Witam !
Mam w referacie sprawę o dział spadku, strony tak skłócone, że szkoda gadać i wnioskodawczyni domaga się fizycznego podziału działki z gruntem na trzech spadkobierców - oczywiście są też inne propozycje, ale żadnej zgodnej. W tym sęk, że podział fizyczny jest sprzeczny z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego - gmina nie chce rozdrabiać i tak małych działek na tym terenie.
Opinia gminy w trybie art. 96 ustawy o gospodarce nieruchomościami oczywiście negatywna. Biegły także przeciw, choć twierdzi, że Sąd może wszystko sobie podzielić i nie jest związany planem (?).
Wydaje mi się jednak, że opinia to tylko opinia i nie jest dla mnie wiążąca jednakże taki plan zagosp. przetrzennego to jest prawo miejscowe i nie mogę wbrew temu dokonać fizycznego podziału nieruchomości.
Może miał ktoś taką sprawę lub zna dobry komentarz do ustawy o gospodarce nieruchomościami, zwłaszcza art. 96 lub jakąś dobrą monografię do poczytania na ten temat ? W Lexie i Legalisie (w tym w komentarzach tam znajdujących się) nic nie znalazłem niestety.
Ze szkoleń s. Bieńka pamiętam, że nie wiąże nas nic - ani plan zagospodarowania, ani opinie - i jak ktoś się uprze to podzieli wbrew wszystkiemu i wszystkim. Jednak szacunek dla woli lokalnej społeczności + względy racjonalności (w końcu te minima powierzchniowe czemuś służą, prawda?) powinny sędziego skłaniać do tego, żeby nie dzielić wbrew planowi. Tyle, że w uzasadnieniu nie wystarczy się powołać na plan, tylko trzeba uzasadnić dlaczego odmawiamy podziału, i tu podpierać się można planem, a jeszcze bardziej opinią biegłego (możliwość racjonalnego zagospodarowania działki + spójność krajobrazowa i estetyczna otoczenia + np. brak możliwości zabudowy itd.).
Pan s. Bieniek jest autorem sporej liczby prac - może napisał gdzieś to, co nam mówił na tym szkoleniu?
O ile sobie przypominam, to w ciągu tych parunastu lat sądzenia jeden raz podzieliłam wbrew planowi - do minimum po podziale brakowało 8 m kw., więc przymknęłam oko .
"pioter" napisał:
Witam !
Mam w referacie sprawę o dział spadku, strony tak skłócone, że szkoda gadać i wnioskodawczyni domaga się fizycznego podziału działki z gruntem na trzech spadkobierców - oczywiście są też inne propozycje, ale żadnej zgodnej. W tym sęk, że podział fizyczny jest sprzeczny z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego - gmina nie chce rozdrabiać i tak małych działek na tym terenie.
Opinia gminy w trybie art. 96 ustawy o gospodarce nieruchomościami oczywiście negatywna. Biegły także przeciw, choć twierdzi, że Sąd może wszystko sobie podzielić i nie jest związany planem (?).
Wydaje mi się jednak, że opinia to tylko opinia i nie jest dla mnie wiążąca jednakże taki plan zagosp. przetrzennego to jest prawo miejscowe i nie mogę wbrew temu dokonać fizycznego podziału nieruchomości.
Może miał ktoś taką sprawę lub zna dobry komentarz do ustawy o gospodarce nieruchomościami, zwłaszcza art. 96 lub jakąś dobrą monografię do poczytania na ten temat ? W Lexie i Legalisie (w tym w komentarzach tam znajdujących się) nic nie znalazłem niestety.
Roman Dziczek, Postępowania cywilne w sprawach dotyczących nieruchomości, LexisNexis s. 167.
Wyjście ze współwłasności przez podział w naturze jest prawem współwłaścicieli (art. 211 kc.). Jeżeli więc podziałowi w naturze nie sprzeciwiają się przepisy ustawy i podział nie jest sprzeczny ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem nieruchomości, a brak pozostałych przesłanek negatywnych z tego przepisu, sąd powinien dokonać zniesienia współwłasności - przy braku zgodnego wniosku w tym przedmiocie - przez podział w naturze.
