Dostałem wczoraj maila od mojego kolegi z Włoch - sędziego, który pisze jakiś artykuł do pisma wydawanego przez tamtejsze stowarzyszenie sędziów.
Poprosił mnie o podanie mu pewnych informacji dotyczących spraw sądowych w Polsce - zarówno karnych, jak i cywilnych.
O karnych jestem w stanie sam mu napisać, ale o cywilne postanowiłem zapytać Was.
Otóż - on chciałby wiedzieć, jaki procent spraw cywilnych (choćby w przybliżeniu) kończy się u nas ugodą? No i jaka część tych ugód zawierana jest na pierwszym terminie rozprawy (albo raczej - w jakim procencie spraw na skutek ugody sprawa kończy się na pierwszym terminie)?
Gdybyście byli tak dobrzy - to bardzo prosiłbym o dane z Waszych okolic, dotyczące tych kwestii. Oczywiście - mniej więcej i o ile w ogóle możliwe jest podanie takich danych (nawet w przybliżeniu).
Ja mogę powiedzieć, że u mnie sa to śladowe ilości. Ponieważ ludzie nie po to idą do sądu, żeby się dogadywać. Czasami, w jakiejś działówce można ich dogadać, ale nawet wtedy nie chcą podpisać ugody, już raczej cofną wniosek.
"falkenstein" napisał:
Ja mogę powiedzieć, że u mnie sa to śladowe ilości. Ponieważ ludzie nie po to idą do sądu, żeby się dogadywać. Czasami, w jakiejś działówce można ich dogadać, ale nawet wtedy nie chcą podpisać ugody, już raczej cofną wniosek.
A u mnie z tych co może być zawarta ugoda to pewnie 15-20%.
15-20%. U mnie. Nie wiem jak w sądzie.
maksymalnie 10%
i też uważam, że bardzo często strony przychodzą do Sądu jeszcze bardziej się skłócić niż godzić
jeszcze mniej skuteczne są zawezwania do próby ugodowej, chyba nawet 1% w wydziale nie jest skuteczny
Instytucja zawezwania do próby ugodowej jest całkowicie zbędna. Służy ona wyłącznie robieniu porządku w papierach. Ugody zawierane są tylko wtedy, gdy obie strony dogadały się co do ugody jeszcze przed złożeniem wniosku. U notariusza by to drogo kosztowało, a sad jest prawie za darmo. I taka to prawda
I instancja SO - ok. 10% spraw zakończonych ugodami.
I instancja SR- szacunkowo 5-10%, ale raczej zdecydowanie poniżej 10%.
Jeszcze z 10 lat temu szacowałabym: 15-20%, ale niestety, obecnie ludzie ugód nie chcą. Chcą się procesować.
przed chwilą pełnomocnik jakże mądrze stwierdził "lepsza chuda ugoda niż tłusty wyrok"
po czym strony się jednak nie dogadały
Ugody... hmmm... ponoć gminy nie mogą zawierać ugód, gdyż są związane ustawą o finansach publicznych... więc lepszy najgorszy wyrok, niż najlepsza ugoda... brrr... Dziwny to kraj...
Procent ugód jest minimalny... Może 5%, a może nawet i nie ... Czasem zdarzają się w działówkach, w sprawach o zapłatę sporadycznie...
"ujw" napisał:
Ugody... hmmm... ponoć gminy nie mogą zawierać ugód, gdyż są związane ustawą o finansach publicznych... więc lepszy najgorszy wyrok, niż najlepsza ugoda... brrr... Dziwny to kraj...
"Iustus" napisał:
Chociaż - najwyraźniej są od tego wyjątki, np. ugody z rodzinami ofiar katastrofy smoleńskiej, czy żołnierzy, którzy zginęli na misjach.
Wezwanie do próby ugodowej - 0% ugód. NIGDY nie słyszałam, żeby zawarli ugodę.
W postępowaniu pracowniczym, w sprawach P w 2011 r. zawarłam 16 ugód, wydałam 88 wyroków zwykłych + 24 zaoczne.
Jeśli dochodzi do ugody, to w większości na pierwszym terminie. Czasami jest tak, że na pierwszym terminie strony pierwszy raz przychodzą z pełnomocnikami, ja namawiam i oni proszą o odroczenie i czas na negocjacje. Ale jak mają się pogodzić, to raczej od razu.
U mnie na zawezwaniach zawierają tylko ugody w sprawach o kapitalizację renty - ale te są wnoszone zwykle z inicjatywy ubezpieczyciela. No i zdarzały się jeszcze sprawy, gdzie potrzebowali się ugodzić, żeby zapłacić więcej niż ustalono w przetargu. Ale odkąd przestaliśmy zatwierdzać takie ugody to już ich nie wnoszą...
A pozostałe... praktycznie nic. Wydaje mi się, że gdyby wprowadzono wyraźny przepis, że zawezwanie do próby ugodowej nie przerywa biegu przedawnienia, to większości tych zawezwań by nie było.
w zeszłym roku MS wręczało medale sędziom rodzinnym z największym procentem ugód w alimentach, były dane można poszukać przez google. u mnie to jakieś max 20 %, z reguły jeśli strony przyjdą już dogadane - facet i tak płaci dobrowolnie, a ugoda jest papierkiem potrzebnym w opiece społecznej. może mam trudny teren (ze względów ekonomicznych) ale czasem ugoda rozbija się o 25 zł różnicy stanowisk. nie będę namolnie nakłaniać kobiet do zawarcia ugody na 250 zł, gdy na pierwszy rzut oka widać, że da się zasądzić ok. 400. może robię sobie pod górkę, ale biorę pod uwagę interes powoda, choć z przepisu to wykreślono.
w cywilnym - max 5 %.
W ubiegłym roku w moim wydziale stosunek ugód do spraw zakończonych na rozprawie (w GC i GCupr) wyniósł 8,59 %.
"inger" napisał:
w zeszłym roku MS wręczało medale sędziom rodzinnym z największym procentem ugód w alimentach,
"Gotka" napisał:
nie wiem czy to jest dobry pomysł, bo ja w rodzinnym spotkałam takie panie sędzie, które duży współczynnik ugód osiągały przez namowy zawierające argumenty antycypujące przyszły wyrok
no pewnie, zwłaszcza w formie "anie, no jak to się pan nie godzisz na 400? jak nie, to sąd panu i tak zasądzi 600"
"Gotka" napisał:
no pewnie, zwłaszcza w formie "anie, no jak to się pan nie godzisz na 400? jak nie, to sąd panu i tak zasądzi 600"
"Johnson" napisał:
to oszczędność na czasieI na kosztach zastępstwa, bo te w przypadku alimentów wydają się zbyt bolesne, a tak naprawdę to są pieniądze (zasądzony zwrot kosztów pełnomocnika) niestety jakby zabierane dziecku (równe np. z kosztem fajnych wakacji z jednym rodzicem). Akurat w przypadku alimentów przydałaby się zmiana sposobu wyliczenia wps (obniżenie z x12 na powiedzmy x6).