oto wywiad z dzisiejszej Gazety Prawnej:
http://prawo.gazetaprawna.pl/wywiady/323294,prawo_spadkowe_nie_moze_ograniczac_woli_spadkodawcy.html
a tutaj poszczególne cytaty, z moimi wątpliwościami:
"Można to porównać do sytuacji, którą rodzi przedwstępna umowa sprzedaży nieruchomości. W rozumieniu prawa obligacyjnego sprzedający jest związany tą umową i jeżeli wbrew tej umowie sprzeda nieruchomość innej osobie, to popełnia delikt."
Po co sięgać aż do odpowiedzialności deliktowej, skoro strona naruszająca zobowiazanie z umowy przedwstępnej odpowiada jak za nienależyte wykonanie umowy? Rozkład ciężaru dowodu przy roszczeniu z 471 kc jest łatwiejszy dla powoda niż przy dochodzeniu roszczenia z 415 kc
"Jeśli ktoś chce wyzuć spadkobierców z majątku, to jest na to tysiąc skuteczniejszych sposobów niż darowizna na wypadek śmierci. Poczynając od sprzedaży nieruchomości, a kończąc na zwykłej darowiźnie, w przypadku której po upływie dziesięciu lat spadkobiercom nie należy się nawet zachowek od obdarowanego."
Nie mam pojęcia, skąd się wzięło to 10 lat i od kiedy jest ono liczone. Ja raczej myślę o 3 latach, z uwagi na treść art. 1007 par. 2 kc
"Żaden obdarowany teraz nie odpowiada przecież za długi spadkowe."
To przecież nieprawda, obowiązek zaspokojenia roszczeń z tytułu zachowku stanowi dług spadkowy i obdarowany za niego odpowiada.
"Wówczas spadkobiercy mają kłopot, bo nie przysługuje im roszczenie o zachowek. Ale są dokładnie w takiej samej sytuacji, jakby ich ojciec sprzedał lub podarował firmę jeszcze za swego życia. Nie będą ani w lepszej, ani w gorszej sytuacji."
Z kontekstu można wywnioskować, ze p. Zbielski uważa, ze obecnie w razie dokonania darowizny na rzecz osoby nie będącej spadkobiercą, spadkobiercom nie przysługuje roszczenie o zachowek. Ale przecież "jeżeli uprawniony nie może otrzymać od spadkobiercy należnego mu zachowku, może żądać od osoby, która otrzymała od spadkodawcy darowiznę doliczoną do spadku, sumy pieniężnej potrzebnej do uzupełnienia zachowku; jednakże obdarowany jest obowiązany do zapłaty powyższej sumy tylko w granicach wzbogacenia będącego skutkiem darowizny" (II CK 444/02)
Widzę trzy możliwości:
a. jestem zachowkowym ignorantem - z tym się mogę pogodzić, akurat za dużo tych spraw nie mam, więc szczegółowa wiedza do niczego nie jest mi potrzebna;
b. wywiad jest źle zredagowany i sens wypowiedzi pana Zabielskiego został drastycznie zniekształcony - to jest problem, bo Gazeta Prawna podbnie jak żółta Rzepa to dla nmie codzienna lektura i nie chce mi się wierzyć, że tam pracują aż takie matoły;
c. w pracach nad nowelizacją kc jak ekspert bierze udział osoba która nie ma pojęcia o tymże kc - i to byłby dramat...
"humbert" napisał:
"Jeśli ktoś chce wyzuć spadkobierców z majątku, to jest na to tysiąc skuteczniejszych sposobów niż darowizna na wypadek śmierci. Poczynając od sprzedaży nieruchomości, a kończąc na zwykłej darowiźnie, w przypadku której po upływie dziesięciu lat spadkobiercom nie należy się nawet zachowek od obdarowanego."
Nie mam pojęcia, skąd się wzięło to 10 lat i od kiedy jest ono liczone. Ja raczej myślę o 3 latach, z uwagi na treść art. 1007 par. 2 kc
"Żaden obdarowany teraz nie odpowiada przecież za długi spadkowe."
To przecież nieprawda, obowiązek zaspokojenia roszczeń z tytułu zachowku stanowi dług spadkowy i obdarowany za niego odpowiada.
Widzę trzy możliwości:
a. jestem zachowkowym ignorantem - z tym się mogę pogodzić, akurat za dużo tych spraw nie mam, więc szczegółowa wiedza do niczego nie jest mi potrzebna;
b. wywiad jest źle zredagowany i sens wypowiedzi pana Zabielskiego został drastycznie zniekształcony - to jest problem, bo Gazeta Prawna podbnie jak żółta Rzepa to dla nmie codzienna lektura i nie chce mi się wierzyć, że tam pracują aż takie matoły;
c. w pracach nad nowelizacją kc jak ekspert bierze udział osoba która nie ma pojęcia o tymże kc - i to byłby dramat...