Forum sędziów
Ostatnio spotkałem się z następującą sytuacją. Otóż oskarżyciel prywatny przedstawił w sądzie opinię pewnej instytucji (prywatnej zresztą), zatytułowaną "opinia sądowo-lekarska", w której na podstawie "obdukcji sądowo-lekarskiej" zostały opisane obrażenia osoby, następnie w konkluzji ich kwalifikacja prawna.
Sytuację tę sąd określił jako niedopuszczalną ze strony opiniującego, wskazując że ta opinia nie ma znaczenia dla rozstrzygnięcia (jako opinia prywatna), pojawiła się bez stosownego postanowienia, opiniujący nie wyjawił zleceniodawcy nieważności opinii jako dowodu w sprawie i wziął za to pieniądze (ciekawe skąd sąd to wiedział - może oskarżyciel tak powiedział). Skutkiem tego miałoby być podjęcie wobec opiniującego stosownych działań w celu zapobieżenia w przyszłości takim sytuacjom.
Oczywiście rozumiem jaką wartość w postępowaniu przed sądem ma opinia prywatna. Ale nie bardzo rozumiem o co sądowi właściwie chodzi, gdy oczekuje podjęcia działań wobec opiniującego. Może o to, że nie powinno się użyć w takiej sytuacji określenia "sądowo-lekarska" - choć nie wskazał tego wprost? Tak, jak w przypadku biegłych - nie mam prawa użyć określenia się biegłym sądowym, jeśli moja opinia nie jest sporządzana na życzenie sądu (nikt się na szczęście nie czepia, jeśli również organów ścigania). To bym jeszcze zrozumiał. Bo przecież jeśli ktoś chce opinii prywatnej, to dlaczego ktoś nie miałby jej napisać - w końcu nie do opiniującego należy ocena do czego ta opinia i co zleceniodawca może lub nie może z nią zrobić przed sądem. Dla porządku może wypadałoby uprzedzić, że sąd jej nie weźmie pod uwagę przy rozstrzyganiu. Ale mogłaby być chyba informacją, że można przemyśleć powołanie biegłego (czyli powiedzmy uzasadnieniem wniosku dowodowego)? Czy określenia sądowo-lekarska oznacza, że opinia wydana na postanowienie sądu, czy też oznacza, że używa się w niej określonych sformułowań, języka, a celem jest odniesienie się do określonych kwestii związanych z prawem? A może sądowo-lekarska, bo po prostu sporządzona przez lekarza specjalistę medycyny sądowej - wtedy zastrzeżenia byłyby zupełnie pozbawione podstaw.
Rad bym poznać zdanie innych sędziów w tej sprawie - z czystej ciekawości i chęci poznawczej
Myślę, że jesteś bliski udzielenia odpowiedzi sobie samemu. Ja uważam, że w tym wszystkim chodzi o pretensjonalność tytułu "opinia sądowo-lekarska", gdy była to opinia prywatno-lekarska, nie wykonana na polecenie sądu w następstwie powołania przez sąd biegłego do sprawy.
Rzeczywiście wydaje się, że "oważne uchybienie" stwierdzone przez sąd dotyczy tytułu dokumentu "opinia", podczas gdy nie zostały spełnione wymogi 193 kpk, tzn. nie powołano biegłego lub instytucji w celu wydania opinii. Pewnie problemu by nie było, gdyby sąd uznał dokument za "zaświadczenie lekarskie", a nie opinię rozumianą jako opinię biegłego. Może jest w zachowaniu sądu jednak racja - w końcu sąd również operuje określonym językiem, porusza się w określonych ramach i słownictwie używanym przez akty prawne. W tym kontekście może nie tyle pretensjonalny, co niewłaściwy jest tytuł dokumentu. Być może można było na to machnąć ręką, zrozumieć jako zaświadczenie i przyjąć do wiadomości treść. Ale jeśli konkretny sędzia jest odpowiednio drobiazgowy i pryncypialny (niekoniecznie w pejoratywnym sensie), to nie przechodzi do porządku nad tym, i oczekuje interwencji?
