Orzekam już ponad 5 lat, ale jeszcze nie wydawałam wyroku wstępnego. Niestety właśnie zamknęłam rozprawę, w sprawie o nadgodziny, w której obaj pełnomocnicy zgodzili się, żeby na razie odpuścić biegłego + dokładne wyliczenia i przesądzić sprawę co do zasady.
Roszczenie wywodzone jest z faktu, że powód pełnił dyżury. Miejsce pracy jest tak specyficzne, że nie mogę go tutaj wskazać.
W każdym razie doszłam do tego, że
- dyżur był dyżurem domowym czyli pod telefonem - art. 1515. § 3 kp, więc co do zasady nie należy się ani kasa ani czas wolny
- czasami w czasie dyżurów była wykonywana praca - te chwile należałoby włączyć do czasu pracy i ewentualnie coś zasądzić.
Niby jasne, ale...
Art. 318. § 1 kpc - Sąd, uznając roszczenie za usprawiedliwione w zasadzie, może wydać wyrok wstępny tylko co do samej zasady, co do spornej zaś wysokości żądania - zarządzić bądź dalszą rozprawę, bądź jej odroczenie.
Z powyższego prima facie wynika, że wyrok wstępny (bez kosztów) może być tylko uwzględniający, a jeśli sąd dojdzie do wniosku, że powództwo jest niezasadne, to wydaje normalny wyrok, oddala powództwo i liczy koszty.
I tu prośba do Was - czy w powyższej sytuacji mam:
1. wydać wyrok wstępny, że co do zasady powództwo jest uzasadnione
2. wydać wyrok wstępny kombinowany - uznać, że częściowo jest zasadne (co do okresów faktycznej pracy na dyżurze). Chyba też bez kosztów, bo nie wiem, jak procentowo ma się zasądzenie do oddalenia.
3. uznać, że wyrok wstępny nie może być niejednoznaczny, otworzyć na nowo i poprowadzić postępowanie co do wysokości, a po roku częściowo oddalić i częściowo zasądzić.
a ten fakt wykonywania pracy na dyżurach był kwestionowany przez pozwanego ? Ja chyba skłaniałabym się do opcji nr 3, czy ostatniej, bo faktycznie wstępny, to tylko w przypadku uwzględnienia powództwa się wydaje.
O ile masz - choćby tylko Twoim zdaniem- rzeczywiste wykonywanie pracy wykazane, to należnośc za to jest tez dośc oczywista, jak i brak jej za same dyżury, wiec chyba nie bawiłabym się w dzielenie rozstrzygnięcia.
Wyrok wstępny w sprawach o nadgodziny to w ogóle jest zbędny. Bo nie da się przesądzić zasady bez wyliczeń. Okoliczność że komuś należy się wynagrodzenie na nadgodziny o ile takie były nie wymaga przesądzania. A czy były nadgodziny to i tak trzeba policzyć. A jak sie juz policzy to nie wiem po co wydawać wyrok wstępny.
"anpod" napisał:
a ten fakt wykonywania pracy na dyżurach był kwestionowany przez pozwanego ?Sam fakt raczej nie, tylko że pozwany (tj. jego profesjonalny pełnomocnik) właśnie uważał, że w tej szczególnej sytuacji żadne nadgodziny się nie należą i to on dążył do wydania wyroku co do zasady. W tej kwestii akurat pozwany nie ma racji, o czym byłam przekonana już od samego początku.
Zgadzam się z Johnsonem, że raczej nie ma podstaw do wydania wyroku wstepnego.
Za dyżur nalezy się wynagrodzenie i to jest kwestia prawa, pozwany był jak rozumiem pracodawcą powoda i tego nie kwestionuje. Nie ma więc tu co przesądzać zasady odpowiedzialności. Kwestia, za które i ile godzin należy się wynagrodzenie to nie sprawa na wstępny.
Tak mi się przynajmniej wydaje