Forum sędziów
Mam pierwszą sprawę biegłego przeciwko sądowi o zapłatę zaległych (przyznanych) wynagrodzeń za opinie. Niektóre z postanowień są z 2004 r.... W sumie było ich ok. 15. Biegły dochodzi tez odsetek za opóźnienie w wypłacie. Przy okazji wyszedł problem prawomocności postanowień o przyznaniu wynagrodzenia. W kilku sprawach okazało się, że jest jakiś problem ze wrotką od strony. Efekt jest taki, że sąd zupełnie inaczej patrzy na wymagalność wynagrodzenia niż biegły. Po wytoczeniu powództwa należności główne zostały zapłacone. Zostały odsetki...
Przypomniały mi się straszne czasy, kiedy sądy nie miały pieniędzy na wypłatę wynagrodzeń dla biegłych powołanych z urzędu, wynagrodzeń dla pełnomocników z urzędu, ławników... Miało to niestety wpływ na tok postępowań. Trudno było powoływać biegłego (bez zaliczki) wiedząc, że nie będzie pieniędzy na wypłatę. Stąd czekało się na zaliczkę... Przy opiniach z urzędu nie można było czekać. Kilka dni temu usłyszałem, że taka sytuacja może się powtórzyć. Sądy nie mają pieniędzy. Nie wiem czy odpowiada za to MS czy MF.
Znaną mi przyczyną zwlekania z wypłatą wynagrodzeń były wątpliwości związane z VAT-em. Gdy przyznawałem wynagrodzenie biegłych bez VAT-u moja księgowość wstrzymywała wypłatę (nawet gdy byłą zaliczka) i żądała od biegłego korekty faktury VAT - faktura miała być wystawiona na przyznaną przeze mnie kwotę, z rozbiciem na netto i VAT Wychodził absurd.
Prorok jaki czy co?.... :
no i takie czasy przyszły: biegłym nie płacą, od ok. 2 miesięcy. Sąd - rekordzista zalega od
marca... Pracowalibyście bez wynagrodzenia ?
"meluzyna" napisał:
Prorok jaki czy co?.... :
no i takie czasy przyszły: biegłym nie płacą, od ok. 2 miesięcy.
Rzeczywiscie Ostatni większy przelew 31 sierpnia - teraz wiem dlaczego na koncie widać dno.
Będę musiał napisać "rośbę" o zapłatę zaległego wynagrodzenia.
"meluzyna" napisał:
Sąd - rekordzista zalega od marca...
Rekord to ja miałem 4 lata pomino pisania co pół roku "uprzejmych próśb o łaskawe wypłacenie wynagrodzenia" i to nie było "arę groszy".
Sąd "uprzejmymi prośbami" nie bardzo się przejmował, wezwanie do zapłaty tez uznał za "dobry żart".
Vice PW też chyba uważała że żartuję, gdy jej mówiem, że to wezwanie do zapłaty to nie żaden dowcić - bo nie mam z czego żyć i żona ze swojej pensji musi mnie utrzywać.
Teraz przynajmniej moje "rośby o zapłatę" są traktowane trochę poważniej.
Mam "na pismie" , że wynagrodzenia biegłym powinny być wypłacane niezwłocznie po uprawomocnieniu się postanowienia o przyznaniu wynagrodzenia. A ze względu na specyfikę obiegu dokumentów w Sądzie ma to nastąpić w terminie nie póżniejszym niż w terminie 14 dni.
I tej wersji będę sie trzymał
- czyli .... co 3 miesiące sprawdzam czego mi jeszcze nie wypłacili ..... wiec upominam się o wynagrodzenia zaległe od 3 do 6 miesięcy - oj głupi ja głupi ...
Problem wynika w duzej mierze z radosnej czasem tworczosci w zakresie zwalniania od kosztow. Prawda jest taka ze zwalnia sie strony od kosztow na lewo i prawo bo wiekszosc SO jest laskawa zmieniac postanowienia SR odnosnie oddalenia wniosku o zwolnienie. Prowadzi to do tego, iz strony zwolnione od kosztow chca szacowac wszystko co sie da, przeprowadzac opinie na rozne okolicznosci a sad ma wytracony z reki argument ze nie ma sprawy mozna to zrobic ale jak zaplacicie pieniazki. Kiedys byly dobre czasy bo zawieszalo sie przy braku zaliczki. I znowu SO stwierdzily ze to niedobrze zawieszac bo sie pozbawia strony prawa do sadu.
Wiec wysyla sie akta do opinii za ktore musi placic sad z wlasnej kasy. Sedziowei dostaja pisma zeby ograniczac wydatki bo budzet sie sypie wiec przyznaja wynagrodzenia z opoznieniem. Poza tym jest kupe roboty a wynagrodzenia bieglych nie zawsze sa na gorze kupki z aktami. To prowadzi do sytuacji o ktorych mowa powyzej.
a ja raczej uważam, że problem w tym, że wg niektórych poglądów sędzia jest od wszystkiego. nie wystarczy, że wyda postanowienie, musi jeszcze pilnować jego prawomocności, wypłaty i czy na właściwe konto, a potem wykłócać się z księgową bo w fakturze przecinek jest w złym miejscu i księgowa odmawia wypłaty postanowienie mając w poważaniu.
A poza tym ja rozumiem, że głupio tak pracować za darmo ale z drugiej strony bycie biegłym nie jest obowiązkowe więc odmawianie kolejnych opinii tylko z tego powodu, że są zaległości w płatnościach jest trochę nie w porządku.
"sponn" napisał:
Problem wynika w duzej mierze z radosnej czasem tworczosci w zakresie zwalniania od kosztow. Prawda jest taka ze zwalnia sie strony od kosztow na lewo i prawo bo wiekszosc SO jest laskawa zmieniac postanowienia SR odnosnie oddalenia wniosku o zwolnienie. Prowadzi to do tego, iz strony zwolnione od kosztow chca szacowac wszystko co sie da, przeprowadzac opinie na rozne okolicznosci a sad ma wytracony z reki argument ze nie ma sprawy mozna to zrobic ale jak zaplacicie pieniazki. Kiedys byly dobre czasy bo zawieszalo sie przy braku zaliczki. I znowu SO stwierdzily ze to niedobrze zawieszac bo sie pozbawia strony prawa do sadu.
Sporządzając opinię raczej nie wnikam, kto ma zapłacić za opinię - to nie moja sprawa. Czytając jednak akta bardzo często natykam się na postanowienia o zwolnieniu z kosztów.
Czasami jest to wręcz bulwersujące, że podatnicy (czyli tez ja) mają zapłacić za opinie.
Dla przykładu:
ostatnio wnioskodawca został zwolniony z ponoszenia kosztów przy zniesieniu współwłasności nieruchomości o pow. przeszło 4 ha położnej w mieście o wartości 10 mln zł - stanowiących de facto działki budowlane,
inny przykład: stomatolog prowadzący własny gabinet został zwolniony z kosztów przy zniesieniu współwłasności - bo wykazywał w US same straty, nawet druga strona wniosła zażalenie, bo była zbulwersowana – z wiadomym skutkiem
kolejny: pani protetyk przy podziale majątku zwolniona z kosztów, a jak przyjechała na oględziny to co na sobie miała to kilkukrotnie przewyższało wartość kosztów sądowych.
