Mam taki kazus z Materiałów do nauki prawa karnego materialnego Woltersa, który sprawił mi problem. Oto on : Policja została wezwana do znanej w mieście meliny, gdzie miała miejsce bójka na noże. Po przybyciu na miejsce, policjanci znaleźli tam dwóch silnie krwawiących osobników z licznymi ranami ciętymi i kłutymi. Wezwano karetkę, która przybyła po chwili. Lekarz pogotowia zwrócił uwagę na leżące na podłodze strzykawki z brunatną zawartością, a ostrożnie odchyliwszy ramię jednego z rannych, stwierdził ślady po licznych ukłuciach igły. Wobec tego odmówił udzielenia pomocy opatrunkowej i reanimacyjnej z obawy przed zarażeniem się wirusem HIV, argumentując, że na wyposażeniu karetki nie ma odzieży ochronnej i rękawic stosowanych w takich wypadkach. Wówczas jeden z policjantów Edward S. zagroził lekarzowi bronią, żądając udzielenia pomocy, a na stwierdzenie lekarza "nie wygłupiaj się pan", zareagował z właściwą sobie impulsywnością, tj. wypalił z pistoletu tak, że kula zraniła lekarza w ucho. Przerażony lekarz przystąpił do reanimacji. Pochylając się nad jednym z rannych zakaził zranione ucho krwią ofiary. Wkrótce, po przeprowadzeniu badań laboratoryjnych okazało się, że obaj ranni byli chorzy na AIDS.
Na pierwszy rzut oka zachodzą na siebie kontratypy policjanta i lekarza, ale już sam nie wiem.
Bardzo proszę o podanie możliwej kwalifikacji prawnej czynu i krótkiego uzasadnienia. Z góry dziękuję
O jasssssny takie przypadku, chyba życie by nie wymyśliło, wydaje mi się, e lekarz miał prawo odmówić, bo narażenie życia i zdrowia, chociaż to wyposażenie karetki to jakaś bzdura.
Co do Policjanta to przecież nie miał prawa użycia przymusu bezpośredniego, żadna z okoliczności ją uzasadniających moim zdaniem nie zachodziła.
co byś nie wymyślił to i tak by były ze cztery czytania a po 5 latach ostaną się jakieś kontratypy,przekroczenia...