Forum sędziów
W dziale "ensum" próbujemy ustalić minimalny limit spraw które powinien załatwiać sędzia ( to pomysł duralexa - cześć mu i chwała a zagadninie z prawa pracy zarzucił bogs - brawo ). przy okazji wyszło na jaw, że przydałaby sie pomoc specjalistów z prawa pracy - więc do pracy, koledzy, aby kraj rósł w siłe a ludziom zyło się dostatniej . ponieważ są sędziowei, którzy odwiedzają tylko działy merytoryczne, postanowiłem dać Wam znać umieszczając zagadnenie również w tym dziale.
poniżej zacytuję coś, co powinno was zainteresować
Cytat: duralex napisał:
bogs napisał/a:
NIe jestem specjalistą z prawa pracy, ale wydaje mi się, że powinniśmy wystąpić z żądaniem opartym na art. 140 kodeksu pracy. Wynika z niego, że w przypadku zadaniowego czasu pracy obowiązkiem pracodawcy jest ustalenie w porozumieniu z pracownikiem czasu niezbędnego do wykonania powierzonych zadań, przy uwzględnieniu wymiaru czasu pracy wynikającego z art. 129 kodeksu pracy tj. 8 godzin na dobę i przeciętnie 40 godzin tygodniowo w pięciodniowym tygodniu pracy w przyjętym okresie rozliczeniowym. Prezes musiałby ustalić, ile czasu zajmuje zapoznanie się z aktami, ile czasu na wokandy, dyżury aresztowe i dwudziestoczterogodzinne w wydziałach karnych, kontrole komornicze w cywilnych, wreszcie ile czasu potrzeba na sporządzenie uzasadnienia. Dalsze postępowanie byłoby proste- wpłynęło za dużo uzasadnień- oczekują na następny miesiąc ale przysługują godziny nadliczbowe .
też nie jestem specjalistą z zakresu pracy, ale jeżeli masz rację, a mam nadzieję, że masz, to możnaby w ramach harmonogramu zacząć masowo występować z takim wnioskiem
może pracusie się wypowiedzą, czy te przepisy kp mają do nas zastosowanie, a jeżeli nie, to dlaczego???
Co jakiś czas słychać- przynajmniej w naszym sądzie- o koncepcjach wprowadzenia zewnętrznej firmy audytorskiej, która miałaby ustalić, ile rzeczywiście zajmuje czasu wykonanie przez sędziego poszczególnych zadań. Wydaje mi się, że takimi danym- przynajmniej przybliżonymi dysponuje MS. Jest tam przecież komórka, która zajmuje się tzw. etatyzacją. Ustala obciążenia w poszczególnych sądach i tam kieruje wolne etaty. Gdyby udało sie poznać te kryteria, byłby to jakiś punkt wyjścia do dalszych rozważań.
Pamiętam jeszcze z asesury, że przyszło z MSu pismo określające zdaję się zalecaną liczbę rozpraw, posiedzń, wyroków i postanowień wydawanych miesiecznie. Pamiętam, że wzbudziło to szczerą radośc Prezesa i Przewidniczącej KArneo, ponieważ zalecane normy przekraczaliśmy wielokrotnie.
Hej!
Nie chcę zakładać nowego tematu, tym bardziej iż mój problem, a zarazem pytanie dotyczy także czasu pracy sędziego. Ale po kolei.
Jestem sędzią w Wydziale Rodzinny i Nieletnich. Pracuję tam na cały etat (tak mi się przynajmniej wydaje). Obecnie mam koleżankę z Wydziału, która jest w ciąży. Za jakieś 3 miesiące rodzi. Wtedy też pójdzie na wychowawczy. Pozostanie jej referat. Wiem z przecieków, iż Prezes już poprosił moją Przewodniczącą aby rozpisała referat koleżanki w ciąży na pozostałych sędziów, których w tej sytuacji jest dwóch (czyli ja i moja jeszcze jedna koleżanka). Wiadomo że nikogo nie dostaniemy, bo pracuję w sądzie w Warszawie, zatem asesorów to nie ma, a po koronę sędziowską z palestry to nikt się tu nie pcha (w innych wydziałach już mają braki w ludziach).