Nie zamierzam jednoznacznie oceniać negatywnie tych konkretnych przypadków, bo nie wnikałem w szczegóły, ale mnie bulwersują.
"sponn" napisał:
Wiec wysyla sie akta do opinii za ktore musi placic sad z wlasnej kasy. Sedziowei dostaja pisma zeby ograniczac wydatki bo budzet sie sypie wiec przyznaja wynagrodzenia z opoznieniem. Poza tym jest kupe roboty a wynagrodzenia bieglych nie zawsze sa na gorze kupki z aktami. To prowadzi do sytuacji o ktorych mowa powyzej.
Nie płacenie biegłym przez kilka lat wynika z .... ze złej organizacji pracy - mówiąc badzo oględnie.
Jak sie dowiedziałem, że to de facto sędzia ma pilnować czy zapłacono biegłemu to
Przynajmniej inne było moje wyobrażenie jako osoby z zewnątrz - jak widac błędne.
W kilku sprawach co się dopytywałem to wyglądało tak: sędzia polecił wypłatę, strony zapłaciły za opinię, księgowości "coś nie pasowało" i poszło na kupkę. Sprawa się skończyła, akta poszły do archiwum. Obecnie sędzia, która sądziła już nie pracuje - nie ma komu zająć sie sprawą.
[ Dodano: Czw Paź 22, 2009 12:24 pm ]
"ropuch" napisał:
a ja raczej uważam, że problem w tym, że wg niektórych poglądów sędzia jest od wszystkiego. nie wystarczy, że wyda postanowienie, musi jeszcze pilnować jego prawomocności, wypłaty i czy na właściwe konto, a potem wykłócać się z księgową bo w fakturze przecinek jest w złym miejscu i księgowa odmawia wypłaty postanowienie mając w poważaniu.
Widzę, że moje obserwacje są prawidłowe - tylko trudno mówić tu o normalności
Sedziowei dostaja pisma zeby ograniczac wydatki bo budzet sie sypie wiec przyznaja wynagrodzenia z opoznieniem.
No naprawdę skandal... Sędzia opóźnia orzeczenie z powodu trudności budżetowych? A co sędziego obchodzi budżet sądu?! Sędzia jest od orzekania, a nie od wstrzymywania się od orzekania. Kurczę, cisną mi się na klawiaturę bardzo niecenzuralne słowa...
Proszę szanownego biegłego, a dlaczego szanowny biegły pisze prośby do prezesa? Przecież postanowienie jest już wydane, i jest prawomocne? O ile znam kpc, to należy wezwać Skarb Panstwa - Prezesa Sądu do wykonania tego orzeczenia (czyli zapłaty) w wyznaczonym terminie, a gdy do tego nie dojdzie - należy wystąpić o klauzulę wykonalności i skierować rzecz do komornika. Co spowoduje odpowiedzialność z dyscypliny finansowej kierownika sądu. O czym tenże kierownik doskonale wie. I dlatego zapewniam, że już po samym wezwaniu z dołączonym odpisem prawomocnego postanowienia otrzyma szanowny biegły ynagrodzenie w piorunującym tempie. [Co widziałam niedawno na własne oczy.] I nikt szanownemu biegłemu złego słowa nie powie - bo biegłych jak na lekarstwo, i trzeba ich szanować.
Szkoda tylko że najpierw trzeba "nastraszyć". A potem się niektórzy dziwią czemu nie ma chętnych do napisania krótkiej opinii...
"ropuch" napisał:
A poza tym ja rozumiem, że głupio tak pracować za darmo ale z drugiej strony bycie biegłym nie jest obowiązkowe więc odmawianie kolejnych opinii tylko z tego powodu, że są zaległości w płatnościach jest trochę nie w porządku.
Wybacz, ale ten argument jest dla mnie nie do przyjęcia: z pewnością nie chcielibyście usłyszeć podobnej odpowiedzi na Wasze protesty i postulaty. Bo przecież nie ma obowiązku bycia sędzią, lekarzem, prokuratorem, policjantem, biegłym, itp itd. Postawienie sprawy w taki sposób sugeruje, że w zasadzie my wszyscy, biegli - skoro nam się nie podoba - moglibyśmy po prostu zabrać swoje zabawki i niech ostatni gasi światło. :sad:
"ropuch" napisał:
CR już o tym napisał, ale dla mnie to "mentalność Kalego". Sędziom ustanowiono wynagrodzenia, które są zresztą wypłacane terminowo. Jeśli komuś nie podoba się wynagrodzenie nie musi być sędzią. Może jednak skończmy z tym argumentem "że jak się komuś nie podoba". Mi się podoba być biegłym, chcę tylko lepiej zarabiać i chcę żeby sąd przestrzegał prawa i wypłacał mi należności w terminie a nie słuchał się księgowego i mi uśredniał wynagrodzenia albo je obniżał z jakichś wydumanych powodów. Pozdrawiam.
A poza tym ja rozumiem, że głupio tak pracować za darmo ale z drugiej strony bycie biegłym nie jest obowiązkowe więc odmawianie kolejnych opinii tylko z tego powodu, że są zaległości w płatnościach jest trochę nie w porządku.
O przepraszam i miast świętego oburzenia, proponuję jednak jeszcze raz przeczytać to co napisałem.
Czy ja napisałem, że nie wypłacanie biegłym w terminie jest ok ? Nie.
Czy ja pisałem coś na temat wysokości stawek czy wysokości wynagrodzenia biegłych ? Nie.
Czy ja pisałem, że biegli nie mogą sobie żądać wynagrodzenia za wykonaną pracę ? Nie.
Napisałem tylko i wyłącznie, że uzależnianie wykonania kolejnej opinii od terminowego wypłacania należności jest nie w pożądku i zdanie w tej kwestii podtrzymuję.
Jeżeli biegli co do zasady uważają, że wskazane dla nich stawki wynagrodzenia są zbyt niskie, niech protestują, niech zabiegają o ich podwyższenie nie widzę w tym nic złego.
Gdyby dyskusja była na temat : "stawki wynagrodzenia biegłych są zbyt niskie i dlatego biegli protestują" to owszem twierdzenie, że nie trzeba być biegłym byłoby z mej strony przejawem "moralności kalego".
Ale sytuacja kiedy ktoś jest biegłym i odmawia wykonania kolejnych opinii tylko z tego powodu, że są zaległości w płatnościach (taki foch miejsca na liście nie zwolnię, a opinii tez nie będę sporządzał), znacznie utrudnia przeprowadzenie postępowania i mojego entuzjazmu raczej nie wzbudza.
Poza tym jest jednak pewna różnica w sytuacji sędziego i biegłego.
Polega ona na tym, że bycie sędzią to jest mój zawód, moje jedyne źródło dochodów i innego nie mam.
Natomiast w 99 % przypadków bycie biegłym to nie jest jedyne źródło dochodu biegłego. Raczej dodatek do innych dochodów uzyskiwanych w swoim zawodzie. Więc moim zdaniem to jednak nie to samo.
