Forum sędziów
Czytam właśnie sprawę na posiedzenie za koleżankę (uwielbiam dyżury i zaczęłam zastanawiać się nad następującą kwestią.
Pan Kowalski zawarł umowę o dostawę energii elektrycznej. Po paru latach zmarł, o czym jednak zakład energetyczny nie wiedział. Nie wiedział i nadal dostarczał energię, choć przez siedem lat nie regulowano rachunków (aż dziw bierze, że coś takiego mogło się zdarzyć).
Po panu Kowalskim dziedziczy troje dzieci, ale w lokalu, do którego energię dostarczano, mieszka tylko jedno z nich (ze swoją rodziną).
Pozew o zapłatę skierowano przeciwko osobom zamieszkującym w lokalu, do którego energię dostarczano, motywując bezpodstawnym wzbogaceniem.
Na pierwszy rzut oka - wydaje mi się, że umowa o dostawę energii elektrycznej nie wygasa wraz ze śmiercią odbiorcy, a zatem spadkobiercy wstępują w powyższy stosunek prawny i stosownie do swoich udziałów spadkowych płacą za energię.
Co Wy na to? A może już ktoś coś takiego przerobił i po prostu wie?
Hmmmm... ciekawa koncepcja. Coś mi świta, że przy takich dostawach są przepisy szczególne, ale nie jestem pewien czy chodzi o prąd czy inne medium.
A to w ogóle to nad czym ty się zastanawiasz? Jaka jest podstawa zmiany sędziego referenta sprawy? Chwilowa nieobecność? Ja takie sprawy zdejmuję z wokandy i wyznaczam na nowy termin. Mam dość własnej roboty.
U nas enion przyjął koncepcję zawarcia umowy per facta concludentia i to wcale nie jest takie głupie, bo ten co mieszka korzysta z energii, dostaje rachunki ale ich nie płaci - a jak nie to bezpodstawne wzbogacenie;
Dzięki, wszystkie te opcje biorę pod uwagę, choć u nas enionu nie ma
1. Po pierwsze, jeżeli zakład energetyczny nie wie, że odbiorca zmarł i nadal dostarcza energię, to trudno powiedzieć, że doszło do zawarcia umowy per facta concudentia (zakład dalej dostarcza staremu odbiorcy).
2. Poza tym, z czego wynika, że umowa z pierwszym odbiorcą wygasła. Za nic nie mogę zrozumieć stanowiska zakładu energetycznego, który tak uważa (w umowie ani ustawie nie ma żadnego przepisu, który wykluczałby dziedziczenie w tej sytuacji).
3. Skoro tak, jeżeli spadkobiercy są zobowiązani z umowy, to niedopuszczalne jest konstruuowanie bezpodstawnego wzbogacenia ze strony innych osób (co najwyżej w układzie spadkobierca - nowy odbiorca, ale już nie zakład - nowy "faktyczny" odbiorca).
A w kwestii formalnej zastępujemy sędziego, którego nie będzie najpewniej bardzo długo, zatem bez sensu zdejmować sprawy z wokandy, zwłaszcza że ta toczy się ponad rok, nic się w niej de facto nie dzieje; trzeba wyrokować, bo ludzi szkoda.
Z tym dziedziczeniem to sprawa warta zastanowienia, bo przecież ta umowa nie jest raczej związana osobiście z osobą odbiorcy - ale jak to się ma do prawa do lokalu, do którego dostarczana jest energia? Bo jak to jest spółdzielcze lokatorskie to jest niedziedziczne .
"jak to się ma do prawa do lokalu, do którego dostarczana jest energia? Bo jak to jest spółdzielcze lokatorskie to jest niedziedziczne"
Chyba nie ma tutaj żadnego koniecznego związku - zazwyczaj mamy dwa odrębne stosunki prawne (jeden dotyczący korzystania z lokalu a drugi dotyczący dostarczania do tego lokalu energii elektrycznej).
pisałam w skrócie i w pośpiechu
A co w takiej sytuacji gdy ten kto mieszka po śmierci nie jest spadkobiercą - mam zasądzić solidarnie od spadkobierców a oni maja roszczenie do korzystającego z bezpodstawnego wzbogacenia? Może i tak wtedy w interesie ludzi byłoby powiadomić dostawcę o zgonie strony umowy i ewentualnie umowę wypowiedzieć.
Witajcie, dziś w czasie własnej sesji przyszła mi na myśl podobna sytuacja (oczywiście hipotetyczna):
umiera abonent telefonii komórkowej (miał umowę np. na dwa lata i zmarł dzień po zawarciu umowy) i chyba oczywiste jest, że w jego miejsce wstępują spadkobiercy i muszą płacić abonament, za rozmowy - do końca umowy na czas określony. Kwestia rozliczenia albo między spadkobiercami, albo między spadkobiercą a osobą trzecią w zakresie "wykorzystania telefonu" pozostaje poza zakresem zainteresowania operatora telefonii.
Nie ma chyba żadnego powodu, żeby zakład energetyczny traktować odmiennie.
A tak na marginesie, mam chyba natręctwo myśli. I nie potrafię przestać się zastanawiać się nad problemem, chociaż pojawił się w cudzej sprawie (tzn. w sprawie w cudzym referacie).
Problem w cudzej sprawie jest zawsze bardziej motywujący tak samo jak po urlopie na wiele rzeczy patrzy się w innym świetle
"joanna3107" napisał:
umiera abonent telefonii komórkowej (miał umowę np. na dwa lata i zmarł dzień po zawarciu umowy) i chyba oczywiste jest, że w jego miejsce wstępują spadkobiercy i muszą płacić abonament, za rozmowy - do końca umowy na czas określony.
nie musza, mogą iść do operatora z aktem zgonu i rozwiązać umowę.
