Forum sędziów
Mam pytanie do wszyskich cywilistów. Choć odpowiedzi mnie satysfakcjonującej raczej nie oczekuję. Czy ktoś zna jakąś możliwość przerwania ciągu zażaleń. Mam w referacie kilka spraw, w których jeszcze w 2004 r. zrobiłem zwrota. Powód wniósł zażalenie. Wezwałem o braki. Nie uzupełnił. Odrzuciłem. Zażalenie. Braki. Nieuzupełnione. Odrzucenie. I tak blisko trzydzieści razy w każdej sprawie. Tylko, że jemu to (chyba) sprawia przyjemność, a ja niestety muszę :sad: . No i referat mi się starzeje...
Sorry, ale jak przenieść ten temat do procedury?
Widziałem jak to w jednej sprawie załatwił SO w Warszawie. Pouczyl człowieczka ze dalsze zażalenie nie służy i że jego pisma będą pozostawiane w aktach bez biegu. I jak pouczył tak zrobił, a że w rezultacie nic więcej sie do człowieka nie wysyłało to i "literat" nie miał na co odpisywać. I tak problem wygasł.
Dwa wyjścia:
- albo dogadasz się z okręgiem, że puścisz im zażalenie z brakami i żeby ci nie zwracali sprawy, tylko rozpoznali zażalenie (albo odrzucili?),
- jak podał falkenstein - pozostawienie w aktach bez nadania dalszego biegu - z powodzeniem stosuję w sprawach karnych do upierdliwców,
Stosujemy taki chwyt, że po piątym zażaleniu piszemy zarządzenie " Z uwagi na przedłużające się postępowanie międzyinstancyjne, zażalenie przedstawić SO z prośbą o wezwanie skarżącego do usunięcia braków zażalenia itd" - nigdy SO nam tego nie odmówił.
[ Dodano: Czw Sty 10, 2008 8:57 am ]
w aktach bez biegu bym nie zostawił, bo może wpłynąć skarga na przewlekłość i jeszcze będzie się górka was czepiać.
w procedurze karnej, z tego co się orientuję jest chyba przepis mówiący o pozostawieniu w aktach sprawy bez rozpoznania. W kpc niestety takiego nie ma, aczkolwiek sam kilka razy wzywałem do uzupełnienia braków pod takim rygorem i go stosowałem. Najlepszym wyjściem jest chyba porozmawiać z kimś z odwoławczego , żeby przymknęli oko i puścili takie zażalenie. Ja mogę natomiast zasugerować, że jeśli braki polegają na niezłożeniu np. odpisów zażalenia, to każ komuś z sekretariatu zrobic odpowiednią ilośc kopii i uznaj że zażalenie nie ma braków. Spotkałem sie też z sytuacją, w podobnej właśnie sprawie, że uczestnicy postępowania wnerwieni przedłużającym sie postępowaniem, za takiego pieniacza złożyli wymaganą ilość odpisów zażalenia ( a było ich kilkadziesiąt ) oraz uiścili opłatę. Nastąpiło to oczywiście za " cichą " akceptacją sędziego, ale skutek w postaci wysłania sprawy do SO został w końcu osiągnięty.
Problem oparty jest na błędnym założeniu, że nieprawomocne odrzucenie zażalenia nie powoduje, że zwrot się uprawomacnia. A z jakiego to przepisu wynika, że zażalenie jest skutecznie odrzucone dopiero po uprawomocnieniu się postanowienia o odrzuceniu? Ja znam przepis, który mówi wprost przeciwnie. Jest to art. 360 k.p.c., który stwierdza, że postanowienia stają się skuteczne z chwilią wydania, a nie z chwilą uprawomocnienia się. Postanowienie o odrzuceniu zażalenia jest więc skuteczne z chwilą wydania. Skutekiem odrzcenia zażalenia jest, to, że procesowo go nie ma. Zatem odrzucenie zażalenia powoduje, że zwrot jest prawomocny. Bez znaczenia jest wnoszenie kolejnych zażaleń.
Zwracam uwagę, że przy takim rozumowaniu (dopiero prawomocne rozpoznanie zażalenia powoduje skuteczność zaskarżonego postanowienia) art. 396 k.p.c. byłby zupełnie bezprzedmiotowy. Z przepisu tego wynika zresztą wprost, że nieprawomocne i zasarżone postanowienia są wykonalne, chyba że sąd wstrzyma ich wykonanie.