Projektowany sposób podziału nieruchomości na części zaznacza się na planie (mapie) sporządzonym według zasad obowiązujących przy oznaczaniu nieruchomości w księgach wieczystych (art. 621 kp.c.), po pozytywnym zaopiniowaniu zgodności podziału nieruchomości z miejs¬cowym planem zagospodarowania przestrzennego (por. art. 93 u.g.n.). Jak stwierdził Sąd Najwyższy w postanowieniu z dnia 22 października 1987 r. (III CRN 324/87, LEX nr 8846): "Sąd nie jest związany opinią terenowego organu administracji państwowej w przedmiocie zgodności projektu podziału nieruchomości z miejscowym planem zagospodarowa¬nia przestrzennego, zasięganą na podstawie art. 12 ust. 4 ustawy z dnia 29 J.rwietnia 1985 r. o gospodarce gruntami i wywłaszczaniu nierucho¬mości (Dz. U. Nr 22, poz. 99), lecz w razie negatywnego zaopiniowania sąd mógłby orzec podział nieruchomości jedynie po pozytywnym ustale¬niu przesłanek jego zgodności z tym planem".
Postanowienie to zachowuje swą aktualność.
Magdalena Durzyńska, Rozgraniczenie i podział nieruchomości, LexisNexis 2009, ss336-337
Podział nieruchomości w toku postępowania przed sądem powszechnym
Podziału nieruchomości przed sądem można dokonać wówczas, gdy pozwalają na to przepisy. Może to mieć miejsce np. w toku postępowa¬nia o dział spadku, o podział majątku wspólnego czy np. w sprawie o zniesienie współwłasności nieruchomości. Jeśli chodzi o zasady po¬działu, to obowiązują te same rygory, jak w toku postępowania admi¬nistracyjnego, choć przepisy wprost nie określają relacji, jakie zacho¬dzą między postępowaniem administracyjnym o podział nieruchomości a postępowaniem cywilnym przed sądem powszechnym[1]. Pojedyncze normy ustawy o gospodarce nieruchomościami nakazują jednak stoso¬wać do podziału nieruchomości dokonywanego w toku postępowania cywilnego wszelkie zasady określone przez przepisy zawarte w dziale III rozdziału I u.g.n. (np. art. 96 ust. 2 i 4, art. 98 ust. 1).
Jeżeli o podziale nieruchomości orzeka sąd, to organ administracji nie wydaje decyzji zatwierdzającej projekt podziału. Strony powinny dołą¬czyć do wniosku (jeżeli jest on zgodny) wstępny projekt podziału. Jeśli podział nieruchomości jest uzależniony od ustaleń planu miejscowego, a w razie braku planu - od decyzji o warunkach zabudowy i zagospo¬darowania terenu, to w odniesieniu do wstępnego projektu podziału sąd zasięga opinii wójta (burmistrza, prezydenta miasta), a w odnie¬sieniu do nieruchomości wpisanej do rejestru zabytków także opinii wojewódzkiego konserwatora zabytków (sąd nie zasięga opinii wójta w przypadkach określonych wart. 95 u.g.n.). Opinia (wójta) w tym przypadku nie przybiera postaci postanowienia, a przy tym sąd nie jest nią związany. Jednakże w razie negatywnej opinii organu administra¬cji w przedmiocie zgodności wstępnego projektu podziału nierucho¬mości z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, sąd może orzec o podziale nieruchomości jedynie po pozytywnym ustale¬niu przesłanek jego zgodności z tym planem [2].
Dokumentację geodezyjną, tj. mapę z projektem podziału, sporządza na zlecenie sądu biegły sądowy z zakresu geodezji. Po wybraniu okre¬ślonego wariantu podziału strony mogą też zadeklarować zlecenie sporządzenia mapy z projektem podziału (we własnym zakresie) geo¬decie mającemu uprawnienia zawodowe103. Przy zgłoszonym "zgod¬nym wniosku" strony mogą od razu dołączyć do wniosku sporządzoną uprzednio przez geodetę uprawnionego mapę z projektem podziału, zwłaszcza jak jest to podział dokonywany niezależnie od ustaleń planu miejscowego, tzn. w trybie art. 95 u.g.n. Mapa taka powinna zawierać klauzulę o przyjęciu jej do zasobu.
