Forum sędziów
jak się wam wydaje, jakie czynności w sprawach wykonujemy nieporzebnie /są zbędne/, co mogliby za nas wykonać inni a jakie czynności w ogóle mogłyby wykonywać inne instystucje. Narzekamy na dużą ilość pracy, ponoć jest nas w skali kraju najwięcej w Europie - coś tu nie gra. Wpisujcie swoje propozycje, potem trzeba nimi zainteresować ustawodawcę. Myślę że przydałby się nawety jakiś nasz przedstawiciel - może to być Justitia. Jako praktycy najlepiej wiemy co nam pracłatwi a co ją "wykłada"
Niekiedy przychodzi do nas do wydziału pismo o przygotowywanym projekcie ustawy celem zapoznania się i zgłoszenia swoich uwag ale zazwyczaj na to zgłoszenie człowiek ma 2 dni. A jak już ogłoszą ustawę to człowiek łapie się za głowę i mówi - a po co ?
Najlepiej byłoby podzielić ten temat przynajmniej na dwa - dla cywilistów i karnistów, bo inaczej się zrobi bałagan. Ale osobno powinny też być sprawy z prawa pracy, rodzinnego, gospodarczego.
Jakie macie propozycje?
wszelkie rodzaju koszty zarówno w karnym jak i cywilnym to powinno byc robione przez referendarza, bądz przy pewnej zmianie ustrojowej - asystenta. W długich sprawach to duże ułatwienie.
popieram - i to powinno być określone przepisami w ten sposób, że to należy do obowiązków referendarza, nie sędziego.
Mnóstwo czasu zajmuje mi sprawdzanie w dużych sprawach, czy są wszystkie wezwania, zawiadomienia, ewentualnie czy awiza są prawidłowe, czy są dokumenty, o które się zwróciłam. Mógłby to robic asystent, jednak jest jeden na kilku sędziów, a spraw dużych mnóstwo, mnóstwo kosztów do liczenia, wykazów skazanych do wypełniania, kosztów biegłym do przyznawania itd., itp. Mógłby to robic sekretarz, jednak czasem roboty ma tyle, że karty sobie sama w 56 tomie numeruję, bo nie mam sumienia zwrócic uwagi, widząc ile i jak ciężko pracuje... :sad:
także ktoś inny mógłby wydawać zarządzenia ponaglające o nadesłanie informacji o jaki sąd się zwrócił.
To dlatego pracujemy po nocach. Piszcie dalej.
[ Dodano: Pią Sty 11, 2008 6:13 pm ]
Następna sprawa. Doręczenia. Należy zmienić te absurdalne przepisy i przyjąć domniemanie (w sytuacji, gdy strona lub świadek nie mieszkają pod adresem podanym przez stronę) że adres zameldowania jest adresem dla doręczeń w Polsce, a jeśli ktoś go nie posiada to powinien mieć obowiązek podać w urzędzie meldunkowym adres dla doręczeń (odpowiedzialność za brak meldunku też powinna być zniesiona). Jeśli nie ma tego lub tego - pismo zostawić w aktach ze skutkiem doręczenia. I koniec . W referacie piętrzą mi się sprawy, bo szukam delikwentów po całym świecie. A jeśli ktoś wyjechał za granicę, to były przypadki, że zwracano się do konsulatów czy aby się do niego nie zgłosił i nie podał swojego adresu! Kompletny absurd.
Ale jeśli państwo chce się tak cackać z dorosłymi ludźmi to może niech obciąży tym o bowiązkiem kogoś innego, nie sędziów. Bo sędziów nie powinny w ogóle obchodzić doręczenia.
Tak samo doręczenia za granicę i wypełnianie tych wszystkich formularzy. Założę się, że w innych europejskich państwach sędziowie tymi rzeczami się nie zajmują tylko czytają sobie przepisy i orzecznictwo.
Kwestia doręczeń ściśle wiąże się z kontradyktoryjnoscią. To strona (i w cywilnym i w karnym procesie) powinna odpowiadać za zapewninie stawiennictwa świadka.
Przede wszystkim nalezy zlikwidowac obowiązek zawiadamiania nieobcnych stron o terminie rozprawy odroczonej (przerwanej). Jeśli strona lekceważy Sąd , nie stawia się, to powinna sama się zainteresować kiedy jest kolejny termin.
Nie wiem jak u was, ale u mnie (wydział cywilny) każde wydanie ksero dla stron wymaga dekretacji sędziego. Nie znalazłam takiego wymogu w usp, ale może nieuważnie przejrzałam. Wiem,że w WSA po prostu ksero wydają pracownicy sekretariatu, chyba że mają wyraźne wątpliwości. Takie dekretacje co 10 minut - i pisanie ile opłaty pobrać skutecznie paraliżują pracę w referacie w dniu dyżuru. Pracownicy sekretariatu powinni byc na tyle przeszkoleni, żeby sami podjąć decyzję czy ktoś jest stroną, ile opłaty itp..
[ Dodano: Pią Sty 11, 2008 9:01 pm ]
Problem jest całkowicie źle postawiony. Nie należy się zastanawiać czego sędzia nie powinien robić, ale co należy do jego obowiązków. Sędzia mianowicie powinien rozstrzygać sprawy merytorycznie i kierować przebiegiem procesu, czyli w najszerszym tego słowa znaczeniu orzrekać. Przy czym orzekanie nie polega na wypełnianiu druczków, przybijaniu pieczątek (są dni, że czujemy się jakbyśmy pracowali na poczcie) i składaniu setek podpisów. Orzekanie polega na podejmowaniu decyzji. Wszystko inne, co nie jest bezpośrednio związane z podejmowaniem decyzji, powinno być wykonywane przez referendarzy, asystentów i pracowników sekretariatu.
W wydziale, w którym orzekam jest na szczęście 4 asystentów na pięciu sędziów. Współpraca wygląda mniej więcej tak, że asystent projektuje orzeczenie albo zarządzenie, przychodzi do sędziego i referuje sprawę. Sędzia ewentualnie dopytuje albo doczytuje i podpisuje projekt, albo stwierdza, że trzeba wniosek oddalić a nie uwzględnić i poleca sporządzić inny projekt. Dotyczy to oczywiście posiedzeń niejawnych. Tak moim zdaniem powinna wyglądać praca sędziego.
Niestety wiele przepisów wymaga od nas dokładnie czegoś przeciwnego. Np. archiwizacja akt. Niech mi ktoś wytłumaczy, dlaczego to musi robić sędzia? Przecież to absurd. Swego czasu musieliśmy w ciągu chyba miesiąca, bodajże w 8 osób zarchiwizować jakieś 40.000 akt. Od tego czasu mój podpis składa się z trzech kresek
[ Dodano: Pią Sty 11, 2008 9:04 pm ]
Tak na marginesie, czy nie możnaby przedłużyć czasu do edycji posta?. Po raz kolejny, nie wiem dlaczego post poszedł dwa razy. Wygląda głupio, a ja nie mogę nic z nim zrobić :sad:
do bladyświt - w sprawach wszczynanych z urzędu (np. rodzinnych - opiekuńczych) to sąd zbiera dowody: ustala uczestników, świadków i ich adresy.
do ubilexibi - jak by nie postawić problemu - pozytywnie czy negatywnie - chodzi o wypunktowanie rzeczy, których nie powinniśmy robić a robimy. CHOĆ NIE POWINNIŚMY ROBIMY - TAKA JEST PRAWDA.
Ja tam uważam, że uzasadnienia powinien pisać ktoś inny ...
"Johnson" napisał:
Ja tam uważam, że uzasadnienia powinien pisać ktoś inny ...
Nie zgadzam się. Skoro wydałam wyrok, to powinnam go również uzasadnić. Przecież jedynie sędzia wydający wyrok najlepiej zna jego motywy. Ktoś inny musi się wczuć w sędziego na zasadzie "co autor miał na myśli" .
Ja tam uważam, że Johnson sobie stroi żarty.....
Uzasadnienia ustne tylko.....marzenie.....jak to skontrolować......
to bardzo dobry wątek dla referendarza, więc opowiem tak, o czym zapewne wiele osób nie wiem gdyż każdy siedzi we własnych sprawach:
Najprościej rzecz ujmując można wskazać na rezolucję EU nr R (86) 12 Komitetu Ministrów Rady Europy dotyczącą nadmiernego obciążenia sądów wskazującą na szereg zadań (głównie w nieprocesie) od których mogliby zostać odciążeni sędziowie a które można by przekazać na rzecz organu ochrony prawnej jakim w polskich warunkach jest referendarz.
Odciążenie polegałoby na tym ze wzrosła by liczba osób stanowiących kadrę orzekającą, ale już nie liczba sędziów i byłoby to jak najbardziej zgodne z zasadami demokratycznego państwa prawa.
Wiele się mówi o asesorach, ale dziś referendarz, który pomimo starań różnych grup ciągle jest niezależnym orzecznikiem i jego status nie może zostać obniżony jeśli ma spełniać standardy konstytucyjne realizowania dotychczas powierzonych obowiązków powinien przejąć dodatkowe kompetencje i załatwiać sprawy conajmniej w zakresie ochrony prawnej jeśli nie nawet "ospolitych" spraw z zakresu wymiaru sprawiedliwości co jak wynika z uzasadnienia TK odnośnie asesorów związane jest z zapewnieniem materialnych gwarancji niezależności organu orzekającego tak by zapewnić prawo do sądu (a konkretnie prawo do sprawiedliwej procedury).
Jest to temat rzeka, ale jeśli kogoś interesuje to miałabym prośbę w wskazanie gdzie Waszym zdaniem przebiega granica między zadaniami sądu polegającymi na wymierzaniu sprawiedliwości a które z zadań kwalifikowałby sie już bardziej jako należące do zakresu ochrony prawnej.
pozdrawiam
Sesz.
Ps. na deser:
Model Statute for a European Rechtspfleger/Greffier
EUROPEAN ORGAN OF JURISDICTION (according to the recommendation Nr (86) 12 of the Council of Europe)
Legal status
Definition: 1) Independant organ of jurisdiction according to the tasks that were delegated to him by law. As organ of jurisdiction the Rechtspfleger ist anchored in the constitutional orders/constitution of the countries.
