Forum sędziów
Nie jestem zadowolony ze sposobu w jaki omowilem niedawno na swoich zajeciach ze studentami kwestie uznawania za zmarlego osob zaginionych w czasie II WS. W lexie nie ma niestety na ten temat zadnego orzecznictwa. W Systemie takze znalezc można jedynie sladowe wzmianki.
Kazus byl nastepujacy:
45-letni Samuel i Klara Buhenstern wraz z 14-letnią córką Sarą przebywali w 1943 r. w getcie w miasteczku Pińczów. Byli tam przez świadków ostatni raz widziani podczas akcji likwidacji getta 21 maja 1943 r. Ich nazwiska nie figurują na listach osób wywiezionych ze zlikwidowanego getta do KL Auschwitz. Dalsze losy są nieznane.
Meczy mnie w szczegolnosci kwestia daty przyjmowanej za date smierci. Ciagle chodzi mi po glowie, ze orzecznictwo uznalo, ze jesli mozliwe jest ustalenie innej prawodopodobnej daty zgonu, to ta wlasnie data powinna zostac przyjeta za dzien smierci. Nie moge jednak znalezc stosownych orzeczen na ten temat. Na gruncie art. XXVIII do XXXII PWKC wcale nie jest to tak latwo uzasadnic. Oprzec mozna sie jedynie na art. XXXI in fine.
Przyjecie daty 1.1.1947 z automatu powoduje zastosowanie potem dekretu spadkowego i zapewne o to wlasnie prawodawcy powojennemu chodzilo. Jest to w sumie niezly skok panstwa ludowego na majatki osob wymordowanych w trakcie wojny calymi rodzinami i wspolczesnie konstrukcja budzi przy jej zastosowaniu pewna... hmmm... odraze?
Czy ktos moze podzielic sie uwagami z praktyki wlasnej lub orzeczeniami na ten temat?
był tu już podobny temat
w takim wypadku m. zd. raczej stwierdzenie zgonu niż uznanie za zmarłego, a wtedy data śmierci najbardziej prawdopodobna
SN 17 grudnia 1949 r. - osadzenie osoby pochodzenia żydowskiego w zamkniętej dzielnicy żydowskiej na terenie Generalnej Guberni uzasadnia domniemanie, że osoba ta zginęła z rąk okupanta podczas licznych akcji antyżydowskich, WaC 186/49, DPP 1950/6, str. 55
I jeszcze to:
Orzeczenie z dnia 9 lipca 1947 r., Sąd Najwyższy, III C 756/47
"Użyte przez ustawodawcę w art. 12 § 2 prawa osobowego oraz w art. 10 dekretu w sprawie postępowania o uznanie za zmarłego i o stwierdzenie zgonu wyrażenia "śmierć niewątpliwa" nie jest równoznaczne z pojęciem "śmierci absolutnie pewnej". Stwierdzenie zgonu może opierać się na dowodach i przesłankach, na jakich w myśl przepisów k.p.n. i k.p.c. mogą być oparte ustalenia faktyczne sądu - a więc również na domniemaniach faktycznych, określonych w art. 249 k.p.c.
OSN(C) 1948/1/22
Sąd Najwyższy w sprawie Mordchaja vel Motela P. o stwierdzenie zgonu Sory B., po rozpoznaniu skargi kasacyjnej wnioskodawcy na postanowienie Sądu Okręgowego w Ełku z dnia 12 lutego 1947 r.,
zaskarżone postanowienie uchylił i sprawę Sądowi Okręgowemu w Ełku do ponownego rozpoznania odesłał.
Uzasadnienie faktyczne
Sąd Grodzki w Suwałkach postanowieniem z dnia 20 listopada 1946 r. uwzględnił wniosek Mordchaja vel Motela P. i stwierdził zgon Sory B.
Na skutek zażalenia Prokuratorii Generalnej Sąd Okręgowy w Ełku uchylił postanowienie Sądu Grodzkiego i zasądził od wnioskodawcy na rzecz Skarbu Państwa tytułem opłat sądowych sumę 184 zł. Sąd Okręgowy stwierdził, że w przypadku stwierdzenia zgonu śmierć osoby, co do której żąda się stwierdzenia, musi być niewątpliwa, a więc absolutnie pewna, co nie inaczej, jak tylko dowodem naocznego świadka, stwierdzone być może. Zdaniem Sądu Okręgowego nie mogą być brane pod uwagę domniemania i wyniki logicznego rozumowania. Gdy w sprawie nie ma naocznych świadków śmierci Sory B., nie ma absolutnej pewności jej śmierci i wobec tego nie można stwierdzić jej zgonu.
W skardze kasacyjnej pełnomocnik wnioskodawcy wnosi: o uchylenie postanowienia Sądu Okręgowego i o orzeczenie zgonu zgodnie z postanowieniem Sądu I instancji.