Usiłuję sobie przypomnieć, w jakim to akcie prawnym używa się pojęcia ,,opinia sądowo-lekarska' i jakoś nic mi się nie przypomina
Bo nie ma w akcie prawnym definicji legalnej. Ale określanie "opinii" (gdzie, notabene, jest różnica między opinią a zaświadczeniem, chyba wynika to z art.200 par.2 kpk ?), mianem "sądowo-lekarskiej", jeśli zleceniodawcą nie był sąd, jest niewłaściwe.
Ja również uważam, że określenie opinia sądowo-lekarska przy braku postanowienia o wydanie opinii jest nietrafne i raczej niedopuszczalne. Zaświadczenie powinno oddawać jedynie stan faktyczny badanego. Opinia jako pojęcie szersze może zawierać subiektywne rozważania wydającego ją na dowolnie postawiony przez zainteresowaną stronę problem. Spotkałem się kilkaktrotnie z opinią lekarska prywatną, która oczywiście nie miała dla sądu rangi opinii sądowo-lekarskiej ale wnosiła do sprawy istotne rzeczy. Opinia taka może przedstawiać problem medyczny w taki sposób, w jaki biegły nigdy by go nie ujął :D wydająć opinię sądowo-lekarską. Opinia prywatna zmusza, a przynajmniej powinna zmuszać biegłego do odniesienia się do niej i to jest chyba jej główny cel.
"Sebetwane" napisał:
Ja również uważam, że określenie opinia sądowo-lekarska przy braku postanowienia o wydanie opinii jest nietrafne i raczej niedopuszczalne. Zaświadczenie powinno oddawać jedynie stan faktyczny badanego. Opinia jako pojęcie szersze może zawierać subiektywne rozważania wydającego ją na dowolnie postawiony przez zainteresowaną stronę problem. Spotkałem się kilkaktrotnie z opinią lekarska prywatną, która oczywiście nie miała dla sądu rangi opinii sądowo-lekarskiej ale wnosiła do sprawy istotne rzeczy. Opinia taka może przedstawiać problem medyczny w taki sposób, w jaki biegły nigdy by go nie ujął :D wydająć opinię sądowo-lekarską. Opinia prywatna zmusza, a przynajmniej powinna zmuszać biegłego do odniesienia się do niej i to jest chyba jej główny cel.
Wszystko w porządku, jeżeli taka opinia nie wykracza poza opis stanu zdrowia i nie zawiera ocen bezpośrednio związanych z procesem, zarezerwowanych dla opinii biegłego. Wówczas biegły traktuje ją na równi z typową dokumentacją medyczną i odpowiednio się do niej odnosi. Jednak, gdy treść takiej opinii zawiera sformułowania w jakiś sposób nawiązujące do toczącego się postępowania, nasuwa się pytanie, czy aby nie mamy do czynienia z próbą manipulacji w celu np. uzyskania korzystnego rozstrzygnięcia albo przynajmniej jego opóźnienia.
Ze przypadkiem takiej działalności spotkałem się raz w aktach sprawy cywilnej:
Jeszcze przed dopuszczeniem przez Sąd opinii biegłego towarzystwo ubezpieczeniowe wynajęło sobie osobę niewątpliwie dysponującą wiadomościami specjalnymi, która wydała opinię "rywatną" do sprawy. Powołany przez Sąd biegły ustosunkował się do niej krytycznie, w sposób zresztą zupełnie sensowny dochodząc do wniosków przeciwnych. Spowodowało to wydanie i wysłanie do sądu kolejnej opinii "rywatnej" krytykującej opinię biegłego. Następny biegły zgodził się ze swoim poprzednikiem, co skutkowało stosownym odzewem ze strony "rywatnego" specjalisty. W sumie polemika trwała kilka miesięcy, a specjalista wynajęty przez stronę występował w roli recenzenta opinii biegłych. Przy okazji wiadome było, że ów specjalista nie miał dostępu do akt sprawy, wydając pierwszą opinię opierał się jedynie na aktach szkodowych, zaś z treści jego opinii nie wynikało, by kiedykolwiek przeprowadził badanie osoby, o której się wypowiadał.
Opinia "rywatna" może być więc użyta przez stronę do jako wprowadzony "tylnymi drzwiami" niby dowód - pozornie wiarygodny, bo przecież opatrzony pieczątką specjalisty. Wymaga zatem podejścia do niej z dużą ostrożnością, a może nawet rezerwą.
