Forum sędziów
Witam wszystkich serdecznie, jestem nowym użytkownikiem i mam nadzieję, że nie będę się powtarzał z moim tematem, a właściwie zapytaniem, czy mieliście może podobną sytuację? Mam podział majątku wspólnego. Była żona chce rozliczyć nakład z majątku wspólnego na majątek odrębny męża. Twierdzi, że w trakcie małżeństwa oni razem dali jego matce pieniądze na wykup mieszkania komunalnego, bo ona nie miała pieniędzy. Matka to mieszkanie wykupiła, a potem zmarła, mieszkanie odziedziczył mąż do majątku odrębnego. Mąż twierdzi, że oni matce nic nie dawali, bo matka miała. I co z tym począć. Ja uważam osobiście, że nie ma tu żadnego nakładu. Moim zdaniem to była jeżeli już zwyczajna darowizna matce z taką myślą zamiarem, że to mieszkanie i tak po jej śmierci zostanie w rodzinie, zresztą tak była żona twierdzi. Moim zdaniem raczej mamy tu do czynienia z pobudką, a nie causą, zatem pobudka nas w ogóle nie interesuje, czyli dlaczego oni jej darowali tę kasę na wykup mieszkanie. Nawet nie można tu mówić o nakładzie, przecież matka była osobą trzecią. A była żona ma pecha, że się rozwiedli, a były mąż odziedziczył mieszkanie. I co Wy na to? Może ja się mylę? Podejrzewam, że ta sytuacja nie jest sytuacja rzadką...
Masz rację. Nie ma nakładu.
Ponadto cena zakupu nie jest nakładem.
Ale:
jest parę orzeczeń SN, z których wynika, że nie wszystko w takich sytuacjach stracone dla owej żony. Po prostu - jeśli potraktować to przekazanie pieniędzy nie jako darowiznę - bo w istocie nią nie było - tylko czynność prawna nienazwaną polegająca na tym, że żona i mąż przekazują pieniądze na wykup po to, by mieć potem to mieszknaie razem - to wtedy można to rozliczyć jako roszczenie żony wobec masy spadkowej z tytułu bezpodstawnego wzbogacenia (nienależnego świadczenia). Ale wszystko tu zależy od ustalonego stanu faktycznego, no i raczej nie w podziale majątku tylko w procesie przeciwko mężowi jako spadkobiercy.
Nie kombinujmy
Charakter prawny "dania pieniędzy na wykup" to jest niestety dosyć poważny problem, w różnych konfiguracjach. Trudno jest zakwalifikować tę czynność. To nie jest "czysta" darowizna, bo pieniądze dawane są w zamian za obietnicę przeniesienia własności, albo przynajmniej w celu uzyskania własności. Spotkałem się z propozycją, by traktować to jako rodzaj spółki, albo umowy przedwstępnej przeniesienia własności. Gorzej jak umowa była taka, ze "o śmierci to będzie twoje". Nawet jak w testamencie to mieszkanie (czyli w praktyce cały majątek) będzie zapisane "wykupcy" to pojawia się problem z zachowkiem.
w takim razie nie będę tym w ogóle się zajmował, skoro to żaden nakład, ewentualnie ma do niego roszczenia, choć dla mnie to też jest wątpliwe.
[ Dodano: Pon Lut 27, 2012 10:00 pm ]
dzięki wszystkim za uwagę
Nieee, dlaczego? Pomysł z 5 kc nie jest tu zły - tylko że 5 kc wchodzi wtedy, gdy nic innego nie można. Dlatego bym się upewniła w stanie faktycznym - jak i kto się dokładnie o co umawiał dając kasę na wykup. Jeśli idzie na nienależne świadczenie - to się tym nie trzeba zajmować m.zd. w podziale, tylko odesłać do procesu. Ale jak nie da rady z nienależnym - to zmiarkować spłatę przez 5 kc.
(Z zastrzeżeniem, że niektórzy uważają, że każdą działówkę trzeba kompleksowo - i te roszczenia z bezpodstawnego też, i nawet są na to wcale liczne orzeczenia SN, powołuje je o ile pamiętam Dziczek; tyle że ja się z nimi nie zgadzam - i na takiej samej zasadzie nie rozliczam opłat za mieszkanie po rozwodzie, tylko odsyłam do procesu. No ale to zawsze ryzyko, na jaki skład odwoławczy się trafi. Ja się podpieram zazwyczaj takim postanowieniem SN III CRN 90/70 z 3 kwietnia 1970 r., OSNPG 1970/11-12/61)
Johnson, to nie chodzi o "kombinowanie", tylko po prostu nie jest m.zd. sprawiedliwe ani słuszne pomijanie tego, że ludzie dali te pieniądze. Po to mamy różne przepisy, żeby robić właściwą subsumpcję, a nie po najmniejszej linii oporu byle do przodu i zakreślić numerek. Życie jest bogate, stany faktyczne są bogate, subsumpcję trzeba umieć zrobić tak, by uwzględnić wszystkie aspekty sprawy.
Naprawdę uważasz, że dobre jest zasądzenie spłaty - bez uwzględnienia tego, że zobowiązany już raz za to całe mieszkanie zapłacił? Sprawiedliwe?
A że nie jest to absolutnie nakład - to i trzeba się trochę namęczyć, żeby stwierdzić, co to jest.
Tylko wiesz ja się zastanawiam nawet nad piątką, bo ona chce połowy mieszkania. Ja raczej stawiam na pobudki, które są przecież irrelewantne prawnie. Poza tym stan faktyczny jest skomplikowany po pierwsze niewiadomo , czy w ogóle dali, słowo przeciwko słowu, a po drugie ile dali, bo te twierdzenia byłej żony kupy się nie trzymają, albo wyłącznie kupy
"Joasia" napisał:
Nieee, dlaczego?
