Forum sędziów
Instytucja, o jakiej mowa w art. 193 par. 2 kpk, wydała w sprawie opinię pisemną. Strona wniosła o ustną opinię uzupełniającą, gdyż twierdzi, że ma do opiniującego ważne pytania.
Uznałam, że pisemna opinia rzeczywiście wymaga uzupełnienia i powinno wystarczyć ustne uzupełnienie.
Kogo w takiej sytuacji wzywacie na rozprawę, żeby wydał ustną opinię uzupełniającą? Tę instytucję jako osobny podmiot? szefa tej instytucji? osobę podpisaną pod opinią pisemną, która faktycznie przeprowadziła badania i sformułowała tę opinię?
Ja bym wezwał w ten sposób, że wezwanie zaadresowałbym nazwa instytucji - imię i nazwisko biegłego sporządzającego opinię. Instytucji jako instytucji wezwać się na rozprawę nie da a jej szef przecież Ci opinii nie uzupełni.
A ja przede wszystkim, choć to nieco inna sprawa, wezwałbym stronę do uzasadnienia wniosku poprzez pryzmat art.201 kpk. Bo w praktyce często sie zdarza, że składanie takich niedookreślonych wniosków ("mam ważne pytania" jest metodą na przewlekanie postępowania. Ponadto, gdy strona uzasadni, czego się chce jeszcze z opinii dowiedzieć i dlaczego zdaniem strony opinia pisemna instytucji jest niejasna lub niepełna, można zlecić pisemną uzupełniającą i wtedy problem z wzywaniem odpada.
Stronie wolno kwestionować opinię, ale niech najpierw wykaże, co konkretnie do niej ma, a na gruncie art.201 kpk w zw. z art.193 kpk wybór formy opinii uzupełniającej (pisemna lub ustna) należy do sądu.
"romanoza" napisał:
Ja bym wezwał w ten sposób, że wezwanie zaadresowałbym nazwa instytucji - imię i nazwisko biegłego sporządzającego opinię. Instytucji jako instytucji wezwać się na rozprawę nie da a jej szef przecież Ci opinii nie uzupełni.
Dokładnie takie było moje rozumowanie
A w odpowiedzi szef pewnej skądinąd poważnej instytucji z wielkiego miasta Krakowa zadzwonił do mojego sądu, zrugał mi protokolantkę i oświadczył jej, że oni z tym panem - faktycznym autorem opinii - współpracują tak... grzecznościowo , to jest osoba starsza i ona nigdzie po prowincjonalnych sądach nie będzie jeździć, i że telefonujący sobie zapamięta i jego instytucja więcej opinii dla mojego sądu przyjmować już nie będzie
Sama nie wiem, czy pośmiać się czy może się obrazić
"romanoza" napisał:
Ja bym wezwał w ten sposób, że wezwanie zaadresowałbym nazwa instytucji - imię i nazwisko biegłego sporządzającego opinię. Instytucji jako instytucji wezwać się na rozprawę nie da a jej szef przecież Ci opinii nie uzupełni.
Tak jest własnie - jak Romi pisze- u nas w praktyce. Wydajemy jako instytucja naukowa opinie ale najczęściej prosimy o wydanie imiennego postanowienia na kogos konkretnego. Różnie z tym bywa.....
Ale wezwać należy tego kto opinie podpisał, bo tylko ta osoba może uzupełnić skoro te opinię popełniła... Jemu tez należy sie wynagrodzenie - ale to już inna działka.
No to może ta osoba chociaż do sądu miejsca zamieszkania da się wezwać. Znam przypadek, że to sędzia pojechał do takiego sądu, by tam na sesji wyjazdowej osobiście dokonać przesłuchania biegłego. Zawsze można próbować poprzestać na pisemnym uzupełnieniu - pod rygorem odmowy wynagrodzenia, no i zawsze jest grzywna, a skoro już i tak nie będą od was przyjmować zleceń, to już nie stanowi. Pozostaje też mieć nadzieję, że ta osoba, jak zapozna się z zakresem zarzutów jednak w jakiś sposób poczuje się wywołana do doprecyzowania.
"Włóczykij" napisał:
No to może ta osoba chociaż do sądu miejsca zamieszkania da się wezwać.
Mnie jako sędziego referenta sprawy nie interesuje, gdzie ,,ta osoba' ma ochotę dać się wezwać. Stawi się na rozprawie w sądzie, dla którego instytucja wykonała opinię pisemną, celem jej uzupełnienia, bo na rozprawę ja ją wzywam. I oczywiście jestem gotowa zastosować wszystkie przewidziane w kpk środki dyscyplinujące. W tym zakresie pomocy niczyjej nie potrzebuję.
Napisałam o sprawie na forum dlatego, że byłam ciekawa, czy gdziekolwiek indziej w kraju sędziowie zetknęli się z podobną postawą zatrudnianych przez instytucję pracowników.
"Włóczykij" napisał:
No to może ta osoba chociaż do sądu miejsca zamieszkania da się wezwać. Znam przypadek, że to sędzia pojechał do takiego sądu, by tam na sesji wyjazdowej osobiście dokonać przesłuchania biegłego. Zawsze można próbować poprzestać na pisemnym uzupełnieniu - pod rygorem odmowy wynagrodzenia, no i zawsze jest grzywna, a skoro już i tak nie będą od was przyjmować zleceń, to już nie stanowi. Pozostaje też mieć nadzieję, że ta osoba, jak zapozna się z zakresem zarzutów jednak w jakiś sposób poczuje się wywołana do doprecyzowania.