"meluzyna" napisał:
umiera abonent telefonii komórkowej (miał umowę np. na dwa lata i zmarł dzień po zawarciu umowy) i chyba oczywiste jest, że w jego miejsce wstępują spadkobiercy i muszą płacić abonament, za rozmowy - do końca umowy na czas określony.
nie musza, mogą iść do operatora z aktem zgonu i rozwiązać umowę.
Nie chodzi mi o to, że istnieje przymus pozostania w stosunku umownym (przy zakładzie energetycznym też przecież można umowę rozwiązać), ale o to, że umowa nie wygasa z mocy prawa w chwili śmierci abonenta. A zatem spadkobiercy wstępują w jego sytuację prawną. Jeśli umowę rozwiązują (o ile operator na to zgodę wyrazi), to w imieniu swoim, a nie w imieniu zmarłego. Samo zaniesienie aktu zgonu przecież umowy "nie rozwiązuje", tylko ma skłonić operatora do rozwiązania umowy. Tak sądzę teoretycznie (nie miałam nigdy do czynienia z operatorem w takim przypadku).
"joanna3107" napisał:
Nie chodzi mi o to, że istnieje przymus pozostania w stosunku umownym (przy zakładzie energetycznym też przecież można umowę rozwiązać), ale o to, że umowa nie wygasa z mocy prawa w chwili śmierci abonenta. A zatem spadkobiercy wstępują w jego sytuację prawną.
Tak nieśmiało poproszę o podstawę prawną takiego stanowiska...
"joanna3107" napisał:
umiera abonent telefonii komórkowej (miał umowę np. na dwa lata i zmarł dzień po zawarciu umowy) i chyba oczywiste jest, że w jego miejsce wstępują spadkobiercy i muszą płacić abonament, za rozmowy - do końca umowy na czas określony.
koszty rozmów z zaświatów mogą być niebo-tycznie wysokie ...
ps. jestem karnistą
"meluzyna" napisał:
umiera abonent telefonii komórkowej (miał umowę np. na dwa lata i zmarł dzień po zawarciu umowy) i chyba oczywiste jest, że w jego miejsce wstępują spadkobiercy i muszą płacić abonament, za rozmowy - do końca umowy na czas określony.
nie musza, mogą iść do operatora z aktem zgonu i rozwiązać umowę.
Nawet tego nie muszą, bo umowa się rozwiązuje na skutek śmierci. Tak jest w ogólnych warunkach wszystkich firm telekomunikacyjnych jakie widziałem.
Np. w regulaminie TP SA to §24 pkt 2.
Wracając to wątku, zerknąłbym w ogólne warunki tych energetyków.
Dzięki za sugestie, nie wiedziałam, że umowy z firmami telekomunikacyjnymi rozwiązują się na skutek śmierci abonenta.
A wracając do tematu - w umowie brak adnotacji o wygaśnieniu umowy z chwilą śmierci odbiorcy. Nic takiego nie wynika też z prawa energetycznego. Przyznał mi to nawet pełnomocnik zakładu na rozprawie Stwierdził, że u nich jest taka praktyka, że umowa wygasa
Wydaje mi się, że skoro brak regulacji co do wygaśnięcia stosunku prawnego z chwilą śmierci odbiorcy, zastosowanie ma po prostu art. 922 kc, ponieważ są to stosunki majątkowe (nie sądzę, żby można było podciagnąć je pod pojęcie ściśle związanych z osobą zmarłego). A zatem dziedziczenie.
Warto wskazać, że przeciwne stanowisko prowadziłoby do przyjęcia, że mamy do czynienia z kradzieżą energii elektrycznej z art. 278 par. 5 k.c. - pobieranie energii bez umowy. A zatem zawsze w przypadku śmierci odbiorcy, jego rodzina choć przez kilka dni popełniałaby przestępstwo, skoro nie powiadomiła w momencie śmierci odbiory o jego zgonie zakładu energetycznego i nie zawarła nowej umowy.
Co więcej, w rozumieniu prawa energetycznego byłoby to nielegalne (skoro bez umowy) pobieranie energii, uzasadniające nałożenie znacznych sankcji finansowych na podstawie prawa energetycznego.
Dobry wieczór Panie i Panowie Sędziowie!
Potrzebuję Waszej pomocy w sprawie, której jestem stroną. (Jeśli administrator przesunie mój wątek do działu Help for student nie obrażę się…) 🙏🏻
Sprawa rzecz jasna cywilna.
Otrzymałem wyrok pierwszej instancji, mój „rofesjonalny pełnomocnik” nie spisał się. Jestem z niego niezadowolony i chcę mu cofnąć pełnomocnictwo, zabrać dokumenty i pójść dwie ulice dalej do innej kancelarii, ale nagli mnie termin na odwołanie. Nie chcę oczywiście, aby je pisał mój dotychczasowy pełnomocnik.
Jak wygląda zatem procedura zmiany pełnomocnika. Nowy adwokat musi w końcu zapoznać się z kilkoma tomami akt, a na to potrzeba czasu - czas na odwołanie biegnie…
Wiem, że termin na odwołanie jest określony w ustawie. Czy sąd w takim wypadku (zmiana pełnomocnika, który musi zapoznać się z aktami) może go wydłużyć? Jeśli tak, to o ile?
sorrki ale porad prawnych nie udzielamy ❌
Po poradę prawną pójdę do nowego adwokata w poniedziałek, ale od Was chciałem się dowiedzieć czego mogę się spodziewać.
Co do porad prawnych. Gdybyście ich udzielali to na pewno zarobilibyście więcej niż w sądzie.
Pozdrawiam.
co innego pomoc w rozwiązywaniu kazusów na poziomie akademickim, co innego pomoc w konkretnej sprawie.