Postanowienie sądu o dziale spadku lub np. o zniesieniu współwłas¬ności zastępuje jednocześnie decyzję administracyjną o podziale nieru¬chomości i w tym wypadku wywiera skutek konstytutywny zarówno w zakresie geodezyjnego podziału nieruchomości, jak i praw do po¬szczególnych nieruchomości powstałych w wyniku podziału.
[1] art. 210 k.c. i nast.
[2]postanowienie SN z 22 października 1987 L, III CRN 324/87, LEX nr 8846.
Ze szkoleń s. Bieńka pamiętam, że nie wiąże nas nic - ani plan zagospodarowania, ani opinie - i jak ktoś się uprze to podzieli wbrew wszystkiemu i wszystkim. Jednak szacunek dla woli lokalnej społeczności + względy racjonalności (w końcu te minima powierzchniowe czemuś służą, prawda?) powinny sędziego skłaniać do tego, żeby nie dzielić wbrew planowi. Tyle, że w uzasadnieniu nie wystarczy się powołać na plan, tylko trzeba uzasadnić dlaczego odmawiamy podziału, i tu podpierać się można planem, a jeszcze bardziej opinią biegłego (możliwość racjonalnego zagospodarowania działki + spójność krajobrazowa i estetyczna otoczenia + np. brak możliwości zabudowy itd.).
Pan s. Bieniek jest autorem sporej liczby prac - może napisał gdzieś to, co nam mówił na tym szkoleniu?.
O ile sobie przypominam, to w ciągu tych parunastu lat sądzenia jeden raz podzieliłam wbrew planowi - do minimum po podziale brakowało 8 m kw., więc przymknęłam oko .
Zgadzam się z TDK.
jednak nie jest tak, że Sąd może wszystko...
Jak projektowany i popierany przez współwłaścicieli podział jest sprzeczny z miejscowym planem itd. (a więc jednak bądź co bądź przepisami prawa) a nie ma zgłoszonego projektu alternatywnego oddalam wniosek.
A strony, 30 lat i sobie zasiedzą te działki na odrębne nieruchomości.
"Hakoss" napisał:
Jak projektowany i popierany przez współwłaścicieli podział jest sprzeczny z miejscowym planem itd. (a więc jednak bądź co bądź przepisami prawa) a nie ma zgłoszonego projektu alternatywnego oddalam wniosek.
"TDK" napisał:
Jak projektowany i popierany przez współwłaścicieli podział jest sprzeczny z miejscowym planem itd. (a więc jednak bądź co bądź przepisami prawa) a nie ma zgłoszonego projektu alternatywnego oddalam wniosek.
"TDK" napisał:
Hmmm...
Działówki prowadzone są w nieprocesie, więc to sąd powinien ustalić inną możliwość podziału jeżeli proponowany przez strony sposób podziału jest sprzeczny z prawem, a strony dalej wnoszą o zniesienie współwłasności (dział spadku itp.) - a może się nie znam na tym
"Hakoss" napisał:
Taaa mają małą działkę zabudowaną dwoma domami, chcą ją podzielić po połowie, tak aby każdy był na swoim...
Szukaj innego sposobu zniesienia współwłasności, Znawco
"TDK" napisał:
Witam!
Napisz coś o tej działce: jaka powierzchnia, czy zabudowana, czy nie, jaka jest minimalna powierzchnia działki określona w planie dla tego przeznaczenia, jaki kształt, wymiary?
"Hakoss" napisał:
Znawco
Jak projektowany i popierany przez współwłaścicieli podział jest sprzeczny z miejscowym planem itd.
Taaa mają małą działkę zabudowaną dwoma domami, chcą ją podzielić po połowie, tak aby każdy był na swoim...
Szukaj innego sposobu zniesienia współwłasności
Nie mam niestety akt przy sobie, ale działka ma niecałe 1000 m2 i minimalna działka jest jakoś 600 lub 800 m2 (ale mogę źle pamiętać) jest zabudowana domem w którym mieszka dwóch uczestników postępowania wraz z rodzinami i jest niewielki budynek gospodarczy w którym podobno chce zamieszkać po podziale wnioskodawczyni. Kształt działki jest regularny - prostokąt, co do wymiaów to niestety nie wiem.