Tasks:
To improve the efficiency of the courts the follwong tasks should be delegated to the organ - as far as they are judicial affairs:
For example:
Jurisdiction volontary
jurisdiction:
o familiy- and guardianship law
o law of succession
o law of land register
o register of commerce, register of associations
o register of societies, register of enterprises
o register for ships
o register for aircrafts
o law for documents
o protection of wealth by sealing
o authorizing to elect
o decisions about granting nationality
penal cases:
o execution of penals (with issue of warrant or wanted circular)
o permission of deferment and payment by instalments for fines
o order to execute prison sentences as replacement or replacement of this punishment by making a welfare job.
o prosecution at the district courts
civil cases:
o collection proceedings (is of great economical importance)
o forced sale and forced adminstration of real estate
o insolvency cases (upadłość niewypłacalność)
o determination of costs
o cases of distribution § compulsory execution (a.o.seizure of payments)
o making and alteration of decisions concerning maintainance
o protection against execution
o administration of oath of manifestation in procedure of compulsary execution
o hearing of witnesses
o decisions concerning legal aid
o decisions concerning experts
o reinstatement of the former status
o cases of rogatory commission
a może by te zwrotki i pisma wszywać do jakiegoś załącznika do akt - o wiele łatwiej pracować na aktach, w których byłyby tylko same dowody i orzeczenia a nie tony świstków. Zwłaszcza skoro już musimy pisać te uzasadnienia.
W sprawie samych uzasadnień - właściwie dlaczego mamy orzeczenia tak obszernie uzasadniać. Przecież uzasadniając orzeczenie ustnie nikt nie referuje szczegołowo ani stanu faktycznego ani wyjaśnień oskarżonego. Skupiłabym się na ocenie dowodów i rozważaniach ( tej części można by zawrzeć elementy stanu faktycznego - w cywilnych sporne, a w sprawach karnych te do których oskarżony się nie przyznaje - że zdaniem sądu było tak i tak, bo to i to). Reszta jest w aktach. Co o tym myślicie?
A może ściągnąć jakieś wzorce zagraniczne? Dobrowolne poddanie się karze sprawdziło się.
seszele, jakbyś dał radę to przetłumaczyć...
widzę, że jest tam wykonawstwo w sprawach karnych - temu sędziowie chyba przyklasnęliby.
Z uzasadnieniami to chyba sami się nakręcamy, niestety. Jak zaczynałem pracę to moje przeciętne uzasadnienie miało 6-8 stron, a teraz 13-15 :sad:
Za zbędne uważam stwierdzanie prawomocności przez referenta. To niby robota głupiego, ale też potrafi zabrać czas, zwłaszcza jak przyniosą metr bieżący akt.
"iga" napisał:
Narzekamy na dużą ilość pracy, ponoć jest nas w skali kraju najwięcej w Europie - coś tu nie gra
Kiedyś ktoś rzucił to demagogiczne hasło i wszyscy powtarzają ten nieprawdziwy argument, kiedy im pasuje. z raportu Banku Światowego i NBP z 2006 r. wynika, że w innych krajach (oprócz Holandii) jest podobna liczba sędziów na ilość mieszkańców. do tego Polscy sędziowie są bardzo wydajni, przypada na nich dużo spraw, jak również bardzo duża ilość spraw przypada na daną liczbę mieszkańców. w Holandii, mimo, że sędziów na 100.000 mieszkańców jest mniej, na sędziego przypada o połowę mniej spraw niż w Polsce...
do mia
cytowałam ministra, który w ten sposób uzasadniał, że więcej etatów nie będzie (jest artykuł natym forym ale nie chce mi się go szukać). Ale jeśli tak jest w istocie, to dzięki że mnie uświadomiłaś. W sytuacji gdy Unia załamuje ręce nad naszymi aresztami nie pozwólmy sobie wmówić, że to nasza wina. Te raporty trzeba zapamiętać.
Myślę, że referendarze mogliby też orzekać o dowodach rzeczowych (np. zwrotach). Często jest ich cała lista, pisania od groma.
Najbardziej zależy mi przy tym na tym, by określone czynności należały wyłącznie do kompetencji referendarzy czy asystentów. Sporządzanie przez nich projektów pomaga tylko w połowie - w końcu trzeba je sprawdzić, często poprawić.
Uważam że referendarze powinni mieć poszerzony katalog spraw do swojego referatu przynajmniej w pełnym zakresie spraw należących do ochrony prawnej, bo taka jest istota tej funkcji.
Z kolei czynności pozaorzecznicze (archiwizacja, prawomocności) czy pomocnicze (wzywanie o braki i jakieś zwroty) powinny za to należeć właśnie do asystenta który porządkowałby sprawy swojemu sędziemu i odciążał go od czynności nie związanych bezpośrednio z sądzeniem.
Sesz.
przyszło mi jeszcze do głowy pewne rozwiązanie organizacyjne. Jeśli mamy w wydziale np. 2 asystentów to nie dzielmy ich pomiędzy sędziów ale sprawy - tj. niech np. w wydziale cywilnym jeden z nich obrabia NS a drugi C. Mając mniejszą różnorodność spraw łatwiej i szybciej się wyszkolą, a dla nas mniej błędów do poprawiania.
iga, wiem, że cytowałaś, że to nie była Twoja opinia, trochę niezręcznie się wyraziłam.
a z ciekawości spytam, jakie projekty sporządzają referendarze? bo mi się wydaje, że referendarz nie powinien wykonywać zadań asystenta sędziego, gdyż jest samodzielnym orzecznikiem, nie powinien wykonywać też czynności sekretariatu (np. wysyłka korespondencji).
Mia, możesz dać link do tego raportu o liczbie sędziów na mieszkańca albo wskazać publikację?
"to_tylko_ja" napisał:
Mnóstwo czasu zajmuje mi sprawdzanie w dużych sprawach, czy są wszystkie wezwania, zawiadomienia, ewentualnie czy awiza są prawidłowe, czy są dokumenty, o które się zwróciłam. Mógłby to robic asystent, jednak jest jeden na kilku sędziów, a spraw dużych mnóstwo, mnóstwo kosztów do liczenia, wykazów skazanych do wypełniania, kosztów biegłym do przyznawania itd., itp. Mógłby to robic sekretarz, jednak czasem roboty ma tyle, że karty sobie sama w 56 tomie numeruję, bo nie mam sumienia zwrócic uwagi, widząc ile i jak ciężko pracuje... :sad:
Zgadzam się w całej rozciągłości.
Zatem widzę to tak: wszystkie pisma o jakie zwracał się sąd i wszystkie zwrotki sekretariat PO WSZYCIU DO AKT przedkłada asystentowi, nabijając oczywiście pieczątkę z datą. Asystent sprawdza, czy jest wszystko, jeśli brak pisma to ponagla o odpowiedź, jeśli nie ma zwrotki to zleca reklamację (pisma ponaglające przedkłada nam do podpisu). Akta dostajemy dopiero, gdy pisma i zwrotki są w komplecie, chyba, że ktoś nie odpowiada pomimo ponagleń albo przychodzi pismo z informacją, że z danym zapytaniem trzba zwrócić się do innej instytucji.
Ja też mam dość gmerania po aktach, które trwa pół godziny, a kończy się zarządzeniem : "onaglić.." lub "kal 7 dni celem dołączenia....".
Zatem potrzeba więcej asystentów.
/do moderatora - nie wiem dlaczego nie włącza mi się "cyt". Nie mogę też pogrubić tekstu/
"P" napisał:
Mia, możesz dać link do tego raportu o liczbie sędziów na mieszkańca albo wskazać publikację?
proszę bardzo: www.nbp.pl
raport nazywa się: "Polska: prawne bariery dochodzenia praw z umów"
trzeba szukać w zakładkach po lewej stronie - Publikacje - raporty. raport jest w formacie .pdf i ma 2 MB.
czy to to?
http://www.nbp.pl/publikacje/raportymif/bsnbp.pdf
tak, to
i jeszcze, z przymrużeniem oka, pomysł (do przemyślenia na weekend - wprowadzenie ławy przysięgłych!
same zyski:
+ brak konieczności orzekania o winie i odpowiedzialności z tym związanej
+ brak konieczności pisania uzasadnienia w tym zakresie
+ mocny udział czynnika ludowego
+ poklask społeczeństwa, które pojęcie o procesie ma ukształtowane na podstawie amerykańskich filmów i jedna "Sędzia Anna Maria Wesołowska" tego nie zmieni
+ brak krytyki społecznej dotyczącej sędziów i prawidłowości ich orzeczeń - skazania/uniewinnienia (krytyka dot. tylko wymiaru kary)
tak, tak, wiem, obca tradycja, prawa oskarżonego, społeczna chęć zemsty i ukarania kogokolwiek, proces O.J. Simpsona... a jednak u Anglosasów to ciągle funkcjonuje. z tego co wiem, w Polsce przed wojną wprowadzanie ław przysięgłych było już mocno zaawansowane.
"Johnson" napisał:
Ja tam uważam, że uzasadnienia powinien pisać ktoś inny ...
Co do uzasadnień, to nie całkiem się zgodzę, ale znacznie skróciłbym ich objętość, szczególnie w sprawach karnych, aby w okręgu nie mogli napisać, że wyrok nie daje się skontrolować bo ... sąd czegoś tam nie napisał (a w domyśle: a nam się nie chciało czytać i analizować, to jest prawdziwa plaga, i zmora, jaka się wiąże z uzasadnieniami.
[ Dodano: Pon Sty 14, 2008 11:15 pm ]
"iga" napisał:
przyszło mi jeszcze do głowy pewne rozwiązanie organizacyjne. Jeśli mamy w wydziale np. 2 asystentów to nie dzielmy ich pomiędzy sędziów ale sprawy - tj. niech np. w wydziale cywilnym jeden z nich obrabia NS a drugi C. Mając mniejszą różnorodność spraw łatwiej i szybciej się wyszkolą, a dla nas mniej błędów do poprawiania.
BArdzo dobry pomysł, tylko nierealni, funkcyjni sędziowie na pewno się nie zgodzą, bo kto im napisze uzasy
To zależy jacy funkcyjni - mi jeszcze żaden asystent nie pisał uzasadnienia - to tak dbając o honor funkcyjnych U nas jest trzech asystentów w wydziale na sześciu sędziów i pracują równo dla wszystkich. Nie pamiętamy kiedy pisaliśmy post. o sprostowaniu, zaliczeniu, dowodach rzeczowych itp. Niestety nie są po aplikacji sądowej, więc z bardziej merytorycznymi dziełami są problemy. Tylko jeden z kolegów jest na tyle dzielny, aby obarczać ich pisaniem uzasadnień!
"Klara" napisał:
To zależy jacy funkcyjni - mi jeszcze żaden asystent nie pisał uzasadnienia - to tak dbając o honor funkcyjnych U nas jest trzech asystentów w wydziale na sześciu sędziów i pracują równo dla wszystkich. Nie pamiętamy kiedy pisaliśmy post. o sprostowaniu, zaliczeniu, dowodach rzeczowych itp. Niestety nie są po aplikacji sądowej, więc z bardziej merytorycznymi dziełami są problemy. Tylko jeden z kolegów jest na tyle dzielny, aby obarczać ich pisaniem uzasadnień!