Nie mam najmniejszej ochoty zasuwać na 1,5 etatu za tą samą marną kasę. Zamierzam odmówić przyjęcia nowego zakresu moich obowiązków, bowiem to oznacza że w moim referacie znajdą się nowe ulice, które wcześniej obrabiała koleżanka. Uważam że skoro teraz pracuję na cały etat, to nie można mi dołożyć od tak sobie pól etatu po koleżance, bowiem ewidentnie - zakres zadań - będzie przekraczał możliwość ich wykonania w 40 godzin tygodniowo.
I teraz do Was szanowni Koleżanki i Koledzy pytanie - czy mogę odmówić przyjęcia nowego zakresu obowiązków, na co mogę się powołać, czy mogę żądać powołania biegłego, który oceni czy to co będę miał w referacie da się zrobić przeciętnie w 40 godzin tygodniowo, czy mogę w jakiś sposób odwołać się od tego typu decyzji do Sądu Pracy. Co jeszcze mogę ewentualnie w tej sprawie zrobić.
Będę bardzo wdzięczny za wszelkie rady i sugestie.
"anpod" napisał:
tak na szybko -
"etat" odnosi się do czasu pracy, a nie ilości powierzonych obowiązków, zatem ciezko Ci bedzie powołując sie na prace w pełnym etacie odmówić objecia orzekaniem kolejnych spraw.
Natomiast pismo i owszem napisalabym i to raczej ostre w tresci, bo jak sie zawali, to potem są uwagi, ze sie nie monitowało
Chyba masz rację An, ale ja specjalistą z prawa pracy nie jestem, zapytam żonę ona to sądzi to może coś powie.
niestyty Dorota,
nie masz wymiaru etatu pracowniczego tylko służbę mierzoną wymiarem zadań w ramach, której wykonujesz powierzone obowiązki m.in. przydzielone przez prezesa i przewodniczącego (tak z usp)
prawo pracy nie ma tu nic do rzeczy, bo brak przelicznika ilości spraw na czas liczony w wymiarze 40 godzin tygodniowo (to co nazywasz rozszerzeniem obowiązków)
co do pisma, to oczywiście pisać możesz ale raczej aby mieć podkładkę na ciężką sytuacje w wydziale, jak wizytacja zacznie coś wyciągać, no i to chyba tyle pomysłów... (ewentualny pozew o nadliczbówki)
pismo koniecznie napisz, powołując się na fakt, iż w zadaniowym czasie pracy także sa normy maksymalne czasu pracy gwarantiowane przezz Konstytucję i powierzenie Tobie dodatkowych obowiązków spowoduje konieczność pracy w czasie ponadnormatywnym
Żona rzekła, sorry Winetou, mogą ci obowiązków dorzucić, aczkolwiek możesz walczyć, może się uda.
Moim zdaniem nie ma żans na to, by nie dodano Ci "działki" koleżanki. Nikt nie może jednak oczekiwać, że będziesz teraz pracowała tak efektywnie, by załatwiać swoje sprawy (w dotychczasowym zakresie) i te za koleżankę. Propnuję następujące wyjście:
Pracuj tyle samo, ile dotychczas (rozumiem, że harowałaś na maxa) załatwiając tylko część swoich spraw i część spraw koleżanki (by suma załatwionych spraw była taka sama jak wcześniej). Jeśli z tego powodu wzrośnie zaległość w Wydziale, nikt do Ciebie pretensji mieć nie może, a Ty nie podupadniesz na zdrowiu.
"Matylda" napisał:
Moim zdaniem nie ma żans na to, by nie dodano Ci "działki" koleżanki. Nikt nie może jednak oczekiwać, że będziesz teraz pracowała tak efektywnie, by załatwiać swoje sprawy (w dotychczasowym zakresie) i te za koleżankę. Propnuję następujące wyjście:
Pracuj tyle samo, ile dotychczas (rozumiem, że harowałaś na maxa) załatwiając tylko część swoich spraw i część spraw koleżanki (by suma załatwionych spraw była taka sama jak wcześniej). Jeśli z tego powodu wzrośnie zaległość w Wydziale, nikt do Ciebie pretensji mieć nie może, a Ty nie podupadniesz na zdrowiu.
O głos rozsądku i b.dobry pomysł.
