Nie ma już wątpliwości, że przestaliśmy być zieloną wyspą na mapie Europy dotkniętej kryzysem finansowym. Zastanawiam się czy wobec tego nie powinniśmy zmienić dotychczasowej praktyki w stosowaniu przepisów, które regulują zwalnianie stron postępowania od kosztów sądowych jak również przyznawanie im pomocy prawnej przez pełnomocników wyznaczonych z urzędu. Skoro mamy kryzys tj. wynagrodzenia najczęściej stoją w miejscu i tracą na wartości, a wyraźnie rosną koszty życia (wzrost podatków i cen), to z pewnością społeczeństwu żyje się gorzej. W konsekwecji ma ono utrudniony dostęp do sądu i dochodzenie swoich roszczeń, ponieważ zasadą jest, że aby iść do sądu, to trzeba mieć na to pieniądze (wpis sądowy, wynagrodzenie pełnomocnika z wyboru). Zwiększone problemy związane z dopięciem domowego budżetu mogą nie pozwolić stronie postępowania nie będącej prawnikiem na samodzielne zapoznanie się z obowiązującym stanem prawnym i przyjęcie właściwej strategii procesowej. Myślę, że przychylniejsze spojrzenie na aktualną sytuację życiową, rodzinną, finansową i materialną członków naszego społeczeństwa spowoduje, iż społeczeństwo to zmieni również ocenę krajowego wymiaru sprawiedliwości. Uzna je za bardziej ludzki. Co więcej móżemy mu dać? Chyba niewiele. Oczywiście zmiana dotychczasowej praktyki będzie miała również konsekwencje w postaci mniejszych wpływów z tytułu opłat sądowych oraz zwiększonych wydatków Skarbu Państwa, które będą przeznaczone na wynagrodzenia dla pełnomocników z urzędu. Ponadto raczej wydłuży się czas trwania procesów, ponieważ w razie uwzględnienia wniosku strony na rozprawie zajdzie konieczność jej odroczenia w celu wyznaczenia dla niej pełnonomocnika z urzędu. Wydłużenie się procesu może również wynikać z aktywności procesowej pełnomocnika. Może pojawić się argument, iż mimo powyższego pomoc zawodowego pełnomocnika jednak przyspieszy proces, ponieważ jest on profesjonalnie do tego przygotowany. Dobrze wiemy, że z tym przygotowaniem bywa różnie zwłaszcza w sprawach w których pełwnomocnikowi nie płaci bezpośrednio klient tylko Skarb Państwa według z góry ustalonych stawek urzędowych. Jednak uważam, że lepsza jest nawet najmniejsza pomoc, niż żadna. Idąc dalej, zawodowi pełnomocnicy będą musieli więcej swojego czasu przeznaczyć na udzialanie pomocy prawnej, która nie będzie miała głównie charakteru komercyjnego. Oczywiście kryzys finansowy dotyczy wszystkich, również adwokatów i radców prawnych, więc szczególne skoncentrowanie się ich obecnie na cele zarobkowe nie może podlegać krytyce. Wiadomo, że nie wszystkie kancelarie prawnicze osiągają wysokie dochody. Podobno niektóre z nich walczą o przetrwanie wobec znacznych kosztów ich utrzymania i brak klientów. Trzeba się liczyć z tym, że w/w środowiska prawnicze mają swoich członków w parlamencie, a tym samym posiadają zdolność podjęcia działań o charakterze lobbingowym. Trudno sobie wyobrazić w jaki sposób możnaby doraźnie zmienić obowiązujące przepisy w celu ograniczenia możliwości przyznawania stronie postępowania pomocy prawnej, jednak pomysłowość naszego ustawodawcy nie jeden raz nas już zaskoczyła. Dopóki jednak wszystko jest w naszych rękach, to zastanówmy się czy w dobie kryzysu finansowego nie powinniśmy pomóc społeczeństwu w wyżej opisany sposób.