"cin" napisał:
Stosujemy taki chwyt, że po piątym zażaleniu piszemy zarządzenie " Z uwagi na przedłużające się postępowanie międzyinstancyjne, zażalenie przedstawić SO z prośbą o wezwanie skarżącego do usunięcia braków zażalenia itd" - nigdy SO nam tego nie odmówił.
Doskonały pomysł. Będę go niedługo testował...
"ubilexibi" napisał:
Problem oparty jest na błędnym założeniu, że nieprawomocne odrzucenie zażalenia nie powoduje, że zwrot się uprawomacnia. A z jakiego to przepisu wynika, że zażalenie jest skutecznie odrzucone dopiero po uprawomocnieniu się postanowienia o odrzuceniu? Ja znam przepis, który mówi wprost przeciwnie. Jest to art. 360 k.p.c., który stwierdza, że postanowienia stają się skuteczne z chwilią wydania, a nie z chwilą uprawomocnienia się. Postanowienie o odrzuceniu zażalenia jest więc skuteczne z chwilą wydania. Skutekiem odrzcenia zażalenia jest, to, że procesowo go nie ma. Zatem odrzucenie zażalenia powoduje, że zwrot jest prawomocny. Bez znaczenia jest wnoszenie kolejnych zażaleń.
Zwracam uwagę, że przy takim rozumowaniu (dopiero prawomocne rozpoznanie zażalenia powoduje skuteczność zaskarżonego postanowienia) art. 396 k.p.c. byłby zupełnie bezprzedmiotowy. Z przepisu tego wynika zresztą wprost, że nieprawomocne i zasarżone postanowienia są wykonalne, chyba że sąd wstrzyma ich wykonanie.
To faktycznie może być rozwiązanie. Muszę się zorientować, co myślą o tym w moim odwoławczym. Bo z tego co wiem, jedno zażalenie, które z "rzymknięciem oka" trafiło do nich, rozpoznali i teraz odrzucają w nieskończoność zażalenia na post. II instancji. Czy w sytuacji, gdy początkiem ciągu było postanowienie o odrzuceniu skargi lub o odmowie odrzucenia pozwu sytuacja byłaby analogiczna? I co wtedy? Wszystkie pisma zostawiamy w aktach bez biegu (naginając kpc), czy odsyłamy stronie z pasterskim pozdrowieniem (skądinąd już widzę skutek)?
"Vilgefortz" napisał:
Stosujemy taki chwyt, że po piątym zażaleniu piszemy zarządzenie " Z uwagi na przedłużające się postępowanie międzyinstancyjne, zażalenie przedstawić SO z prośbą o wezwanie skarżącego do usunięcia braków zażalenia itd" - nigdy SO nam tego nie odmówił.
Doskonały pomysł. Będę go niedługo testował...
U nas tak robimy odkąd pamiętam ( zwykle dotyczy "stałych klientów sądu", ale Przewodniczący Wydziału wczesniej porozumiewa się w tym temacie z SO.
Jeszcze mi się to nie zdarzyło, ale może być tak, że klienta to nie zrazi. No ale wtedy kłopot z nim i jego następnymi zażaleniami będzie miał SO
"ubilexibi" napisał:
Problem oparty jest na błędnym założeniu, że nieprawomocne odrzucenie zażalenia nie powoduje, że zwrot się uprawomacnia. A z jakiego to przepisu wynika, że zażalenie jest skutecznie odrzucone dopiero po uprawomocnieniu się postanowienia o odrzuceniu? Ja znam przepis, który mówi wprost przeciwnie. Jest to art. 360 k.p.c., który stwierdza, że postanowienia stają się skuteczne z chwilią wydania, a nie z chwilą uprawomocnienia się. Postanowienie o odrzuceniu zażalenia jest więc skuteczne z chwilą wydania. Skutekiem odrzcenia zażalenia jest, to, że procesowo go nie ma. Zatem odrzucenie zażalenia powoduje, że zwrot jest prawomocny. Bez znaczenia jest wnoszenie kolejnych zażaleń.