Ok, są więc lepsi i gorsi funkcyjni... miło, że koleżanka z tych pierwszych
śledzenie zmian w przepisach - sami to robicie, czy ktoś u was w sądach tego pilnuje i informuje sędziów że od dnia tego i tego będzie tak i tak?
U nas prezes robiąc pocztę, dekretuje na sędziów dzienniki ustaw, w któtych są zmiany ich dotyczące (procedura, parwo materialne), co ia tak nic nie daje, bo dużo dziwnych zmian wchodzi "od wczoraj" więc jedynym źródlem informacji i tak pozostaje internet, do którego mają u nas dostęp wszyscy sędziowie i referndarze, tak więc żeby być na bieżąco, to i tak parwie codziennie trzeba zajrzeć do rzeczpospolitej, lexa on line lub legalisa, ale ja nie narzekam, dzięki temu moge też swobodnie zaglądac i na inne strony
oczywiście sami kontrolujemy ważność aktów prawnych, co niestety czasem w przypadku niewielkich zmian legislacyjnych kończy się tym, ze dowiaduje się czlowiek kilka dni po.
Dzienniki ustaw też są dekretowane na sędziów, ale zwykle krąża one wraz z teczką pism różnych, więc bywa, że też tracą swą aktualnośc zanm dotrą do wszystkich. Na szczescie zmiany w tych kodeksowych przepisach zwykle są dośc glosno zapowiadane, a niekodeksowe sprawdza sie w lexie. Pomijając jego omylność i czas aktualizacji, generalnie to dobre źródło
Do nas nie dociera dziennik ustaw od kiedy wprowadzono Lexa. A na gmeranie po Lexie to ja nie mam czasu. Mogłaby być np. osobna stronka sygnalizująca zmiany. Byłoby to spore ułatwienie.
Otrzymywałam dzienniki, ale zrezygnowałam z nich od 2008 roku. I tak nie miałam czasu ich czytać i zalegały na półkach. Mam Lexa i Legalisa, sama staram się kontrolować ważność aktów, ale jakież bywa moje zdziwienie, że coś się zmieniło. Na szperanie w Lexie też nie mam czasu i to nie tylko na śledzenie zmian w przepisach, ale także na orzecznictwo (zielone zeszyty też dostaję). Ostatnio miałam czas na dokształcanie w czasie aplikacji. Teraz z reguły czytam do sprawy. Utrudnieniem dla mnie jest jeszcze to, że jestem sama w wydziale. jakby był ktoś jeszcze, to może on by coś więcej zauważył. Co dwie głowy, to nie jedna :smile:
Pomyślałam sobie właśnie, że skoro mamy wreszcie komputery i internet każdy sędzia mógłby dostawać dziennik ustaw w wersji elektronicznej na swoją pocztę, albo przynajmniej mógłby dostawać go przewodniczący wydziału. Ministerstwo mogłoby przesyłać go do poszczególnych sądów okręgowych a one do rejonów. Uniknęłoby się piętrzenia stosu papierów, konieczności kserowania, a jednocześnie zachowało wygodę w śledzeniu nowinek -w dzienniku ustaw wystarczy przecież rzucić okiem na pierwszą stronę by zorientować się czy coś nas dotyczy czy nie.
Iga, Twoja wiara jest krzepiąca u mnie w pracy nie ma netu, podobno ma Przewodniczący...
"iga" napisał:
Pomyślałam sobie właśnie, że skoro mamy wreszcie komputery i internet każdy sędzia mógłby dostawać dziennik ustaw w wersji elektronicznej na swoją pocztę, albo przynajmniej mógłby dostawać go przewodniczący wydziału. Ministerstwo mogłoby przesyłać go do poszczególnych sądów okręgowych a one do rejonów. Uniknęłoby się piętrzenia stosu papierów, konieczności kserowania, a jednocześnie zachowało wygodę w śledzeniu nowinek -w dzienniku ustaw wystarczy przecież rzucić okiem na pierwszą stronę by zorientować się czy coś nas dotyczy czy nie.
To rzucanie okiem jedynie na pierwszą stronę jest trochę niebezpieczne; wielokrotnie zdarzało się że w jakiejś dziwnej ustawie np. o ochronie muchówki pospolitej wprowadzano zmiany do KK KPK, KW czy innych kodeksów;
a powinno być w tytule ustawy "oraz o zmianie niektórych ustaw" - wtedy trzeba drążyć dalej
[ Dodano: Sro Sty 23, 2008 7:33 pm ]
"TEPUS" napisał:
Iga, Twoja wiara jest krzepiąca u mnie w pracy nie ma netu, podobno ma Przewodniczący...
u nas jest - okrojony (tzn. większość stron jest zablokowana), ale dla naszych potrzeb wystarcza. Myslę, że wcześniej czy później też się doczekacie. :smile:
Legalis on line otwierając sie za każdym razem wskazuje jakie zmiany wczodzą w życie, zostaly uchwalone, jakie zapadly orzeczenia SN bardzo pożyteczna funkcja, poza tym przede wszystkim speawdzam w rzeczpospolitej dzial "wchodzi w życie" i "już obowiązują", no ale jeżeli szef nie postaral sie o internet dla każdego, to tego już się nie przeskoczy
Dzięki. Cenna informacja.
"iga" napisał:
u nas jest - okrojony (tzn. większość stron jest zablokowana), ale dla naszych potrzeb wystarcza. Myslę, że wcześniej czy później też się doczekacie. :smile:
"Większość"? Tzn. jakie strony są zablokowane?
np. google
google są bardzo potrzebne, powiedz prezesowi, że tylko tam mozna bezblędnie ustalić wlaściwość miejscową sądów, a oprócz tego wiele innych interesujących rzeczy , no zrozumialabym gdyby zablokowal np. www.maxima.webd.pl
"iga" napisał:
np. google
Pooooważnie???
Serio. Full wypas ma tylko przewodniczący.
"iga" napisał:
Serio. Full wypas ma tylko przewodniczący.
Bez sensu. No to do czego taki internet?
jest Onet. Można poczytać czy są widoki na podwyżki.
A mówiąc poważnie - to jest jeszcze w powijakach. Ale ważne że jest - i myślę, że to tylko kwestia czasu, by się dotarło tak jak to powinno być.
"iga" napisał:
jest Onet.
No to tam też masz wyszukiwarkę. To chociaż tyle.
Albo spróbuj to, może zadziała
http://www.altavista.com/
dzięki.
[ Dodano: Sob Sty 26, 2008 10:07 pm ]
były kiedyś takie pomysły:
http://www.iustitia.pl/content/view/237/74/
[ Dodano: Sob Sty 26, 2008 10:09 pm ]
wsadziłam to do złego tematu - powinno być w reformie wymiaru - wybaczcie.
uważam, że sędzia powinien pisać uzasadnienie - odpowiedż na apelację, bo skoro ktoś nie zgadza sie z wyrokiem co wyraża składaniem wniosku o uzasadnienie, to o coś mu chodzi. Niech więc wyłoży a nie szuka dziury w całym tj uzasadnieniu. Idiotyczne jest też sądzenie przez sędziego spraw typu ,,dopuścił sie nieobyczajnego wybryku poprzez oddanie moczu na drzwi urzędu gminy,, tudzież ,,ukradł mielonkę wartości 2,5 złotych,, gdzie w rozprawie bierze udzial oskarżyciel posiłkowy... paranoja!!!
koko, nawet nie wiesz, jak się z Toba zgadzam...ja po 7 latach niesadzenia wykroczen weszlam w nie i wrecz z irytacją ( sorry, ale tak własnie bylo ) przyjmowałam fakt, ze muszę łacznie ok. 2,5 godzine spedzic nad tym, ze pani panu nad nia mieszkającemu przesunęła o 10 cm rurę, któą on sobie bez jej zgody wstawił. A czemu usunęła: bo nie będzie taki jej s r a ł na głowe!! I to była istota sprawy.
Moze się odzwyczaiłam, ale uwazam, ze niepowazne powierzac prawnikom, ktorych sie szkoli latami, od któych wymaga się godnosci, ciągłego podnoszenia kwalifikacji i nie wiadomo czym koronuje, by zajmowali się tego typu czynami.
Nie zgadzam się z anpodem. Mój patron odpowiadając na uwagę, że jakaś sprawa jest błaha stwierdził, że prawdziwy wymiar sprawiedliwości polega na dobrym rozsądzeniu sprawy o kradzież kury. Coś w tym jest. Pamiętajmy o art 175 Konstytucji, w końcu ktoś musi decydować o prawach i obowiązkach obywateli, a czy jest to rura kanalizacyjna, czy bardziej "doniosłe" prawo to nie ma większego znaczenia.
Pamiętam jeszcze niedawno, gdy wprowadzano instytucję referendarzy, było sporo wątpliwości, czy ich kompetencje nie naruszają powołanego powyżej art 175, poprzez powierzenie funkcji orzeczniczych osobom niebędącym sędziami i to w chwilę po zlikwidowaniu kolegium ds wykroczeń.
Michał, chyba nie do konca mnie zrozumiałes- tam, gdzie będzie w grę wchodziło zagadnienie winy, czy będzie to dotyczyło kradziezy kury, mercedesa, czy kradzieży stulecia będę taką sprawę sądziła z jednakową uwagą i starannością. Myśle, ze nikt, kto mnie zna , nie bedzie miał co do tego wątpliwości.
Natomiast juz spedzanie 3 godzin nad sprawą, w której pani wprawdzie w sprzeciwie zgadza sie z tym, ze kurę ukradła, ale ta kura nie byla czerwona, ale szara- uwazam za paranoje. A o to mniej wiecej chodzilo w sprawie, o ktorej pisalam wyżej. Sprawa byla jasna i oczywista, bo kura, jest kura, ale przecież jest jeszcze SO, który to może uznać za fakt niezwykle istotny, jak kura była opierzona ( niestety i tak bywa ), wiec zamiast zajmować sie sprawami dużo bardziej istotnymi ( i w zadnym wypadku nie uwazam, ze chodzi tu o wielkosc sprawy, ale jej istotę )- bada sie to włąsnie. I tu problem tkwi w systemie, który powinien zakładać inny system zaskarzen w wykroczeniach chociazby. 3 instancyjnosc chwilami ( posiedzenie, rozprawa, II instancja ) to jest lekka przesada.
Tak sie przeczytam raz jeszcze i faktycznie chyba nie do konca jasno sprecyzowałam swoje stanowisko, wiec MIchał miałes prawo zle odczytać moje intencje jak najbardziej.