@ropuchu
Po pierwsze - nie oburzam się, bo gdybym był oburzony (święcie, czy nie - nieważne ) to byłoby tak: , a nie tak: :sad: .
A nie oburzam się dlatego, że pokusa posługiowania się argumentacją w stylu "nie każdy musi być..." także i mnie nie jest obca :P . Więc nie rzucam kamieniami, a jedynie wyrażam zdanie odmienne.
Po drugie - w wielu miejscach się zgadzamy, również w ocenie, że bycie sędzią jest praktycznie jedynym możliwym źródłem dochodów w Waszym przypadku. Tym się różnimy. Czy tak powinno być, czy nie - to temat odrębny. Fakt ten oczywiście dodatkowo wzmacnia uzasadnienie Waszych postulatów, ale sam przez się nie powoduje, że część naszych środków oddziaływania traci swoje uzasadnienie.
Nie rozumiem natomiast różnicowania sytuacji "zbyt niskiego wynagrodzenia" od "wynagrodzenia płaconego z opóźnieniem". Sprowadzając rzecz do realiów niskie stawki otrzymujemy obecnie tak, czy inaczej. Możemy je dostawać albo w terminie, albo z opóźnieniem. Oczywiście ta druga sytuacja jest bardziej dolegliwa, stąd potrzeba większej radykalizacji form protestu w tym przypadku :P .
Ale to nie o to głównie w tym wszystkim chodzi. Każdy zawód ma określoną rolę społeczną do spełnienia. Powinien być więc traktowany adekwatnie do swej roli. Czy i na ile instytucja biegłego jest istotna, dobrze wiecie, nie muszę o tym pisać. Czy jest należycie umocowana prawnie i adekwatnie do swojej ważkości traktowana? Tu też byłaby chyba zbieżność ocen.
Ponieważ zarówno niskie stawki, jak i powszechna nietermimowośc ich wypłacania wpisują się w ogólną tendencję do odgórnego dewaluowania instytucji biegłego, to dlaczego odmawiać prawa do reacji na tą sytuację ze strony biegłych - już nie w rozumieniu indywidualnych "fochów" pojedyńczych osób, ale w kontekście szerszym. I może to o to właśnie chodzi - o protest dla zasady. Może tym biegłym, którzy odmawiają wydawania opinii z powodu nieterminowości w wypłacaniu przynajmniej po części chodzi o zasadę? Może właśnie dlatego nie rezygnują z bycia biegłymi, bo taka indywidualna decyzja pozostałaby niezauważona, a ponadto liczą, że coś się kiedyś zmieni?
Czy w takim przypadku negowanie ich prawa do takiej formy protestu nie byłoby równoważne negowaniu Waszych DBW, czy TBW?
Nie do końca CR. Bo jak pisałem , ja doskonale rozumiem oburzenie biegłych z powodu opóźnień w wypłatach więc gdyby w związku z tym biegli, lub upowazniona ich delegacja spotkali się z prezesem danego sądu i powiedzieli, że uwagi na to do czasu uregulowania sytuacji np zawieszją swoje funkcje to byłoby zupełnie ok.
Ale postępowanie indywidulanego biegłego w indywidualnych sprawach, że odmawiam opracowania opinii bo nie wypłacacie terminowo spotkałoby się chyba z moją dość nieprzychylna reakcją
Pozatym CR jednak nie można przejść tak gładko nad faktem, iż dla 99 % biegłych, o czym juz pisałem to jedynie dodatek i to w wielu wypadkach niewielki, do stałej pensji lub dochodów z innego źródła.
W dodatku są biegli, którzy do sprawy podchodza właśnie w ten sposób : zarabiam sobie w swojej firmie tyle i tyle w sumie nieźle, za opinie płacą mało w dodatku z opóźnieniem, więc jak opinia łatwa i mam mało roboty to sobie wezmę, jak trudna to zaczynam wymyslać dziesiątki powodów. Jak to jest jeden biegły to mały problem ale jak tak robi kilku lub kilkunastu z tej samej specjalności to robi się problem i to poważny, bo czasem bez opinii z postepowaniem ruszyć się nie da.
"ropuch" napisał:
Napisałem tylko i wyłącznie, że uzależnianie wykonania kolejnej opinii od terminowego wypłacania należności jest nie w porządku i zdanie w tej kwestii podtrzymuję.
Jeżeli biegli co do zasady uważają, że wskazane dla nich stawki wynagrodzenia są zbyt niskie, niech protestują, niech zabiegają o ich podwyższenie nie widzę w tym nic złego.
Gdyby dyskusja była na temat : "stawki wynagrodzenia biegłych są zbyt niskie i dlatego biegli protestują" to owszem twierdzenie, że nie trzeba być biegłym byłoby z mej strony przejawem "moralności kalego".
Ale sytuacja kiedy ktoś jest biegłym i odmawia wykonania kolejnych opinii tylko z tego powodu, że są zaległości w płatnościach (taki foch miejsca na liście nie zwolnię, a opinii tez nie będę sporządzał), znacznie utrudnia przeprowadzenie postępowania i mojego entuzjazmu raczej nie wzbudza.
Poza tym jest jednak pewna różnica w sytuacji sędziego i biegłego.
Polega ona na tym, że bycie sędzią to jest mój zawód, moje jedyne źródło dochodów i innego nie mam.
Natomiast w 99 % przypadków bycie biegłym to nie jest jedyne źródło dochodu biegłego. Raczej dodatek do innych dochodów uzyskiwanych w swoim zawodzie. Więc moim zdaniem to jednak nie to samo.
Przeczytałem jeszcze raz i raczej zdania nie zmienię. Biegli mogą protestować i zabiegać o wyższe stawki. Mogą tez zrezygnować z bezpośredniego wyrażania swojej opinii typu "że nie bedą pracować dalej jeśli nie otrzymają zaległego wynagrodzenia" i ująć to w bardziej strawna formę wyznaczając bardzo odległy termin wydania opinii, nie złośliwie, tylko aby w tym czasie wykonać inne czynności zwiazane z tak częstym wykonywaniem zawodów płatnych. Byłby to tzw. Dzień Bez Opinii. Dostrzegam pewna analogie z DBW, TBW, MBW (miesiąc, nie milenium . Z pozycji np. strony w postępowaniu sądowym DBW mojego entuzjazmu nie wzbudza . Nie zgadzam sie z argumentem, że jest tak istotna różnica w sytuacji sędziego i biegłego jeśli chodzi o wynagrodzenie. Oczywiście, biegły to nie zawód i nie etos, takie nie wiadomo co, ale przysługuje nam wynagrodzenie. Uzależnianie terminowości wypłaty wynagrodzenia od posiadania innych źródeł dochodu wydaje mi sie nie mieć podstaw prawnych ale może sie mylę. :D
"Joasia" napisał:
Proszę szanownego biegłego, a dlaczego szanowny biegły pisze prośby do prezesa? Przecież postanowienie jest już wydane, i jest prawomocne? O ile znam kpc, to należy wezwać Skarb Panstwa - Prezesa Sądu do wykonania tego orzeczenia (czyli zapłaty) w wyznaczonym terminie, a gdy do tego nie dojdzie - należy wystąpić o klauzulę wykonalności i skierować rzecz do komornika. Co spowoduje odpowiedzialność z dyscypliny finansowej kierownika sądu. O czym tenże kierownik doskonale wie. I dlatego zapewniam, że już po samym wezwaniu z dołączonym odpisem prawomocnego postanowienia otrzyma szanowny biegły ynagrodzenie w piorunującym tempie. [Co widziałam niedawno na własne oczy.] I nikt szanownemu biegłemu złego słowa nie powie - bo biegłych jak na lekarstwo, i trzeba ich szanować.
