Forum sędziów
Stan faktyczny jest prosty.
Oskarżony pod wpływem przychodzi do szpitala. Wchodzi do gabinetu, w którym lekarz przyjmuje pacjenta. Pan doktor wyprasza grzecznie oskarzonego, na co ten mu grozi i go znieważa. Dodam, że lekarz nie jest pracownikiem szpitala, swiadczy usługi na podstawie umowy zlecenia, nie jest osobą funkcyjną, nie ma uprawnień do reprezentowania szpitala itd.
Prok kwalifikuje zdarzenie jako 190 § 1k.k. w zb. z 226 § 1 k.k. w zw. z 11 § 2 k.k.
Po analizie orzecznictwa i literatury doszedłem do wnioku, że Pan doktor w mojej konkretnej sprawie nie jest funkcjonariuszem publicznym, nie mozna więc oskarżonemu przypisać popełninia występku z art. 226 § 1 k.k..
Pewnie nie ja pierwszy spotkałem się z podobnym problem, proszę o uwagi, w szczególności krytyczne
Analogicznie wchodzi gość do klasy i grozi nauczycielowi. Nawet gdyby lekarz był zatrudniony w szpitalu i był ordynatorem to mi jakoś akurat w tym wypadku na funkcjonariusza nie pasuje. Sorry, ale jakoś nie jestem w nastroju do uzasadniania swojego stanowiska
felczer (podobnie jak lekarz lub pielęgniarka) zatrudniony w publicznym zakładzie opieki zdrowotnej nie jest z samej tylko racji wykonywanego zawodu funkcjonariuszem publicznym w rozumieniu art. 120 par 11 dkk (OSNKW 53/94)
Przede wszystkim trzeba ustalić zakres świadczeń udzielanych przez pokrzywdzonego lekarza, albowiem w myśl art. 44 ustawy o zawodzie lekarza, lekarzowi, który wykonuje czynności w ramach świadczeń pomocy doraźnej lub w przypadku, o którym mowa w art. 30 [zagrożenie życia], przysługuje ochrona prawna należna funkcjonariuszowi publicznemu. Zob. też postanowienie SN z 07.09.2000, I KZP 26/00, OSNKW 9-10/2000, poz. 88. Definicji "omocy doraźnej" nie znalazłem (być może jest coś w przepisach NFZ), ale nie należy jej utożsamiać z pomocą w ramach ratownictwa medycznego.
romi akurat nauczycielowi przysługuje ochrona jak funkcjonariuszowi publicznemu kiedy jest w szkole. To nowela do karty nauczyciela jeszcze z czasów Twojego imiennika Romka Giertycha, kiedy to był ministrem od uczniów i nauczycieli.
"m35" napisał:
romi akurat nauczycielowi przysługuje ochrona jak funkcjonariuszowi publicznemu kiedy jest w szkole. To nowela do karty nauczyciela jeszcze z czasów Twojego imiennika Romka Giertycha, kiedy to był ministrem od uczniów i nauczycieli.Nie chcę, żeby wyszło że jestem ignorantem, ale to że ktoś jest nauczycielem czy lekarzem nie czyni automatycznie gróźb czy wyzwisk pod jego adresem znieważeniem funkcjonariusza czy zmuszaniem funkcjonariusza. Przyznam, że nie szukałem żadnego orzecznictwa, ale z tego co pamiętam TK wypowiadał się w tym przedmiocie zdaje się przy 226 kk. I zdaje się zawężał stosowanie tego przepisu. Muszę zapakować lexa do kompa i poszukać, to może wtedy coś sensowniejszego napiszę.
z tym TK to racja i jego orzeczenie już się ziściło w postaci stosownej noweli do kk, że generalnie w art. 226 kk chodzi o znieważenie podczas i w związku, a nie jak było poprzedno podczas lub w związku.
Generalnie w tej tematyce problem zasadza się na tym co rozumieć pod zapisami w wielu ustawach szczególnych, że jakaś ściśle określona osoba podczas wykonywania swoich obowiązków zawodowych korzysta z ochrony jak funkcjonariusz publiczny. Z tego wynikałoby, że chodzi o wszelkie analogiczne stosowanie przepisów karnych dających ochronę takim funkcjonariuszom.
To dodam, że w ustawie o Państwowym Ratownictwie Medycznym określone jest wprost, kto podlega ochronie takiej, jak funkcjonariusz: Art. 5. 1. Osoba udzielająca pierwszej pomocy, kwalifikowanej pierwszej pomocy oraz podejmująca medyczne czynności ratunkowe korzysta z ochrony przewidzianej w ustawie z dnia 6 czerwca 1997 r. - Kodeks karny (Dz. U. Nr 88, poz. 553, z późn. zm.2)) dla funkcjonariuszy publicznych.