Zwracam uwagę, że przy takim rozumowaniu (dopiero prawomocne rozpoznanie zażalenia powoduje skuteczność zaskarżonego postanowienia) art. 396 k.p.c. byłby zupełnie bezprzedmiotowy. Z przepisu tego wynika zresztą wprost, że nieprawomocne i zasarżone postanowienia są wykonalne, chyba że sąd wstrzyma ich wykonanie.
Święta racja.
"ubilexibi" napisał:
Problem oparty jest na błędnym założeniu, że nieprawomocne odrzucenie zażalenia nie powoduje, że zwrot się uprawomacnia. A z jakiego to przepisu wynika, że zażalenie jest skutecznie odrzucone dopiero po uprawomocnieniu się postanowienia o odrzuceniu? Ja znam przepis, który mówi wprost przeciwnie. Jest to art. 360 k.p.c., który stwierdza, że postanowienia stają się skuteczne z chwilią wydania, a nie z chwilą uprawomocnienia się. Postanowienie o odrzuceniu zażalenia jest więc skuteczne z chwilą wydania. Skutekiem odrzcenia zażalenia jest, to, że procesowo go nie ma. Zatem odrzucenie zażalenia powoduje, że zwrot jest prawomocny. Bez znaczenia jest wnoszenie kolejnych zażaleń.
Dodam tylko, że zwrot uważa się za prawomocny już od upływu terminu do wniesienia zażalenia, niezależnie od tego, kiedy zażalenie zostało odrzucone.
Nasz TK kiedyś się walnął i przyjął inaczej, z tym że tam chodziło o kasację.
wydaje mi się że problem nie jest taki prosty. Trzeba by wyjść od samego początku. Otóż treść art. 360 (w powiązaniu z art. 396) przemawia za takim stanowiskiem ( tak doktryna ), że skuteczność postanowienia oznacza zdatność postanowienia do wywołania skutków wynikających z jego treści, przy czym wymieniane są dwie postacie skuteczności: prawomocność materialna (t.j. moc wiążąca postanowienia) oraz wykonalność. Z mocy przepisów szczególnych postanowienie może wywierać skutek wsteczny (czyli ex tunc – np. art. 174 § 2) albo wywołać skutek dopiero z chwilą jego uprawomocnienia się (czyli ex nunc - art. 78 § 3).
Artykuł 363 kpc dotyczy zaś prawomocności formalnej, którą określa się tradycyjnie, w nawiązaniu do § 1 tego przepisu, jako niezaskarżalność orzeczeń. Treść całego art. 363 przemawia za tym, aby przez prawomocność formalną rozumieć niewzruszalność orzeczenia (lub jego części - § 3) w drodze zwykłych środków zaskarżenia. Zatem orzeczenie jest prawomocne formalnie, jeżeli nie jest dopuszczalne zaskarżenie orzeczenia przez strony (§ 1), ale także, jak wynika z § 2 i 3, gdy sąd odwoławczy nie może wzruszyć orzeczenia. Prawomocność formalna jest cechą każdego orzeczenia, które w zasadzie od tego momentu wywołuje różne skutki prawne; wyjątkowo skutki prawne wywołują orzeczenia nieprawomocne (np. postanowienia - art. 360 oraz orzeczenia natychmiast wykonalne - art. 333 i n.). Niedopuszczalność zaskarżenia orzeczenia zachodzi, jeżeli: a) według ustawy orzeczenie w ogóle jest niezaskarżalne (np. niektóre postanowienia niekończące postępowania w sprawie, orzeczenia sądu drugiej instancji oraz orzeczenia Sądu Najwyższego); b) strona utraciła prawo zaskarżenia wskutek upływu terminu ustawowego (np. art. 369-70, 394 § 2; c) wniesiony środek zaskarżenia został prawomocnie odrzucony z powodu nieodpowiadania wymogom formalnym lub nienależytego opłacenia, a także, gdy postępowanie odwoławcze zostało umorzone (np. z powodu cofnięcia apelacji).
