Piątek, 19 kwietnia 2024
Dziennik wyroków i ogłoszeń sądowych
Rej Pr. 2512 | Wydanie nr 5898
Piątek, 19 kwietnia 2024
2018-01-04

Umrzeć w więzieniu

Dożywotnie pozbawienie wolności jest karą szczególną, orzekaną m.in. za najbardziej brutalne odebranie życia. W populacji więźniów odbywających takie wyroki można wyróżnić specyficzne grupy. Są to młodociani, skazani na dożywocie mimo swojego młodego wieku oraz osoby starsze, których życie kończy się za kratami.

W wielu krajach skazani na dożywocie traktowani są jakby byli poza systemem naprawczym, nie mają prawa do progresji, przejścia z jednej kategorii więźniów do innej, rzadko organizuje się dla nich zajęcia kulturalno-oświatowe, bo właściwie po co, żeby się dobrze bawili? Lecz przecież nie o to chodzi. W izolacji człowiek starzeje się szybciej, dbanie o zdrowie psychiczne i fizyczne wydaje się więc gwarantować, że kiedyś do społeczeństwa nie wróci niedołężny starzec po wyroku, który nie jest w stanie samodzielnie przeżyć choćby tygodnia poza murami więzienia. Bo wbrew powszechnemu przeświadczeniu, dożywocie kiedyś się kończy. Naturalną śmiercią za kratami albo otrzymaniem wolności (po ewentualnym przedterminowym warunkowym
zwolnieniu orzeczonym przez sąd).

Umrzeć w więzieniu

Przygotowanie więźnia z dożywociem do powrotu na wolność ma zatem sens. Powinno być długofalowe i przemyślane. Robimy to po to, by kiedyś nie był on ciężarem dla społeczeństwa i aby miał nadzieję na poprawę swojego życia. Mówimy tu o prawie do nadziei, ale to bardzo niejasne określenie. Brzmi pięknie, nie daje jednak jasnych wskazówek. Przecież w życiu nie można oprzeć się tylko na nadziei, trzeba próbować zmieniać rzeczywistość. Nadzieja dla wielu oznacza wolność, lecz w pierwszym rzędzie możliwość ponownego rozpatrzenia sprawy, a w ostateczności poprawę życia w warunkach izolacji. W zaleceniach humanitarnego traktowania więźniów z dożywociem wymienia się m.in. unikanie nadmiernej koncentracji osadzonych, prowadzenie wielokrotnej oceny zagrożenia, indywidualne podejście do planowania odbycia wyroku, tworzenie planów „na życie”, które trzeba wdrożyć, dysponując odpowiednimi zasobami i warunkami.

Długi wymiar kary, pogarszający się stan zdrowia i starość, która nad chodzi, stwarzają trudną sytuację dla skazanych na dożywocie i dla systemu penitencjarnego. Kiedy więzień umiera w zakładzie karnym, wielu wydaje się to niehumanitarne. W Holandii prawo nakazuje warunkowe zwolnienie terminalnie chorych więźniów długoterminowych, jeśli lekarz stwierdzi, że taki skazany nie przeżyje dwóch tygodni. Wtedy człowiek jest wysyłany do domu, by tam dokończył życia. Jednak niektórzy nie mają do kogo wrócić, dlatego wolą umrzeć w więzieniu, ale prawo im na to nie zezwala. 10 lat temu w Holandii skazany chciał skorzystać z prawa do eutanazji, lecz rząd odmówił. Słynna sprawa z Belgii pokazuje, że choć tamtejsze władze wyraziły zgodę na eutanazję, to nie znalazł się lekarz, który wykonałby zabieg. W Polsce co piąty skazany na 25 lat pozbawienia wolności umiera w więzieniu (na zawał serca, udar mózgu), taka kara jest dla nich dożywociem bez szans na warunkowe zwolnienie.

Kodeks karny w sposób wyjątkowy traktuje osoby młodociane. Dotyczą ich także specyficzne regulacje prawne. Wymierzając karę młodemu przestępcy sąd kieruje się zasadą, aby sprawcę nie tylko ukarać, ale także wychować. Zwykle stosuje nadzwyczajne złagodzenie kary, choć oczywiście muszą za tym przemawiać względy wychowawcze. Ustawodawca wychodzi z założenia, że młodzi ludzie zasługują na „drugą szansę”. Jak to się jednak ma do młodocianych skazanych na dożywocie?

Izolacja i funkcja wychowawcza

Jeżeli młodociany w chwili popełnienia czynu zabronionego miał ukończone 18 lat, można wobec niego orzec karę dożywotniego pozbawienia wolności, choć wyroki dla takich osób są z reguły mniej surowe. Przy bardzo poważnych przestępstwach nawet 15-latek może ponosić odpowiedzialność karną jak osoba dorosła.