Proszę Szanownej Pani Sędzi ja swoje prawa znam tylko, że oprócz prawa jest też dobry obyczaj, którego mnie w domu nauczono.
Jak się z kimś stale współpracuje, to należy też mieć na uwadze, że każdy może popełnić błędy i nie od razu braćć braku zapłaty za złą wolę drugiej strony. Tak samo robię gdy mi nie zapłaci terminie ktoś inny. Najpierw dzwonię z uprzejmym pytaniem.
Przy braku dobrej woli z drugiej strony i brak odpowiedzi na wezwanie do zapłaty zmuszony byłem pozwać SP - Prezesa Sądu do Sądu (fajnie to brzmi).
W trakcie procesu zapłacono mi kwotę główną, a Sąd w osobie Waszego Znamienitego Kolegi przysądził mi odsetki.
Jak słyszałem w sądzie ktoś za to poniósł konsekwencje - nie wiem czy dobrze słyszałem.
Ale wyrażnie poprawił sie porządek - co miesiąc dostaję wyciag z rozliczeniem wypłaconego dochodu i podatku.
W "dowód wdzięczności" sąd zlecajacy opinie wymierzył mi dwie grzywny "i to wcale nie za upomnienie się o swoje pieniądze tylko za opóżnienie w wykonaniu 2 opinii" - jak usłyszałem. SO podzielił zdanie SR.
Od tej pory nie przyjmuje wicej opinii niż mogę w wynaczonym terminie wykonać.
No to podobnie, jak Puchatkowi, pokazano Ci miejsce w szeregu.
Niebywałe
Ale jeśli faktycznie jakiś sędzia ukarał Pana w związku z wytoczonym przez Pana procesem - to po prostu:
Wstyd mi za takiego sędziego.
:sad:
"Joasia" napisał:
jeśli faktycznie jakiś sędzia ukarał Pana w związku z wytoczonym przez Pana procesem
No, tego to w uzasadnieniu na pewno nie było.
"censor" napisał:
jeśli faktycznie jakiś sędzia ukarał Pana w związku z wytoczonym przez Pana procesem
No, tego to w uzasadnieniu na pewno nie było.
żenujące....
"censor" napisał:
jeśli faktycznie jakiś sędzia ukarał Pana w związku z wytoczonym przez Pana procesem
No, tego to w uzasadnieniu na pewno nie było.
Oczywiście w uzasadnieniu tego nie było , chociaż zostało to powiedziane przez pełnomocnika strony przeciwnej na pierwszej rozprawie, w obecności Sędziego (wszystkim Wam dobrze znanego).
Mniej więcej tak: "Sąd do tej pory patrzył na opóźnienia w wykonaniu przeze mnie opinii przez palce - ale teraz przestał"
Zripostowałem to mniej więcej w ten sposób: "Rzeczywiście Sąd zaczął karać mnie grzywnami. Z tym, że wcześniej ponad wszelką miarę zlecał mi do sporządzenia trudne i złożone opinie mówiąc, żebym się nie martwił o terminy, bo je się przedłuży - byłemby tylko wziął. I że, od tej pory przestaję przyjmować opinie, których nie jestem w stanie wykonać w wyznaczonym terminie."
Pisząc te słowa występuję właściwie "z otwartą przyłbicą" bo każdy sędzia z Wrocławia jeśli jeszcze mnie nie zna, to może z łatwością poznać moje nazwisko, zresztą mój nick to moje inicjały - jak się łatwo domyślić.
Nie będę, więc opisywał tutaj publicznie szczegółów tej sprawy, a także innych sytuacji z tym procesem związanych - pokazujących małość niektórych ludzi, bo pewnie pozbyłbym się tej zaszczytnej funkcji – zresztą nie chcę do tego wracać.
Powiem tak, oczywiście! - zostałem ukarany za opóźnienie w wykonaniu opinii jest to bezsprzeczne - bo to wynika z dokumentów.
SO na jedno moje zażalenie, w którym podnosiłem, że sądy zlecały mi ponad wszelką miarę opinie do wykonania oddalając zażalenie napisał tak : „biegły nie powinien podejmować się zadania, którego z określonych przyczyn nie jest w stanie wykonać w terminie wynikającym z rodzaju zadania oraz obiektywnej potrzeby”.
Drugiego postanowienia o ukaraniu, najpierw w ogóle nie dostałem – w kopercie było inne pismo skierowane do mnie. Po moim zdziwieniu na wezwanie do uiszczenia grzywny, zostało mi postanowienie doręczone.
SO jednak uznał, że postanowienie zostało mi doręczone pierwszym listem, „co potwierdziłem swoim podpisem i pieczęcią na potwierdzeniu odbioru” i odrzucił zażalenie jako wniesione po terminie.
Będąc „lżejszym” o 1k zł „oznałem swoje miejsce w szeregu” jak pisze CR.
Nie wiem co powiedzieć, takie postępowanie jest mi obce
Hm to skoro juz tak sobie rozmawiamy z otwatą przyubicą to zanim koledzy zaczną wyrażać święte oburzenie może chwilę się zastanowią i spytają o zdanie druga stone sporu tez obecną na forum.
A ponieważ nie mam zwyczaju publicznie wdawać się w kłótne powiem tylko tyle każdy medal ma dwie strony ten przedstawiony przez TDK także i ta druga powoduje, że cała historia wygląda nieco mniej martyrologicznie niż w opisie.
Więc powiem tylko tyle, zanim zaczniecie rzucać kamieniami pomyslcie przez chwilkę, że być może oprócz jednego z sędziów którego TDK raczy wychwalać pod niebiosa (całkiem słusznie z resztą ) znacie też innych sędziów, którym nasz kolega przyprawia właśnie pasudną gębę w dodatu niewiele mającą wspólnego z rzeczywistością.
słusznie ropuchu, ale ja zakładam rzetelność rozmówcy i jeżeli się to właśnie tak przedstawia, to ponowię
"ropuch" napisał:
Hm to skoro juz tak sobie rozmawiamy z otwatą przyubicą to zanim koledzy zaczną wyrażać święte oburzenie może chwilę się zastanowią i spytają o zdanie druga stone sporu tez obecną na forum.
A ponieważ nie mam zwyczaju publicznie wdawać się w kłótne powiem tylko tyle każdy medal ma dwie strony ten przedstawiony przez TDK także i ta druga powoduje, że cała historia wygląda nieco mniej martyrologicznie niż w opisie.