Mając na uwadze ten trochę przydługi wstęp i odnosząc go do prezentowanego stanu faktycznego to w mojej ocenie należy przyjąć, iż faktycznie postanowienie w przedmiocie zwrotu pozwu jest skuteczne. Przesądza o tym art. 360 kpc. Nie oznacza to wszakże, iż jest ono prawomocne w rozumieniu art.363 kpc. Na takie postanowienie przysługuje bowiem zgodnie z art. 394 par.1 pkt.1 zażalenie. Gdyby takie zażalenie zostało złożone po upływie ustawowego terminu, to zgodzić się należy, iż datą prawomocności postanowienia o zwrocie pozwu będzie data pierwszego dnia po upływie terminu do jego wniesienia ( tak wynika m.in. z wyroku SN z 1993.03.10, I CRN 19/93 OSNC 1993/11/205 ). Natomiast jeżeli zażalenie na takie postanowienie zostanie wniesione w terminie, to postanowienie o zwrocie pozwu w mojej ocenie stanie się prawomocne dopiero z datą uprawomocnienia się postanowienia o odrzuceniu zażalenia. I tym miejscu pojawia się właśnie problem wnoszonych w ustawowym terminie zażaleń na wcześniejsze postanowienia o odrzuceniu zażalenia – spóźnione lub niedopuszczalne zażalenie należy odrzucić ( art. 370 kpc w związku z art.397 par.3 kpc) , a na nie z kolei zgodnie z art. 394 par.1 pkt.11 służy zażalenie. I tu wszystkie skuteczne rozwiązania zostały już według mnie przedstawione, aczkolwiek nie są one zbyt lege artis tj. puszczenie zażalenia do SO z brakami, pozostawienie kolejnego zażalenia w aktach sprawy bez rozpoznania, przesłanie akt do SO żeby on się użerał z takim klientem – wezwał go do uzupełnienia braków. Ponadto gdyby nawet przyjąć, iż postanowienie o odrzuceniu zażalenia jest skuteczne z chwilą wydania, a zatem odrzucenie zażalenia powoduje, że zwrot jest prawomocny, to nie można uznać, że bez znaczenia jest wnoszenie kolejnych zażaleń. Problem kolejnych wnoszonych zażaleń w dalszym ciągu pozostaje otwarty, gdyż trzeba się do nich w jakich sposób ustosunkować. Aby być w zgodzie z przepisami kpc należy wydać postanowienie o odrzuceniu zażalenia, jeżeli jego braki nie zostaną uzupełnione. I tu znowu wracamy do niezbyt procesowych sposobów pozbycia się akt takiego delikwenta.
Na koniec zaś wydaje mi się, że gdy chodzi o starzenie się referatu ( a tego m.in. chyba dotyczy głównie problem ) to nie ma przeszkód w zakreśleniu numeru porządkowego takiej sprawy w repertorium. Z instrukcji wynika, że winno to nastąpić z chwilą wydania orzeczenia kończącego postępowanie w sprawie w danej instancji. Postanowienie w przedmiocie zwrotu pozwu, skuteczne zgodnie z art.360 kpc i niezależnie od sporu czy prawomocne czy też nie, kończy postępowanie w danej instancji.
Poproszę o wyjaśnienie dwóch kwestii:
a. dlaczego zaskarżone postanowienie (nieprawomocne) nie jest skuteczne, chociaż art. 360 k.p.c. wcale nie wiąże skuteczności z prawomocnością,
b. jeżeli zaskarżone (nieprawomocne) postanowienie nie jest skuteczne (a więc i niewykonalne), to po co jest w ogóle art. 396 k.p.c.?
Proponuję zostawić na boku doktrynalne rozważania na temat skuteczności i wykonalności, bo te zagdanienia są w teorii niezwykle sporne, więc można znaleźć uzasadnienie dla w zasadzie każdego poglądu.
Wydaje mi się przy tym, że przy wykładni obowiązuje zasada domniemania racjonalności ustawodawcy. Przyjęcie, że uprawomocnienie sie każdego orzeczenia można zablokować wnosząc nieopłacone zażalenia (a więc za darmo) w nieskończoność jest w oczywisty sposób sprzeczne z tą zasadą. Zwracam przy tym uwagę, że przesyłanie sądowi odwoławczemu akt z zażaleniem, które powinno być odrzucone jest sprzeczne z przepisami.