(...)
Uzasadnienie prawne
Słuszny jest zarzut obrazy przepisów art. 10 i 15 dekretu z dn. 29.VIII 1945 r. w sprawie postępowania o uznanie za zmarłego i o stwierdzenie zgonu (Dz. U. R. P. Nr 40, poz. 226).
Sąd Okręgowy wyraził pogląd, że "w postępowaniu o stwierdzenie zgonu śmierć osoby, co do której żąda się stwierdzenia, musi być niewątpliwa, a więc absolutnie pewna, co nie inaczej, jak tylko dowodem naocznym, gdy chodzi o świadka, stwierdzone być może. Nie mogą tu być brane pod uwagę domniemania i wyniki logicznego rozumowania".
Pogląd taki jest błędny.
Przy wykładni pojęcia "niewątpliwej śmierci" osoby, co do której żąda się stwierdzenia zgonu w myśl przytoczonego dekretu, należy wyjść od przepisów prawa osobowego, a w szczególności jego artykułu 12. Przepis ten postanawia: "Zaginionym jest każdy, o którym nie wiadomo, czy pozostaje przy życiu (§ 1). Nie uważa się za zaginioną osoby, której śmierć mimo niesporządzenia aktu zgonu jest niewątpliwa (§ 2)". W przytoczonym przepisie art. 12 pr. osób. ustawodawca przeciwstawia przypadkowi, w którym nie wiadomo, czy osoba zaginiona pozostaje przy życiu, a więc w którym zachodzi wątpliwość, czy osoba żyje - przypadek, w którym nie zachodzi wątpliwość, że osoba ta nie pozostaje przy życiu. W pierwszym przypadku może nastąpić uznanie za zmarłego - w drugim przypadku stwierdzenie zgonu. W pierwszym przypadku potrzebne jest ustalenie, że zachodzi wątpliwość, czy zaginiony pozostaje przy życiu, w drugim przypadku - że nie zachodzi wątpliwość, iż zaginiony (w znaczeniu ogólnym, a nie w znaczeniu przepisu § 1 art. 12 pr. osób.) nie żyje.
Z powyższego dochodzi się do wniosku, że użyte w prawie osobowym słowa "niewątpliwa śmierć" w odniesieniu do osób, co do których można żądać stwierdzenia zgonu, są przeciwstawieniem wątpliwości w odniesieniu do osób, co do których żądać można uznania za zmarłego. Jest oczywiste, że w taki sam sposób rozumieć należy słowa "niewątpliwa śmierć" w wyżej przytoczonym dekrecie z dn. 29.VIII 1945 r., który zawiera przepisy postępowania dotyczącego uznania za zmarłego lub stwierdzenia zgonu osób, o których mowa w art. 12 pr. osób.
Przeciwko wykładni, nadającej słowom "niewątpliwa śmierć", użytym w dekrecie z dn. 29.VIII 1945 r. i w prawie osobowym, znaczenie "absolutnie pewnej śmierci", przemawia również przepis art. 16 dekretu z dn. 29.VIII 1945 r., który zezwala na uchylenie postanowienia o stwierdzeniu zgonu, jeżeli okaże się, że zaginiony jest jeszcze przy życiu. Gdyby znaczenie słów "niewątpliwa śmierć" było równoznaczne z "absolutnie pewną śmiercią", natenczas przepis art. 16 a również art. art. 17 do 22 w części dotyczącej stwierdzenia zgonu byłby zupełnie nielogiczny i sprzeczny z pojęciem "absolutnie pewnej śmierci".
Z wyżej przedstawionego znaczenia słów "niewątpliwa śmierć" w odniesieniu do osób, co do których żąda się stwierdzenia zgonu, wynika, że stwierdzenie zgonu musi się opierać na dowodach i przesłankach, na jakich w myśl przepisów k.p.n. i k.p.c. mogą być oparte ustalenia faktyczne sądu - a więc również na domniemaniach faktycznych z art. 249 k.p.c.
Żądanie dowodu z naocznego świadka nie znajduje oparcia w ustawie. Żądanie takie byłoby też nieżyciowe. Wydając przepisy o stwierdzeniu zgonu, ustawodawca miał również albo nawet przede wszystkim na uwadze te liczne zastępy osób, które zginęły w hitlerowskich kaźniach i komorach gazowych. Naocznych świadków śmierci przytoczonych - z bardzo wyjątkowymi przypadkami - nie ma, bo ci naoczni świadkowie sami byli ofiarami i zginęli razem z tymi, co do których żąda się stwierdzenia zgonu.