Więc powiem tylko tyle, zanim zaczniecie rzucać kamieniami pomyslcie przez chwilkę, że być może oprócz jednego z sędziów którego TDK raczy wychwalać pod niebiosa (całkiem słusznie z resztą ) znacie też innych sędziów, którym nasz kolega przyprawia właśnie pasudną gębę w dodatu niewiele mającą wspólnego z rzeczywistością.
Szanowny ropuchu
wcale nie mam zamiaru być męczennikiem - dostałem grzywnę - bo byłem głupi i dałem sobie zlecić opinie, którą nie byłem wstanie wykonać w dwa miesiące. Teraz już zmądrzałem - nie biorę. (Nie połączyłbym tych obu faktów gdybym nie usłyszał tego na rozprawie - po prostu "w pale by mi sie to nie pomieściło".)
Za skandaliczny uważam jednak przede wszystkim fakt, że sąd, który ma stać na straży prawa, nie płaci biegłym - i nie widzi w tym nic zdrożnego. ( A potem w procesie podnosi zarzut przedawnienia roszczeń - czyli mówi: i widzisz jaki jesteś durny - trzeba było nas wcześniej pozwać).
I o tym chciałem tu napisać.
Chciałem też pokazać inną postawę. Jak wysłałem w tym samym czasie wezwanie do zapłaty do Sądu w Trzebnicy - jakieś dwie końcówki z rachuntów sprzed dwu lat, o zapłatę których dwukrotnie prosiłem - to zadzwonił do mnie PW i przepraszał mnie chyba z 15 minut - aż było mi głupio. Zaklinał się, że sam dopilnuje żeby mi to szybko wypłacili.
a mój przyziemny patent na szybkie przyznanie wynagrodzenia biegłemu: to przedstawienie rachunku Asystentom celem sporządzenia projektu postanowienia, i za dzień lub dwa postanownienie rozpoczyna drogę do uprawnomocnienia, a później to już tylko "Kasa wypłaci".
a na poważnie, to jakiś czas temu, w kontekście spraw sądowych wygrywanych przez biegłych, tudzież żądania wypłaty odsetek od zaległego wynagrodzenia, pojawił się u nas "nius", że sędziowie są zobligowani do "niezwłocznego" wydawania postanowień w przedmiocie wynagrodzeń.... później była burzliwa dyskusja, bo jedni przyznawali bezpośrednio po wpłynięciu opinii, inni po zakończeniu postępowania razem z wyrokiem, jeszcze inni, po tym jak obydwie strony wylały wszystkie łzy na opinię
niezawiśle... jednym słowem
Wielce sznowny TDK przykro mi ale jak mam do wyboru wierzyć Tobie albo osobie, która rzekomo tak ci powiedziała to ja jesli pozwlisz raczej wybiore wiare tej innej osobie.
I na tym jeśli pozwolisz poprzestanę.
"ropuch" napisał:
Wielce sznowny TDK przykro mi ale jak mam do wyboru wierzyć Tobie albo osobie, która rzekomo tak ci powiedziała to ja jesli pozwlisz raczej wybiore wiare tej innej osobie.
I na tym jeśli pozwolisz poprzestanę.
to ja też poprzestanę...
"ropuch" napisał:
Wielce sznowny TDK przykro mi ale jak mam do wyboru wierzyć Tobie albo osobie, która rzekomo tak ci powiedziała to ja jesli pozwlisz raczej wybiore wiare tej innej osobie.
I na tym jeśli pozwolisz poprzestanę.
Po pierwsze pragnę zwrócić Ci uwagę, że "nie mi tak powiedziała" tylko Sądowi, bo było to zawarte w stanowisku pozwanego podczas pierwszego posiedzenia Sądu w tej sprawie.
Po wtóre nie masz jak wierzyć innej osobie, bo jak dotąd się nie wypowiedziała.
I pozwolisz, że na tym, w tej kwetii, poprzestanę.
A po trzecie i najważniejsze nie to było istotą mojej wypowiedzi, tylko płacenie (a właściwie niepłacenie) biegłym latami - i nie widzenie w tym żadnego problemu. I święte oburzenie, jak się w końcu skutecznie upomniał.
[ Dodano: Sob Paź 24, 2009 12:40 pm ]
Zapytam jeszcze tylko: ciekawe jak długo byś pracował, gdyby Ci nie płacili
[ Dodano: Sob Paź 24, 2009 12:50 pm ]
"totepka" napisał:
a mój przyziemny patent na szybkie przyznanie wynagrodzenia biegłemu: to przedstawienie rachunku Asystentom celem sporządzenia projektu postanowienia, i za dzień lub dwa postanownienie rozpoczyna drogę do uprawnomocnienia, a później to już tylko "Kasa wypłaci".
a na poważnie, to jakiś czas temu, w kontekście spraw sądowych wygrywanych przez biegłych, tudzież żądania wypłaty odsetek od zaległego wynagrodzenia, pojawił się u nas "nius", że sędziowie są zobligowani do "niezwłocznego" wydawania postanowień w przedmiocie wynagrodzeń.... później była burzliwa dyskusja, bo jedni przyznawali bezpośrednio po wpłynięciu opinii, inni po zakończeniu postępowania razem z wyrokiem, jeszcze inni, po tym jak obydwie strony wylały wszystkie łzy na opinię
niezawiśle... jednym słowem
Odsetki liczyłem od dnia uprawonocnienia sie postanowienia o przyznaniu wynagrodzenia - bo taka jest linia orzecznicza. A postanowienia były wydawane z poóżnieniem kilkumiesięcznym od przekazania opinii.
Jak już wyżej pisałem Sąd w mojej sprawie uznał, że wynagrodzenie powinno być wypłacone niezwłocznie po uprawomocnieniu się postanowienia w terminie nie dłuższym niż 14 dni (ze względu na specyfikę obiegu dokumentów w sądzie) i za ten okres przyznał mi odsetki.
TDK, korzystasz z tego, że mnie w przeciwieństwie do ciebie wiąże art. 89 usp i tajemnica służbowa ale prosze cię nie przeginaj
Chcesz mi powiedzieć, że pełnomocnik sądu na rozprawie sądowej w twojej sprawie powiedział do sędziego referenta, że zstałeś ukarany grzywnami za to, że wytoczyleś powództwo o zapłatę To chcesz powiedzieć - jesteś tego pewien
Bo tak to właśnie opisałeś w swoim poście i gromy się posypały na głowy dwojga Bogu ducha winnych sędziów, którzy ze sprawą Twoich wynagrodzeń nie mieli nigdy nic wspólnego - to raz.
Może gdybyś zamiast wydzwaniać po sekretariacie, gdzie sprawa twojego wynagrodzenia i jego terminowości nikogo nie obchodzi lub po PW żeby "cie przepraszali przez 15 minut aż ci było głupio" po prostu napisał pismo do konkretnej sprawy, w której sporządziłeś opinię albo w inny sposób skontaktował się z referentem to nie musiałbyś czekać wcale ? Nie przyszło ci do głowy tak proste rozwiązanie ? Nie skąd, po co lepiej od razu "na samą górę".
