Nie taki sąd straszny
W pobliżu sądu, w którym pracuję, znajduje się kilka szkół. Każdego dnia dziesiątki młodych ludzi przechodzi obok wielkiego, pięknego gmachu i pewnie mało kto zastanawia się, co jest za tymi drzwiami.
Sądy większości ludziom znane są z telewizji, radia i prasy, które to niestety nie zawsze pokazują je w dobrym świetle. Sąd to przecież nie tylko wielki budynek pełen sali rozpraw i kojarzący się wyłącznie z kłopotami. Sąd to codzienne zmaganie się z ludzkimi problemami, to los ludzi w rękach sędziów, którzy w wyroku nie tylko orzekają o wymiarze kary, ale mają na względzie dalsze losy oskarżonego i to, czy wyrok ten będzie nie tylko sprawiedliwy, ale i zaowocuje pozytywną zmianą w życiu tego człowieka. Sąd to prawdziwe centrum dowodzenia, to setki, tysiące wpływających spraw, które ktoś musi zarejestrować, oprawić i wprowadzić w najróżniejsze systemy, to terminy, plany i sprawozdania. Sąd to wydziały, oddziały, księgowość, to Prezes i Dyrektor, którzy, zgodnie z powierzonymi im obowiązkami czuwają każdy we własnym zakresie nad sprawną pracą sądu.
Sąd to korytarze pełne stron, których role czasami się przeplatają, pozwanych, powodów, oskarżonych. Sąd to ławy, w których adwokat broni racji swojego klienta, pokrzywdzony dochodzi swoich praw, a oskarżyciel domaga się sprawiedliwości. To wszystko jak wygląda sąd, jak wygląda praca sędziego czy sekretarza widzą wyłącznie ci, którzy do sądu przychodzą we własnym interesie lub na wezwanie, co niestety dla większości wiąże się ze stresem i niecodziennym przeżyciem. Na wycieczkach nie zaglądamy przecież do sądów, zwiedzamy muzea, kościoły i owszem, ale sądy... Dlaczego więc i sądu nie zwiedzić? Wiele sądowych budynków w Polsce to piękne zabytki, a sale rozpraw wprost zachwycają swoją dostojnością i pięknem. Może taki „turystyczny” pobyt w sądzie ułatwiłby nam przyjście na wezwanie w charakterze świadka? Sądowe ławy od czasu do czasu zamieniają się w „ławki szkolne”, w których zasiadają uczniowie szkół średnich i gimnazjów.
W Sądzie Rejonowym w Inowrocławiu spotkania takie cyklicznie prowadzi Pan sędzia Ryszard Owczarzak, który nie ukrywa, że praca z młodzieżą przynosi mu dużo satysfakcji.
Korzystając z okazji, że na co dzień pracuję z Panem sędzią, pozwoliłam sobie zapytać:
J.L. Jaki jest cel tych spotkań?
R.O. Chyba chodzi o to, żeby trochę „odczarować” sąd. Mam wrażenie, ze wiele osób wyobraża sobie sąd jako miejsce oderwane trochę od reguł panujących w normalnym życiu. Tymczasem prawo to nie zbiór zaklęć dostępnych dla wtajemniczonej grupy sędziów, ale uporządkowane zasady regulujące nasze codzienne życie. Chcę też trochę „odczarować” wizerunek sędziego, że jest to normalny człowiek, a to, co go wyróżnia z tłumu to nie wyniosłość i bezmyślna stanowczość, ale kompetencja, wnikliwość i wrażliwość na problemy osób, z którymi się spotyka w swojej pracy.
J.L. Czy jako ojciec widzi Pan potrzebę prowadzenia takich „lekcji” z młodymi ludźmi?
R.O. Pewnie, że tak. W czasie takich spotkań czasami nasuwają mi się refleksje, z którymi dzielę się później w domu w rozmowach z dziećmi i odwrotnie. Proszę o następne pytanie :)
J.L. A o co pyta młodzież?
R.O. Zawsze pytają „ile za to grozi?” Nigdy nie odpowiadam cytatem z odpowiedniego artykułu kodeksu. Takie pytanie traktuję jako okazję do wyjaśnienia elementarnych instytucji związanych z odpowiedzialnością karną. Pojawia się wtedy kwestia wieku, społecznej szkodliwości czynu, instytucji probacyjnych. Oczywiście nazywam to tak w rozmowie z Panią, wyjaśniając młodzieży, staram się używać przystępnego, potocznego języka.
J.L. Czy nie uważa Pan sędzia, że takie spotkania powinny być organizowane również dla ludzi starszych, klubów seniora, dla słuchaczy uniwersytetów trzeciego wieku? Przecież ci starsi ludzie, kiedy zostają wezwani w charakterze świadka, nierzadko ukrywają to przed sąsiadami, bo to wstyd iść do sądu, jeszcze ktoś pomyśli, że kogoś oczerniają, że poszli nakłamać. Starsi ludzie gubią się w gąszczu elektronicznych wokand i dwóch stron pouczeń na wezwaniu.
R.O. Oczywiście. Wiem, że takie spotkania są organizowane przez policję pod kątem minimalizowania zagrożeń ludzi w dojrzałym wieku. Prawo, sądy, wymiar sprawiedliwości to element naszego życia, a na poznawanie świata zawsze jest właściwy czas. Spotykamy się ze stwierdzeniem: „ja pierwszy raz w sądzie”. W podtekście gdzieś tkwi stwierdzenie, że „tyle lat przeżyłem/łam i teraz taki wstyd”. Jeżeli sędzia zachowuje się spokojnie, empatycznie, to po chwili ze strony takiej zestresowanej osoby napięcie spada.
Sędziowie i pracownicy sądów to w zdecydowanej większości osoby taktowne, kulturalne, o dużej wiedzy. Myślę, że nie musimy się wstydzić i po prostu spotykać z ludźmi. Łatwiej będzie wtedy stronie szukać ochrony w sądzie, czy świadek z większym spokojem stawi się na wezwanie.
J.L. Serdecznie dziękuję Panu sędziemu za rozmowę, miałam okazję być przez chwilę na jednym z takich spotkań i muszę przyznać, że młodzież z wielkim zaciekawieniem i w skupieniu słuchała Pana wykładu.
R.O. Dziękuję.
Z sędzią Ryszardem Owczarzem rozmawiała Justyna Lipińska
Fot. Justyna Lipińska
Gazeta Sądowa