"censor" napisał:
Bo nie ma w akcie prawnym definicji legalnej. Ale określanie "opinii" (gdzie, notabene, jest różnica między opinią a zaświadczeniem, chyba wynika to z art.200 par.2 kpk ?), mianem "sądowo-lekarskiej", jeśli zleceniodawcą nie był sąd, jest niewłaściwe.
uważam podobnie. Ewentualnie zaświadczenie - tak , opinia " sądowa " - nie , Bez postanowienia Sądu nawet kategorycznie - nie.
Do posta CR z godz.22.50:
Bardzo celny post - zazwyczaj po to są takie prywatne opinie przez strony do procesu wprowadzane.
Prawnie raczej wszystko jest jasne - "Wyrok:
Postanowienie SN z dnia 24 stycznia 2008r., sygn. II KK 290/07
Treść:
Opinie prywatne, czyli pisemne opracowania zlecone przez innych uczestników postępowania aniżeli uprawnione organy procesowe, nie są opiniami w rozumieniu art. 193 k.p.k. z zw. z art. 200 § 1 k.p.k. i nie mogą stanowić dowodu w sprawie. […] Dopiero z chwilą wydania postanowienia o powołaniu biegłego celem sporządzenia opinii, staje się on uczestnikiem postępowania, zaś wydana przez niego opinia uzyskuje cechy opinii w rozumieniu przepisów postępowania karnego.
Żródło:
Prokuratura i Prawo, dodatek Orzecznictwo SN, SA, NSA i TK nr 7-8/2008, poz. 20". I chyba takie opinie nie powinny być traktowane jako jakikolwiek dowód w sprawie, czyli rozumiem, że nie powinno ich być w aktach :D. Trafiłeś CR na liberalny sąd :D, przyjazny człowiekowi.
@CR
Doskonały przykład. Ja z dokładnie taką samą sytuacją spotkałem się na gruncie procesu karnego. Co prawda opinia prywatna nie była włączona do akt, niemniej jej słowami (generalnie krytycznymi) wciąż przemawiał reprezentant strony, co zabawniejsze (choć zrozumiałe) nie będąc w stanie podjąć dyskusji, a stanowiąc jedynie "rzekaźnik".
@Sebatwane
Przytoczone przez ciebie postanowienie SN to "oczywista oczywistość", jakkolwiek nie wnosi do sprawy wiele, ponieważ operuje się tam równolegle pojęciem "opinia" wskazując opinię prywatną oraz opinię zgodną z procedurą nałożoną na postępowanie przez stosowne artykuły kodeksowe. Wiadomo, że jedna dowodem być nie może, a druga jak najbardziej. Niniejsza sprawa wybiega, uważam, sporo poza to orzeczenie.
Niemniej wydaje się, że opinie dyskutantów skłaniają się ku stanowisku, że nie powinna przedmiotowa opinia prywatna być zatytułowana "opinia sądowo-lekarska" - z naciskiem na "sądowo".
http://www.rp.pl/artykul/726624-Odszkodowanie-z-polisy-AC--jesli-opinie-rzeczoznawcow-sie-roznia--sad-powinien-powolac-bieglego.html
Prywatny ekspert nie zastąpi biegłego
"AQUA" napisał:
http://www.rp.pl/artykul/726624-Odszkodowanie-z-polisy-AC--jesli-opinie-rzeczoznawcow-sie-roznia--sad-powinien-powolac-bieglego.html
Prywatny ekspert nie zastąpi biegłego
Co to ma niby znaczyć: "Pozasądowa ekspertyza sporządzona na zlecenie strony procesu i przez nią przedstawiona sądowi stanowi tylko cześć jej argumentacji i można ją potraktować jako dokument prywatny, a jako taki nie korzysta z domniemania prawdziwości zamieszczonych w nim twierdzeń – uzasadnił SN. Może wskazywać tylko na potrzebę skorzystania z wiadomości specjalnych i wówczas sąd powinien dopuścić dowód z opinii biegłego."
Mam nadzieję że sąd nie powinien działać zdaniem SN z urzędu ...
A swoją drogą sprawa z opisu wygląda na banalną i skąd ten kilkuletni spór ... Powód nie udowodnił, oddalić i już - góra dwa miesiące w I instancji winno to trwać.
