Załóżmy że X ma wierzytelność wobec Y.
X (zleceniodawca) zawiera umowę z Z (zleceniobiorca), nazwijmy ją umową zlecenia, w które X zleca Z czynności prawne zmierzające do odzyskania dług jaki X ma wobec Y, umocowuje zleceniobiorce do działań polubownych, sądowych, itd. Na koniec zapisu do czego Z jest uprawniony strony zawarły sobie w umowie zapis: "Zleceniobiorca działa w imieniu własnym, ale na rzecz Zleceniodawcy" (??)
No i teraz Z (w dodatku działający z zawodowym pełnomocnikiem), jako powód wytacza powództwo przeciwko Y o ten dług. Ma legitymację procesową czynną? Jak myślicie ?
tak na szybko - bez spoglądania w przepisy -
jak rozumiem, powód kombinuje z jakimś podstawieniem procesowym (kto inny występuje w procesie, a kto inny jest materialnoprawnym wierzycielem) - w taki sam sposób działa np. syndyk (występuje w imieniu własnym, ale działa na rzecz upadłego, więc zasądzamy na rzecz upadłego a nie na rzecz syndyka, który jest stroną i który ma legitymację procesową).
z tym, że w przypadku syndyka mamy konkretną podstawę do tzw. podstawienia procesowego - art 144 pun. Podobnie w przypadku określonym w 192 pkt 3 k.p.c.
Mam jednak poważne wątpliwości, czy tego rodzaju podstawienie może mieć swe źródło w umowie. Gdy chodzi o prawo materialne to ok. ale procesowo to chyba musi być konkretna podstawa do tego, aby zasądzać na rzecz kogoś kto nie jest stroną procesu.
ergo - niezależnie od tego, czy wnosi o zasądzenie na swoją rzecz, czy na rzecz zleceniodawcy - powództwo należałoby oddalić.
....swoją drogą niektórzy lubią komplikować sobie życie...
Widziałbym to tak: rozwiązanie jest, moim zdaniem, kwestią wykładni umowy. Jeśli jest ona (pomimo ewentualnych rozbieżności idących w innych kierunkach) suma sumarum umową przelewu, powód nabył materialnoprawnie wierzytelność i występuje we własnym imieniu. Może się jednocześnie w stosunku wewnętrznym zobowiązać, że np. po realizacji wierzytelności zapłaci zbywającemu określony % jej wartości, ale w takim wypadku ma to skutek zobowiązujący a wierzytelność została już przelana. Jeśli elementu skutecznego przelewu wierzytelności nie ma i jest tylko zobowiązanie do windykacji, problemem staje się procesowe uprawnienie do występowania w imieniu wierzyciela. Jeśli powód wystąpił o zasądzenie na swoją rzecz, jego sprawą jest udowodnienie, że wierzytelność skutecznie nabył.
Myślę, jak SSR, że strony nie mogą w umowie skutecznie ustalić wyłącznie procesowego podstawienia powierniczego bez elementu materialnoprawnego przelania wierzytelności.
A teraz proszę Cię Johnsonie o wypowiedź na wątku dotyczącym zajmującego mnie od dwóch dni dziedziczenia dzieci pozamałżeńskich
nie ma tu quasi cesji?
No cóż, plesser ma rację: albo ta umowa obejmuje przelew wierzytelności na rzecz Z (choćby strony nazwały ten przelew "owierniczym", albo nie. W pierwszym przypadku Z nabywa tym samym legitymację procesową czynną do występowania z pozwem przeciwko Y, a w drugim przypadku takiej legitymacji nie posiada.
Z tego co napisał Johnson wynika, że ta konkretna umowa nie obejmowała przelewu wierzytelności, a skoro tak, to umowa ta nie daje Z legitymacji procesowej w procesie przeciwko Y.
Nie ma tam przelewu.
A jak chcecie zobaczyć jak wygląda umowa to sobie ją wygenerujcie z fikcyjnymi danymi
http://www.kartapojazdu.net.pl/dokumenty
a i u mnie w sprawie nie ma §8 - widocznie coś ulepszyli
Nie ma przelewu, nie ma legitymacji (bo niby jak ma być - zleceniobiorca nie nabył wierzytelności, więc na jakiej podstawie miałby realizować we własnym imieniu uprawnienia wierzyciela?). W sumie nie rozumiem, skąd się biorą wątpliwości Johnsona.
Dodajmy jednak, że Sąd Najwyższy w jednym ze swoich składów przyjął, że taka dziwaczna konstrukcja prawna (tj. umowa rodząca uprawnienie do wykonywania uprawnień wierzyciela przez osobę, która nie nabywa wierzytelności) jest jak najbardziej OK (III CZP 7/09) - chodziło o uprawnienie zarządcy umownego nieruchomości do występowania we własnymi imieniu z powództwem eksmisyjnym. Oczywiście, jest to pogląd błędny, w szczególności dlatego, że dłużnik jest zobowiązany do określonego zachowania w stosunku do określonej osoby (tj. wierzyciela), a nie w stosunku do innych osób (choćby nawet działały one na "rzecz" wierzyciela). Innymi słowy - dłużnik nie zwolni się od zobowiązania, jeśli zapłaci dług takiemu "owierniczemu" quasi-wierzycielowi (chyba że ten mu przekaże pokwitowanie podpisane przez wierzyciela).
"doctor" napisał:
W sumie nie rozumiem, skąd się biorą wątpliwości Johnsona.