TDK w swoim ostatnim poście tak naprawdę nie powiedział nic ponad to, o czym pisał już wcześniej. Tak więc dziwię się obecnej reakcji
Chyba, że ropuch był referentem sprawy - to dyskusja w takiej sytuacji robi się naprawdę ciekawa
Nie byłem, i ze sprawą grzywien TDK jak również jego procesu nie miałem nic wspólnego bo gdyby miał to za takie wpisy sam sobie bym zrobił dyscyplinarkę.
Ale rzecz dotyczy moich kolegów, nieobecnych na forum, a pomówionych przez TDK o jaką prymitywna zemstę podważająca w oczach forumowiczów ich przydatność do zawodu, że przypomne posty Joasi i Susany.
Dlatego uznałem, że nie powinienem na ro pozwolić.
I to wszystko z mojej strony. Na tym dyskusje tą kończę zanim posune się za daleko.
Kochani, nieśmiało proszę: opcja zero, opiniujcie i płaćcie bez zwłoki, i oby Wam się dalej już dobrze współpracowało
Biegły z Wrocławia, który ostatnio upomniał się o zaległe wynagrodzenie – blisko 13 tys. zł – jest wybitnym ekspertem od szacowania nieruchomości. Na brak zleceń nie mógł narzekać, a jednak na wypłatę wynagrodzenia w kilku sprawach czekał dwa lata. Potem poszedł do sądu. Co dziwne, w tym czasie sądy dawały mu kolejne zlecenia na opinie.
http://www.rp.pl/artykul/4,382873_Eksperci_ida_do_sadu__po_zalegle_wynagrodzenia.html
Taaa...
Czasem problem terminowości nie leży w tym, czy kasa sądu świeci pustkami, ale w terminie wydawania postanowień o przyznaniu wynagrodzenia. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego w pewnych przypadkach czeka się z tym np. do wydania przez biegłego ustnej opinii uzupełniającej na rozprawie (np. - w przypadku jednej ze spraw z moim udziałem - 4 miesiące), albo co gorsza do wyroku. A jeżeli sprawa potrwa parę lat?
"ropuch" napisał:
TDK, korzystasz z tego, że mnie w przeciwieństwie do ciebie wiąże art. 89 usp i tajemnica służbowa ale prosze cię nie przeginaj
Chcesz mi powiedzieć, że pełnomocnik sądu na rozprawie sądowej w twojej sprawie powiedział do sędziego referenta, że zstałeś ukarany grzywnami za to, że wytoczyleś powództwo o zapłatę To chcesz powiedzieć - jesteś tego pewien
Bo tak to właśnie opisałeś w swoim poście i gromy się posypały na głowy dwojga Bogu ducha winnych sędziów, którzy ze sprawą Twoich wynagrodzeń nie mieli nigdy nic wspólnego - to raz.
Może gdybyś zamiast wydzwaniać po sekretariacie, gdzie sprawa twojego wynagrodzenia i jego terminowości nikogo nie obchodzi lub po PW żeby "cie przepraszali przez 15 minut aż ci było głupio" po prostu napisał pismo do konkretnej sprawy, w której sporządziłeś opinię albo w inny sposób skontaktował się z referentem to nie musiałbyś czekać wcale ? Nie przyszło ci do głowy tak proste rozwiązanie ? Nie skąd, po co lepiej od razu "na samą górę".
Nie zamierzam kontynuowac tej dyskusji (zwłaszcza publicznie) bo to do niczego nie prowadzi.
Nie zamierzałem się tu na nikim mścić, jak mi suponujesz, bo jest mi to obce. Zresztą jest to już dla mnie przeszłość (miało to miejsce rok temu) i nie powinienem o tym nawet wspominać - obecnie mam znacznie poważniejsze problemy. Nie mam też czasu ani ochoty, żeby to roztrząsać.
Co zostało powiedziane na rozprawie mniej więcej zacytowałem wyżej – powiedziane zostało tyle, a może aż tyle. Niestety rozprawy nie są przez Sąd nagrywane. Ja też tej nie nagrywałem.
Bardzo mi przykro, że, jak piszesz, sędziowie ponieśli konsekwencje. Zwłaszcza, że nie mieli z tym nic wspólnego - Tylko dlaczego sędziowie? - tym powinny, moim zdaniem, zajmować się sekretariaty i pracownicy księgowości - bo postanowienia o wynagrodzeniu we wszystkich sprawach miałem – ale widać to nie na moją głowę.
Nie jest prawdą, jak twierdzisz, że wydzwaniałem tylko do sekretariatu - nigdy w sprawie zaległych wynagrodzeń do sekretariatu nie dzwoniłem. Tylko konsekwentnie, co kwartał, pół roku, zwracałem się na piśmie i pisma te są w aktach sprawy, możesz sobie sprawdzić. Jest tam też wezwanie do zapłaty, na które nikt przez dwa miesiące nie zareagował. Widząc brak reakcji rozmawiałem też z vicePW, mówiąc, że to wezwanie to nie żart – bo nie mam z czego zapłacić rachunków. A było takie proste rozwiązanie – wystarczyłoby jedno pismo, jeden telefon ,że wypłacą .. w miesiąc … czy w dwa….
A jak mnie zmuszono do złożenia pozwu – to już byłem konsekwentny.
To tyle sprostowania.
Nie zamierzam się więcej wypowiadać się na temat wytoczonego przeze mnie procesu i spraw z tym związanych.
Jeżeli kogoś uraziłem swoimi wypowiedziami to przepraszam.
[ Dodano: Pon Paź 26, 2009 2:13 pm ]
"gilgamesz" napisał:
Biegły z Wrocławia, który ostatnio upomniał się o zaległe wynagrodzenie – blisko 13 tys. zł – jest wybitnym ekspertem od szacowania nieruchomości. Na brak zleceń nie mógł narzekać, a jednak na wypłatę wynagrodzenia w kilku sprawach czekał dwa lata. Potem poszedł do sądu. Co dziwne, w tym czasie sądy dawały mu kolejne zlecenia na opinie.
http://www.rp.pl/artykul/4,382873_Eksperci_ida_do_sadu__po_zalegle_wynagrodzenia.html
Jak widzę media śledzą dyskusję.
Sznowna Pani Redaktor
z tym "wybitnym ekspertem" to Pani "troszkę" przesadziła
Gwoli ścisłości nie było "to kilka spraw" tylko kilkanaście (dokładnie 12 prawomocnych postanowień sądu o wynagrodzeniu).
Nie "czekałem dwa lata" - tylko, w chwili złożenia pozwu, opóźnienie w wypłacie wynosiło od 1,5 roku do 3,5 lat. "Młodsze" nie były objęte pozwem.
To tyle sprostowania.
Ale, ale, a skąd Pani wzięła wysokość przedmiotu sporu - słyszałem, że obowiązuje jakaś tajemnica ....
Zupełnie nie rozumiem, dlaczego w pewnych przypadkach czeka się z tym np. do wydania przez biegłego ustnej opinii uzupełniającej na rozprawie (np. - w przypadku jednej ze spraw z moim udziałem - 4 miesiące), albo co gorsza do wyroku. A jeżeli sprawa potrwa parę lat?
