Forum sędziów
W chwili ogarnięcia mej skromnej osoby przez pomroczność jasną skierowałem w podziale majątku byłych małżonków do mediacji. Ku memu zdumieniu mediator wymediował i b. małżonkowie zawarli ugodę. Pięknie. Tylko co dalej?
No bo tak, zgodnie z art. 355 § 2 k.p.c. mogę umorzyć postępowanie, ale dopiero po zatwierdzeniu ugody (,,Postanowienie o umorzeniu postępowania może zapaść na posiedzeniu niejawnym, jeżeli ... strony zawarły ugodę przed mediatorem, którą zatwierdził sąd".
Ugodę mogę jednak zatwierdzić tylko na wniosek strony (art. 183(14)§ 1 Jeżeli zawarto ugodę przed mediatorem, sąd, o którym mowa w art. 183(13), na wniosek strony niezwłocznie przeprowadza postępowanie co do zatwierdzenia ugody zawartej przed mediatorem).
No i fajnie. Strony się pogodziły, wykonały ugodę i nie chcą, ani zatwierdzenia, ani klauzuli i nie zamierzają składać żadnych wniosków. Nie chcą również cofnąć wniosku.
Zatem, ugoda jest, ale nie zatwierdzona. Chciałoby się umorzyć - ale nie ma jak.
Na razie wymyśliłem, że wyznaczę rozprawę i wydobędę ten wniosek o zatwierdzenie (ostatecznie mam młotek). Ale jak mi się nie uda?
A jak się nie uda, to potraktuj jakby tej ugody nie było i wydaj postanowienie dokonujące podziału, z sentencją będącą przepisaniem treści ugody Taka jest moja koncepcja.
Ale myślę że jak odpowiednio postraszysz kosztami kontynuowanego postępowania to nie będzie problemu ...
To nic, ja mam wniosek o zatwierdzenie, ale w skład majątku, co do którego przeprowadzono skuteczna mediacje w mojej sprawie, wchodzą nieruchomości, a ugoda przed mediatorem nie zastępuje wymaganej szczególnej formy. I co? Kierując do mediacji nie zastanawiałam sie nad tym, bo i tak nie wierzyłam, że to sie uda.Udało sie, a teraz problem; kolejne wspaniałe przepisy...
[ Dodano: Sob Sty 19, 2008 12:08 am ]
U nas właśnie tez tak robimy - wydajemy postanowienie, w które wkładamy treść ugody. Tyle, że to irytujące, ze trzeba robić takie rzeczy.
To mój sposób sentencja postanowienia = treść ugody i tobie się może przydać
A poważnie mówiąc czy nie można zatwierdzić takiej ugody, uznając że co do nieruchomości strony będą musiały sie udać do notariusza, a gdy jedna nie bedzie chciała to ugoda będzie miała moc tytułu wykonawczego odnośnie obowiązku złożenia oświadczenia woli co do tej nieruchomości, zgodnego z treścią ugody?
Nie mogę orzec tak jak w ugodzie, bo pieniądze już poszły. Mam je zasądzić drui raz? Po drugie, przecież ta ugoda ma skutki materialnoprawne i w świetle prawa materinalnego jest w pełni skuteczna.
Nie zgadzam się z poglądem, że w wypadku nieruchomości trzeba biec do notariusza. Diabli wiedzą co znaczy ten przepis o ,,nieuchybianiu" przepisom o szczególnej formie. Wolę to odczytywać, w ten sposób, że tak jak w wypadku ugody sądowej zachowanie przepisów o szczególnej formie nie jest konieczne. Ale wiem, że jest wokół tego mnóstwo wątpliwości.
"Johnson" napisał:
To mój sposób sentencja postanowienia = treść ugody i tobie się może przydać
A poważnie mówiąc czy nie można zatwierdzić takiej ugody, uznając że co do nieruchomości strony będą musiały sie udać do notariusza, a gdy jedna nie bedzie chciała to ugoda będzie miała moc tytułu wykonawczego odnośnie obowiązku złożenia oświadczenia woli co do tej nieruchomości, zgodnego z treścią ugody?
Też kombinowałam w tym kierunku - ale koledzy z wydziału mnie zakrzyczeli, ze absolutnie nie.
Jeżeli jednak, w któryś sądzie tak robicie - dajcie znać.
Wydawanie postanowień zgodnych z ugoda, to absurd.
Problem przy nieruchomościach jest jednak duży - redakcja tego przepisu to katasrofa.