Pod tym samym art. 360 kpc, spod którego jack skopiował pogląd komentatora, jest postanowienie SN z 17 listopada 2005 w sprawie I CZ 130 / 05 (Lex 186733). Dotyczy postanowienia o odrzuceniu apelacji, ale zawarty w nim pogląd jest natury ogólnej i mutatis mutandis stosuje się z pewnością do zarządzenia o zwrocie pozwu i do postanowienia o odrzuceniu zażalenia. SN mówi:
Przewidziana w art. 360 k.p.c. skuteczność, w przypadku postanowienia o odrzuceniu apelacji, wyraża się w zaistnieniu samego orzeczenia i wywołaniu stanu pewności co do określonego stanowiska sądu. Skutek w postaci procesowego wyeliminowania apelacji następuje dopiero z chwilą oddalenia zażalenia na odrzucenie apelacji lub bezskutecznego upływu terminu do zaskarżenia postanowienia o odrzuceniu.
I z uzasadnienia:
Błędny jest pogląd Sądu Okręgowego, że postanowienie Sądu pierwszej instancji z dnia 18 lutego 2004 r. o odrzuceniu apelacji z chwilą podpisania jego sentencji przez sędziów składu orzekającego wywołało skutek w postaci utraty procesowego bytu apelacji wnioskodawczyni. Gdyby tak miało być, to w razie uchylenia postanowienia o odrzuceniu apelacji w wyniku uwzględnienia zażalenia nie byłoby przedmiotu postępowania apelacyjnego, a i samo zażalenie byłoby w istocie bezprzedmiotowe, czego ze względów oczywistych nie sposób przyjąć.
Czyli mutatis mutandis : jedyny skutek nieprawomocnego zarządzenia o zwrocie to taki, że jest. Natomiast pozew bynajmniej nie jest jeszcze zwrócony. Gdyby tak było, tzn. gdyby pozew był zwrócony w chwili podpisania zarządzenia, to zażalenie byłoby bezprzedmiotowe, bo nie byłoby pozwu, a więc i procesu.
No i obawiam się, że nie sposób się z tym nie zgodzić. Przyjęcie takich skutków niweczyłoby sens systemu odwoławczego i pojęcia prawomocności.
Wobec tego, formalnie rzecz biorąc, taki łańcuch zażaleń jest nie do przerwania. Racjonalny ustawodawca najwyraźniej nawalił (zresztą nie tylko tutaj). Z tym, że dotychczas nie spotkałem strony, która wytrzymałaby więcej, niż dwa odrzucenia.
Co do art. 396 kpc, to wydaje mi się, że dotyczy tylko skutków innych, niż czysto procesowe (np. można wstrzymać wypłacenie biegłemu wynagrodzenia). Jak można np. wstrzymać wykonanie postanowienia o odmowie podjęcia zawieszonego postępowania? Wydaje mi się, że w wielu sprawach z natury rzeczy jest to niemożliwe, co dość mocno ogranicza zakres zastosowania tego przepisu.
Te spory wynikają stąd, że nie ma jednolitego rozumienia pojęcia "skuteczność orzeczenia" i na tym forum nie zdołamy doprowadzić do zgody w tym zakresie. Przedstawiony wyżej pogląd co do zakresu stosowania art. 396 nawiązuje do rozróżnienia wykonalności i skuteczności sensu stricte.
Jeśli chodzi o cytowane wyżej orzeczenie, to moim zdaniem SN błędnie przyjmuje, że postanowienie o odrzuceniu apelacji powoduje w ogóle skutek w postaci utraty bytu procesowego (wyeliminowania) apelacji. Tak samo odrzucenie pozwu albo zwrot pozwu nie powodują, że pozew jest traktowany jako nieisniejący, bo gdyby tak było to niepotrzebny byłby przepis, że pozew zwrócony nie wywołuje skutków itd., a postępowanie wywołane wniesieniem zażalenia trzeba by było uznać za nieistniejące itd. Te pisma są istniejące, ale ustawodawca przyjmuje, że nie wywołują skutków. Taki sam spór dotyczy istnienia pozwu w razie zniesienia postępowania w całości. Tu trzeba by było wyjść od kwestii istnienia stosunku procesowego i jego zgodności z prawem procesowym (czyli ważności). Ale to jest czysta teoria i na tym forum nie ma na to miejsca. Chociaż, z drugiej strony (jak widać), sprawdzają się słowa, które cytował Ubi, że najlepszą praktyką jest porządna teoria. Pozdrawiam
Z tym, że dotychczas nie spotkałem strony, która wytrzymałaby więcej, niż dwa odrzucenia.