Na razie sprawa odroczona - strony mają przemyśleć ew. ugodę Zobaczymy ...
Z tą samowolą budowlaną jest jeden szkopuł - czy sąd jest uprawniony do tak głębokiego wnikania w stronę administracyjnoprawną? Od stwierdzania samowoli jest postępowanie o nakaz rozbiórki, a od stwierdzania, że nią nie jest - postępowanie legalizacyjne.
Porównajcie liczne orzecznictwo co do uwzględniania faktu bycia samowolą lub nie przy wydawaniu decyzji o warunkach zabudowy. Brzmienie art. 95 pkt 7 jednak (niestety) literalnie nakazuje uzwględniać niezbędne korzystanie z każdego budynku mieszkalnego. Nakaz stosowanie wykładni funkcjolalnej, a więc posiłkowanie się pkt 1 jest dla mnie jak najbardziej do obrony, ale znam realia.
Natomiast post Joasi relacjonujący tezy s. Bieńka mnie zatrwozył. Ja rozumiem, że opinia nas nie wiąże, ale jak można twierdzić, że możemy pomijać powszechnie obowiązujące źródło prawa w rozumieniu Konstytucji, jakim jest mpzp? I mówi to guru nieruchomości Chyba że to był jakiś skrót myślowy?
[size=9:55852060e9][ [i:55852060e9][b:55852060e9]Dodano[/b:55852060e9]: Sro Maj 04, 2011 11:10 am[/i:55852060e9] ][/size:55852060e9]
Ojej, z rozpędu napisałam "nas nie wiąże". Powinno już być "Was"
no ja się przyznam, że raz miałem taką sprawę gdzie była do podziału działka niezabudowana, niby teoretycznie drogowa - ale de facto nikomu nie potrzebna bo kazdy miał jakiś inny dojazd, służąca do tego, że strony sobie tam uprawiały wzajemne szkodzenie - a to sobie auto rozbiły, a to dziecko sąsiada przejechały, a do sobie o północy quadem bez tłumika wyścigi urządzały pod oknem sąsiada itp. W planie jakiś sympatyczny urzednik gminny wymyslił, że działka ma być drogą powiatową, w ogóle ten plan to była jakaś paranoja, aż się boję domniemywać, jak to go uchwalano. No i ja chcąc zgodnie z zasadami zdrowego rozsądku konflikt zakończyć postanowiłem podzielić tę działkę wbrew ustaleniom planu. Niestety w Sadzie II instancji mi to zmienili oddalając wniosek z uzasadnieniem że plan jest dla sądu wiążący. Jak by ktoś był zainteresowany to mogę podać więcej szczegółów.
"procontra" napisał:
Z tą samowolą budowlaną jest jeden szkopuł - czy sąd jest uprawniony do tak głębokiego wnikania w stronę administracyjnoprawną? Od stwierdzania samowoli jest postępowanie o nakaz rozbiórki, a od stwierdzania, że nią nie jest - postępowanie legalizacyjne.
Porównajcie liczne orzecznictwo co do uwzględniania faktu bycia samowolą lub nie przy wydawaniu decyzji o warunkach zabudowy.
Brzmienie art. 95 pkt 7 jednak (niestety) literalnie nakazuje uzwględniać niezbędne korzystanie z każdego budynku mieszkalnego. Nakaz stosowanie wykładni funkcjolalnej, a więc posiłkowanie się pkt 1 jest dla mnie jak najbardziej do obrony, ale znam realia.