SN ma rację. W sprawach karnych - wg moich obserwacji - zaczyna to być plagą. Strony (oskarżeni) przynoszą swoje opinie z których oczywiście wynika - mniej lub bardziej pośrednio - że są niewinni.
"censor" napisał:
SN ma rację. W sprawach karnych - wg moich obserwacji - zaczyna to być plagą. Strony (oskarżeni) przynoszą swoje opinie z których oczywiście wynika - mniej lub bardziej pośrednio - że są niewinni.
W karnych to możesz sobie z urzędu szukać potwierdzenia lub zaprzeczenia opinii prywatnych. W cywilnych to nawet okiem bym na taka opinię nie zerknął i jakby strona nie chciała opinii sądowej potwierdzającej jej opinię prywatną to byłaby jej strata a mój zysk
"Johnson" napisał:
W cywilnych to nawet okiem bym na taka opinię nie zerknął
Kojarzy mi się wykład z aplikacji o tym, że (w ramach istniejących wyjątków od zasady) sąd cywilny może dopuszczać dowody także z urzędu. Jednym z przykładów takiego wyjątku od zasady była opinia biegłego.
Nie wiem ile te moje skojarzenia są warte, bo od dawna nie zaglądam regularnie do k.p.c., ale nawet jakieś orzeczenia SN na ten temat (podobno aktualne) udało mi się "na szybko" znaleźć.
To tak dla porządku, żeby zaznaczyć, że są też wyrażane inne oceny, nie tak bezwzględne, jak podejście Johnsona.
"Postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 15 lutego 2008 r.
I CSK 381/07
(...)
2. Skoro ustalenie przesłanki ważności testamentu ustnego, w postaci obawy rychłej śmierci, wymaga z reguły wiadomości specjalnych, Sąd powinien z urzędu dopuścić dowód z opinii biegłego, jeżeli uczestnicy wniosku takiego nie zgłosili.
LEX nr 465921"
"Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 20 marca 2009 r.
II CSK 602/08
1. Jeżeli, zgodnie z art. 278 § 1 k.p.c., sąd może dojść do wiadomości specjalnych wyłącznie przez skorzystanie z pomocy biegłego, to sąd dopuszcza się naruszenia art. 232 zdanie drugie k.p.c., skoro z urzędu nie przeprowadza dowodu z opinii biegłego, natomiast dowód ten jest niezbędny do miarodajnej oceny zasadności wytoczonego powództwa.(...)"
"Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 15 stycznia 2010 r.
I CSK 199/09
1. Jeżeli strona dołącza do pisma procesowego ekspertyzę pozasądową i powołuje się na jej twierdzenia i wnioski, ekspertyzę tę należy traktować jako część argumentacji faktycznej i prawnej przytaczanej przez stronę. Gdy strona składa ekspertyzę z intencją uznania jej przez sąd za dowód w sprawie, wówczas istnieją podstawy do przypisania jej także znaczenia dowodu z dokumentu prywatnego (art. 245 k.p.c.). Pozasądowa opinia rzeczoznawcy jako dokument prywatny stanowi jedynie dowód tego, że osoba, która ją podpisała wyraziła zawarty w niej pogląd, nie korzysta natomiast z domniemania zgodności z prawdą zawartych w niej twierdzeń.
2. Jeżeli uzyskanie wiadomości specjalnych zapewnia wyłącznie opinia biegłego, to w braku odpowiedniej inicjatywy dowodowej samej strony niedopuszczenie dowodu z takiej opinii stanowi naruszenie art. 232 zdanie drugie k.p.c., gdy przeprowadzenie przez sąd z urzędu tego dowodu stanowi jedyny sposób przeciwdziałania niebezpieczeństwu oczywiście nieprawidłowego rozstrzygnięcia sprawy, podważającego funkcję procesu.