Natomiast w komentarzu do ustawy o zawodach lekarza... do art. 44 stoi:
Jeżeli chodzi o kwestię definicji legalnej pojęcia "świadczenia pomocy doraźnej", należy odwołać się do ustawy z dnia 8 września 2006 r. o Państwowym Ratownictwie Medycznym (Dz. U. Nr 191, poz. 1410 z późn. zm.), która definiuje takie pojęcia jak: "ierwsza pomoc" (art. 3 pkt 7), oznaczająca zespół czynności podejmowanych w celu ratowania osoby w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego wykonywanych przez osobę znajdującą się na miejscu zdarzenia, w tym również z wykorzystaniem udostępnionych do powszechnego obrotu wyrobów medycznych oraz produktów leczniczych; "kwalifikowana pierwsza pomoc" (art. 3 pkt 2), obejmująca czynności podejmowane wobec osoby w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego przez ratownika medycznego; "medyczne czynności ratunkowe" (art. 3 pkt 4), oznaczające świadczenia opieki zdrowotnej w rozumieniu przepisów o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, udzielane przez zespoły ratownictwa medycznego (lotnicze zespoły ratownictwa medycznego) w warunkach pozaszpitalnych, w celu ratowania osoby w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego. Ustawodawca zdefiniował też pojęcia, którymi posługuje się przy budowaniu powyższych definicji, takie jak: "stan nagłego zagrożenia zdrowotnego", mający według ustawodawcy oznaczać stan polegający na nagłym lub przewidywanym w krótkim czasie pojawieniu się objawów pogarszania zdrowia, którego bezpośrednim następstwem może być poważne uszkodzenie funkcji organizmu, uszkodzenie ciała lub utrata życia, wymagający podjęcia natychmiastowych medycznych czynności ratunkowych i leczenia, czy też "miejsce zdarzenia", które identyfikuje z miejscem, w którym nastąpiło zdarzenie powodujące stan nagłego zagrożenia zdrowotnego, i obszarem, na który rozciągają się jego skutki. Pomimo różnic terminologicznych pomiędzy komentowaną ustawą a ustawą o Państwowym Ratownictwie Medycznym należy stwierdzić, iż pojęcie "świadczenie pomocy doraźnej" zawiera w sobie desygnaty zarówno "medycznych czynności ratunkowych", jak i "ierwszej pomocy", w zależności od tego, czy są udzielane przez lekarza podejmującego działania w ramach wyspecjalizowanej jednostki systemu, czy też przypadkowo znajdującego się na miejscu zdarzenia. Jednakże w tej sytuacji musi budzić daleko idące wątpliwości klarowność kryteriów podziału na "świadczenia pomocy doraźnej" i sytuacje opisane w art. 30 komentowanej ustawy. "Kwalifikowana pierwsza pomoc" musi być udzielana przez ściśle określony podmiot - ratownika medycznego (a więc nie lekarza). Należy w tym miejscu zauważyć, iż zgodnie z art. 5 ust. 1 u.p.r.m. osoby udzielające pierwszej pomocy, kwalifikowanej pierwszej pomocy oraz podejmujące medyczne czynności ratunkowe także korzystają z ochrony przewidzianej w kodeksie karnym dla funkcjonariuszy publicznych, a tym samym są niejako zrównane w tym zakresie z lekarzem działającym w warunkach art. 44 komentowanej ustawy.
Dlatego w tym konkretnym przypadku chyba będzie zwykłe 216 kk i 190 kk
Ja nie wiem co ustawodawca miał na myśli pisząc, że lekarz korzysta z ochrony takiej jak funkcjonariusz publiczny. Wiem jedno: nullum crimen sine lege certa. Przestępstwo popełnia tylko ten kto swym czynem realizuje jasno i ściśle określone znamiona. Skoro do znamion przestępstwa z art. 226 par 1 kk należy znieważenie funkcjonariusza publicznego a zgodnie z art. 115 par 13 kk katalog funkcjonariuszy publicznych jest zamknięty i nie należy do nich lekarz, to znieważenie lekarza, bez znaczenia gdzie i w jakich okolicznościach ma miejsce, wypełnia znamiona przestępstwa z art. 216 par 1 kk. Stwierdzenie, że lekarz korzysta z ochrony prawnej przewidzianej dla funkcjonariusza publicznego nie czyni z niego funkcjonariusza publicznego, bo gdyby tak miało być to ustawodawca wprost by tak stwierdził. Znamion czynu zabronionego nie wolno też interpretować rozszerzająco. Taką argumentację zaprezentowałem raz przyjmując art. 216 par 1 kk a nie 226 par 1 kk jak chciał prok. i okręg mi wyrok utrzymał.
Dobry wieczór Panie i Panowie Sędziowie!
Potrzebuję Waszej pomocy w sprawie, której jestem stroną. (Jeśli administrator przesunie mój wątek do działu Help for student nie obrażę się…) 🙏🏻
Sprawa rzecz jasna cywilna.
Otrzymałem wyrok pierwszej instancji, mój „rofesjonalny pełnomocnik” nie spisał się. Jestem z niego niezadowolony i chcę mu cofnąć pełnomocnictwo, zabrać dokumenty i pójść dwie ulice dalej do innej kancelarii, ale nagli mnie termin na odwołanie. Nie chcę oczywiście, aby je pisał mój dotychczasowy pełnomocnik.
Jak wygląda zatem procedura zmiany pełnomocnika. Nowy adwokat musi w końcu zapoznać się z kilkoma tomami akt, a na to potrzeba czasu - czas na odwołanie biegnie…
Wiem, że termin na odwołanie jest określony w ustawie. Czy sąd w takim wypadku (zmiana pełnomocnika, który musi zapoznać się z aktami) może go wydłużyć? Jeśli tak, to o ile?
sorrki ale porad prawnych nie udzielamy ❌
Po poradę prawną pójdę do nowego adwokata w poniedziałek, ale od Was chciałem się dowiedzieć czego mogę się spodziewać.
Co do porad prawnych. Gdybyście ich udzielali to na pewno zarobilibyście więcej niż w sądzie.
Pozdrawiam.
co innego pomoc w rozwiązywaniu kazusów na poziomie akademickim, co innego pomoc w konkretnej sprawie.