Natomiast post Joasi relacjonujący tezy s. Bieńka mnie zatrwozył. Ja rozumiem, że opinia nas nie wiąże, ale jak można twierdzić, że możemy pomijać powszechnie obowiązujące źródło prawa w rozumieniu Konstytucji, jakim jest mpzp? I mówi to guru nieruchomości Chyba że to był jakiś skrót myślowy?
no ja się przyznam, że raz miałem taką sprawę gdzie była do podziału działka niezabudowana, niby teoretycznie drogowa - ale de facto nikomu nie potrzebna bo kazdy miał jakiś inny dojazd, służąca do tego, że strony sobie tam uprawiały wzajemne szkodzenie - a to sobie auto rozbiły, a to dziecko sąsiada przejechały, a do sobie o północy quadem bez tłumika wyścigi urządzały pod oknem sąsiada itp. W planie jakiś sympatyczny urzednik gminny wymyslił, że działka ma być drogą powiatową, w ogóle ten plan to była jakaś paranoja, aż się boję domniemywać, jak to go uchwalano. No i ja chcąc zgodnie z zasadami zdrowego rozsądku konflikt zakończyć postanowiłem podzielić tę działkę wbrew ustaleniom planu. Niestety w Sadzie II instancji mi to zmienili oddalając wniosek z uzasadnieniem że plan jest dla sądu wiążący. Jak by ktoś był zainteresowany to mogę podać więcej szczegółów.
Pogląd, jakoby sąd nie był związany aktem normatywnym (prawa miejscowego), jakim jest miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, jest po prostu tak absurdalny, że nie sposób z nim na poważnie dyskutować. Chyba że kogoś przekonuje koncepcja, że sąd orzeka na podstawie prawa naturalnego i tego, co mu w duszy gra - tak, wtedy to można ze spokojnym sumieniem wydać dowolne orzeczenie...
"TDK" napisał:
Rozumiem, że jednak przyznałeś mi rację, że sąd nie może oddalić wniosku, kiedy strony nie zgłosiły alternatywnego projektu podziału. Tylko z urzędu powinien szukać innej możliwości podziału. A jeżeli się nie da podzielić to przyznać ją jednej ze stron, a jak nikt nie będzie chciał to sprzedać i podzielić pieniądze – jak wskazał Johnson.
"Hakoss" napisał:
Rozumiem, że jednak przyznałeś mi rację, że sąd nie może oddalić wniosku, kiedy strony nie zgłosiły alternatywnego projektu podziału. Tylko z urzędu powinien szukać innej możliwości podziału. A jeżeli się nie da podzielić to przyznać ją jednej ze stron, a jak nikt nie będzie chciał to sprzedać i podzielić pieniądze – jak wskazał Johnson.
"doctor" napisał:
Pogląd, jakoby sąd nie był związany aktem normatywnym (prawa miejscowego), jakim jest miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, jest po prostu tak absurdalny, że nie sposób z nim na poważnie dyskutować.
"TDK" napisał:
pioter,
wracając do twojego kazusu – może on jak najbardziej podpadać pod art. 95 ust. 1 jeżeli stwierdzisz, czy uznasz, że ten budynek gospodarczy spełnia wymóg ustawowy. Prostokątną działkę 1000m2 pewnie da się podzielić tak aby spełniała wymóg prawidłowego korzystania z budynków i zapewniała dostęp do drogi publicznej. Podział nastąpi niezależnie od ustaleń planu, więc minimalna powierzchnia określona w planie tutaj nie ma stosowania.
Jeżeli strony zgodnie tak chcą podzielić, a działki wydzielone spełniać będą wymogi ustawowe, to nie widziałbym przeszkód, żeby podzielić. Wnioskodawczyni po podziale przez sąd zmieni sobie sposób użytkowania budynku (jeśli dobrze pamiętam to obecnie przez zgłoszenie) i pewnie go przebuduje ale to już jej wola.
Co do ugody, to pewnie wiesz, żeby mogli zawrzeć ugodę sądową to działki muszą być już wydzielone – czyli muszą Ci przynieść ostateczną decyzje zatwierdzającą podział.
W przypadku, kiedy jest już opinia biegłego z projektem podziału nakłanianie stron do ugody jest mówiąc delikatnie „wpuszczaniem ich w kanał”.
W przypadku zgody na zaproponowany przez biegłego sposób podziału należy do dokonać na zgodny wniosek.