LEX nr 570114"
To są karygodne orzeczenia [może poza tym testemntem]
"Johnson" napisał:
To są karygodne orzeczenia
poza testamentem;tu z "urzędu",jak i w niektórych kategoriach spraw rozpoznawanych w Ns
ale np.nie już co do testamentu własnoręcznego, na który powołuje się strona chcąca wywieść dla siebie "ozytywny"skutek;ten jako dokument prywatny, w razie zaprzeczenia autentyczności pisma spadkodawcy wymaga aktywności procesowej samej strony(zainteresowanej dziedziczeniem na podstawie testamentu własnoręcznego) i złożenia przez nią wniosku o dowód w postaci opinii grafologa-wykazania prawdziwości tego dokumentu(gorzej jeśli testament jest sprzed 50 lat i nie ma próbek porównawczcyh
standardowe dopuszczanie z urzędu dowodów z opinii biegłych (czyli bez pobierania zaliczek od stron) bardzo niekorzystnie wpłynęłoby na budżety sądów; po wejściu w życie nowelizacji usp - dyrektorzy zabronią
[ Dodano: Czw Paź 06, 2011 12:51 am ]
to też z II CSK 602/08 "W demokratycznym państwie prawnym sądy są obowiązane urzeczywistniać zasady sprawiedliwości społecznej, a ich orzeczenia powinny być słuszne, to znaczy zgodne z podstawowymi zasadami etycznego postępowania i z wartościami powszechnie uznawanymi w kulturze polskiego społeczeństwa."
art. 3 par. 2 kpc wraca w wielkim stylu?
"inger" napisał:
standardowe dopuszczanie z urzędu dowodów z opinii biegłych (czyli bez pobierania zaliczek od stron) bardzo niekorzystnie wpłynęłoby na budżety sądów; po wejściu w życie nowelizacji usp - dyrektorzy zabronią
Co tam dyrektorzy ... już nasza pani prezes podejrzliwie patrzy na wydatki na biegłych w sprawach pracowniczych. Nie mówiąc o ubezpieczeniowych, gdzie i tak za wszystko płaci SP, a opinia potrzebna jest w większości spraw. I oczywiście wszystko leci z urzędu.
Ale ad rem - dla mnie prywatna opinia lekarska załączona do pisma procesowego jest stanowiskiem strony. Tak jak zdarza się, że pracodawca załącza do pisma zaświadczenie czy wyliczenia podpisane przez księgową.
już nasza pani prezes podejrzliwie patrzy na wydatki na biegłych w sprawach pracowniczych. Nie mówiąc o ubezpieczeniowych, gdzie i tak za wszystko płaci SP, a opinia potrzebna jest w większości spraw.A niech se patrzy, skoro sąd dopuścił to ma guzik do gadania
Prywatna opinia biegłego składana przez stronę jest przecież niczym innym jak stanowiskiem procesowym tej strony. Traktować ją należy jak pismo procesowe strony (i trudno tym samym zwracać stronie albo pozostawiać w aktach bez zapoznania się).
Dobry wieczór Panie i Panowie Sędziowie!
Potrzebuję Waszej pomocy w sprawie, której jestem stroną. (Jeśli administrator przesunie mój wątek do działu Help for student nie obrażę się…) 🙏🏻
Sprawa rzecz jasna cywilna.
Otrzymałem wyrok pierwszej instancji, mój „rofesjonalny pełnomocnik” nie spisał się. Jestem z niego niezadowolony i chcę mu cofnąć pełnomocnictwo, zabrać dokumenty i pójść dwie ulice dalej do innej kancelarii, ale nagli mnie termin na odwołanie. Nie chcę oczywiście, aby je pisał mój dotychczasowy pełnomocnik.
Jak wygląda zatem procedura zmiany pełnomocnika. Nowy adwokat musi w końcu zapoznać się z kilkoma tomami akt, a na to potrzeba czasu - czas na odwołanie biegnie…
Wiem, że termin na odwołanie jest określony w ustawie. Czy sąd w takim wypadku (zmiana pełnomocnika, który musi zapoznać się z aktami) może go wydłużyć? Jeśli tak, to o ile?
sorrki ale porad prawnych nie udzielamy ❌
Po poradę prawną pójdę do nowego adwokata w poniedziałek, ale od Was chciałem się dowiedzieć czego mogę się spodziewać.
Co do porad prawnych. Gdybyście ich udzielali to na pewno zarobilibyście więcej niż w sądzie.
Pozdrawiam.
co innego pomoc w rozwiązywaniu kazusów na poziomie akademickim, co innego pomoc w konkretnej sprawie.