Słuszny jest również zarzut obrazy przepisów art. 27 dekretu z dn. 29.VIII 1945 r. w sprawie postępowania o uznanie za zmarłego i o stwierdzenie zgonu (Dz. U. R. P. Nr 40, poz. 226) i art. 119 p. 2 przepisów o kosztach sądowych w sprawach cywilnych (Dz. U. R. P. Nr 70, poz. 382/46), mającej polegać na tym, że w zaskarżonym postanowieniu zasądzono od wnioskodawcy na rzecz Skarbu Państwa opłaty sądowe, jakkolwiek postępowanie dotyczy stwierdzenia zgonu osób, których zaginięcie pozostaje w związku z wojną, rozpoczętą w dniu 1 września 1939 r.
Przytoczone przepisy są wyraźne i potwierdzają słuszność zarzutu skarżącego.
(...)
I jeszcze kilka podobnych, gdzie SN się wypowiadał, że orzeczenia sądów wydane w imieniu Państwa Polskiego nie mogą prowadzić do zafałszowania historii - bo nie ma w Polsce miejsca, gdzie by tych 6 mln ludzi zginęło w 1947 r.
Czyli: w razie wniosku o uznanie za zaginionego w takich przypadkach - z urzędu przechodzimy na stwierdzenie zgonu - i stwierdzamy zgon, bez żadnych opłat (wolne od opłat).
N.b.mi wystarcza świadek ze słyszenia (wnioskodawca zeznaje, że jego mama mówiła mu, że miała siostrę, która umarła z głodu w getcie) - choć wiem, że kolega wtedy chce aktu urodzenia tej siostry; m.zd. nierealne, zwłaszcza w Warszawie, gdzie wszysko spalili. Wystarczało mi też zdjęcie grobu z 1944, z Powstania Warszawskiego.
Pewnie, że jest ryzyko, że sąd padnie ofiarą oszustów, jak w Krakowie, gdzie przy pomocy stwierdzen nabycia spadku wyłudzano kamienice. Ale zawsze jest coś za coś: albo będziemy żądać od ludzi niemożliwego, albo będziemy wierzyć obywatelowi, który zeznaje pod odpowiedzialnością karną.
Bardzo Wam dziekuje za te orzeczenia i uwagi. Uzupelnie sobie materialy i za rok omowie to zagadnienie lepiej :-)
Prawda historyczna prawda historyczna ale moim zdaniem data 1.1.1947 zostala bardzo celowo wybrana jako domniemana data smierci tych wszystkich osob. W koncu rownie dobra z punktu widzenia rozumowania „oczekajmy 1,5 roku od konca wojny i jesli ktos do tego czasu nie wrocil, znaczy ze juz nie wroci” bylaby data 31.12.1946 albo jeszcze kilka innych. Tylko, ze wtedy obowiazywalo BGB, Kodeks Napoleona i ABGB (podobnie jak w okresie faktycznych zgonow tych ludzi) wiec do dziedziczenia dochodzil np. jeden kuzyn, ktory z zaglady sie uratowal.
Ta konstrukcja byla jedna z wielu objawow powojennego „dekretowego bezprawia”, ktorego wspolczesne stosowanie w sytuacjach gdy nie jest to absolutnie niezbedne prowadzi do wcielania w zycie stalinowskich zalozen i celow przez sady III RP.
Dobry wieczór Panie i Panowie Sędziowie!
Potrzebuję Waszej pomocy w sprawie, której jestem stroną. (Jeśli administrator przesunie mój wątek do działu Help for student nie obrażę się…) 🙏🏻
Sprawa rzecz jasna cywilna.
Otrzymałem wyrok pierwszej instancji, mój „rofesjonalny pełnomocnik” nie spisał się. Jestem z niego niezadowolony i chcę mu cofnąć pełnomocnictwo, zabrać dokumenty i pójść dwie ulice dalej do innej kancelarii, ale nagli mnie termin na odwołanie. Nie chcę oczywiście, aby je pisał mój dotychczasowy pełnomocnik.
Jak wygląda zatem procedura zmiany pełnomocnika. Nowy adwokat musi w końcu zapoznać się z kilkoma tomami akt, a na to potrzeba czasu - czas na odwołanie biegnie…
Wiem, że termin na odwołanie jest określony w ustawie. Czy sąd w takim wypadku (zmiana pełnomocnika, który musi zapoznać się z aktami) może go wydłużyć? Jeśli tak, to o ile?
sorrki ale porad prawnych nie udzielamy ❌
Po poradę prawną pójdę do nowego adwokata w poniedziałek, ale od Was chciałem się dowiedzieć czego mogę się spodziewać.
Co do porad prawnych. Gdybyście ich udzielali to na pewno zarobilibyście więcej niż w sądzie.
Pozdrawiam.
co innego pomoc w rozwiązywaniu kazusów na poziomie akademickim, co innego pomoc w konkretnej sprawie.