No bo czasem opinia jest normalna, a czasami budzi wątpliwości co do tego, czy w ogóle jakieś wynagrodzenie się należy. W pierwszym wypadku wypłacam wynagrodzenie (via asystent ) od razu, przy czym wyznaczam termin i wzywam strony doręczając im opinię. W drugim wypadku, gdy widzę, że nic mi po takiej opinii, i trzeba będzie zrobić nową - o ile się biegły nie obroni w ustnej opinii - byłoby głupotą przyznawać wynagrodzenie przed rozprawą.
(Przykład na to drugie: odmowa wynagrodzenia dla biegłego ds budownictwa, który na tyle nie rozumiał Polskiej Normy, że twierdził, iż wedle tejże Normy parkiet nie może być dłuższy nić 35 cm ).
"TDK" napisał:
Nie zamierzam kontynuowac tej dyskusji (zwłaszcza publicznie) bo to do niczego nie prowadzi.
Nie zamierzałem się tu na nikim mścić, jak mi suponujesz, bo jest mi to obce. Zresztą jest to już dla mnie przeszłość (miało to miejsce rok temu) i nie powinienem o tym nawet wspominać - obecnie mam znacznie poważniejsze problemy. Nie mam też czasu ani ochoty, żeby to roztrząsać.
Co do zasady problem rozumiem. Skoro jednak nie zamierzasz tej dyskusji kontynuować, to dlaczego tak daleko zabrnąłeś? Dlaczego tyle żalu wylałeś właśnie tu i teraz, skoro w istocie nie miałeś na to czasu ani ochoty, tym bardziej że jest to dla Ciebie przeszłość.
Dodaję, że postawione pytania mają charakter retoryczny.
"Beatka" napisał:
Nie zamierzam kontynuowac tej dyskusji (zwłaszcza publicznie) bo to do niczego nie prowadzi.
Nie zamierzałem się tu na nikim mścić, jak mi suponujesz, bo jest mi to obce. Zresztą jest to już dla mnie przeszłość (miało to miejsce rok temu) i nie powinienem o tym nawet wspominać - obecnie mam znacznie poważniejsze problemy. Nie mam też czasu ani ochoty, żeby to roztrząsać.
Co do zasady problem rozumiem. Skoro jednak nie zamierzasz tej dyskusji kontynuować, to dlaczego tak daleko zabrnąłeś? Dlaczego tyle żalu wylałeś właśnie tu i teraz, skoro w istocie nie miałeś na to czasu ani ochoty, tym bardziej że jest to dla Ciebie przeszłość.
Dodaję, że postawione pytania mają charakter retoryczny.
A ja rozumiem rozgoryczenie TDK
Różne argumenty tu padały ale zapominamy o jednym - miał on prawomocnie orzeczenia o przyznaniu mu wynagrodzenia. I sąd (lub sądy) po prostu ich nie wykonywały. To niestety jest żenujące, że biegły musi składać pozew, żeby otrzymać wynagrodzenie za sporządzoną opinię.
No to jeśli miał prawomocne orzeczenie o przyznaniu mu wynagrodzenia - czy nie "wystrarczyło" klauzulę? Oczywiście przedmówcę popieram co do zasady, że to dla sądu - jak mówi młodzież - "siara". A w takim razie czy pozew nie podlegał odrzuceniu na powagę rzeczy osądzonej?
"Beatka" napisał:
Co do zasady problem rozumiem. Skoro jednak nie zamierzasz tej dyskusji kontynuować, to dlaczego tak daleko zabrnąłeś? Dlaczego tyle żalu wylałeś właśnie tu i teraz, skoro w istocie nie miałeś na to czasu ani ochoty, tym bardziej że jest to dla Ciebie przeszłość.
Dodaję, że postawione pytania mają charakter retoryczny.
Odpowiedź znajdziesz w mojej pierwszej wypowiedzi w tym wątku.
Sądy przez wrzesień i październik wypłaciły mi …. 350 zł.
Zbliża się koniec miesiąca … trzeba zapłacić VAT, popłacić rachunki, ubezpieczyć samochód, zapłacić wizyty u lekarzy, kupić leki, a na koncie ..... zero złotych.
Teraz się zastanawiam, czy robić opinie sądowe zlecone mi jeszcze w czerwcu (przed moim zachorowaniem) czy też zrobić wycenę dla klienta, który przed chwilą dzwonił, któremu się spieszy, i który dobrze i szybko zapłaci.
Pracuję „na swoim” i takie są moje dylematy. Nie jestem w stanie pracować – nie zarabiam.
Obecnie mam wystawionych (niezapłaconych) dla sądów kilkanaście faktur....
To tyle.. .. szkoda czasu, trzeba zarabiać pieniądze …..
Sytuacja opisana przez TDK mnie wprawdzie bulwersuje, ale zaskakująca nie jest. Dlatego, że zasady naszej współpracy wsparte odpowiednimi przepisami stwarzają możliwość jej wystąpienia. A skoro coś jest możliwe - to wcześniej, czy później się zdarzy.
W sytuacji sporu pozycja biegłego na ogół nie będącego prawnikiem jest w rażącej dysproporcji w stosunku do pozycji jego płatnika, ponieważ ten, i tak uzbrojony we własny prawniczy profesjonalizm, ma jeszcze dodatkowe instrumenty dyscyplinujące biegłego, mogące być użyte jako straszak. Ponieważ biegli na ogół nie chcą podejmować ryzyka i wchodząc w spór pogarszać w ten sposób "atmosfery współpracy" (więc potulnie siedzą i czekają na wypłatę) - występowanie z kolejnymi monitami przez biegłego, który się "wychyla", może być na tym tle traktowane jako przejaw jego wybujałej roszczeniowości i - na dodatek - braku rozsądku. Zatem, po przyklejeniu odpowiedniej etykietki, na takiego biegłego patrzyłoby się inaczej, niż na innych, surowiej traktowało jego uchybienia.
"Joasia" napisał:
Zupełnie nie rozumiem, dlaczego w pewnych przypadkach czeka się z tym np. do wydania przez biegłego ustnej opinii uzupełniającej na rozprawie (np. - w przypadku jednej ze spraw z moim udziałem - 4 miesiące), albo co gorsza do wyroku. A jeżeli sprawa potrwa parę lat?
No bo czasem opinia jest normalna, a czasami budzi wątpliwości co do tego, czy w ogóle jakieś wynagrodzenie się należy. W pierwszym wypadku wypłacam wynagrodzenie (via asystent ) od razu, przy czym wyznaczam termin i wzywam strony doręczając im opinię. W drugim wypadku, gdy widzę, że nic mi po takiej opinii, i trzeba będzie zrobić nową - o ile się biegły nie obroni w ustnej opinii - byłoby głupotą przyznawać wynagrodzenie przed rozprawą.
No i wyszło szydło z worka!
Stosując kryteria Joasi do podanego przeze mnie przykładu wychodzi, że napisałem kiepską opinię, której - aby mogła nabyć praw do wynagrodzenia - należało dać "drugą szansę" - możliwość obrony na rozprawie.