Naukowcy z Uniwersytetu Warszawskiego m.in. dr Teodor Bulenda, dr Dagmara Woźniakowska - Fajst i Joanna Klimczak przebadali kilkudziesięciu młodocianych skazanych na dożywocie. Udało się im ustalić typ sylwetki sprawcy i przyczyny (czynniki ryzyka), które mogły mieć wpływ na brutalność dokonanego czynu. W 44 proc. Osoby te charakteryzowały się szczególnym okrucieństwem. Okazało się, że badani już w bardzo młodym wieku wykazywali zachowania dewiacyjne, w większości pochodzili z dysfunkcyjnych rodzin, wielodzietnych (63 proc. – troje lub więcej dzieci) i pełnych (58 proc.). Czynnikami ryzyka były: ubóstwo (40 proc.), alkohol (43 proc.), przemoc (32 proc.), ciężka choroba (7 proc.).

Kilku młodocianych pozostawało w nieformalnych związkach i miało swoje dzieci. Większość wykazywała problemy edukacyjne, co trzeci powtarzał klasy, ponad połowa legitymowała się tylko wykształceniem podstawowym (6 klas). Kilkanaście osób miało wyuczone zawody (m.in. ślusarz, tokarz, piekarz, hydraulik). Prawie wszyscy unikali zatrudnienia, nawet pracy sezonowej. Jeden ze sprawców, rzeźnik pracujący jako masarz, zasztyletował swoją ofiarę profesjonalnie, jak „na uboju”, dwa razy podcinając gardło.

– Młodociany musi „narozrabiać” bardziej niż dorosły, żeby dostać dożywocie – zauważają naukowcy. – Charakterystyczne jest to, że zabójstwa były najczęściej dokonywane przy udziale innych osób (trzy czwarte zdarzeń), najmłodszy wspólnik miał 15 lat. Na miejsce zbrodni tacy sprawcy wybierają dom i mieszkanie (33 morderstwa) lub otwarty niezabudowany teren (23). Zabijają w biały dzień lub w nocy, najrzadziej rano (dwa przypadki).

Pozbawiają życia w sposób wyjątkowo bestialski. Najczęściej bili ofiary narzędziem (drewniana pałka, łopata, laska) lub ręką, dźgali nożem, dusili, kopali, gwałcili, odbierali wolność, torturowali (rażenie prądem, wyłupienie oczu). Zdarzało się, że świadkami zabójstw były dzieci. W jednej z badanych spraw 15 i 16-latkowie zmusili kolegę, by poszedł z nimi na polanę. Mieli do niego bliżej nieokreślone pretensje. Bili go, złamali żebra, wbili w gardło trzy drewniane pałki, bo – jak mówili – … przyszedł z bratem.

Odpowiadali przed sądem jako dorośli z art. 10, par. 2 Kk. Motywy zbrodni młodocianych są przerażające, m.in. chcą sprawdzić jak można zabić człowieka, czyli dokonują zbrodni bez konkretnej przyczyny. W 12 przypadkach zapadł wyrok z art. 148, par. 1 (zabójstwo zwykłe), ale w większości (38 osób) z art. 148, par. 2 (zabójstwo kwalifikowane). Wobec 37 sprawców (74 proc.) poprzestano na możliwości ubiegania się o warunkowe przedterminowe zwolnienie po 25 latach, wbrew wnioskom rodzin ofiar i prokuratury, ale wobec 13 sprawców zastosowano ograniczenia surowsze (30 lat – cztery osoby, 35 lat – sześć osób, 40 lat – jedna osoba, 45 lat – dwie osoby). Wobec 70 proc. młodocianych zastosowano też środki karne i inne środki (pozbawienie praw publicznych na 10 lat, zadośćuczynienie, zwrot zrabowanych przedmiotów itp.).

W uzasadnieniach wyroków sędziowie podkreślali rolę izolacji i funkcję wychowawczą kary. Dożywocie wobec młodocianego ma być odwetem, prewencją, zapobieganiem popełniania przyszłych przestępstw przez młodych ludzi. Sędziowie brali pod uwagę wiek sprawców, byli jednak wstrząśnięci ich czynami. „Nigdy w karierze nie miałem do czynienia z czymś takim”, podkreślali. Uprzedzając apelację tłumaczyli dlaczego nie usprawiedliwiają czynów przestępczych, aby złagodzić wymiar kary ze względu na wiek. Prawie połowa młodocianych zabiła dla zysku, kilkanaście procent z nich pozbywała się świadków. Zabijali dla zabawy, z ciekawości. Wszyscy byli w pełni poczytalni – podkreślały sądy.

Najsurowszy w polskim Kodeksie karnym wyrok zasądzony dla nieletniego jest ostrzeżeniem dla innych: „Mord nie popłaca, sprawca spotka się ze sprawiedliwością, nawet taki młody”.

Agata Pilarska-Jakubczak
zdjęcie Piotr Kochański