sytuacja zmusza mnie do zapytania i ogromnej prośby o szczere odpowiedzi (chociażby na priv).
Ile średniostatystycznie w dłuższej skali czasu (dziennie, tygodniowo, m-cznie) można/powinno się realnie i właściwie (rzetelnie) załatwiać spraw o nadanie klauzuli wykonalności na bte.
Nie żebym sugerował, albo wyrażał swoją opinie, ale aby uprościć sprawę orientacyjnie czy jest to:
a. ok. 30 dziennie
b. między 60 a 80 dziennie
c. 120 - "na jeden raz"
d. ok. 400 m-cznie
e. zdecydowanie conajmniej 600 m-cznie
d. albo więcej - w sensie ok. 300 tygodniowo, czyli ok 1500 m-cznie.
Sesz.
ps. naprawdę potrzebuję możliwie największej liczby zdań na ten temat. Szczególnie proszę o odpowiedź osoby które mają doświadczenie w tym zakresie tzn. które orzekały przez dłuższy czas w post.klauzulowym tzn. przy kilkuset załatwieniach, a nie okazjonalnie w sensie załatwiania przy okazji 30-50 wniosków m-cznie.
Nie wydaje mi się, żebym kiedykolwiek wydał więcej niż 20-30 takich postanowień dziennie. Oczywiście już przy tej ilości można mieć dość... Nie jestem w stanie określić ile maksymalnie rozpoznałem takich wniosków miesiecznie. Do minimum ogranicza sie także badanie tytułów. Jak sie nabierze pewnej wprawy i dysponuje odpowiednio dużą ilościa dobrze przegotowanych (czytaj zawierajacych jak najmniej elementów wymagających każdorazowego wklepania) wzorów, to wiadomo co sprawdzać i idzie to szybko. Jest to jednak ogłupiająca robota.
Obecnie w moim wydziale robi to referendarz, a do mnie trafiaja co najwyżej skargi na jego orzeczenia.
24 dziennie to moje rekordy z końcówek miesiąca. Nie jestem w stanie zrobić tego więcej, bo już po 15-tu mnie mdli. W ogóle staram się to dawać asystentowi (teraz mam baaardzo sensownego).
U nas bte są rozdzielone pomiędzy wszystkich sędziów. Wychodzi po ok. 30 - 50 na osobę na miesiąc, choć ostatnio zaczęło niepokojąco wzrastać (ale może to tylko ten wrzesień był taki zwariowany).
Przy czym my to w zasadzie w 90 % teraz oddalamy. Idą tylko lucasy i chyba AIG, bo reszta nie wpisuje do bte maksymalnej kwoty z oświadczenia. Wszystko żalą, nic jeszcze nie wróciło.
W poniedziałek mogę Ci wysłać (ale przypomnij mi, proszę) takie formularze w wordzie, które sobie zrobiłam - mocno ułatwiają życie, ale nie chodzą pod vistą.
Myślę, że 30 rozpoznanych wniosków dziennie to max. Mam na myśli rozpoznanie a nie podstawienie danych do wcześniej opracowanego wzoru postanowienia.
Poza tym należy zachować higienę pracy
my robimy średnio koło 100 miesięcznie. wtedy można to nazwać "rzetelnie". niektóre banki ułatwiają robotę , a niektóre utrudniają. jak to w życiu
100 samych klauzul? A kiedy robicie RESZTĘ?
ano, robimy resztę. a mamy wyjście inne? pytanie retoryczne...
pięknie dziękuję wszystkim odpowiadającym.
Różnie to w życiu bywa i człowiek często jest mniej lub bardziej zmuszony robić dziwne rzeczy. Tym zapytaniem musiałem jednak po prostu zrobić coś aby przypomnieć sobie jaka w tym szaleństwie jest norma(lność), bo do samego siebie już zaufanie straciłem.
Ciekawi mnie też w jaki sposób na te kwestie spojrzałoby MS w ramach tzw. mapowania czynność sądowych. O statystycznym wyliczeniu czasu niezbędnego na wszystkie czynności dokonywane przez orzekających wspominano przy jakiejś okazji ostatnio.
Zważywszy, że czas pracy sędziego nie byłby zadaniowym czasem pracy z KP tych wyliczeń nie byłoby do czego przyrównać - chyba jedynie do zdrowego rozsądku.
pozdrawiam
Sesz.
"RogerMortimer" napisał:
my robimy średnio koło 100 miesięcznie. wtedy można to nazwać "rzetelnie". niektóre banki ułatwiają robotę , a niektóre utrudniają. jak to w życiu
a jakiej natury problemy? problemów to nie mamy tylko z lukas i ge, a inne banki są niereformowalne.
z Ojro B problem jest taki że normą jest konieczność nadawania 2 lub 3 sygnatur dla jednej sprawy w ramach zwrotów wniosku a i kilka spraw z 4 sygnaturą też się zdarzało, nie wspominając o oddaleniach z powodu podstawowych błędów.
Do tego dochodzą regularnie pisma o info na jakim etapie jest ich kilkaset spraw z ostatnich 6 m-cy gdy 90% jest dawno prawomocnie zakończonych.
Sesz.
dopiero dziś natknęłam się na wątek BTE, a w chwili obecnej to większość spraw jakie wpływa do mojego wydziału. Od początku roku wpływ systematycznie wzrastał, a w chwili obecnej to jakiś koszmar. Od 3 miesięcy mamy referendarza więc można jakoś przeżyć, ale i tak w miesiącu robimy ok. 100 bte, a ref. ok. 400. Całe szczęście, że mamy asystenta, który świetnie sobie radzi z KW, bo byłoby kiepsko. Zadano pytanie ile mona zrobić dziennie. Myślę, że 25 to maks, bo to przecież tylko niewielki fragment pracy. Kilka lat temu, jeden z Sędziów z mojego wydziału zwrócił się z pytaniem do TK - chodziło o zmianę w prawie bankowym i przez kilka miesięcy wszystkie sprawy z bte leżały. Potem trzeba było wyrabiać zaległości - wychodziło ok. 350 bte na miesiąc. Nie było asystentów do pomocy. Nawet nie chce mi się wspominać tego okresu, zwłaszcza że byłam asesorem.
My jakoś nie mamy problemów z Euro. Zdarzają się jakieś pisma, ale sporadycznie; podobnie zwroty i wpisywanie pod nowy numer.
"seszele" napisał:
z Ojro B problem jest taki że normą jest konieczność nadawania 2 lub 3 sygnatur dla jednej sprawy w ramach zwrotów wniosku a i kilka spraw z 4 sygnaturą też się zdarzało, nie wspominając o oddaleniach z powodu podstawowych błędów.
Do tego dochodzą regularnie pisma o info na jakim etapie jest ich kilkaset spraw z ostatnich 6 m-cy gdy 90% jest dawno prawomocnie zakończonych.
Sesz.