To masz mało wytrwałe strony. Ja miałam jednego upartego, który zakończył działalność na trzecim tomie, zażaleń i odrzuceń nie zliczę...
nic dodać, nic ująć. Zapewniam jednak ( własne doświaczcenie ) , iż są strony które wytrzymują dużo więcej odrzuceń . Wręcz ich to nakręca.
No, przecież takie odrzucenie zażalenia to ze strony Sądu jawna prowokacja. Wykopanie topora wojennego, można rzec.
Przerażające jest to, że na takiego człowieka w zasadzie nie ma bata. Nie ma przepisu, który pozwoliłby bzdurne, pieniacze pismo wyrzucić do kosza. Każdemu idiotyzmowi trzeba nadać bieg, ustalać braki itd., tracąc czas i energię. W imię czego? W Rzymie, o ile pamiętam, pretor miał prawo takiego pacjenta spuścić ze schodów i nie zawracać nim sobie d.... A tu...
w systemie anglosaskim znane jest pojęcie nadużycia prawa do sądu. mam wprawdzie bardzo ograniczona wiedzę w tym zakresie ale s pomocą googole i Wikipedii ustaliłem że rozróżniane jest tam Vexatious litigation - sprawa wszczynana, czy też prowadzona wyłącznie w celu zaszkodzenia innej osobie.
W Wielkiej Brytanii ktoś kto występuje z oczywiście bezzasadnymi roszczeniami może zostać objęty przez "civil restraint order" który po wydaniu (w zależności od rodzaju naruszenia) skutkuje tym, że taka osoba nie może podjąć skutecznie żadnej czynności w tym, bądź w jakimkolwiek postepowaniu bez zgody sądu, nawet przez dwa lata. W Kaliforni wielokrotne wytaczanie bezpodstawnych powództw wyłącznie w celu zaszkodzenia innej osobie jest przestępstwem.
może cos takiego wprowadzić u nas? Sąd wyższej instancji po zbadaniu sprawy upoważniałby sad rozpoznający sprawę do pozostawania w aktach bez biegu wszystkich pism takiego człowieczka, których nie uzna za wymagające podjęcia czynności procesowych. Oszczędności byłyby dość istotne, na samej korespondencji. Trzeba by sobie tylko zrobić pieczątkę "ozostawić w aktach jako nie zasługujące na uwagę sądu".
A tak nawiasem mówiąc to niektóre pisma nie zasługują nawet na wszycie do akt
To orzeczenie SN jest mi oczywiście znane, ale przez szacunek dla najwyższego organu (malejący niestety coraz bardziej ...) nie będę się nad nim znęcał. To zresztą ciekawe ćwiczenie z logiki - na czym polega skutek wydania orzeczenia? Na tym, że mamy orzeczenie. Hmmm ...
Dobry wieczór Panie i Panowie Sędziowie!
Potrzebuję Waszej pomocy w sprawie, której jestem stroną. (Jeśli administrator przesunie mój wątek do działu Help for student nie obrażę się…) 🙏🏻
Sprawa rzecz jasna cywilna.
Otrzymałem wyrok pierwszej instancji, mój „rofesjonalny pełnomocnik” nie spisał się. Jestem z niego niezadowolony i chcę mu cofnąć pełnomocnictwo, zabrać dokumenty i pójść dwie ulice dalej do innej kancelarii, ale nagli mnie termin na odwołanie. Nie chcę oczywiście, aby je pisał mój dotychczasowy pełnomocnik.
Jak wygląda zatem procedura zmiany pełnomocnika. Nowy adwokat musi w końcu zapoznać się z kilkoma tomami akt, a na to potrzeba czasu - czas na odwołanie biegnie…
Wiem, że termin na odwołanie jest określony w ustawie. Czy sąd w takim wypadku (zmiana pełnomocnika, który musi zapoznać się z aktami) może go wydłużyć? Jeśli tak, to o ile?
sorrki ale porad prawnych nie udzielamy ❌
Po poradę prawną pójdę do nowego adwokata w poniedziałek, ale od Was chciałem się dowiedzieć czego mogę się spodziewać.
Co do porad prawnych. Gdybyście ich udzielali to na pewno zarobilibyście więcej niż w sądzie.
Pozdrawiam.
co innego pomoc w rozwiązywaniu kazusów na poziomie akademickim, co innego pomoc w konkretnej sprawie.