Zbrodnia i kara po polsku
"Im później się przychodzi po poradę prawną - czyli im dalej jest posunięte postępowanie - tym mniej jest opcji. Zdarza się, że ktoś przychodzi do mnie, gdy zapadł prawomocny wyrok w jego sprawie. Wtedy nie mogę już nic zrobić - a wcześniej było to możliwe" - mówi była prokurator, obecnie radca prawny, prof. Monika Całkiewicz.
Co wspólnego mają fabuły seriali kryminalnych z rzeczywistą pracą policji i prokuratury? Kim są profilerzy? Jak nie paść ofiarą przestępstwa? Na te i wiele innych pytań odpowiedzi udziela była prokurator, prof. Monika Całkiewicz z Akademii Leona Koźmińskiego (ALK) w książce "Zbrodnia prawie doskonała".
Wywiad - rzeka, którego współautorką jest znana dziennikarka i prezenterka telewizyjna Iwona Schymalla, adresowany jest do każdego czytelnika zainteresowanego zjawiskiem przestępczości. Prof. Całkiewicz, kryminalistyk, niegdyś prokurator, obecnie radca prawny, wyjaśnia laikom wiele najrozmaitszych kwestii związanych z popełnianiem zabójstw i ich ściganiem.
Jak podkreślała autorka w trakcie spotkania autorskiego w auli ALK, pozycję mogą przeczytać z pożytkiem nie tylko miłośnicy kryminałów, ale wszyscy ci, którzy chcą się dowiedzieć więcej o zbrodni i karze w polskich realiach.
"Książka ma także uświadomić czytelnikom, jakie prawa i obowiązki przysługują w procesie karnym pokrzywdzonym i oskarżonym oraz kiedy warto skorzystać z pomocy prawnika. W Polsce każdy uważa się trochę za lekarza i za prawnika. Kiedy ma problem prawny, nie pyta specjalisty, tylko sprawdza w internecie, gdzie można znaleźć wiele nieprawdziwych informacji" - wyjaśniła Całkiewicz.
Tymczasem czasami zwrócenie się o pomoc prawnika bywa niezbędne - i, zdaniem Całkiewicz - nie należy się z tym ociągać. "Im później się przychodzi po poradę prawną - czyli im dalej jest posunięte postępowanie - tym mniej jest opcji. Zdarza się, że ktoś przychodzi do mnie, gdy zapadł prawomocny wyrok w jego sprawie. Wtedy nie mogę już nic zrobić - a wcześniej było to możliwe" - zaznaczyła.
Książka może mieć więc walor edukacyjny, gdyż wyjaśnia kolejne etapy dochodzenia i postępowania sądowego w sprawach karnych. Precyzuje takie pojęcia - potocznie często błędnie utożsamiane - jak "wyjaśnienie"-"zeznanie" czy "oskarżony"-"podejrzany".
Wyjaśnia także role, jakie pełnią postaci postępowania, w tym mniej znane jak "profiler" - czyli osoba, zwykle psycholog śledczy - która sporządza portret psychologiczny poszukiwanego sprawcy przestępstwa. Całkiewicz zauważyła, że, choć sama lubi powieści i filmy kryminalne, to na ogół mają one mało wspólnego z rzeczywistą pracą organów śledczych i sądowych.
"Przyznaję, że denerwuje mnie serial +Prawo Agaty+. Widzimy tam prawniczkę, która chodzi po kancelarii w wysokich szpilkach i zawsze występuje w słusznej sprawie - czyli po stronie osób niewinnych. Jednak tak życie adwokata nie wygląda - on musi po prostu pomagać osobom, którzy tej pomocy potrzebują" - podkreśliła profesor ALK.
W książce wspomina ona także o serialu TVN "Sędzia Anna Maria Wesołowska", w którym występuje prawdziwa prawniczka, a nie aktorka. Pokazywane na ekranie kłótnie między stronami na sali sądowej są jednak - jak podkreśliła Całkiewicz - nieprawdopodobne - gdyż w rzeczywistym procesie "żaden sędzia nie pozwoliłby na taką bezpośrednią wymianę zdań czy ekspresyjne komentarze". Dlatego - zdaniem prof. Całkiewicz - należy z rezerwą podchodzić do edukacyjnej wartości tego rodzaju produkcji.
W trakcie spotkania z czytelnikami profesor kryminalistyki opowiadała, że przy obecnych możliwościach technicznych zbrodnia doskonała nie istnieje. "Nie ma dziś możliwości, żeby zatrzeć wszystkie ślady po zbrodni i żeby sprawca mógł czuć się bezpieczny. Oczywiście, czasem sprawca ma dużo szczęścia, a czasem zostaje wykryty dopiero po wielu latach" - dodała.
Na dowód tego w książce możemy znaleźć przykłady polskich spraw, w których ujęto sprawców po blisko 20 latach na podstawie odcisków palców. Jeden z zabójców wpadł po 18 latach, gdy złapano go za jazdę po pijanemu; sprawdzono jego linie papilarne w systemie komputerowym i okazało się, że "pasują" do tych znalezionych na miejscu zbrodni. W tej chwili w wielu polskich komendach istnieją tzw. "Archiwa X", czyli jednostki zajmujące się badaniem najpoważniejszych przestępstw, nawet w kilkanaście lat po ich popełnieniu.
Profesor Całkiewicz przez wiele lat była prokuratorem, badając miejsca zbrodni. Podkreśliła, że nie jest to zawód dla osób nazbyt wrażliwych. "Nie ma takiej opcji, żeby prokurator nie oglądał zwłok. Znam co prawda jeden taki wyjątkowy przypadek - ale chodziło o prokuratora, którego żona - też prokurator - brała zawsze na siebie ten obowiązek, nawet kiedy była w ciąży" - opowiadała.
W książce mowa jest też o tym, jak rozwój nauki - zwłaszcza badań genetycznych zrewolucjonizował ściganie przestępstw. A przecież wiele nowych odkryć jest jeszcze przed nami. "Może niedługo będziemy mogli swobodnie określać na podstawie kodującej części DNA, że sprawca ma niebieskie oczy... Dzisiaj prawnie jest to niedopuszczalne" - zaznaczyła profesor ALK.