"pioter" napisał:
No właśnie z tym budynkiem gospodarczym jest problem, nie sprawdzałem jego stanu, ale z relacji stron wynika, że został on wybudowany zaraz po wojnie (podejrzewam, że bez jakiejkolwiek zgody). Jesli będzie konieczność to trzeba będzie się zwrócić do Starostwa o informację w tej kwestii. M. in. dlatego uważam, że art. 95 ugn nie będzie miał zastosowania (być może jestem w błędzie). Szczerze powiedziawszy trochę inaczej (do momentu wszczęcia tej dyskusji) interpretowałem art. 95 pkt 1 ugn, ale nie wiem czy wobec Twoich argumentow TDK nie przyznać Ci racji. Gdyby zatem uznać, że te oba budynki są wybudowane "legalnie" to mogłbym spróbowac zaryzykować i podzielić ... Ciekaw jestem co na to inni forumowicze ...
Wracając jeszcze do kazusu to mam już projekt podziału działki wraz z częścią wspólną (droga) na której jest studnia z której podobno czerpią wodę uczestnicy - a więc w tym miejscu prawdopodobnie (jesli nie zawrę ugody to będę musiał powołać bieglego, który stwierdzi jak z tą studnią jest) droga nie będzie mogła zostać przeprowadzona, zaś tylko przez tą studnię można przeprowadzić drogę - problem się może więc rozwiązać sam tj. działki własnie z tego powodu nie będzie można podzielić.
A co do ugody to nie zgodzę się z Tobą, że jak już mam projekt podzialu nieruchomości to nakłanianie do ugody jest "wpuszczaniem stron w kanał". Tak naprawdę byłoby to najlepsze wyjście - uczestnicy zgodnie pozostaliby na działce i spłaciliby uczestniczkę i miejmy nadzieję wszyscy byliby zadowoleni Po co dzielić na siłę działkę, skoro tak naprawdę takie rozwiązanie na 100 % żadnej ze stron nie zadowoli.
Doctor napisał:
żaden przepis prawa nie obliguje wnioskodawcy do wskazania, w jaki sposób współwłasność ma być zniesiona).
"TDK" napisał:
Rozumiem, że miałyby powstać trzy działki dwie dla stron i wspólna droga?
"Joasia" napisał:
spróbuj znieść współwłasność bez ujawnionych stanowisk uczestników. Pamiętając, że nie można na siłę wciskać rzeczy temu, kto jej nie chce.
"pioter" napisał:
Rozumiem, że miałyby powstać trzy działki dwie dla stron i wspólna droga?
"procontra" napisał:
Ale wydzielasz odrębne lokale plus części wspólne czy dzielisz dom po ścianach? Bo jeżeli to drugie, to pamiętaj o wymogach przeciwpożarowych, co do ścian oddzielających.
"procontra" napisał:
Ale wydzielasz odrębne lokale plus części wspólne czy dzielisz dom po ścianach? Bo jezeli to drugie, to pamiętaj o wymogach przeciwpożarowych co do ścian oddzialających.
"pioter" napisał:
Ale widziałem też takie orzeczenia, że znoszono współwłasność, ale nie kompleksowo tylko co do części nieruchomości, zaś co do części pozostawiano część stron we współwłasności - bo tak chciały
doctor napisał:
Jeżeli wnioskodawca chce zniesienia współwłasności a nie chce otrzymać rzeczy wspólnej (ani jej części) na wyłączną własność, to...
"Joasia" napisał:
No więc właśnie o tym mówię: że żeby prowadzić postępowanie, muszę wiedzieć, jak się chcą podzielić. Żądanie podziału cywilnego albo spłaty to też propozycja podziału. Natomiast samo żądanie "dokonania działu" i brak sprecyzowania prowadzi do zawieszenia i umorzenia.
"doctor" napisał:
pioter napisał/a:
Ale widziałem też takie orzeczenia, że znoszono współwłasność, ale nie kompleksowo tylko co do części nieruchomości, zaś co do części pozostawiano część stron we współwłasności - bo tak chciały
Takie orzeczenia są jak najbardziej zgodne z prawem i całkiem sensowne.
"Joasia" napisał:
Żądanie podziału cywilnego albo spłaty to też propozycja podziału. Natomiast samo żądanie "dokonania działu" i brak sprecyzowania prowadzi do zawieszenia i umorzenia.
