pomóżcie, bo nie mam pomysłu na sprawę:
w czasie trwania małżeństwa małżonkowie wybudowali dom i kilka budynków gospodarczych na działce stanowiącej majątek odrębny żony. Budowali sposobem gospodarczym, mąż pracował fizycznie przy pomocy kolegów i rodziny, żona w tym czasie zajmowała się małymi dzieciakami i co mogła - pomagała.
Teraz przy podziale majątku były mąż domaga się rozliczenia jako nakładu:
a) wartości wzniesionych budynków,
b) pracy własnej włożonej w budowę domu i bud gosp.
Czytałam orzeczenie SN z 1980 r. dotyczące takiej sytuacji, ale nie umiem zastosować go w praktyce i nadal nie wiem jak ustalić wartość tych nakładów, szczególnie, że co do pracy wlasnej - żaden ze świadków ani stron nie potrafi dokładnie powiedzieć ile godzin były mąż pracował dziennie, czy codziennie, świadkowie podają różny okres poszczególnych budów etc. W czasie budowy domu zdarzało się, że mąż wyjeżdzał za granicę żeby zarobić a na budowie pracowali wynajęcie ludzie.
Z drugiej strony - pracował, wybudował dom (choć oczywiście nie sam w całości), a teraz żona go eksmitowała. Coś niewątpliwie mu sie z tego należy, ale jak to wycenić?
Nakład to nie jest to, ile włożył, ale to, o ile wzrosła wartość rzeczy dzięki temu, że coś w nią włożono. Czyli nakład - to wzrost wartości rzeczy, a nie to, po jakim koszcie wzrosło.
Mówiąc jeszcze prościej:
jak na działce zbudują dom, to kwota, o jaką wzrosła wartość tej zabudowanej działki w stosunku do niezabudowanej - to jest nakład. Jak dom się zawali przed rozwodem, to choćby nie wiem ile kasy w niego wpakowali w czasie małżeństwa - nie ma nakładu.
Czyli w Twojej sprawie: nieważne dla wartości nakładu, ile tam pracował; ważne, że dom postawili w czasie małżeństwa - masz domniemanie, że był to ich wspólny nakład na majątek odrębny/osobisty żony. Biegły szacuje, ile jest warta działka z tymi zabudowaniami, a ile byłaby warta bez nich - i masz wartość nakładu.
Jeśliby mąż twierdził, że nie postawili tych budowli wspólnie, tylko on sam stawiał - temi ręcami - to niech to wykaże; śmiem wątpić, czy mu się uda, zważywszy, że małżeństwo to nie spółka prawa handlowego; jak małżonkom (we wspólności majątkowej) odpowiada, że mąż zarabia, a żona leży i pachnie - to nic nikomu do tego, i cały ich dorobek jest wspólny, choć tylko jedno go wypracowuje; tym bardziej w Twojej sprawie, gdzie, jak piszesz, żona nie leżała, tylko zasuwała przy dzieciach.
jesli dobrze rozumiem Twoim zdaniem fakt, że on temi ręcami, budował dom na jej działce, poświęcał na to czas, oszczędzał (bo nie było ekipy budowlanej etc.) - nie podlega rozliczeniu w żaden sposób, tak?
ustalam wyłącznie różnicę pomiędzy wartością działki zabudowanej i niezabudowanej i zasądzam na jego rzecz połowę?
W pierwszym odruchu też mi sie wydawało, że jego praca nie bedzie w żaden sposób podlegać rozliczeniu, ale potem naszy mnie wątpliwości, że może jednak.
Kaska, przeczytaj jeszcze raz dobre rady Joasi.
Zbudowali dom i coś jeszcze, razem w czasie trwania małżeństwa na działce żony, zatem wszystkie te części składowe stanowią nakład z majątku wspólnego na osobisty. Nie piszesz, że mąż dodatkowo domaga się ustalenia nierównych udziałów.Bez znaczenia pozostaje,co konkretnie zrobił samodzielnie, a na co zapracował. Jeżeli pokusi się o nierówne udziały, to proszę bardzo - musi obalić domniemanie równości. Nawet, gdyby wszystko zbudował własnoręcznie i do tego osobiście wytworzył wszystkie materiały niezbędne do budowy, to nie będzie czegokolwiek więcej poza nakładami.
Popieram to co pisze Joasia i Beatka,
jak mi któryś z panów opowiada, że tymi ręcami budował a w dodatku jeszcze jego rodzice, brat, kuzyn i td. a od strony żony nawet szwagier z kulawą nogą się nie pofatygował,
uprzejmie pytam a po cóż on to budował (i ta jego rodzina też po co),
a on opowiada, że nie mieli domu, teście dali żonie działkę, to budował, aby rodzina miała gdzie mieszkać
a więc - przekładając na przepisy - to jego budowanie ręcami było przyczynianiem się do zaspokajania potrzeb (mieszkaniowych) rodziny. I nie rozliczam! Pracy rodziny także nie, bo budowali dla rodziny wnioskodawcy i uczestniczki.
chyba że nie równe udziały, ale to się rzadko zdarza i raczej nie w takich sytuacjach
ustalenia nierównych udziałów się nie domaga. no to widzę, że nieźle dałam się wmanewrować pełnomocnikowi męża w tej sprawie ..
"kaska" napisał:
ustalenia nierównych udziałów się nie domaga. no to widzę, że nieźle dałam się wmanewrować pełnomocnikowi męża w tej sprawie ..