[ Dodano: Sob Sty 19, 2008 12:39 am ]
Nie da sie przyjąć, że ugoda przed mediatorem przenosi własność - kilka razy w kc jest zapis o "nieuchybianiu formy" i zawsze oznacza to to samo - jeżeli przepis wymaga formy szczególnej, musi byc zachowana - np. 890 par. 2 kc
To może co do nieuchomości niech strony zawierają ugodę sądową. Będą wtedy co prawda dwie ugody, ale to chyba lepiej niż jakieś kombinowanie z przepisywaniem ugody do postanowienia. Przy takim podejściu ta ugoda przed medaitorem, to tak de facto zgodny wniosek stron.
Opcja Johnsona upadła w naszym wydziale z uwagi na treść art. 158 kc. Dlatego mimo szczerej chęci wybrnięcia jakość z tej absurdalnej regulacji, poddałam się i powielam ugody w sentencji.
"aktopek" napisał:
Nie da sie przyjąć, że ugoda przed mediatorem przenosi własność - kilka razy w kc jest zapis o "nieuchybianiu formy" i zawsze oznacza to to samo - jeżeli przepis wymaga formy szczególnej, musi byc zachowana - np. 890 par. 2 kc
W Legalisie stoi tak:
"Regulacja zawarta w § 2 stanowi wyjątek od zasady jednakowej mocy ugody sądowej i ugody zawartej w ramach mediacji. Określona w treści art. 223 § 1 KPC forma ugody sądowej zastępuje formę przewidzianą dla danej czynności prawnej (por. post. SN z 8.5.1975 r., III CRN 51/75, niepubl.). Zawarcie ugody w ramach mediacji nie zwalnia zaś stron od obowiązku zachowania szczególnej formy przewidzianej dla danej czynności prawnej. Jeżeli zatem w ugodzie jedna ze stron zobowiązała się do przeniesienia własności nieruchomości na rzecz drugiej strony, to dla powstania tego zobowiązania konieczne będzie zawarcie umowy w formie aktu notarialnego (art. 158 KC)."
Z ugoda przed sądem często jest ten problem (jak w mojej ostatniej sprawie), że nie sądzę aby strony drugi raz były skłonne spotkać się w jednym miejscu i czasie.
Zresztą ugoda, czy postanowienie, jedno i drugie bez sensu. Trudno wprost uwierzyć, że nikt o tym nie pomyślał.
[ Dodano: Sob Sty 19, 2008 12:47 am ]
"Johnson" napisał:
Nie da sie przyjąć, że ugoda przed mediatorem przenosi własność - kilka razy w kc jest zapis o "nieuchybianiu formy" i zawsze oznacza to to samo - jeżeli przepis wymaga formy szczególnej, musi byc zachowana - np. 890 par. 2 kc
W Legalisie stoi tak:
"Regulacja zawarta w § 2 stanowi wyjątek od zasady jednakowej mocy ugody sądowej i ugody zawartej w ramach mediacji. Określona w treści art. 223 § 1 KPC forma ugody sądowej zastępuje formę przewidzianą dla danej czynności prawnej (por. post. SN z 8.5.1975 r., III CRN 51/75, niepubl.). Zawarcie ugody w ramach mediacji nie zwalnia zaś stron od obowiązku zachowania szczególnej formy przewidzianej dla danej czynności prawnej. Jeżeli zatem w ugodzie jedna ze stron zobowiązała się do przeniesienia własności nieruchomości na rzecz drugiej strony, to dla powstania tego zobowiązania konieczne będzie zawarcie umowy w formie aktu notarialnego (art. 158 KC)."
Tyle, ze zobowiązanie do przeniesienia własności nieruchomości tez wymaga formy aktu notarialnego, właśnie zgodnie ze 158 kc
Pewnie myślał Ja tu widzę wpływ lobby notariuszy ...
No dobra. Ja w końcu zatwierdziłem tę ugodę, w której strony rozdysponowały spółdzielczym własnościowym prawem do lokalu. Zobaczymy co z tego wyniknie. Myślę, że spółdzielnia nie zaprotestuje jak zobaczy papier z pieczęciami sądu. A co zrobią w księgach? Zobaczymy.
Co do przepisywania treści ugody do postanowienia. To widzę dwa rozwiązania, albo strony nie chcą zatwierdzenia ugody, ale chcą się podzielić jak w ugodzie. Wtedy rzeczywiście mamy zgodny wniosek i orzekamy tak jak chcą. Art. 158 k.c. nie ma tu nic do rzeczy.
Problem się jednak komplikuje, kiedy strony chcą zatwierdzenia. No bo w takim wypadku trzeba ten wniosek oddalić. Poza tym co z opłatą? Zwracać te 3/4 czy nie zwracać?