Ja na ten przykład kilka lat temu jeździłem do Warszawy przesłuchać dwóch biegłych. Nie dało się uzupełnić opinii pisemnie, chodziło o śmierć kobiety po porodzie, kolejne pytania były uzależnione od odpowiedzi na poprzednie. Uznałem argumentację biegłych, dlaczego nie mogą przyjechać na rozprawę i się pofatygowałem. Przyjechał też obrońca. Sprawa zakończyła się uniewinnieniem. Uważam, że czasami po prostu trzeba i tyle. Ale to, co opisałaś Suzana to zupełnie inna para kaloszy. Przecie my nie wzywamy dla własnej przyjemności, tylko żeby rozstrzygnąć czyjąś sprawę.
"suzana22" napisał:
No to może ta osoba chociaż do sądu miejsca zamieszkania da się wezwać.
Mnie jako sędziego referenta sprawy nie interesuje, gdzie ,,ta osoba' ma ochotę dać się wezwać. Stawi się na rozprawie w sądzie, dla którego instytucja wykonała opinię pisemną, celem jej uzupełnienia, bo na rozprawę ja ją wzywam. I oczywiście jestem gotowa zastosować wszystkie przewidziane w kpk środki dyscyplinujące. W tym zakresie pomocy niczyjej nie potrzebuję.
Napisałam o sprawie na forum dlatego, że byłam ciekawa, czy gdziekolwiek indziej w kraju sędziowie zetknęli się z podobną postawą zatrudnianych przez instytucję pracowników.
Suzi zetknąłem się i nigdy nie postąpiłem inaczej.
W końcu nie mój, ale Majestat Rzplitej reprezentuję.
(swoją droga mozilla podkreśla słowo "rzplitej" jako jej nieznane. upadek obyczajów !)
Mnie zastanawia jeszcze jedna rzecz: skoro rzeczywistym autorem opinii jest osoba, która współpracuje z instytucją jedynie "grzecznościowo" , tzn., że stosunek służbowy pomiędzy kierownictwem instytucji, a tym biegłym jest albo fikcyjny, albo w ogóle nie istnieje. To jak tu mówić o opinii instytucji?
Przy omawianym zagadnieniu spotkania z biegłym zwraca uwagę, że biegły jest osobą poważnie starszą, która intelektualnie wciąż nas może wspomagać, ale wymaganie, by niezależnie od swych sił fizycznych odbywał podróż polskimi kolejami, może okazać się za ekstremalne. Procedury zaś przewidują, że sąd wychodzi zza stołu na oględziny w błotku lub udając się do osoby, które stan nie pozwala dotrzeć do nas. Zatem w tej sytuacji majestat nie będzie nadszarpnięty, gdyby sąd odbył wycieczkę. Zresztą skoro chodzi w wyjazd do Krakowa, to z mojej strony - chyba się zapytam o namiary na ten instytut . Naruszenie majestatu to widzę w sytuacji, gdy w Gdańsku hierarcha kościelny oczekiwał, że do sąd do nie przyjedzie. Notabene tu słyszałam ciekawy cytat w filmie czysto rozrywkowo-obyczajowym, gdy w takiej sytuacji zapytany biskup powiedział, że oczywistym jest, że stawi się w sądzie jako świadek, bo skoro jego owieczki mogą, dlaczego nie on (tu też chodziło w wypowiedzi, bo jak zwykle dokładnie nie zapętałam, że on powinien dawać przykład i dlatego się stawi, ale w filmie jak w filmie - idylla). No ale to już uwagi na marginesie, aczkolwiek nie chciałabym być na miejscu sędziego w Gdańsku, który miał tu podjąć decyzję.
Nie no sorry - skoro w grę wchodzi 50 km, to zupełnie inna sprawa. Ale i tak by mnie zaciekawiło, dlaczego sam zaintereswany widzi problem w przemieszczeniu się i czy rozumie wage problemu i zobowiązania, którego się podjął.
Dobry wieczór Panie i Panowie Sędziowie!
Potrzebuję Waszej pomocy w sprawie, której jestem stroną. (Jeśli administrator przesunie mój wątek do działu Help for student nie obrażę się…) 🙏🏻
Sprawa rzecz jasna cywilna.
Otrzymałem wyrok pierwszej instancji, mój „rofesjonalny pełnomocnik” nie spisał się. Jestem z niego niezadowolony i chcę mu cofnąć pełnomocnictwo, zabrać dokumenty i pójść dwie ulice dalej do innej kancelarii, ale nagli mnie termin na odwołanie. Nie chcę oczywiście, aby je pisał mój dotychczasowy pełnomocnik.
Jak wygląda zatem procedura zmiany pełnomocnika. Nowy adwokat musi w końcu zapoznać się z kilkoma tomami akt, a na to potrzeba czasu - czas na odwołanie biegnie…
Wiem, że termin na odwołanie jest określony w ustawie. Czy sąd w takim wypadku (zmiana pełnomocnika, który musi zapoznać się z aktami) może go wydłużyć? Jeśli tak, to o ile?
sorrki ale porad prawnych nie udzielamy ❌
Po poradę prawną pójdę do nowego adwokata w poniedziałek, ale od Was chciałem się dowiedzieć czego mogę się spodziewać.
Co do porad prawnych. Gdybyście ich udzielali to na pewno zarobilibyście więcej niż w sądzie.
Pozdrawiam.
co innego pomoc w rozwiązywaniu kazusów na poziomie akademickim, co innego pomoc w konkretnej sprawie.