Tropiciele
Głośno robi się o nich tylko wtedy, gdy dopadną ściganego, media informują, że oto policyjni tzw. łowcy cieni złapali kolejnego bandziora uciekającego przed wymiarem sprawiedliwości. Ale niewiele dowiadujemy się o nich samych i o ich metodach pracy. Te otoczone są tajemnicą.
Od chwili powstania Wydziału Operacji Pościgowych w CBŚ, czyli od 2011 roku, policyjni łowcy cieni zatrzymali już 270 ukrywających się niebezpiecznych przestępców.
Pościgi
Zmieniał mieszkania, przenosił się z województwa do województwa, krążył po całej Polsce. A za nim podążali policjanci – łowcy cieni, specjaliści od pościgów za najbardziej niebezpiecznymi przestępcami. Początkowo o przysłowiową chwilę spóźnieni. Aż wreszcie dopadli go w Zamościu. Ukrywający się w Polsce 46-letni Gianni C., obywatel Włoch, został zatrzymany w momencie, gdy zamierzał przelać pieniądze na konto w Kamerunie.
Gianni C. był we Włoszech skazany na 17 lat więzienia za udział w zorganizowanej grupie przestępczej i defraudację milionów euro. Uciekł z kraju i włoski wymiar sprawiedliwości ścigał go europejskim nakazem aresztowania. Przestępca ukrył się w Polsce, sądząc, że tu będzie bezpieczny. Dobra praca operacyjna, precyzyjna analiza informacji, współpraca z biurem policji włoskiej Squadra Mobile i tzw. policyjny nos doświadczonych funkcjonariuszy CBŚP doprowadziły do zatrzymania przestępcy. Miał przy sobie kilkanaście rożnych kart kredytowych i właśnie zamierzał wyjechać z Polski.
Z chwilą otwarcia granic ściganie niebezpiecznych przestępców stało się dla wszystkich policji europejskich znacznie trudniejsze. Korzystając z możliwości swobodnego poruszania się po Europie, przestępcy nie tylko ukrywają się przed organami ścigania, ale zazwyczaj w dalszym ciągu popełniają przestępstwa.
W 2001 roku utworzono w wydziałach kryminalnych komend wojewódzkich Policji zespoły poszukiwań celowych, których zadaniem miało być wyłącznie poszukiwanie najbardziej niebezpiecznych ukrywających się przestępców. Za granicą natomiast poszukiwał niebezpiecznych przestępców zespół poszukiwań celowych działający w ramach CBŚ. W 2011 roku utworzono w CBŚ Wydział Operacji Pościgowych (obecnie Wydział I Zarządu III CBŚP), który rok później, w 2012 roku, aktywnie włączył się do europejskiej sieci ENFAST, zrzeszającej policyjne zespoły łowców cieni z całej Europy. W ubiegłym roku w ramach Zarządu III połączono Wydział I z Wydziałem II zajmującym się poszukiwaniem osób uprowadzonych dla okupu.
We współpracy
Ściganie i zatrzymywanie niebezpiecznych przestępców bardzo często odbywa się we współpracy z innymi policjami europejskimi. I to zarówno w ramach ENFAST, jak i dzięki dobrym osobistym kontaktom między europejskimi policjantami. Funkcjonariusze z zespołów pościgowych prowadzili tyle wspólnych akcji, szkoleń i spotkań, że dobrze się znają i zanim uruchomione zostaną potrzebne procedury bywa, że na początek wystarczają uzgodnienia przez telefon.
„Papierologię” można zrobić później, w pościgu liczy się przede wszystkim czas. Tak było np. w głośnej sprawie Kajetana P., który w 2016 r. zamordował lektorkę języka włoskiego na warszawskim Żoliborzu, poćwiartował jej zwłoki, a następnie zbiegł z kraju. Sprawa ze wszystkimi zebranymi informacjami została zgłoszona do Europejskiej Sieci Współdziałania Zespołów Poszukiwań Celowych. Europol umieścił Kajetana P. na liście najbardziej poszukiwanych osób w Europie (Europe’s Most Wanted Fugitives), a Interpol wysłał za nim tzw. czerwoną notę poszukiwawczą, co oznacza najwyższy priorytet ścigania przestępcy. W sprawę włączyło się też FBI. W efekcie Kajetan P. był poszukiwany w 190 krajach. Po 15 dniach od ucieczki z Polski został zatrzymany. Nie byłoby to możliwe bez współpracy z policjami europejskimi, zwłaszcza z niemiecką, włoską i policją na Malcie.
Ścigani
Ścigani to najbardziej niebezpieczni przestępcy, członkowie zorganizowanych przestępczych grup. Ukrywając się przed wymiarem sprawiedliwości, zmieniają wygląd i styl życia, zrywają kontakty rodzinne i towarzyskie, przenoszą się do odległej miejscowości lub poza granice kraju, mają po kilka telefonów, nie używają poczty e-mailowej ani kont na portalach społecznościowych. Starają się wtopić w lokalne społeczeństwo i nie rzucać się w oczy. Wrocławscy policjanci zatrzymali niedawno poszukiwanego od 3 lat przestępcę, który wyprowadził się z Głogowa do Nowego Sącza i prowadził tam spokojne życie.