Oj dopytuje - no tez właśnie dopytuję, tzn. wzywam do sprecyzowania wniosku. Jak w terminie nie precyzujkę, to wieszam i - umarzam.
Przykład: wniosek o podział majątku, rozprawa, niepodjęte awizo od uczestnika, wnioskodawcy też brak, a zamiast jego pełnomocnika - aplikant, który "opiera wniosek". I co ja mam zrobić, jak we wniosku ani wartości, ani komu co przyznać?
Wniosek musi zawierać taką treść, żeby w razie nieobecności na rozprawie i braku stanowiska drugiej strony można było - na podstawie tego wniosku - wydać postanowienie działowe (ewentualnie po wykonaniu mapy, jeśłi potrzebna). Jak wniosek tego warunku nie spełnia, to ja nie wiem, jak prowadzić to postępowanie - i muszę je powiesić.
Dlaczego to Was dziwi?
"Joasia" napisał:
Oj dopytuje - no tez właśnie dopytuję, tzn. wzywam do sprecyzowania wniosku. Jak w terminie nie precyzujkę, to wieszam i - umarzam.
Dlaczego to Was dziwi?
"Joasia" napisał:
Oj dopytuje - no tez właśnie dopytuję, tzn. wzywam do sprecyzowania wniosku. Jak w terminie nie precyzujkę, to wieszam i - umarzam.
"Volver" napisał:
Oj dopytuje - no tez właśnie dopytuję, tzn. wzywam do sprecyzowania wniosku. Jak w terminie nie precyzujkę, to wieszam i - umarzam.
a trochę z innej beczki--nic tak nie pobudza aktywności strony w "nieprocesie" , która nie odbiera korespondencji, jak wysłanie biegłego celem oszacowania nieruchomości...
"TDK" napisał:
Bo potem, kwartał się kończy, trzeba coś z tym zrobić i dostaję zlecenie wykonania opinii której przedmiotem ma być projekt zniesienia współwłasności.
A we wniosku i aktach ani mru mru o wizji podziału czy sposobie zniesienia.
Joasia napisał/a:
Oj dopytuje - no tez właśnie dopytuję, tzn. wzywam do sprecyzowania wniosku. Jak w terminie nie precyzują, to wieszam i - umarzam.
Dlaczego to Was dziwi?
Bo to wydaje mi się nieprawidłowe.
Co na to strony i SO ?
"Joasia" napisał:
Johnson, dlaczego nieprawidłowe?
Więc co mam proponować?
"pioter" napisał:
Bo potem, kwartał się kończy, trzeba coś z tym zrobić i dostaję zlecenie wykonania opinii której przedmiotem ma być projekt zniesienia współwłasności.
A we wniosku i aktach ani mru mru o wizji podziału czy sposobie zniesienia.
TDK: "dostaję zlecenie wykonania opinii której przedmiotem ma być projekt zniesienia współwłasności. A we wniosku i aktach ani mru mru o wizji podziału czy sposobie zniesienia. "
Postanowienie sądu z tezą, która ogranicza się do zlecenia biegłemu sporządzenia "rojektu zniesienia współwłasności" w ogóle nie nadaje się do wykonania - co więcej, nie jest to nawet postanowienie o dopuszczeniu dowodu tylko (nieprzewidziane prawem) przekazanie przez sąd biegłemu kompetencji do rozstrzygnięcia wniosku o zniesienie współwłasności. Uważam, że biegli powinni po prostu odmawiać wykonywania takich postanowień, bo nie wynika z nich, jakiego dowodu i na jaką okoliczność dopuszczonego postanowienia te dotyczą.
"Johnson" napisał:
Więc co mam proponować?
"TDK" napisał:
Tak, tak, ale...
Najpierw trzeba wiedzieć czy chcą tę nieruchomość, żeby można dzielić - a jak nikt jej nie chce?
A w pismach, ani do protokołu się nie wypowiedzieli.
"Johnson" napisał:
Tak, tak, ale...
Najpierw trzeba wiedzieć czy chcą tę nieruchomość, żeby można dzielić - a jak nikt jej nie chce?
A w pismach, ani do protokołu się nie wypowiedzieli.
