Odpowiedzialność cywilna za potrącenie przez rowerzystę pieszego na chodniku
Czy rowerzysta, który potrącił pieszego na chodniku, może ponosić odpowiedzialność cywilnoprawną za negatywne skutki na zdrowiu poszkodowanego? (nieprawomocny wyrok Sąd Rejonowy w Chełmnie z 19 stycznia 2018 r., sygn. akt I C 414/13).
Sprawa dotyczyła odpowiedzialności za doznaną przez pieszego krzywdę wskutek potrącenia go przez rowerzystę jadącego wzdłuż chodnika: poszkodowany wychodził przez furtkę z posesji na chodnik kiedy został potrącony przez nadjeżdżający z dużą prędkością rower.
Siła uderzenia była tak duża, że pieszy został odrzucony kilka metrów w bok i stracił przytomność, zaś wskutek doznał urazu lewego ramienia, co ogranicza go w możliwości wykonywania pracy (zdarzenie spowodowało trwały uszczerbek na zdrowiu w wysokości 6%), stąd żądanie zapłaty 18 tys. złotych zadośćuczynienia za delikt.
art. 33 ust. 5-6 pord
5. Korzystanie z chodnika lub drogi dla pieszych przez kierującego rowerem jest dozwolone wyjątkowo, gdy:
1) opiekuje się on osobą w wieku do lat 10 kierującą rowerem;
2) szerokość chodnika wzdłuż drogi, po której ruch pojazdów jest dozwolony z prędkością większą niż 50 km/h, wynosi co najmniej 2 m i brakuje wydzielonej drogi dla rowerów oraz pasa ruchu dla rowerów;
3) warunki pogodowe zagrażają bezpieczeństwu rowerzysty na jezdni (śnieg, silny wiatr, ulewa, gołoledź, gęsta mgła), z zastrzeżeniem ust. 6.
6. Kierujący rowerem, korzystając z chodnika lub drogi dla pieszych, jest obowiązany jechać powoli, zachować szczególną ostrożność i ustępować miejsca pieszym.
Zdaniem pozwanego rowerzysty był on uprawniony do jazdy chodnikiem w tamtym miejscu (art. 33 ust. 5 pkt 2-3 pord), zaś odpowiedzialność za zderzenie ponosi powód, który nagle (z naruszeniem zasady ograniczonego zaufania, art. 4 pord) wtargnął na chodnik, przez co można mu co najmniej zarzucać przyczynienie się do wypadku. Rower jechał z niewielką prędkością, zatem uderzenie w pieszego nie mogło spowodować aż takich obrażeń — zresztą najbardziej pokrzywdzonym jest on sam, bo spadł z roweru.
Sąd zasądził na rzecz powoda zadośćuczynienie w wysokości 7,5 tys. złotych: kierujący rowerem może wyjątkowo korzystać z chodnika, przy czym ma obowiązek jechać powoli, zachować szczególną ostrożność i ustępować pieszym.
Rowerzysta niewątpliwie naruszył te przepisy ruchu drogowego, zaś za niezachowanie szczególnej ostrożności i spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym został ukarany mandatem karnym, który przyjął (art. 86 par. 1 kw). Stąd też nie można mówić choćby o przyczynieniu się poszkodowanego do tego, że wpadł pod rower.
W przypadku uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia odszkodowanie obejmuje wszelkie wynikłe koszty (art. 444 kc), pokrzywdzony może także żądać przyznania zadośćuczynienia za uszczerbek na zdrowiu (art. 445 par. 1 kc). Zadośćuczynienie takie powinno „wynagrodzić doznane przez pokrzywdzonego cierpienia, utratę radości życia oraz ułatwić mu przezwyciężenie ujemnych przeżyć psychicznych. Ma ono na celu naprawienie szkody niemajątkowej wyrażającej się krzywdą w postaci cierpień fizycznych i psychicznych związanych z zaistnieniem wypadku, jak i dolegliwości bólowe powstałe w następstwie urazu oraz długotrwałego leczenia”.
Zadośćuczynienie ma ono charakter kompensacyjny, nie może zatem być symboliczne — powinno przedstawiać wartość odczuwalną ekonomicznie dla pokrzywdzonego (aczkolwiek jego stopa życiowa nie ma wpływu na wysokość zasądzonej kwoty). Skoro zatem leczenie i rehabilitacja potrąconego pieszego trwała 5 miesięcy, cały czas odczuwał ból, zaś nadal ma problem z niektórymi ruchami, adekwatną kwotą zadośćuczynienia będzie właśnie 7,5 tys. złotych z odsetkami od dnia doręczenia pozwu (art. 481 par. 1 kc w zw. z art. 455 kc).
Reasumując: pomijając, że jazda rowerem po chodniku jest niewygodna i niefajna sama w sobie, trzeba mieć też na uwadze wynikające z przepisów reguły i ograniczenia — a także konsekwencje naruszenia tych zakazów i nakazów. Być może cykliści przeważająco korzystający z chodników powinni też pomyśleć o (nieobowiązkowym) ubezpieczeniu OC?
Olgierd Rudak - Czasopismo Lege Artis