Autor powołanego komentarza napisał, że do powstania zobowiązania potrzebny jest akt notarialny. Podoba mi się ta koncepcja. Zatem sama ugoda nie powoduje powstania zobowiązania. Ale rozumiem, że jest ważna. Sąd ją zatwierdza i umarza postępowania. I tak, albo strony idą do notariusza, i wtedy jest cacy, albo nie. Jak nie pójdą, to zawsze mogą złożyć nowy wniosek o podział, zniesienie itp. Umorzenie nie stoi przecież na przeszkodzie, a wspólność (współwłasność) jest. Myślę, że ta koncepcja powoduje, że i wilk syty i owca cała.
Oczywiście to co napisałem wyżej o materialnoprawnej skuteczności ugody przed mediatorem jest bardzo dużym skrótem myślowym. Skuteczność tej ugody jest bowiem uzależniona od zatwierdzenia przez sąd. Zatem czynność pod warunkiem zawieszającym. Warunek w rozumieniu conditio iuris.
Gdyby strony nie chciały robić kompletnie niczego - zatwierdzać, zawierać ugody sądowej, cofać wniosku, a ugoda została już faktycznie wykonana - moim zdaniem w rachubę wchodzi oddalenie wniosku o podział z uwagi na już dokonany - wg stanu na dzień zamknięcia rozprawy - umowny podział majątku.
Ale to tylko w wypadku, gdy podział nie obejmuje nieruchomości/spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu - z uwagi na formę czynności.
U nas jedna koleżanka w stanie pomroczności jasnej też skierowała strony w podziale majątku do mediacji. Teraz ( a jest nas pięcioro w pokoju) średnio raz w tygodniu odbierając telefony informujemy Panią mediatorkę, że Pani Sędzia ma sesję. Bo Pani mediatorka się jeszcze chciała czegoś dowiedzieć... Albo podzielić z Panią Sędzią swoimi koncepcjami z których każda kolejna jest kombinacją norweską lepszą od drugiej.
Zatem na razie instytucja mediacji jest nam obca i coraz bardziej obca się staje
pzdr
Też miałem taką chwilę pomroczności jasnej. Puściłem strony do mediacji w siedmioletnim dziale spadku, który w me ręce trafił po uchyle. Po dwóch latach procesu z głupia zaproponowałem stronom spotkanie z mediatorem. Chwyciło. I wymediował! Ale w skład spadku wchodziła nieruchomość. Wiedziałem, że po raz drugi między TYMI stronami to samo w innym miejscu na pewno nie wypali. Z kretynizmu art. 183 (15) par. 2 wybrnąłem w ten sposób, że ugodę uczyniem integralną treścią postanowienia. A skoro tak, to przeniesienie własności nastąpiło z mocy orzeczenia sądu. Wiem, że naciągane, ale księgi wpisały. Tylko krew się we mnie gotuje, gdy w taki sposób poprawiać trzeba głupotę albo cwaniactwo naszego drogiego prawodawcy
Jaką tam zaraz głupotę ... Po prostu, zwykły kretynizm.
Widać z tego, że przygotowanie projektu przez prof. i SSN nie daje żadnych gwarancji właściwej redakcji przepisu i nia ma co narzekać na ustawodawcę, bo tak naprawdę, to ustawodawca działa co do zasady w zaufaniu do projektu przygotowanego przez znakomitości z Komisji Kodyfikacyjnej. Napisanie dobrego przepisu, to chyba najtrudniesze prawnicze wyzwanie, bo konieczne jest przewidzenie wszystkich możliwych skutków przyjętej redakcji. A potem jest niestety trud orzekania i nie widać chętnego do przyznania się do porażki.
"beatah" napisał:
Widać z tego, że przygotowanie projektu przez prof. i SSN nie daje żadnych gwarancji właściwej redakcji przepisu i nia ma co narzekać na ustawodawcę, bo tak naprawdę, to ustawodawca działa co do zasady w zaufaniu do projektu przygotowanego przez znakomitości z Komisji Kodyfikacyjnej.
Eee, posłowie są najmądrzejsi i zazwyczaj dają upust swoim umiejętnościom.
I jeszcze jednak ogólna refleksja. Należałoby zakazać osobom mającym wpływ na zmiany legislacyjne wyjazdów poza granice kraju, bo z takich wyjazdów przywożą pomysły wyrwane może dobrze sprawdzające się w innych systemach i z innymi ludźmi, i mamy potem to mediację prze duże "M" na zmianę z formularzami i elektronicznymi obrożami. Ostatni pomysł z importu e-sąd, z którego pewnie za chwilę wyjdzie e-lipa.