MIeliśmy kiedyś szkolenie z amerykańskim adwokatem m.in. na temat etyki zawodowej sędziów. I na pytanie "czy napisanie uzasadnienia przez adwokata strony, która wygrała sprawę jest etyczne?" zgodnym chórek krzyknęliśmy, że "nie". I ty pan adwokat nas zaskoczył, bo jego odpowiedź była - a dlaczego nie, skoro argumenty adwokata przekonały sąd, to oczywiste jest, że napisze uzasadnienie do wyroku. U nas - tylko pomarzyć ...
lubię pisać uzasadnienia (co nie oznacza że lubię na czas), piszę ich chyba najwięcej w moim wydziale, (co pewnie nie oznacza pracowitości, lecz chyba raczej kontrowersyjne orzecznictwo), więc uważam że to nie jest to co powinni robić za nas inni (no ale setki rocznie nie przekraczam, jak niektóre koleżanki/niektórzy koledzy z forum
niemniej, na zajęciach na aplikacji z procedury cywilnej wykładowca wpajał nam jedną rzecz: profesjonalista powinien złożyć taki pozew, żeby całość można było przepisać jako uzasadnienie wyroku zasądzającego; podobnie, jak sądzę, jest z odpowiedzią; więc to co pisze totep, jest bardzo sensowne...
czego nie powinniśmy robić a robimy i nie musimy, bo to nie należy do sprawowania wymiaru sprawiedliwości - znam się (ryzykowne stwierdzenie) tylko na cywilnym, większość pewnie już była, ale najwyżej kogoś poprę albo komuś się narażę:
- bawić się w księgowych, czuwać nad egzekucją grzywien i wszelkich innych należności sądowych, rozliczać biegłych, użerać się z księgowością w sprawie rozliczania biegłych, udając stronę wpłacać 37 gr w kasie sądu bo tyle na biegłego zabrakło (nie mówię że to musimy czy robimy, wszelkie podobieństwo do osób i zdarzeń przypadkowe)
- zajmować się zwolnieniami od kosztów - powinien robić to urzędnik, a nie sędzia orzekający; odpadłoby ryzyko oceny potrzeby zwolnienia w zależności od charakteru sprawy
- pisać zarządzeń o wydaniu odpisu/kserokopii protokołu, zarządzać wydania odpisu orzeczenia stronie (wyłączając przypadki wątpliwe) - może to robić sekretariat
- pisać zarządzeń "dołączyć zwrotkę" "wdrożyć reklamację" "złożyć do akt ze skutkiem doręczenia" - to też jest rola urzędnika, nie sędziego;
- wzywać o opłaty i o pewne podstawowe braki formalne; takie zarządzenia powinien przygotowywać urzędnik i je wydawać, a my ewentualnie jeśli urzędnik coś sp****lił
- prowadzić postępowań w niektórych idiotycznych kategoriach spraw: publicznie przyrzekam spełnienie świadczenia w postaci dużej butelki markowego alkoholu osobie, która przekona mnie do sensowności prowadzenia postępowania o wyjawienie majątku w kształcie, który obecnie mamy w kpc;
Myślę też, to taka ogólna uwaga, że nie powinniśmy się zmagać z całą masą idiotyzmów i zastanawiać się nad sensownością niektórych działań zgodnych z prawem, np. wzywania o opłatę za kserokopię protokołu w kwocie 2 zł poleconym za 6 zł. to powinno być stanowczo poza sferą naszej działalności, a przede wszystkim, w ogóle takich idiotyzmów być nie powinno. Ale to temat ewentualnie na proponowane zmiany w przepisach.
pzdr Qd Łaty
@ kudłaty
ja wprawdzie z karnej mańki czy naprawdę potrzeba sędziego by: rozkładał grzywnę na raty, odraczał jej wykonanie, albo zamieniał na pracę ?? Myślę, że problemem jest rozdęta do granic niemożliwości kognicja sądów, no i brak nakładów foinansowych na technicznze zaplecze
@totep
wywołujesz mnie no to ci odpowiadam: ja cię od tego zwalniam; masz moje cywilistyczne przyzwolenie by tego nie robić przyda się, nie?
poważnie, to zgadam się w 1000%
Zgadzając się co do tego co napisał Kudłaty dodałby od siebie ograniczenie roli Sądu w nadzorze nad egzekucją z nieruchmości i w ogóle w postępowaniu egzekucyjym. Nie wiem jak u Was ale w naszym sądzie licytacje zaczynają sie pwoli zamieniac w pralnie pieniędzy.
Nie wiem jak u Was ale w naszym sądzie licytacje zaczynają sie pwoli zamieniac w pralnie pieniędzy
coś w tym musi być, bo KRS uznał za niegodne sędziego uczestnictwo w licytacjach komorniczych, sędzia powinien też odwodzić od takich czynności całą swoją rodzinę.
Strasznie podejrzane te licytacje
"Philomea" napisał:
Nie wiem jak u Was ale w naszym sądzie licytacje zaczynają sie pwoli zamieniac w pralnie pieniędzy
coś w tym musi być, bo KRS uznał za niegodne sędziego uczestnictwo w licytacjach komorniczych, sędzia powinien też odwodzić od takich czynności całą swoją rodzinę.
Strasznie podejrzane te licytacje
he he u nas są tacy, którzy z tego żyją, a US się nimi nie interesuje
u nas jeden z sedziow ,za to,ze jego zona kupila z licytacji samochod 10-letniego poloneza-miał dyscyplinarke i na dodatek zostal przeniesiony do grodzkiego z gospodarczego.Wartośc samochodu 1.000zl.
No a wyjawienie majatku dłużnika? Czy nie mógłby tego robić referendarz? Skoro orzeka nakazem, zarządzeniem, postanowieniem o kosztach i klauzulach - co za problem powierzyć mu odebranie przyrzeczenia i wykazu majątku, który zwykle zamyka się w słowach "nie posiada"?
"Pablo" napisał:
No a wyjawienie majatku dłużnika? Czy nie mógłby tego robić referendarz? Skoro orzeka nakazem, zarządzeniem, postanowieniem o kosztach i klauzulach - co za problem powierzyć mu odebranie przyrzeczenia i wykazu majątku, który zwykle zamyka się w słowach "nie posiada"?
ja już wcześniej pisałem że moim zdaniem wyjawienie powinien robić komornik. Komornik powinien wydać postanowienie i doręczyć je dłużnikowi, po czym odebrać wykaz majątku i przyrzeczenie. Dopiero gdy dłużnik wyraźnie sprzeciwi sie jego żądaniu komornik powinien sprawę kierować do sądu, który zdecyduje czy dany delikwent ma złożyć wykaz czy nie. Skończyłoby sie kierowanie wniosków w sytuacji gdy komornik na oczy nie widział dłużnika, bo podany mu adres jest nieaktualny.
a właściwie dlaczego komornik po stwierdzeniu bezskuteczności egzekucji nie mógłby bez wydawania tego postanowienia o nakazaniu złożenia wykazu majątku występować do KRS o wpisanie dłużnika do rejestru niewypłacalnych dłużników.
przecież ta sankcja i tak jest najdotkliwsza, a widzieliście kiedyś sprawę, żeby dłużnik po złożeniu niezgodnego z prawdą wykazu majątku odpowiedział za to karnie?
natomiast z piętnem niesolidnego dłużnika w zasadzie nie może wziąć żadnego poważniejszego kredytu i to właściwie jemu powinno zależeć na spłacie wierzyciela lub przedstawieniu komornikowi majątku celem egzekucji aby zmienić ten stan
a obecnie instytucja wykazu majątku jest wstydliwym quasi środkiem przypominającym wiezienie za długi, a raczej niechęć do ich spłaty.
"falkenstein" napisał:
No a wyjawienie majatku dłużnika? Czy nie mógłby tego robić referendarz? Skoro orzeka nakazem, zarządzeniem, postanowieniem o kosztach i klauzulach - co za problem powierzyć mu odebranie przyrzeczenia i wykazu majątku, który zwykle zamyka się w słowach "nie posiada"?
ja już wcześniej pisałem że moim zdaniem wyjawienie powinien robić komornik. Komornik powinien wydać postanowienie i doręczyć je dłużnikowi, po czym odebrać wykaz majątku i przyrzeczenie. Dopiero gdy dłużnik wyraźnie sprzeciwi sie jego żądaniu komornik powinien sprawę kierować do sądu, który zdecyduje czy dany delikwent ma złożyć wykaz czy nie. Skończyłoby sie kierowanie wniosków w sytuacji gdy komornik na oczy nie widział dłużnika, bo podany mu adres jest nieaktualny.
Zgoda! Komornik kieruje do sądu ww. sytuacji i trafia ten wniosek na półę referendarza! Możliwe czy niezgodne z naszą Najjaśniejszą Ustawą?
Nie bardzo to pasuje do tematu, ale nie będę dla tego spostrzeżnia zakładać nowego wątku. A trochę odchudziłoby to nasze referaty.
Otóż dzisiaj po raz kolejny musiałam odroczyć sprawę prowadzoną w postępowaniu nieprocesowym z powodu braku dowodu doręczenia (rozprawa obowiązkowa). Czy nie można byłoby wprowadzić w postępowaniu nieprocesowym przepisów na wzór zastrzeżonego wyroku zaocznego by móc wydać postanowienie "zaoczne" na posiedzeniu niejawnym, jeśli w ciągu dwóch tygodni od rozprawy przyjdzie zwrotka?
Oczywiście i tu musiałoby być coś na wzór sprzeciwu.
Nie wiem czy się nie wygłupiłam - ale różne dziwne rzeczy juz pisałam na forum, więc co mi tam. Ciekawa jestem Waszego zdania.
"iga" napisał:
Nie bardzo to pasuje do tematu, ale nie będę dla tego spostrzeżnia zakładać nowego wątku. A trochę odchudziłoby to nasze referaty.
Otóż dzisiaj po raz kolejny musiałam odroczyć sprawę prowadzoną w postępowaniu nieprocesowym z powodu braku dowodu doręczenia (rozprawa obowiązkowa). Czy nie można byłoby wprowadzić w postępowaniu nieprocesowym przepisów na wzór zastrzeżonego wyroku zaocznego by móc wydać postanowienie "zaoczne" na posiedzeniu niejawnym, jeśli w ciągu dwóch tygodni od rozprawy przyjdzie zwrotka?
Oczywiście i tu musiałoby być coś na wzór sprzeciwu.
Nie wiem czy się nie wygłupiłam - ale różne dziwne rzeczy juz pisałam na forum, więc co mi tam. Ciekawa jestem Waszego zdania.
HA!!! Twój pomysł "wart mszy"!!!