Nie wiem, jaką opinię napisałeś. Napisałam, jak to wygląda w moim referacie. Termin "niezwłocznie" oznacza bez zwłoki. Jak coś trzeba wyjaśnić, to nie ma zwłoki. I tyle. Naprawdę uważasz, że lepiej wypłacić wynagrodzenie, a potem je odebrać?
gdy widzę, że nic mi po takiej opinii, i trzeba będzie zrobić nową - o ile się biegły nie obroni w ustnej opinii - byłoby głupotą przyznawać wynagrodzenie przed rozprawą.
szkoda tylko że sąd w wielu przypadkach trzyma w tajemnicy ocenę opinii napisanych przez mnie i ani nie płaci ani nie wzywa na rozprawę, abyśmy mogli cokolwiek sąd przekonać.
"Joasia" napisał:
Nie wiem, jaką opinię napisałeś. Napisałam, jak to wygląda w moim referacie. Termin "niezwłocznie" oznacza bez zwłoki. Jak coś trzeba wyjaśnić, to nie ma zwłoki. I tyle. Naprawdę uważasz, że lepiej wypłacić wynagrodzenie, a potem je odebrać?
Bez urazy, to "szydło" było nie do Twojego posta, ale (z przymrużeniem oka) do mojego własnego - bo ujawniłem w nim opinię, którą Twoje wyjaśnienie stawiałoby niekoniecznie w korzystnym świetle . Za niezamierzoną dwuznaczność przepraszam.
Nie chciałbym jednak, by z tej dyskusji można było wyciągnąć wniosek, że to przydatność opinii dla sprawy oraz zdolność do jej ustnej obrony przez biegłego były podstawowym kryterium przy przyznawaniu mu wynagrodzenia. Istotniejsze są jednak inne czynniki: rzetelność, wewnętrzna spójność, nakład pracy oraz zgodność z wymogami formalnymi. To nie zawsze przekłada się na przydatność opinii w procesie, ale niezależnie od tego w pełni uzasadnia przyznanie wynagrodzenia.
"censor" napisał:
No to jeśli miał prawomocne orzeczenie o przyznaniu mu wynagrodzenia - czy nie "wystrarczyło" klauzulę?
Z pewnością by wystarczyła. Tylko nie załatwiała odsetek, które w części rekompensowały moje straty powstałe w wyniku opóżnienia w wypłacie (np. załapania się na wyższy próg podatkowy), a wyszła z nich całkiem ładna sumka.
"censor" napisał:
A w takim razie czy pozew nie podlegał odrzuceniu na powagę rzeczy osądzonej?
Też się na tym zastanawiałem, lecz adwokat, z którym się kontaktowałem był innego zdania. Sam proces stał się de facto procesem o odsetki więc nie było problemu.
Następnym razem tfu tfu , wezmę klauzulę wykonalności i ....
potrącę sobie z innych należności wobec SP .... z VAT-u, który ze mnie bestialsko zdzierają
"ale będzie jazda" i tak już mnie w US nie lubią.
Ano właśnie, ciekawy jestem, czy można tutaj zastosować 498 kc
"romanoza" napisał:
Ano właśnie, ciekawy jestem, czy można tutaj zastosować 498 kc
Sprawdzałem. Mozna.
Fojcik-Mastalska Eugenia
Prawo Bankowe 2002/3/48
Dopuszczalność potrącenia wobec Skarbu Państwa.
Tezy publikacji :
1.
Potrącenie nie może być dokonane między jednostkami organizacyjnymi nie mającymi w tym zakresie zdolności prawnej - zwykle nie mającymi osobowości prawnej, a nawet że nie może być dokonane, gdy nie ma takiej osobowości jedna ze stron danej konkretnej relacji, choćby chodziło o skutki majątkowe jej właśnie działań w obrocie; przemawia za tym dobitnie brzmienie przepisu art. 498 § 1 k.c. ("Gdy dwie osoby są jednocześnie względem siebie wierzycielami i dłużnikami...".
2.
W przypadku [...], gdy powstają warunki do dokonania potrącenia, oświadczenie złożone właściwemu reprezentantowi Skarbu Państwa powinno być skuteczne i doprowadzić do umorzenia wierzytelności niezależnie od budżetowych prawideł konstrukcyjnych, a zwłaszcza od tego, czy należą one do "tej samej kasy". Budżet państwa bowiem reprezentuje dla kontrahentów w obrocie cywilnoprawnym jedną kasę, co zresztą jest prawidłowością także na gruncie samego prawa budżetowego zgodnie z zasadą materialnej jedności budżetu. Odrębność kasy dotyczy zasadniczo jedynie relacji między budżetem i mieniem państwowym a samorządowym.
3.
Oświadczenie o potrąceniu jest składane w celu wykonania zobowiązania, w celu spełnienia należnego wierzycielowi świadczenia, i dlatego powinno być przedstawione tej jednostce, która jest właściwa w danym zakresie spraw, a zwłaszcza tej, z którą dokonano kreującej zobowiązanie czynności prawnej. Adresat takiego oświadczenia, dla którego potrącenie jest zarazem automatycznie działającym przymuszeniem do wykonania własnego zobowiązania, nie może się bronić w szczególności zarzutem "odrębnej kasy" budżetowej albo też wskazywać jednostronnie przez siebie ustalonej innej drogi prowadzącej do wykonania własnego zobowiązania (np. przedstawienia danego typu wierzytelności do skupu uprawnionemu do tego bankowi). W takim bowiem przypadku dochodzi do przeciwstawienia wierzytelności i zobowiązania wobec Skarbu Państwa, i to powinno być argumentem decydującym.
Niestety od VAT- chyba potrącić nie mozna - kłania sie art 64 ordynacji podatkowej - tylko z tytułów enumeratywnie wymienionych w ustawie.
Mam nadzieję, że już nie będę musiał sprawdzać.
Dobry wieczór Panie i Panowie Sędziowie!
Potrzebuję Waszej pomocy w sprawie, której jestem stroną. (Jeśli administrator przesunie mój wątek do działu Help for student nie obrażę się…) 🙏🏻
Sprawa rzecz jasna cywilna.
Otrzymałem wyrok pierwszej instancji, mój „rofesjonalny pełnomocnik” nie spisał się. Jestem z niego niezadowolony i chcę mu cofnąć pełnomocnictwo, zabrać dokumenty i pójść dwie ulice dalej do innej kancelarii, ale nagli mnie termin na odwołanie. Nie chcę oczywiście, aby je pisał mój dotychczasowy pełnomocnik.
Jak wygląda zatem procedura zmiany pełnomocnika. Nowy adwokat musi w końcu zapoznać się z kilkoma tomami akt, a na to potrzeba czasu - czas na odwołanie biegnie…
Wiem, że termin na odwołanie jest określony w ustawie. Czy sąd w takim wypadku (zmiana pełnomocnika, który musi zapoznać się z aktami) może go wydłużyć? Jeśli tak, to o ile?
sorrki ale porad prawnych nie udzielamy ❌
Po poradę prawną pójdę do nowego adwokata w poniedziałek, ale od Was chciałem się dowiedzieć czego mogę się spodziewać.
Co do porad prawnych. Gdybyście ich udzielali to na pewno zarobilibyście więcej niż w sądzie.
Pozdrawiam.
co innego pomoc w rozwiązywaniu kazusów na poziomie akademickim, co innego pomoc w konkretnej sprawie.