Podzielcie sie prosze swoimi koncepcjami w nastepujacej kwestii: zostaje wydany nakaz zapłaty w upominawczym a nastepnie odpisy tego nakazu zostaja doreczone stronom. wracaja do sadu zwrotki, w nastepstwie czego akta sa przedkladane do prawomocnosci i nadania klauzuli. jednak w tym momencie okazuje sie, ze nakaz (oryginal znajdujacy sioe w aktach) nie jest podpisany przez sedziego. Czy traktujecie ten nakaz jako orzeczenie nieistniejące czy tez jako projekt. Spotkalem sie z koncepcja, że w takiej sytuacji nieistnienie takiego orzeczenia powoduje koniecznosc stwierdzenia tego faktu przy kazdej procesowej okazji, jaka powstanie w tej lub innej sprawie np. odmówi sie prawomocności czy nadania klauzuli wykonalności. Druga koncepcja jest taka, aby potraktowac to cos , co znajduje sie w aktach jako projekt nakazu a w nastepstwie wydac poprawny, podpisany nakaz i doreczyc go stronom z informacja , ze uprzednio doreczono im jedynie projekt nakazu zapłaty. Przyznam szczerze, ze druga opcja srednio mnie przekonuje, a was?
NIe jestem cywlistą, ale wyrok/nakaz niepodpisany to nieważnosć postępowania
no wlasnie tak jest w karnym, w cywilnym niekoniecznie. powody nieważności postepowania zostały wyczerpujaco wyliczone w art. 379 kpc i nie ma tam przypadku braku podpisu pod sentencja
co nie zmienia faktu, że jest to orzeczenie nieistniejące.
"mefisto" napisał:
no wlasnie tak jest w karnym, w cywilnym niekoniecznie. powody nieważności postepowania zostały wyczerpujaco wyliczone w art. 379 kpc i nie ma tam przypadku braku podpisu pod sentencja
Nakaz bez podpisu stanowi orzeczenie non existens i konieczne jest wydanie nowego nakazu (już podpisanego) i doręczenie go stronom. Są wprawdzie prostsze sposoby na wyjście z tej sytuacji, ale nie będę ich opisywał
"Orzeczenie" które nie zostało podpisane nie jest orzeczeniem, nie ma go. Nie ma go i już.
"cin" napisał:
Nakaz bez podpisu stanowi orzeczenie non existens i konieczne jest wydanie nowego nakazu (już podpisanego) i doręczenie go stronom. Są wprawdzie prostsze sposoby na wyjście z tej sytuacji, ale nie będę ich opisywał
To już chyba objaw uzależnienia od forum... Jak słusznie koleżanki i koledzy zauważyli jest dużo prostszy sposób rozwiązania tej kwestii, który - dodajmy - nie wymaga żadnej teoretycznej podbudowy, a tym samym konsultacji na forum.
Może i sposób o ktorym wszyscy myslimy jest prostszy ale nie w sytuacji, gdy osoba wydajaca ten nakaz nie orzeka juz w tym wydziale. Poza tym stojac na strazy prawa doskonale chyba wiemy, ze brak podpisu z art. 324 par 3 kpc w żadnym zakresie nie może być uzupełniony i w tym duchu jest co najmniej kilka orzeczen SN.
Z drugiej strony jednak, gdyby przyjac koncepcje, iz wydajemy "kolejny" nakaz zapłaty tym razem prawidlowy to o czym poinformowac strony, ktore ze zdziwieniem przetra oczy otrzymujac "kolejny" nakaz zapłaty. O tym ,że wczesniejszy odpis stanowil jedynie projekt czy wprost , że było to orzeczenie nieistniejące?
Może należałoby zmienić temat tego wątku, na: jak pożegnać się ze stanowiskiem i widokami na przyszłość, zapowiadając to wcześniej wszem i wobec? ??: : A poważnie: szanowni moderatorzy, kosz?
"mefisto" napisał:
Może i sposób o ktorym wszyscy myslimy jest prostszy ale nie w sytuacji, gdy osoba wydajaca ten nakaz nie orzeka juz w tym wydziale. Poza tym stojac na strazy prawa doskonale chyba wiemy, ze brak podpisu z art. 324 par 3 kpc w żadnym zakresie nie może być uzupełniony i w tym duchu jest co najmniej kilka orzeczen SN.
Z drugiej strony jednak, gdyby przyjac koncepcje, iz wydajemy "kolejny" nakaz zapłaty tym razem prawidlowy to o czym poinformowac strony, ktore ze zdziwieniem przetra oczy otrzymujac "kolejny" nakaz zapłaty. O tym ,że wczesniejszy odpis stanowil jedynie projekt czy wprost , że było to orzeczenie nieistniejące?
"suzana22" napisał:
no wlasnie tak jest w karnym, w cywilnym niekoniecznie. powody nieważności postepowania zostały wyczerpujaco wyliczone w art. 379 kpc i nie ma tam przypadku braku podpisu pod sentencja
Na pewno trzeba / skoro inna opccja nie wchodzi w grę / wydać nowy nakaz i doręczyć stronom. Nie ma - wg mnie- obowiazku informowania stron o przyczynach tegoz działania - jak sie zaintersują to im się wytłumaczy, że to był jedynie projekt - bo skoro nie podpisany to jasne że projekt
- ponadto czy jest pewne że do akt nie wszyto odpisu, a strona nie otrzymała czasem oryginału z podpisem ????