Grubson
ja zrobiłam podobnie, w podobnej sprawie. W jednym punkcie orzekłam co do nieruchomości, traktując ugodę w tym zakresie jak zgodny wniosek stron, w 2 punkcie zatwierdziłam ugodę i umorzyłam postępowanie w pozostałym zakresie - czyli co do rozliczeń, przeliczeń, przejęć długu - było tego duzo, bo sprawa równiez wieloletnia i po uchyle.
Wszyscy byli zadowoleni, dzieki postanowieniu mieli klarowny tytuł. Do notariusza na pewno bez awantury by nie doszli i zaraz pojawiłby sie problem jak zaliczyć, przeliczyć itp związane z tym opłaty.
wiem, ze to chaos, ale trudno, tak sa przepisy skonstruowane, ze inaczej sie po prostu według mnie nie da.
A zostawiac strony w pół drogi - to jest bez rozdziału nieruchomości jest niebezpieczne, problem zwykle wróci. Taka opcję poparł tez nasz okręg.
Kierujemy do mediatora coraz więcej spraw, a potem kleimy takie troche dziwaczne postanowienia, ale dzieki temu unikamy szarpaniny stron na sali
A ja mam przed soba ugodę mediacyjną gdzie w pkt. I strony ustalają, że samochów przechodzi na wyłaczną własnosć eks męża
a w pkt II że "domek na działce pozostaje w wyłącznym posiadaniu " eks żony
Jezli chodzi o domek, to w skąłd majątku spólnego wchodziło prawo uzytkowaniadziałki pracowniczej idomek stoi na tej działce.
1. Czy uznać, że to częściowa ugoda - bo de facto strony nie objeły podziałem prawa uzykowania POD?
2. czy uznać,że przez wykładnię oświadczeń woli strony miały na myśli rozporządzenie tym prawem? (oj, mocno naciągane)
2Czy wezwać ich na rozprawę i dopytać - wtedy zatwierdzić ugodę co do pozostałych punktów, a co do tego wydobyć odrebną ugodę przed sądem? (czyli de facto ten sam tryb postępowania co w pkt 1)
Pieniądze z ustalonych rozliczeń tez już poszły.
dopytac, koniecznie dopytać, Wszędzie, gdzie w takich sprawach jest szansa na choćby cień porozumienia trzeba z tego korzystać.Każda ugoda podlega wykładni, ewentualne wyjaśnienia będą bardzo przydatne na wypadek przyszłego sporu.
Zakładając, że rzeczywiście użytkowanie wchodzi w skład majątku wspólnego (to raczej wyjątkowa sytuacja, z zasady tylko jeden małżonek jest członkiem PZD), to przyjąłbym, że strony rozporządziły także użytkowaniem (art. 65§2 k.c.).
Bez znaczenia jest przy tym, czy chodzi o użytkowanie w rozumieniu art. 252 k.c. i n. (jeżeli POD jest użytkownikiem wieczystym gruntu), czy też o wykonywanie prawa użytkowania (jeżeli POD jest tylko użytkownikiem gruntu).
Dobry wieczór Panie i Panowie Sędziowie!
Potrzebuję Waszej pomocy w sprawie, której jestem stroną. (Jeśli administrator przesunie mój wątek do działu Help for student nie obrażę się…) 🙏🏻
Sprawa rzecz jasna cywilna.
Otrzymałem wyrok pierwszej instancji, mój „rofesjonalny pełnomocnik” nie spisał się. Jestem z niego niezadowolony i chcę mu cofnąć pełnomocnictwo, zabrać dokumenty i pójść dwie ulice dalej do innej kancelarii, ale nagli mnie termin na odwołanie. Nie chcę oczywiście, aby je pisał mój dotychczasowy pełnomocnik.
Jak wygląda zatem procedura zmiany pełnomocnika. Nowy adwokat musi w końcu zapoznać się z kilkoma tomami akt, a na to potrzeba czasu - czas na odwołanie biegnie…
Wiem, że termin na odwołanie jest określony w ustawie. Czy sąd w takim wypadku (zmiana pełnomocnika, który musi zapoznać się z aktami) może go wydłużyć? Jeśli tak, to o ile?
sorrki ale porad prawnych nie udzielamy ❌
Po poradę prawną pójdę do nowego adwokata w poniedziałek, ale od Was chciałem się dowiedzieć czego mogę się spodziewać.
Co do porad prawnych. Gdybyście ich udzielali to na pewno zarobilibyście więcej niż w sądzie.
Pozdrawiam.
co innego pomoc w rozwiązywaniu kazusów na poziomie akademickim, co innego pomoc w konkretnej sprawie.