacja została oddalona przez Sąd Najwyższy. Każdy ma prawo odeprzeć bezpośredni i bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro chronione prawem — pod warunkiem, że działania broniącego się mają na celu wyłącznie obronę i wynikają ze świadomości odpierania zamachu. Spełnienie tych warunków umożliwia rozróżnienie obrony koniecznej od zemsty, samosądu i chuligaństwa — kontratyp obrony koniecznej nie dotyczy bowiem uczestników bójek i porachunków, umyślnie wystawiających się na naruszenie nietykalności cielesnej.
Skoro zatem oskarżony — początkowo przekonany, że sytuacja znajduje się pod kontrolą — odruchowo odparł zamach dopiero w momencie, gdy poczuł, że pokrzywdzony go dusi, nie można powiedzieć, iżby wychodził ze sklepu mając w perspektywie rękoczyny i bójkę. Broniący się przed napaścią nie musi czekać na wypowiadanie gróźb lub wzmożenie nacisku na szyję.
Owszem, w orzecznictwie przyjmuje się, że pojedynek — sytuacja, w której dwie osoby wzajemnie się prowokują, przyjmując równocześnie rolę napastnika i napadniętego — wyklucza skorzystanie z kontratypu obrony koniecznej, jednak w określonym stanie faktycznym trudno oskarżonemu zarzucać, iżby wychodząc z pokrzywdzonym ze sklepu godził się na podjęcie walki.
Oskarżony nie przekroczył granic obrony koniecznej (art. 25 par. 2 kk): jego obrona nie była ani nadmierna, ani przedwczesna, czy też spóźniona. Nie można także wymagać, by bronił się w sposób mniej intensywny, skoro ograniczył się do odepchnięcia napastnika — przekroczenia granic obrony koniecznej nie można oceniać biorąc pod uwagę skutki odparcia ataku, albowiem przyczyną śmierci pokrzywdzonego był upadek, nie wyprowadzony przez oskarżonego cios.
Stąd też kasacja została oddalona, zatem utrzymany w mocy został wyrok uniewinniający oskarżonego spod zarzutów.
Olgierd Rudak
Czasopismo Lege Artis