Często osoby, z którymi wiążą się poszukiwani przestępcy, nie mają pojęcia o ich prawdziwej tożsamości. Tak było w przypadku gangstera z Gdańska, Jakuba K. Jego przestępczy rodowód wywodzi się z Pruszkowa, gdzie był tzw. cynglem, czyli człowiekiem od wykonywania wyroków. Wiedząc, że jest tropiony przez policję, wyprowadził się do Inowrocławia, gdzie funkcjonował jak obywatel litewski z fałszywymi litewskimi dokumentami. Zamieszkał z kobietą, miał z nią dziecko i zarówno jego partnerka, jak i jej rodzina uważali go za wspaniałego człowieka. Sąsiedzi i rodzina mówili o nim „dusza człowiek”. Namierzony przez łowców cieni po dwóch latach poszukiwań ten „dusza człowiek” nie zawahał się użyć broni.
Przestępcy coraz częściej ukrywają się poza granicami własnego kraju. Łowcy cieni zatrzymywali poszukiwanych w Niemczech, Francji, Holandii, Hiszpanii, Anglii. Najbardziej egzotycznym krajem, w którym usiłował ukryć się polski przestępca, była Republika Południowej Afryki. W 2014 roku policjanci namierzyli tam niejakiego Grafa, członka gangu pruszkowskiego, bandytę dokonującego rozbojów, napadającego na tiry, ściągającego haracze, podejrzanego o porwanie i udział w zabójstwie.
W ubiegłym roku w Polsce zatrzymano dwóch Włochów, członków włoskich struktur mafijnych. Jeden zatrzymany został w szpitalu, gdzie zgłosił się na badania, drugi w pizzerii, w której pracował. W obydwu przypadkach partnerki zatrzymanych nie miały pojęcia, że związały się z niebezpiecznymi przestępcami. Czasem udaje się namierzyć ściganego bardzo szybko, jak np. niejakiego Mameję, którego w wyniku zasadzki zatrzymano po dwóch dniach od wydania za nim ENA, innych trzeba szukać kilka lat. Wszystko zależy od ilości i jakości informacji, jakie udaje się łowcom cieni uzyskać, a także oczywiście od sprytu przestępcy. Najdłużej tropionym przestępcą był Wojciech B. z Częstochowy, który ukrywał się 14 lat i którego szukali od chwili powstania wydziału. W 1997 roku dokonał zabójstwa w ramach gangsterskich porachunków i uciekł do Anglii. Od tamtej pory ani razu nie pojawił się w Polsce. To był jeden z pierwszych poszukiwanych, którego mieli na swojej top liście łowcy cieni, gdy tylko powstał wydział operacji pościgowych. Wojciech B. zmienił wygląd i nazwisko. Udało się go namierzyć dzięki współpracy z policją brytyjską. Gangstera zatrzymywali brytyjscy antyterroryści. Udawał, że jest zupełnie inną osobą i dopiero porównanie odcisków linii papilarnych bez wątpliwości potwierdziło, że jest poszukiwanym gangsterem i mordercą.
Ścigający
Ścigający to elita policyjna. Tu nie wystarczy być tylko dobrym policjantem. Trzeba mieć analityczny umysł, zdolności psychologiczne cierpliwość i intuicję. Ważna jest też umiejętność pracy w zespole. Wydział podzielony jest na kilkuosobowe zespoły i każdy realizuje inną sprawę. Realizację zaczynają od kompletu informacji, jaki dostają od wydziału kryminalnego z jednostki, która tego przestępcy poszukuje. Funkcjonariusze CBŚP spotykają się z nimi i wspólnie analizują sprawę. Przydatna może się okazać każda informacja o ukrywającym się przestępcy: o rodzinie, o kontaktach towarzyskich, o nawykach, o hobby, wyjazdach zagranicznych, czy lubi kobiety, alkohol. Jeden z liderów grupy przestępczej z Warszawy został zatrzymany w Gdańsku dzięki informacji o tym, że ma pieska określonej rasy, z którym regularnie chodzi na spacery. To pozwoliło namierzyć, a potem także zatrzymać go w parku podczas spaceru.
Łowcy cieni muszą mieć umiejętność niekonwencjonalnego myślenia i przewidywania, muszą umieć wejść w psychikę ukrywającego się przestępcy. Metody wywabiania ściganego z kryjówki są różne, ale o tym policjanci z grupy pościgowej nigdy nie mówią. Warsztat jest objęty tajemnicą. Na podstawie już przeprowadzonych akcji można się domyślać, że czasem grają określone role i występują w przebraniu, poruszają się najróżniejszymi samochodami, od luksusowych aut po stare graty w zależności od środowiska, w jakim działają. Nadstawiają ucho, słuchają plotek, mają dobrze opanowaną sztukę dezinformacji. Doskonalą swoje metody pracy, przechodząc przez różne szkolenia z obserwacji, analizy danych, z techniki, z psychologii, gdzie np. uczą się, jak rozpoznać, że ktoś kłamie i jak samemu kłamać skutecznie.
– Najważniejszy wymóg wobec policjantów tego wydziału to bezwzględna dyspozycyjność. Część z nich ma rodziny, więc to nie jest łatwe, ale wszyscy podejmując się pracy w wydziale, wiedzieli, na co się godzą. Dlatego tu trafiają tacy, którzy traktują tę robotę jako coś więcej niż zwykłą służbę – mówi naczelnik Wydziału I Zarządu II CBŚP mł. insp. Marek Reszka.