"Matylda" napisał:
Moim zdaniem nie ma żans na to, by nie dodano Ci "działki" koleżanki. Nikt nie może jednak oczekiwać, że będziesz teraz pracowała tak efektywnie, by załatwiać swoje sprawy (w dotychczasowym zakresie) i te za koleżankę. Propnuję następujące wyjście:
Pracuj tyle samo, ile dotychczas (rozumiem, że harowałaś na maxa) załatwiając tylko część swoich spraw i część spraw koleżanki (by suma załatwionych spraw była taka sama jak wcześniej). Jeśli z tego powodu wzrośnie zaległość w Wydziale, nikt do Ciebie pretensji mieć nie może, a Ty nie podupadniesz na zdrowiu.
Pani dorota miałaby podupaść na zdrowiu?! Spójrzcie, jak ona wyglada, jaką ma muskulaturę, jakie zdrowe rumieńce.... Ona zawsze i wszędzie da sobie radę, nawet bez tego oprzyrządowania, z którym się tak rzadko rozstaje .
P.S. Pani doroto, gdyby jednak zechciała Pani (w co wątpię) pracować w ponadustawowym czasie pracy z uwagi na nałożenie dodatkowych zadań i niemożność ich wykonania w czasie 40 godzin tygodniowo, to sugeruję czynienie szczegółowych notatek co do przepracowanego czasu pracy. Jeśli praca ta miałaby się odbywać także poza sądem, zabieranie akt z sądu winno być odnotowywane w stosownej kontrolce. To umożliwi dochodzenie dodatkowego wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych.
U mnie w wydziale jest podobna sytuacja, tylko wywołana innymi przyczynami. Właśnie odeszło dwóch sędziów do notariatu. Oczywiście nie dostaliśmy na ich miejsce nikogo. Ich referaty zostały podzielone pomiędzy tych, którzy jeszcze pozostali. Ponieważ orzekam w wydziale karnym, procesy będą się toczyć od początku. NIe mogłem oczywiście odmówić przyjęcia tych spraw (i większego wpływu w przyszłości) ale jasno określiłem, że będę pracował w wymiarze wynikającym z kodeksu pracy. Efekt będzie taki, że będę wyznaczał co raz dłuższe terminy pomiędzy poszczególnymi sprawami. Nie mam zamiaru wyznaczać dodatkowych sesji. Najciekawiej będzie, jak w maju przyszłego roku utraci wotum nasza dwójka asesorów, którzy nie będą mieli trzech lat orzekania. Ta dwójka to połowa wydziału
bogs, słuszna postawa. nie można poddac się naciskom. ja na salę wychodze max 3 x w tygodniu. i więcej nie zamierzam, mimo zwiększonego wpływu przez odpływ kadr. to nie moja sprawa, że nie ma kim pracowac, tym bardziej że pojęcie nadgodzin to sience fiction w naszej firmie.
[ Dodano: Sro Paź 01, 2008 9:40 pm ]
co więcej - przypuszczam, że moga posypać się gromy o moim etosie itd ale
w obecnej sytuacji mowa o takich postawach jest po prostu żałosna.
Dobry wieczór Panie i Panowie Sędziowie!
Potrzebuję Waszej pomocy w sprawie, której jestem stroną. (Jeśli administrator przesunie mój wątek do działu Help for student nie obrażę się…) 🙏🏻
Sprawa rzecz jasna cywilna.
Otrzymałem wyrok pierwszej instancji, mój „rofesjonalny pełnomocnik” nie spisał się. Jestem z niego niezadowolony i chcę mu cofnąć pełnomocnictwo, zabrać dokumenty i pójść dwie ulice dalej do innej kancelarii, ale nagli mnie termin na odwołanie. Nie chcę oczywiście, aby je pisał mój dotychczasowy pełnomocnik.
Jak wygląda zatem procedura zmiany pełnomocnika. Nowy adwokat musi w końcu zapoznać się z kilkoma tomami akt, a na to potrzeba czasu - czas na odwołanie biegnie…
Wiem, że termin na odwołanie jest określony w ustawie. Czy sąd w takim wypadku (zmiana pełnomocnika, który musi zapoznać się z aktami) może go wydłużyć? Jeśli tak, to o ile?
sorrki ale porad prawnych nie udzielamy ❌
Po poradę prawną pójdę do nowego adwokata w poniedziałek, ale od Was chciałem się dowiedzieć czego mogę się spodziewać.
Co do porad prawnych. Gdybyście ich udzielali to na pewno zarobilibyście więcej niż w sądzie.
Pozdrawiam.
co innego pomoc w rozwiązywaniu kazusów na poziomie akademickim, co innego pomoc w konkretnej sprawie.