Od czasu jak obowiązkowe jest dwukrotne awizo, planowanie sprawy z miesięcznym wyprzedzeniem, a jeszcze w okresie świątecznym lub długoweekendowym, to czysta loteria, a nawet ruletka. Nie wiem jak w Twoim okręgu, ale mnie bardzo często zdarza się przechowywanie na poczcie korespondencji nawet cztery tygodnie, myślę, że to "z ostrożności procesowej". Nie bardzo można taką praktykę zakwestionować, ale jednak często powoduje to właśnie opisane przez Ciebie sytuacje. Oraz moją złość na marnotrawstwo czasu. Pociecha, że nie tylko mnie to złości.
Pozdrawiam - śledzę nadal kolejne pomysły.
Bea, gdyby tak praktykom zlecić napisanie procedur......
Wiedziałybyśmy co zrobić by wilk był syty (nasze strony) i owca cała (czyli my) .
"iga" napisał:
Bea, gdyby tak praktykom zlecić napisanie procedur......
Wiedziałybyśmy co zrobić by wilk był syty (nasze strony) i owca cała (czyli my) .
Dzięki za niezasłużone uznanie. Jak opanuję technikę pisania nowych tematów, to mam bardzo ważny temat, z naszej działki, także z praktyki. Troszkę cierpliwości, postaram się...
Chyba że szybko mnie łopatologicznie przeszkolisz
a może to powinno być kolejną formą protestu - odmowa wykonywania wszelkich czynności nie związanych z orzekaniem?
"falkenstein" napisał:
Markielu, to co piszesz ma sens. Czy ktoś jeszcze tak uważa
Ja tez w zasadzie się zgadzam. należy odciążyć sędziów z obowiązków urzędniczych i zostawić im samo orzekanie. Podstawową komórką sądowniczą powinien być zespół sędzia + referendarz + asystent (albo dwaj) + obsługa techniczna czyli sekretarz i protokolant. Sprawa przydzielana sędziemu powinna najpierw trafić do referendarza, który robiłby wszystko co można zrobić na niejawnym przed wyznaczeniem rozprawy. Zrobiłby odrzucenie, braki, ( i zwrot), przekazanie, zwolnienie od kosztów, pełnomocnika z urzędu, zażądał dołączenia akt, doręczył odpis pozwu, zarządził wymianę pism po czym przedstawił akta sędziemu z wypełniona metryczką wskazująca kto, kogo, o co, i jakie dowody zostały zgłoszone. A sędzia wyznaczałby termin rozprawy i sądził. A po wydaniu wyroku referendarz wydawałby postanowienie o kosztach (po co sędzia ma liczyć te wszystkie zaliczki itp), rozpoznawał wniosek o klauzulę itp. Na pewno miałoby to tez pozytywny wpływ na sprawność postępowania - bo sędzia dostawałby sprawę już gotową do sądzeni i zajmował sietylko nią - a nie streta bzdurnych wniosków o wydanie tytułu czy żądaniem akt wskazanych w pozwie. W takim systemie referendarz (albo podsędek) mógłby otrzymać uprawnienia do orzekania samodzielnie np w sprawach w uproszczu - w ten sposób mógłby się przygotowywac do przejścia na wyższy szczebel i ojęcia stanowiska sędziego.
Tak , tak podpowiadajcie Cwiąkalskiemu jakby tu czy tam coś usprawnić , usprawnią i będzie plus dla nich. Ja nie myślę , nie odpowiadam na żadne pisma MS i prezesów albo piszę ,że nie wnoszę uwag . Aktywność umysłową wznowię po wpływie na konto 12.000 netto (co miesiąc żeby było jasne)
Ja to dla własnej wygody a nie dla Ćwiąkalskiego czynię. Chciałabym wierzyć, że coś z tego będzie, nawet jak to będzie Ćwiąkalskiemu na plus.
http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/95051,w_tym_roku_nie_poswiadczymy_dziedziczenia_u_notariusza.html
to ja tu rzucę temat , który uważam że byłby świetnym rozwiązaniem nadmiernego obciążenia rodzinnikow w sprawach nieletnich. Ja osobiście nie widzę żadnego uzasadnienia do tego, aby postępowanie w sprawach nieletnich niemal w całości prowadzili sędziowie . Uważam ,że gdyby policja miała uprawnienie do stosowania środków wychowawczych z art.6 pkt 1 i 2, prokurator z pkt 3-5 , a sędzia zajmowałby sie nieletnim po wpłynięciu pięknego, udokumentowanego wniosku od prokuratora o zastosowanie środków izolacyjnych ( różnego rodzaje zakłady , placówki itp )- to by odpowiadało wszystkim standardom. Oczywiście należałoby dać strono uprawnienie podobne do tego w postępowaniu mandatowym- jak sie nie zgadzasz to sprawa do sądu. Twierdzę , że byłoby to bardzo skuteczne i wychowawcze, zwłaszcza że taki np. policjant miałby możliwość szybkiego zastosowania środka, bez tej rozdmuchanej procedury...
wiem że to marzenia ściętej głowy, bo to naprawdę musiałby być kompleksowa reforma, łącznie z policja , prokuratura i kuratorami, którzy powinni być odrębnym od sądu ( tak jak komornik) organem powołanym do wykonywania spraw z wydziału rodzinnego... wyobrażacie sobie taki raj???
"kazanna" napisał:
to ja tu rzucę temat , który uważam że byłby świetnym rozwiązaniem nadmiernego obciążenia rodzinnikow w sprawach nieletnich. Ja osobiście nie widzę żadnego uzasadnienia do tego, aby postępowanie w sprawach nieletnich niemal w całości prowadzili sędziowie . Uważam ,że gdyby policja miała uprawnienie do stosowania środków wychowawczych z art.6 pkt 1 i 2, prokurator z pkt 3-5 , a sędzia zajmowałby sie nieletnim po wpłynięciu pięknego, udokumentowanego wniosku od prokuratora o zastosowanie środków izolacyjnych ( różnego rodzaje zakłady , placówki itp )- to by odpowiadało wszystkim standardom. Oczywiście należałoby dać strono uprawnienie podobne do tego w postępowaniu mandatowym- jak sie nie zgadzasz to sprawa do sądu. Twierdzę , że byłoby to bardzo skuteczne i wychowawcze, zwłaszcza że taki np. policjant miałby możliwość szybkiego zastosowania środka, bez tej rozdmuchanej procedury...
wiem że to marzenia ściętej głowy, bo to naprawdę musiałby być kompleksowa reforma, łącznie z policja , prokuratura i kuratorami, którzy powinni być odrębnym od sądu ( tak jak komornik) organem powołanym do wykonywania spraw z wydziału rodzinnego... wyobrażacie sobie taki raj???
Nie moja wyobraźnia aż tak daleko sie sięga a może mam brak wyobraźni
Odświeżam temat. Czy ktoś z Was wie z czego wynika obowiązek sędziego:
- polecania reklamowania niedoręczonych przesyłek
- ponaglania o nadesłanie odpowiedzi niemrawe instytucje
W regulaminie jest par. 61 ust.1 pkt 1: Do zakresu czynności przewodniczącego posiedzenia należy w szczegolności wydawanie zarządzeń w związku z przygotowaniem posiedzenia i zarzadzeń w toku postepowania.
I teraz - skoro raz wydałam zarządzenie by coś doręczyć lub zwrócić się o informację - to moim zdaniem jest ono dla sekretariatu wiążące i akta nie powinny byc przedstawiane sędziemu dopóki zarządzenie nie zostanie wykonane. Uważam, że przynajmniej pierwsze ponaglenie mógłby wykonać sekretariat bez zarządzenia sędziego. A reklamacje w ogóle nie powinny mnie obchodzić.
Bardzo zależy mi na tym - by podobnie jak w temacie ARGUMENTY NA WYŻSZE MNOŻNIKI, dzięki któremu mogliśmy napisać czarno na białym do jakich absurdów doszliśmy i wysłać posłom - zrobić zestawienie "rac biurowych" , których nie mamy obowiązku wykonywać - i w konsekwencji odmawiać ich wykonania. Nigdy nie doczekamy się asystentóww i pomocy sekretarskiej jeśli nie zrzucimy z siebie biurowości udowadniając, że nie ma ona niec wspólnego z orzekaniem czyli z naszym zakresem obowiązków - a stanowi czynności biurowe w czystej postaci.
Swoja drogą regulamin jest anachroniczny.
Pisałem już o tym wielokrotnie także chyba i w tym temacie :
- to o czym pisała igi tj ponaglenia wszelkiej maści, reklamowanie przesyłek, u nas nawet dochodzi do tego że dołaczenie do akt z.p.o. lub dowodu opłaty następuje dopiero na zarządzenie sędziego,
- ustalania prawomocności orzeczeń - i nie mam tu na mysli stwierdzenia prawomocności (choć i to mógłby moim zdaniem robić asystent lub kierownik sekretariatu), ale zwykłe ustalenie czy np. postanowienie jest prawomocne. U nas nie ma szans żeby sekretarz sadowy sam z siebie dołaczył zwrotkę wyliczył prawomocność i np zwrócił fizycznie pozew, wypłacił wynagrodzenie biegłemu czy przekazał sprawę innemu sądowi. Tym samym zarządzenia typu "o prawomocności akta przekazać sądowi właściwemu" czy "o prawomocności wypłacić biegłemu wynagrodzenie" są absolutnie nieskuteczne i nik ich nie wykonuje bo to jest sztuka wyliczyć siedem dni od daty doręczenia.
- wydawanie postanowień o przekazaniu, zarządzeń o zwrocie, nadawanie klauzuli wykonalności, przyznanie wynagrodzenia biegłym, świadkom itp. tą są rzeczy których wcale nie muszą robić sędzieowie (gwoi sprawiedliwości trzeba dodać, że już obecnie część z nich robią referendarze tylko tych referendarzy jak na lekarstwo).
- zarządzenia typu "ismo złożyć do akt", "odpis pisma doręczyć pełnomocnikowi strony przeciwnej" i tak dalej. Czy naprawdę potrzeba zawodowego sędziego żeby zdecydować o tym, że odpis pisma trzeba doręczyć przeciwnikowi.