Postanowienie sądu z tezą, która ogranicza się do zlecenia biegłemu sporządzenia "rojektu zniesienia współwłasności" w ogóle nie nadaje się do wykonania - co więcej, nie jest to nawet postanowienie o dopuszczeniu dowodu tylko (nieprzewidziane prawem) przekazanie przez sąd biegłemu kompetencji do rozstrzygnięcia wniosku o zniesienie współwłasności. Uważam, że biegli powinni po prostu odmawiać wykonywania takich postanowień, bo nie wynika z nich, jakiego dowodu i na jaką okoliczność dopuszczonego postanowienia te dotyczą.
"TDK" napisał:
Rozumiem, że również odmawiać kiedy postanowienie jest niewykonalne (samo z siebie). Odmawiać, gdy materiał dowodowy nie został zebrany (np. sąd nie ustalił aktualnego stanu prawnego lub nie przymusił wnioskodawców do złożenia aktualnych dokumentów poświadczajacych własność, nie ustalił stanu nieruchomości na wsteczną datę oszacowania, istnienia lub nie praw do nieruchomości nie wpisanych do KW, istnienia lub nie podziału do korzystania, nawet dorozumianego itd)
Odmawiać, kiedy ..... oj znalazłoby się. >
Przyjąłem zasadę, że na tym publicznym forum nie będę wypowiadał się zbyt krytycznie o sędziach i sądach
Ale dobra, przyjmijmy, że dałem się sprowokować.
Zacznijmy od końca:
"doctor" napisał:
Nota bene wszystkie te okoliczności powinny podnosić i wykazywać strony (uczestnicy) postepowania a nie sąd
W nauce wypowiedziano pogląd (m.in. W. Siedlecki) że w postępowaniu nieprocesowym zasadzie nie odgrywa większej roli zagadnienie rozkładu ciężaru dowodu (w tym tzw. ciężaru dowodu w znaczeniu materialnoprawnym) tak więc to sąd z urzędu obowiązany jest ze szczególną starannością dążyć do wyjaśnienia wszystkich okoliczności sprawy. Zasadę tę potwierdza szereg przepisów szczególnych (np. art. 619 § .1, art. 623,677 § 1 i art. 684).
- a już na pewno nie biegły powinien się zajmować prowadzeniem w tym zakresie postępowania dowodowego.
„Sąd I instancji nie przeprowadził prawidłowo postępowania dowodowego zmierzającego do wyjaśnienia wszystkich istotnych okoliczności sprawy i ustalenia rzeczywistego składu majątku wspólnego, a także nie rozważył w sposób wszechstronny zabranego w sprawie materiału dowodowego.
Postępowanie SR niewątpliwie zmierzało do szybkiego wydania postanowienia, jednak charakteryzowało się powierzchownością i niedokładnością, a przez to Sąd nie zbadał istoty sprawy.
Sąd Rejonowy jakby zapomniał, iż w postępowaniu o podział majątku wspólnego to sąd ustala skład tego majątku oraz jego wartość (art. 684 kpc), nie jest związany wnioskami małżonków, a zatem inaczej niż w procesie, jeżeli zajdzie taka konieczność przeprowadza postępowanie dowodowe z urzędu.”
Nie rozpędzajmy się. Jeśli biegły widzi, że w aktach sprawy nie ma dowodów na to, że stan nieruchomości na "wsteczną datę oszacowania" jest inny niż stan aktualny, to po prostu powinien zrobić wycenę tak, jakby na tę wsteczną datę stan nieruchomości był identyczny z aktualnym.
Analogicznie w kwestii istnienia praw do nieruchomości niewpisanych do Kw - skoro prawa te nie są ujawnione w Kw ani nie są w inny sposób wykazane, to biegły powinnien przyjąć, że tych praw nie ma (chyba że biegły ma w sobie żyłkę Sherlocka Holmesa i chce prowadzić prywatne dochodzenie w tej kwestii).
To samo dotyczy podziału nieruchomości do używania - nie bardzo zresztą rozumiem po co ta informacja biegłemu, który robi wycenę nieruchomości lub geodezyjny projekt podziału.
Proszę się za bardzo nie wczuwać w rolę sądu..