"Pudlonka" napisał:
- ponadto czy jest pewne że do akt nie wszyto odpisu, a strona nie otrzymała czasem oryginału z podpisem ????
"Darby" napisał:
- ponadto czy jest pewne że do akt nie wszyto odpisu, a strona nie otrzymała czasem oryginału z podpisem ????
To sa Wydziały, w których ze soba nie rozmawiają? Ubolewam :-(
jak ma w szufladzie, to znaczenie takiego "nakazu" moze byc dość podobne do sententia non existens. Zgadzam sie, że nie ma co mówic o czymś takim jak projekt. Kawa na ławę: stwierdzić brak podpisu, wydać prawidłowy nakaz i po wszystkim. Co do tego co mają strony w rzeczywistości jest problem. Pewnie z tego powodu napisano kilka ryz papieru o usuwaniu skutków orzeczeń nieistniejacych. Prosty przykład, sędzia nie zauwazył braku podpisu i nadał klazulę wykonalności..., ale to juz inny temat
"jaksa" napisał:
jak ma w szufladzie, to znaczenie takiego "nakazu" moze byc dość podobne do sententia non existens. Zgadzam sie, że nie ma co mówic o czymś takim jak projekt. Kawa na ławę: stwierdzić brak podpisu, wydać prawidłowy nakaz i po wszystkim. Co do tego co mają strony w rzeczywistości jest problem. Pewnie z tego powodu napisano kilka ryz papieru o usuwaniu skutków orzeczeń nieistniejacych. Prosty przykład, sędzia nie zauwazył braku podpisu i nadał klazulę wykonalności..., ale to juz inny temat
co do ostatniego zdania, Szanownego Markościela, pełna zgoda!! a z tym istnieniem szufladowych orzeczeń, problem łaczy się z momentem zaistnienia orzeczenia. Wydajemy postanowienie w zaciszu gabinetu, podpisujemy, kreślimy, targamy, czy niszczymy dokument?? Raczej zgoda była co do tego, że te wydawane na posiedzeniu niejawnym byt łączą z chwilą ich zakomunikowania komuś (np. odnotowanie przez sekretariat). W Twoim wypadku zakomunikowano stronie, więc ok, ale jak tylko szufladzie, to trochę mało
Raczej zgoda była co do tego, że te wydawane na posiedzeniu niejawnym byt łączą z chwilą ich zakomunikowania komuś (np. odnotowanie przez sekretariat).
Co do tego, to nie powinno być zgody, ze względu na treść art 341 kpc zastosowanego w sposób odpowiedni do nakazu zapłaty przez 353(2), który wiąże skutki z podpisaniem sentencji. Kwestia przekazania sekretariatowi, jakkolwiek bardzo istotna w sensie technicznym, nie ma żadnego znaczenia. Co do samego problemu, moim zdaniem należy sporządzić notatkę stwierdzającą nie istnienie orzeczenia i nadać sprawie bieg poprzez wydanie nakazu zapłaty. O stwierdzeniu nieistnienia orzeczenia strony powinny zostać poinformowane.
"galerius" napisał:
Raczej zgoda była co do tego, że te wydawane na posiedzeniu niejawnym byt łączą z chwilą ich zakomunikowania komuś (np. odnotowanie przez sekretariat).
Co do tego, to nie powinno być zgody, ze względu na treść art 341 kpc zastosowanego w sposób odpowiedni do nakazu zapłaty przez 353(2), który wiąże skutki z podpisaniem sentencji. Kwestia przekazania sekretariatowi, jakkolwiek bardzo istotna w sensie technicznym, nie ma żadnego znaczenia.
"SSR" napisał:
Przecież wszyscy wiemy co wynika z przepisów, ... ale życie jest życiem.....
"galerius" napisał:
Raczej zgoda była co do tego, że te wydawane na posiedzeniu niejawnym byt łączą z chwilą ich zakomunikowania komuś (np. odnotowanie przez sekretariat).
Co do tego, to nie powinno być zgody, ze względu na treść art 341 kpc zastosowanego w sposób odpowiedni do nakazu zapłaty przez 353(2), który wiąże skutki z podpisaniem sentencji. Kwestia przekazania sekretariatowi, jakkolwiek bardzo istotna w sensie technicznym, nie ma żadnego znaczenia. Co do samego problemu, moim zdaniem należy sporządzić notatkę stwierdzającą nie istnienie orzeczenia i nadać sprawie bieg poprzez wydanie nakazu zapłaty. O stwierdzeniu nieistnienia orzeczenia strony powinny zostać poinformowane.