- można pomysleć nad takim rozwiązaniem by wszystkie czynności przed wyznaczeniem rozprawy i po wydaniu wyroku robili na zmianę referendarze i asystenci np. wpływa pozew, dostaje go asystent sprawdza czy sąd jest właściwy a jak nie przekazuje referendarzowi celem wydania postanowenia o przekazaniu, zażalenie wtedy służy nie do Okręgu tylko do sądu rejonowego przy którym jest referendarz, dale jak sąd właściwy sprawdza braki formalne w razie potrzeby wzywa o uzupełnienie i znów jak nie uzupełnione przekazuje referendarzowi celen zarządzenia o zwrocie lub sam zarządz zwrot - zażalenie analogicznie jak wyżej. Jak sąd właściwy sprawdza czy jest wniosek o zwolnienie od kosztów - jak jest znowu do referendarza, dale sprawdza czy pozew da się załatwić w upominawczym, jak tak znowu do referendarza i tak dalej. Następnie asystent może zarządzić doręczenie odpisu pozwu i złożenie odpowiedzi na pozew i dopiero jak sprawa jest na tym etapie, że da się wyznaczyć na rozprawę to sprawa trafia do sędziego. Po wyroku analogicznie z postępowaniem klauzulowym. Można ? Można tylko po piwrwsze trzeba chcieć, a po drugie zapewnić takie możliwości płacy, pracy i awansu, żeby do sądu trafiali asystenci i referendarze na odpowiednio wysokim poziomie.
Tylko, że jak mówiła mi kiedyś jedna mądra sędzia - można kombinować do woli, a bez pieniędzy i tak g... zrobią.
"ropuch" napisał:
- u nas nawet dochodzi do tego że dołaczenie do akt z.p.o. lub dowodu opłaty następuje dopiero na zarządzenie sędziego,
- ustalania prawomocności orzeczeń - i nie mam tu na mysli stwierdzenia prawomocności (choć i to mógłby moim zdaniem robić asystent lub kierownik sekretariatu), ale zwykłe ustalenie czy np. postanowienie jest prawomocne. U nas nie ma szans żeby sekretarz sadowy sam z siebie dołaczył zwrotkę wyliczył prawomocność i np zwrócił fizycznie pozew, wypłacił wynagrodzenie biegłemu czy przekazał sprawę innemu sądowi. Tym samym zarządzenia typu "o prawomocności akta przekazać sądowi właściwemu" czy "o prawomocności wypłacić biegłemu wynagrodzenie" są absolutnie nieskuteczne i nik ich nie wykonuje bo to jest sztuka wyliczyć siedem dni od daty doręczenia.
no na szczęście mamy inne sekretariaty!
u nas z podanymi przez Ciebie Ropuchu sytuacjami nie mamy żadnych problemów. Jeżeli jest zarządzenia po prawomocności zwrócić, wypłacić itp to sekretariat sam tego pilnuje. Żeby być precyzyjną - w kwestii wypłat - przygotowuje stosowne zarządzenia do księgowości, które podpisuje PW.
Czyli jak się chce to można i przepisy nie zabraniają ??:
"ropuch" napisał:
Czyli jak się chce to można i przepisy nie zabraniają ??:
Przepisy nie zabraniają, a jedynie trzeba od pracowników sekretariatu wymagać jednak myślenia i samodzielności; w kwestiach typowych, sztampowych sekretarka powinna wiedzieć, co ma robić, a już kierownik sekretariatu powinien być ekspertem.
Wiem, zwykły sędzia nie ma żadnych uprawnień do wymagania od tzw. personelu, ale już prezes sądu lub przewodniczący wydziału i owszem.
"ropuch" napisał:
-
- zarządzenia typu "ismo złożyć do akt", "odpis pisma doręczyć pełnomocnikowi strony przeciwnej" i tak dalej. Czy naprawdę potrzeba zawodowego sędziego żeby zdecydować o tym, że odpis pisma trzeba doręczyć przeciwnikowi.
-
niestety po licznych przykrych doświadczeniach zakazuję pracownikom sekretariatu doręcznia pism bez mojej dykretacji. Chodzi np. o odpowiedź na pozew z powództwem wzajemnym, które trzeba było wybrakować. Gdyby ci pracownicy mieli pojęcie o prawie....
"suzana22" napisał:
Czyli jak się chce to można i przepisy nie zabraniają ??:
Przepisy nie zabraniają, a jedynie trzeba od pracowników sekretariatu wymagać jednak myślenia i samodzielności; w kwestiach typowych, sztampowych sekretarka powinna wiedzieć, co ma robić, a już kierownik sekretariatu powinien być ekspertem.
Wiem, zwykły sędzia nie ma żadnych uprawnień do wymagania od tzw. personelu, ale już prezes sądu lub przewodniczący wydziału i owszem.
a tu juz sie mylicie...
z instrukcji, lub regulaminu wynika, jakie czynności pracownik sekretariatu moze wykonac samodzielnie, jakie pisma moze podpisać i jest ich naprawde niewiele, nawet w przypadku kierownika sekretariatu...
u nas kontrole z zakresu biurowosci, ale i szkolenia, zawsse wskazują na jedno- pracownik sekretariatu wykonuje zarządzenia sędziego, nie ma tak na dobrą sprawe prawa sam nic zrobić..
przyznam, ze kompletnie tego nie rozumiem, szczegolnie braku korelacji pomiedzy wymaganym wykształceniem, a poziomem samodzielności, bo po co wymagać studiów wyższych od kogoś, kto w zasadzie nie powinien samodzielnie mysleć, ale przepisy to tak kształtują..
oczywiscie juz kwestią praktyki jest to, jak układa sie wspołpracę nieoficjalnie, u mnie jednak sekretarze sądowi w większości są samodzielnymi pracownikami, najczesciej w prostszych sprawach robią wszystkie czynności, po czym wykonane przynoszą do napisania zarządzenia, albo tylko podpisu.
Anpod; przynieść powinni już tylko do podpisu (skoro głupawe przepisy im samym podpisać nie pozwalają) ot co.
Ja ustnie wydaję zarządzenie-zalatwic istotne sprawy w moim referacie. Moja protokolantka jest na tyle bystra ,ze zarzadzenie to wykonuje bez problemu
Ja ustnie wydaję zarządzenie-zalatwic istotne sprawy w moim referacie. Moja protokolantka jest na tyle bystra ,ze zarzadzenie to wykonuje bez problemu
Szczerze zawiszczę
"forte" napisał:
Ja ustnie wydaję zarządzenie-zalatwic istotne sprawy w moim referacie. Moja protokolantka jest na tyle bystra ,ze zarzadzenie to wykonuje bez problemu
Szczerze zawiszczę
Ja też ??:
Nie chodzi o to czy ktoś jest sprytny czy nie. Mojej protokolantce też sprytu nie brakuje i chwalę sobie jej pracę. Niemniej jednak akta z kalendarza zawsze trafiają do mnie nawet jak napiszę : "kal. 14 dni po czym ponownie zwrócić się po akta". I to mnie wkurza, bo przecież piszę czarno na białym by po upływie kalendarza przedłożyć akta protokolantce by zwróciła się o udzielenie akt. Nie. Najpierw muszą trafić do mnie. To samo w przypadku braku niektórych zwrotek czy pism - po co komu moje zarządzenie reklamacji? No i w ten sposób sterta akt w gabinecie rośnie. A ludzie czekają, czekają ..... i jeszcze sobie poczekają .
"iga" napisał:
Nie chodzi o to czy ktoś jest sprytny czy nie. Mojej protokolantce też sprytu nie brakuje i chwalę sobie jej pracę. Niemniej jednak akta z kalendarza zawsze trafiają do mnie nawet jak napiszę : "kal. 14 dni po czym ponownie zwrócić się po akta". I to mnie wkurza, bo przecież piszę czarno na białym by po upływie kalendarza przedłożyć akta protokolantce by zwróciła się o udzielenie akt. Nie. Najpierw muszą trafić do mnie. To samo w przypadku braku niektórych zwrotek czy pism - po co komu moje zarządzenie reklamacji? No i w ten sposób sterta akt w gabinecie rośnie. A ludzie czekają, czekają ..... i jeszcze sobie poczekają .
Iga zwyczajnie ŻĄDAJ (oczywiście na piśmie najlepiej), żeby wykonywano Twoje zarządzenia w całości, czyli jak "kal. 14 dni po czym ponownie zwrócić się po akta", to właśnie tak ma być, a nie inaczej.
"suzana22" napisał:
Nie chodzi o to czy ktoś jest sprytny czy nie. Mojej protokolantce też sprytu nie brakuje i chwalę sobie jej pracę. Niemniej jednak akta z kalendarza zawsze trafiają do mnie nawet jak napiszę : "kal. 14 dni po czym ponownie zwrócić się po akta". I to mnie wkurza, bo przecież piszę czarno na białym by po upływie kalendarza przedłożyć akta protokolantce by zwróciła się o udzielenie akt. Nie. Najpierw muszą trafić do mnie. To samo w przypadku braku niektórych zwrotek czy pism - po co komu moje zarządzenie reklamacji? No i w ten sposób sterta akt w gabinecie rośnie. A ludzie czekają, czekają ..... i jeszcze sobie poczekają .
Iga zwyczajnie ŻĄDAJ (oczywiście na piśmie najlepiej), żeby wykonywano Twoje zarządzenia w całości, czyli jak "kal. 14 dni po czym ponownie zwrócić się po akta", to właśnie tak ma być, a nie inaczej.
To Wy macie jakiś luksus normalny u mnie nikt takich akt po tych 14 dniach z kalendarza nawet nie ruszy (przyznaje, że łącznie ze mną tyle, że ja mam w tym czasie jakiś tysiąc innych spraw do załatwienia).
Rzecz sprowadza się do tego, że opierając się na wskazanym wyżej przykładzie. Ja mam referat coś ok 400 spraw. Siłą rzeczy taki sam referat ma moja protokolantka o ile na szczęście i nie musi nic robić dla innych sędziów.
Jest oczywiste, że w tym nawale ani ona ani ja nie jesteśmy w stanie zapamiętać, że dwa tygodnie temu wydane zostało jakieś zarządzenie w jakiejś sprawie typu "kal. 1 4 dni po czy akta przedstawić s. ref. warz z z pismem pozwanego lub zapiskiem o jego braku". Czyli ktoś musi sobie to gdzieś odnotować, że taka sprawa jest, był takie zarządzenie i trzeba to sprawdzić. I jasne może to zrobić moja protokolanta ale mogę i jak korona mi z głowy nie spadnie, tylko po co państwo ma marnować pieniądze i płacić sędziemu 4 tysiące miesięcznie za takie rzeczy ?
do ropucha - u mnie niestety tak samo, z tym usprawnieniem, że od czasu do czasu PW każe sobie przynosić różne akta (jest pani która robi to w tajemnicy przed sędzią) i z upodobaniem wydaje do nich zarządzenia - "rzedstawić sędziemu do natychmiastowej decyzji". oczywiście winny jest sędzia bo nie dopilnował wykonania zarządzenia przez sekretariat. może byłoby prościej gdyby co jakiś czas sekretariat sprawdzał czy upłynęły terminy wynikające z zarządzenia ale wtedy PW nie miałby okazji do swoich ulubionych czynności nadzorczych ??:
A u nas dokładnie sekretariat pilnuje kalendarzy. Jeśli sędzia pisze że kal 14 dni to za 14 dni ma akta w półce i nie musi pamiętać o tym że dał takie zarządzenie. Czasami jak czytam wasze posty to się dziwię że u nas tak wszystko jest genialnie dopracowane
A co dokładnie znaczy to "kalendarz 14 "? U nas to praktyka zupełnie nie znana lub znana, ale pod inna nazwą.?
"jovanka" napisał:
A u nas dokładnie sekretariat pilnuje kalendarzy. Jeśli sędzia pisze że kal 14 dni to za 14 dni ma akta w półce i nie musi pamiętać o tym że dał takie zarządzenie. Czasami jak czytam wasze posty to się dziwię że u nas tak wszystko jest genialnie dopracowane
ludzie, co wy narzekacie. Ja to bym chciał móc napisac na aktach zeby mi je przedstawiono za 14 dni, ale niestety tak dobrze nie mam. Wszystkie akta w których po wykonaniu zarządzenia na coś czekamy trafiają na półkę "oczekujące" i tam sobie leżą aż ktoś się nad nimi zlituje. To ja sam muszę raz na tydzień-dwa schylić się tam (to najniższa pólka) wywlec to wszystko i posprawdzać czy gdzieś nie trzeba ponaglić, reklamować doręczenie czy coś takiego. Ostatnio asystentka mnie trochę w tym wspiera ale dla własnego bezpieczeństwa i tak muszę to co jakiś czas robić sam. Jak chce dokłdnie czegoś przypilnować to sam sobie pisze w kalendarzu żeby to sprawidzić. Więc nie lamentujcie bo inni mają gorzej
"falkenstein" napisał:
Wszystkie akta w których po wykonaniu zarządzenia na coś czekamy trafiają na półkę "oczekujące" i tam sobie leżą aż ktoś się nad nimi zlituje. To ja sam muszę raz na tydzień-dwa schylić się tam (to najniższa pólka) wywlec to wszystko i posprawdzać czy gdzieś nie trzeba ponaglić, reklamować doręczenie czy coś takiego.
U nas to wszystko robi kierowniczka. Półka z oczekującymi w ogóle mnie nie interesuje. Ona wszystko stale przegląda i jak gdzieś trzeba podjąć decyzję, daje akta na moją półkę z aktami do decyzji.
"falkenstein" napisał:
A u nas dokładnie sekretariat pilnuje kalendarzy. Jeśli sędzia pisze że kal 14 dni to za 14 dni ma akta w półce i nie musi pamiętać o tym że dał takie zarządzenie. Czasami jak czytam wasze posty to się dziwię że u nas tak wszystko jest genialnie dopracowane
ludzie, co wy narzekacie. Ja to bym chciał móc napisac na aktach zeby mi je przedstawiono za 14 dni, ale niestety tak dobrze nie mam. Wszystkie akta w których po wykonaniu zarządzenia na coś czekamy trafiają na półkę "oczekujące" i tam sobie leżą aż ktoś się nad nimi zlituje. To ja sam muszę raz na tydzień-dwa schylić się tam (to najniższa pólka) wywlec to wszystko i posprawdzać czy gdzieś nie trzeba ponaglić, reklamować doręczenie czy coś takiego. Ostatnio asystentka mnie trochę w tym wspiera ale dla własnego bezpieczeństwa i tak muszę to co jakiś czas robić sam. Jak chce dokłdnie czegoś przypilnować to sam sobie pisze w kalendarzu żeby to sprawidzić. Więc nie lamentujcie bo inni mają gorzej
Falkenstein, całkiem serio pytam: za co w takim razie u Ciebie pracownicy sekretariatu biorą pensję?
Weź się za zorganizowanie sobie pracy poprzez zorganizowanie pracy Twojej protokolantki i po części kierownika sekretariatu. Wiem, że pewnie sam im nic nie nakażesz (boś ni Ty ich przełożonym), ale przynajmniej spróbuj zaangażować w to PW lub prezesa.
"falkenstein" napisał:
A u nas dokładnie sekretariat pilnuje kalendarzy. Jeśli sędzia pisze że kal 14 dni to za 14 dni ma akta w półce i nie musi pamiętać o tym że dał takie zarządzenie. Czasami jak czytam wasze posty to się dziwię że u nas tak wszystko jest genialnie dopracowane
ludzie, co wy narzekacie. Ja to bym chciał móc napisac na aktach zeby mi je przedstawiono za 14 dni, ale niestety tak dobrze nie mam. Wszystkie akta w których po wykonaniu zarządzenia na coś czekamy trafiają na półkę "oczekujące" i tam sobie leżą aż ktoś się nad nimi zlituje. To ja sam muszę raz na tydzień-dwa schylić się tam (to najniższa pólka) wywlec to wszystko i posprawdzać czy gdzieś nie trzeba ponaglić, reklamować doręczenie czy coś takiego. Ostatnio asystentka mnie trochę w tym wspiera ale dla własnego bezpieczeństwa i tak muszę to co jakiś czas robić sam. Jak chce dokładnie czegoś przypilnować to sam sobie pisze w kalendarzu żeby to sprawdzić. Więc nie lamentujcie bo inni mają gorzej
hmm..., zastanawiam się co w takim razie robi sekretariat, skoro sędzia właściwie sam wykonuje swoje zarządzenia ?
Na szczęście u nas w sądzie to sekretarze pilnują terminów określonych w zarządzeniu
"K.Ierownik" napisał:
A co dokładnie znaczy to "kalendarz 14 "? U nas to praktyka zupełnie nie znana lub znana, ale pod inna nazwą.?
Jeśli np. doręczasz orzeczenie, od którego w terminie 14 dni służy środek odwoławczy, to hasło "kal. 14 dni" oznacza, że o ile nic wcześniej nie wpłynie, to mają Ci akta przedłożyć po 14 dniach od doręczenia stronie orzeczenia.
"suzana22" napisał:
A u nas dokładnie sekretariat pilnuje kalendarzy. Jeśli sędzia pisze że kal 14 dni to za 14 dni ma akta w półce i nie musi pamiętać o tym że dał takie zarządzenie. Czasami jak czytam wasze posty to się dziwię że u nas tak wszystko jest genialnie dopracowane
ludzie, co wy narzekacie. Ja to bym chciał móc napisac na aktach zeby mi je przedstawiono za 14 dni, ale niestety tak dobrze nie mam. Wszystkie akta w których po wykonaniu zarządzenia na coś czekamy trafiają na półkę "oczekujące" i tam sobie leżą aż ktoś się nad nimi zlituje. To ja sam muszę raz na tydzień-dwa schylić się tam (to najniższa pólka) wywlec to wszystko i posprawdzać czy gdzieś nie trzeba ponaglić, reklamować doręczenie czy coś takiego. Ostatnio asystentka mnie trochę w tym wspiera ale dla własnego bezpieczeństwa i tak muszę to co jakiś czas robić sam. Jak chce dokłdnie czegoś przypilnować to sam sobie pisze w kalendarzu żeby to sprawidzić. Więc nie lamentujcie bo inni mają gorzej
Falkenstein, całkiem serio pytam: za co w takim razie u Ciebie pracownicy sekretariatu biorą pensję?
Weź się za zorganizowanie sobie pracy poprzez zorganizowanie pracy Twojej protokolantki i po części kierownika sekretariatu. Wiem, że pewnie sam im nic nie nakażesz (boś ni Ty ich przełożonym), ale przynajmniej spróbuj zaangażować w to PW lub prezesa.
Właśnie chodzi o to ze ja nie mam "swojej" protokolantki. W wydziale panuje system odcinkowy. Kazdy pracownik ma swój odcinek i robi tylko pewne czynności. W efekcie działa to tak że jedno zarządzenie moga wykonywać trzy osoby. Jedna wysyła wezwania, druga zwraca się do banku o informacje, a trzecia dołącza akta z archiwum. Jak nie daj Boże w międzyczasie przyjdzie jakieś pismo i podłoża je do akt to akta wypadają z obiegu i dostaję je z zarządzeniem wykonanym do połowy. Protokolanta dostaję rano, idzie ten kto jest wolny. Oczywiście chciałbym mieć "swojego" protokolanta ale niestety to jest niemożliwe w wydziale obsadzanym ludźmi z łapanki. NIe ukrywajmy, w Warszewie jeśli ktoś kto ma jakiekolwiek predyspozycje do pracy biurowej a nie jest pasjonatem sądownictwa to z łatwością znajdzie sobie lepiej płatną robotę jak tylko złapie trochę doświadczenia. Sekretarki podkupują nam np komornicy czy adwokaci. Nic na to niestety nie porodzimy. A wdrażanie co 2-3 miesiące nowej protokolantki w swój referat jest bez sensu - łatwiej nauczyć nowego pracownika wykonywania jednej rzeczy i przydzielić mu odpowiedni "odcinek". Takie są realia i nic się na to nie poradzi.
"censor" napisał:
A co dokładnie znaczy to "kalendarz 14 "? U nas to praktyka zupełnie nie znana lub znana, ale pod inna nazwą.?
Jeśli np. doręczasz orzeczenie, od którego w terminie 14 dni służy środek odwoławczy, to hasło "kal. 14 dni" oznacza, że o ile nic wcześniej nie wpłynie, to mają Ci akta przedłożyć po 14 dniach od doręczenia stronie orzeczenia.
U nas także tego pilnuje sama kierowniczka, bez osobnych zarządzeń.
"K.Ierownik" napisał:
A co dokładnie znaczy to "kalendarz 14 "? U nas to praktyka zupełnie nie znana lub znana, ale pod inna nazwą.?
Jeśli np. doręczasz orzeczenie, od którego w terminie 14 dni służy środek odwoławczy, to hasło "kal. 14 dni" oznacza, że o ile nic wcześniej nie wpłynie, to mają Ci akta przedłożyć po 14 dniach od doręczenia stronie orzeczenia.
U nas także tego pilnuje sama kierowniczka, bez osobnych zarządzeń.
U mnie też protokolantka wie, że wniosek o uzasadnienie to w terminie 7 dni, a apelacja 14, więc też można by tego nie pisać, ale utarło się pisać te ,,kal. ... dni'.
To, co opisuje Falkenstein, to horror. W takim razie upadek sądów warszawskich po odejściu asesorów jest dla mnie pewny.