Jeśli nakaz zapłaty został podpisany /art. 353 (2) k.p.c. w zw. z art. 341 zd. 2 k.p.c./ i umieszczony w aktach, lecz, na przykład, nie został do nich wszyty (to, że akta powinny być zszyte lub połączone inną techniką w sposób trwały, nie oznacza, że jeżeli orzeczenie zostało w nich umieszczone, ale nie zostało do nich wszyte/w inny trwały sposób połączone, to orzeczenie to nie jest częścią akt) , i nie wiadomo, co się później z nim stało (np.: został omyłkowo zniszczony, wysłany do strony zamiast odpisu), to, moim zdaniem, należy:
1) wszcząć z urzędu postępowanie w przedmiocie odtworzenia akt sprawy, w której nakaz został wydany, w części obejmującej ten nakaz zapłaty – odrębna sprawa rejestrowana w repertorium „Co” albo "GCo";
2) zawiesić postępowanie w przedmiocie nadania z urzędu klauzuli wykonalności nakazowi zapłaty, do czasu prawomocnego zakończenia postępowania w przedmiocie odtworzenie akt - co może wydawać się zbędne, ale po co narażać się niepotrzebnie na skargę na przewlekłość tego pierwszego postępowania;
3) odtworzyć akta części obejmującej nakaz zapłaty – postępowanie to, najprawdopodobniej ograniczy się) do wystosowania wezwań przewidzianych w art. 722 k.p.c. (jeśli w aktach sprawy „Nc” albo "GNc" nie ma odpisu nakazu zapłaty poświadczonego za zgodność z oryginałem przez kierownika sekretariatu) i wydania zarządzenia na podstawie art. 724 § 1 k.p.c.;
4) po uprawomocnieniu się zarządzenia z art. 724 k.p.c. (wydaje się, że służy na nie zażalenie, skoro kończy postępowanie), podjąć postępowanie w przedmiocie nadania klauzuli wykonalności z urzędu i ją nadać.
chyba rozmawiamy troche o czym innym
krótko mówiąc - nie można odtwarzać czegos czego nie ma
ale rozmowa zdecydowanie zeszla na boczny tor
nie ma tez co przepisywac czegoś, co zostało ostatnio dość szczegółowo opisane (przez teoretyków i praktyków)
przychylam sie do jaksy. extreme_ways piszesz o sytuacji, ktora nie miala miejsca. w tym przypadku nakaz w ogole nie zostal podpisany, za to zostal wszyty do akt ( co akurat w tym casusie ma znaczenie drugorzedne).
"mefisto" napisał:
przychylam sie do jaksy. extreme_ways piszesz o sytuacji, ktora nie miala miejsca. w tym przypadku nakaz w ogole nie zostal podpisany, za to zostal wszyty do akt ( co akurat w tym casusie ma znaczenie drugorzedne).
"extreme_ways" napisał:
1. Odtwarza się właśnie to, czego nie ma, ale co było. 2. To, że do stron wysłano odpisy z odciskiem odpowiedniej pieczęci (polecam serdecznie zapoznać się z jej trescią) i podpisem kierownika sekretariatu albo upoważnionego przez niego pracownika, wskazuje, iż nakaz był (został podpisany), a zamiast niego do akt został wszyty projekt/kserokopia, itp.
Gdby przyjąć, że było inaczej, to kolejnym krokiem jest ..., każdy niech sobie odpowie sam, co.
Generalnie, pozostają chyba juz tylko 2 wyjścia. Pierwsze - w sytuacji gdy strony dostały odpisy nakazu - wydac nowy nakaz i rozruszac te maszyne od nowa pozostajac jednoczesnie w nadziei, że pozwana nie wniesie sprzeciwu i sprawe szybko zakoncze. Drugie - w sytuacji, gdy jedna ze stron otrzymała niefortunnie oryginał nakazu - wezwać strony do wskazania czy sa w posiadaniu tego nakazu.
"Johnson" napisał:
1. Odtwarza się właśnie to, czego nie ma, ale co było. 2. To, że do stron wysłano odpisy z odciskiem odpowiedniej pieczęci (polecam serdecznie zapoznać się z jej trescią) i podpisem kierownika sekretariatu albo upoważnionego przez niego pracownika, wskazuje, iż nakaz był (został podpisany), a zamiast niego do akt został wszyty projekt/kserokopia, itp.
Gdby przyjąć, że było inaczej, to kolejnym krokiem jest ..., każdy niech sobie odpowie sam, co.
"Pudlonka" napisał:
Na pewno trzeba / skoro inna opccja nie wchodzi w grę / wydać nowy nakaz i doręczyć stronom. Nie ma - wg mnie- obowiazku informowania stron o przyczynach tegoz działania - jak sie zaintersują to im się wytłumaczy, że to był jedynie projekt - bo skoro nie podpisany to jasne że projekt
- ponadto czy jest pewne że do akt nie wszyto odpisu, a strona nie otrzymała czasem oryginału z podpisem ????
chyba rozmawiamy troche o czym innym
krótko mówiąc - nie można odtwarzać czegos czego nie ma
ale rozmowa zdecydowanie zeszla na boczny tor
nie ma tez co przepisywac czegoś, co zostało ostatnio dość szczegółowo opisane (przez teoretyków i praktyków)