"falkenstein" napisał:
A u nas dokładnie sekretariat pilnuje kalendarzy. Jeśli sędzia pisze że kal 14 dni to za 14 dni ma akta w półce i nie musi pamiętać o tym że dał takie zarządzenie. Czasami jak czytam wasze posty to się dziwię że u nas tak wszystko jest genialnie dopracowane
ludzie, co wy narzekacie. Ja to bym chciał móc napisac na aktach zeby mi je przedstawiono za 14 dni, ale niestety tak dobrze nie mam. Wszystkie akta w których po wykonaniu zarządzenia na coś czekamy trafiają na półkę "oczekujące" i tam sobie leżą aż ktoś się nad nimi zlituje. To ja sam muszę raz na tydzień-dwa schylić się tam (to najniższa pólka) wywlec to wszystko i posprawdzać czy gdzieś nie trzeba ponaglić, reklamować doręczenie czy coś takiego. Ostatnio asystentka mnie trochę w tym wspiera ale dla własnego bezpieczeństwa i tak muszę to co jakiś czas robić sam. Jak chce dokłdnie czegoś przypilnować to sam sobie pisze w kalendarzu żeby to sprawidzić. Więc nie lamentujcie bo inni mają gorzej
Falkenstein, całkiem serio pytam: za co w takim razie u Ciebie pracownicy sekretariatu biorą pensję?
Weź się za zorganizowanie sobie pracy poprzez zorganizowanie pracy Twojej protokolantki i po części kierownika sekretariatu. Wiem, że pewnie sam im nic nie nakażesz (boś ni Ty ich przełożonym), ale przynajmniej spróbuj zaangażować w to PW lub prezesa.
Właśnie chodzi o to ze ja nie mam "swojej" protokolantki. W wydziale panuje system odcinkowy. Kazdy pracownik ma swój odcinek i robi tylko pewne czynności. W efekcie działa to tak że jedno zarządzenie moga wykonywać trzy osoby. Jedna wysyła wezwania, druga zwraca się do banku o informacje, a trzecia dołącza akta z archiwum. Jak nie daj Boże w międzyczasie przyjdzie jakieś pismo i podłoża je do akt to akta wypadają z obiegu i dostaję je z zarządzeniem wykonanym do połowy. Protokolanta dostaję rano, idzie ten kto jest wolny. Oczywiście chciałbym mieć "swojego" protokolanta ale niestety to jest niemożliwe w wydziale obsadzanym ludźmi z łapanki. NIe ukrywajmy, w Warszewie jeśli ktoś kto ma jakiekolwiek predyspozycje do pracy biurowej a nie jest pasjonatem sądownictwa to z łatwością znajdzie sobie lepiej płatną robotę jak tylko złapie trochę doświadczenia. Sekretarki podkupują nam np komornicy czy adwokaci. Nic na to niestety nie porodzimy. A wdrażanie co 2-3 miesiące nowej protokolantki w swój referat jest bez sensu - łatwiej nauczyć nowego pracownika wykonywania jednej rzeczy i przydzielić mu odpowiedni "odcinek". Takie są realia i nic się na to nie poradzi.
Mam ten sam system pracy w wydziale.
Tragedia.
A co na to Twój PW? Próbowałeś to zmienić wspólnie i w porozumieniu z nim?
taki system wygląda mi na jedną wielką tragedię. Dopiero teraz widzę jak m dobrze, gdy moja protokolantka przynosi mi akta z postanowieniem do uprawomocnienia, zapisanym numerem karty, na której jest z.p.o., gdy kierownik sekretariatu pilnuje terminów czynności w zawieszkach, przypomina o upływających aresztach, pilnuje tego jaki kalendarz piszęi przedkłada akta zgodnie z terminem i robi tyle innych czynności, nie mówiąc o dzwoneniu do biegłych i pilnowaniu zwrotu akt nawet bez mojej wiedzy.
"Bogamaj" napisał:
taki system wygląda mi na jedną wielką tragedię. Dopiero teraz widzę jak m dobrze, gdy moja protokolantka przynosi mi akta z postanowieniem do uprawomocnienia, zapisanym numerem karty, na której jest z.p.o., gdy kierownik sekretariatu pilnuje terminów czynności w zawieszkach, przypomina o upływających aresztach, pilnuje tego jaki kalendarz piszęi przedkłada akta zgodnie z terminem i robi tyle innych czynności, nie mówiąc o dzwoneniu do biegłych i pilnowaniu zwrotu akt nawet bez mojej wiedzy.
A ja sobie myślę, że sekretariat w ten sposób wypełnia tylko swoje obowiązki w sytuacji, gdy jego działanie jest prawidłowo zorganizowane (na tyle, na ile pozwalają obowiązujące przepisy). Dzięki temu sędzia ma porządek i może solidnie pracować; sekretariat wie, co sędzia od niego wymaga i za co chwali (szkoda, że finansowo nie może tego okazać), a sprawy idą do przodu w przyzwoitym tempie.
Czy w Waszych sądach asystenci podpisują pisma wychodzące z sądu w prowadzonych przez Was sprawach przy czym używają następującej formuły: na zarządzenie sędziego asystent sędziego XY?
ach gdybym ci ja miaaaaała asystetna sweeeeego
"Bogamaj" napisał:
ach gdybym ci ja miaaaaała asystetna sweeeeego
Ja ma to szczęście, że jeszcze mam i bardzo dobrze mi się z nim pracuje. Dotychczas sama podpisywałam pisma, które i tak podobnie jak projekt zarządzenia, przygotowuje mi asystent. Zastanawiam, się czy może on je sam podpisywać przy zastosowaniu podanej przeze mnie formułki - zawsze to mniej autografów do złożenia przeze mnie :smile:
"alutka" napisał:
Czy w Waszych sądach asystenci podpisują pisma wychodzące z sądu w prowadzonych przez Was sprawach przy czym używają następującej formuły: na zarządzenie sędziego asystent sędziego XY?
zobacz par. 52 ust. 1 i 2 Regulaminu urzędowania sadów powszechnych:
§ 52. 1. Pisma kierowane do organów, instytucji lub osób w sprawie udzielenia informacji dotyczących stron oraz nadesłania dokumentów i przedmiotów podpisuje przewodniczący wydziału lub sędzia, imieniem i nazwiskiem, potwierdzonymi pieczątką imienną.
2. Przepis ust. 1 nie dotyczy pism, których sporządzanie należy do kierownika sekretariatu.
i jeszcze:
ROZPORZĄDZENIE MINISTRA SPRAWIEDLIWOŚCI
z dnia 5 listopada 2002 r.
w sprawie szczegółowego zakresu i sposobu wykonywania czynności przez asystentów sędziów.
§ 3. 1. Asystent samodzielnie wykonuje czynności administracji sądowej związane z załatwianiem spraw oraz czynności przygotowania spraw sądowych do rozpoznania, z wyłączeniem czynności zastrzeżonych na podstawie odrębnych przepisów do kompetencji przewodniczących wydziałów.
2. Do samodzielnych czynności asystenta należy:
1) sporządzanie projektów orzeczeń;
2) sporządzanie projektów uzasadnień orzeczeń;
3) sporządzanie projektów zarządzeń przygotowujących sprawę do rozpoznania na rozprawie lub posiedzeniu;
4) przygotowywanie projektów zarządzeń w zakresie warunków formalnych aktu oskarżenia;
5) kontrola sprawności, terminowości i prawidłowości wykonywania zarządzeń sędziego przez sekretariat wydziału;
6) kierowanie wystąpień do osób i instytucji o informacje niezbędne do rozstrzygnięcia sprawy;
7) kontrola terminowości sporządzania opinii przez biegłych;
8) wstępna analiza akt spraw przydzielonych do referatu sędziego;
9) wstępna analiza zarzutów zawartych w środkach odwoławczych;
10) podejmowanie czynności sprawdzających w sprawach zawieszonych oraz przedstawianie sędziemu stanu spraw nierozpoznanych;
11) wypełnianie kart statystycznych;
12) gromadzenie orzecznictwa i literatury przydatnych do rozpoznawania spraw sądowych oraz wykonywanie innych czynności związanych z działalnością orzeczniczą sędziów, z którymi współpracuje, wynikających ze specyfiki danego wydziału sądu;
13) sporządzanie projektów odpowiedzi na pisma wpływające do danej sprawy, niestanowiące wniosków procesowych;
14) podejmowanie czynności w zakresie wykonywania orzeczeń w sprawach karnych i w sprawach rodzinnych.
3. Asystent wykonuje inne czynności niż wymienione w ust. 2, mające wpływ na sprawność i racjonalność postępowania, na polecenie sędziego.
...mi wychodzi, że może chociaż mój asystent tego nie robi
Kzawislak mnie też się wydaje, że może, jednak w moim SR żaden asystent tego dotychczas nie robił, bo uznano i tak zostało u nas przyjęte, iż nie ma on prawa do podpisu, przygotowuje jedynie projekty orzeczeń, zarządzeń i pism. Stąd moje wątpliwości i pytanie.
Kierowniczka naszego sekretariatu wspominała, mi o pismach kierowanych do naszego SR przez inne sądy, ktróre były właśnie opatrzone podpisem asystenta z zastosowaniem podanej przeze mnie formułki. Jednak było to dość dawno i w tej chwili nie pamiętam z którego sądu/sądów w kraju one były.
Gdzie można znaleźć projekt zmiany regulaminu wewnętrznego?
tu http://sedziowie.kei.pl/phpBB2/viewtopic.php?t=3446
Dobry wieczór Panie i Panowie Sędziowie!
Potrzebuję Waszej pomocy w sprawie, której jestem stroną. (Jeśli administrator przesunie mój wątek do działu Help for student nie obrażę się…) 🙏🏻
Sprawa rzecz jasna cywilna.
Otrzymałem wyrok pierwszej instancji, mój „rofesjonalny pełnomocnik” nie spisał się. Jestem z niego niezadowolony i chcę mu cofnąć pełnomocnictwo, zabrać dokumenty i pójść dwie ulice dalej do innej kancelarii, ale nagli mnie termin na odwołanie. Nie chcę oczywiście, aby je pisał mój dotychczasowy pełnomocnik.
Jak wygląda zatem procedura zmiany pełnomocnika. Nowy adwokat musi w końcu zapoznać się z kilkoma tomami akt, a na to potrzeba czasu - czas na odwołanie biegnie…
Wiem, że termin na odwołanie jest określony w ustawie. Czy sąd w takim wypadku (zmiana pełnomocnika, który musi zapoznać się z aktami) może go wydłużyć? Jeśli tak, to o ile?
sorrki ale porad prawnych nie udzielamy ❌
Po poradę prawną pójdę do nowego adwokata w poniedziałek, ale od Was chciałem się dowiedzieć czego mogę się spodziewać.
Co do porad prawnych. Gdybyście ich udzielali to na pewno zarobilibyście więcej niż w sądzie.
Pozdrawiam.
co innego pomoc w rozwiązywaniu kazusów na poziomie akademickim, co innego pomoc w konkretnej sprawie.