Johnson, to nie chodzi o "kombinowanie", tylko po prostu nie jest m.zd. sprawiedliwe ani słuszne pomijanie tego, że ludzie dali te pieniądze. .
Choćby dlatego nie, że jak sama napisałaś to sprawa na odrębną sprawę a nie podział majątku dorobkowego.
Jak będzie odrębna sprawa to będziemy sobie kombinować by było "sprawiedliwie". Dodam jeszcze że pomaganie matce staruszce przez syna i synową wydaje mi się "sprawiedliwe" i jak to mówią "spełnienie świadczenia czyni zadość zasadom współżycia społecznego"
"Joasia" napisał:
Naprawdę uważasz, że dobre jest zasądzenie spłaty - bez uwzględnienia tego, że zobowiązany już raz za to całe mieszkanie zapłacił? Sprawiedliwe?
Moim zdaniem, wchodzi tu tylko 5 k.c., jeśli decydować, o roszczeniu o zapłatę, w tym konkretnym stanie faktycznym, w działówce.",właśnie z tego rodzaju uzasadnieniem,przy rozważeniu uwag Johnsona " o matce staruszce i synu i synowej".
Wniosek jest taki podsumowując, że należy ich odesłać z tym do procesu i już.
co do casusu - ja bym widział do podzialu malzonkow majatku to tylko w sytuacji, gduy maz dal matce pieniadze bez zgody swojej zony; jak zona teæ dala - to dala - causa donandi i mogla liczyc na wdziecznosc i z niej korzystac.
Według żony dawali razem, mąż zaprzecza, twierdzi, że w ogóle nie dawali.
"Stasiek999" napisał:
Według żony dawali razem, mąż zaprzecza, twierdzi, że w ogóle nie dawali.daj wiarę mężowi
"Dred" napisał:
Według żony dawali razem, mąż zaprzecza, twierdzi, że w ogóle nie dawali.daj wiarę mężowi
niestety, nie żonie
chyba, że wykaże, że pożyczyli mamusi staruszce z majątku wspólnego kasę na wykup, w związku z czym żona ma ewentualnie wierzytelność do małżonka jako spadkobiercy mamusi o zwrot pożyczki.
ale problem właśnie polega na tym, że o pożyczce nie ma mowy, ona mówi tylko, że dali z myślą taką, że i tak przecież będzie dla nas, zostanie w rodzinie, albo będzie dla wnuczka (wg babci a matki męża). Poza tym pożyczka nawet gdyby była przedawniła się, bo to było w 89 roku. Oczywiście dam wiarę mężowi
No, to skoro dali mamusi, to wyszło z majątku wspólnego ku chwale mamusi i jej spadkobierców. Niestety, w takim wypadku żona nic już do tego nie ma.
Ja jak Johnson - nie ma nakładu
Swoją drogą moim zdaniem nieuprawnione takie szafowanie pojęciem "nakład" mam takie wrażenie, że pełnomocnicy stron, jak czegoś nie wiedzą jak określić, to dawaj "nakład", takie słowo wytrych, a chyba jednak trzeba się trzymać pojęć kodeksowych, a nie nazywać wszystko nakładami, a potem mamy długoletnie postępowania, kilka tomów akt sprawy, że na koniec same strony już nie wiedzą, jakie są ich żądania
"Stasiek999" napisał:
potem mamy długoletnie postępowania, kilka tomów akt sprawy, że na koniec same strony już nie wiedzą, jakie są ich żądania
Sąd do tego dopuszcza.
"Johnson" napisał:
potem mamy długoletnie postępowania, kilka tomów akt sprawy, że na koniec same strony już nie wiedzą, jakie są ich żądania
Sąd do tego dopuszcza.
A znasz to: ??
Stary adwokat chce przejść na emeryturę. Na weselu syna daje mu w prezencie kancelarię i listę swoich klientów. Szczególną uwagę zwraca na sprawę Rapaporta - mówi.
- Synu, to jest bardzo poważna i trudna sprawa, ciągnie się już prawie 15 lat. Przekazuję ci ją, zwróć na nią szczególną uwagę!
Zaraz po miesiącu miodowym syn wpada rozpromieniony do ojca.
- Tato, właśnie skończyłem sprawę Rapaporta. -
- Zawarliśmy ugodę.
- Możesz być ze mnie dumny.
- Synu, coś ty najlepszego narobił!!
Dzięki tej sprawie zbudowałem nasz dom, wykształciłem cię, ostatnio zmieniłem samochód, a ty tak po prostu zawarłeś ugodę na pierwszej swojej rozprawie???....
... z czego zamierzasz teraz żyć?
"Kubuś" napisał:
A znasz to: ??
Pewnie że znam.
"Johnson" napisał:
Pewnie że znam.
To czemu się dziwisz pełnomocnikom ...
"Kubuś" napisał:
Pewnie że znam.
To czemu się dziwisz pełnomocnikom ...
A tak dokładnie to gdzie się dziwie ?
ja tam nie dopuszczam i nie dopuszczę
johnson się nie dziwi pełnomocnikom w tym konkretnym przypadku
Dobry wieczór Panie i Panowie Sędziowie!
Potrzebuję Waszej pomocy w sprawie, której jestem stroną. (Jeśli administrator przesunie mój wątek do działu Help for student nie obrażę się…) 🙏🏻
Sprawa rzecz jasna cywilna.
Otrzymałem wyrok pierwszej instancji, mój „rofesjonalny pełnomocnik” nie spisał się. Jestem z niego niezadowolony i chcę mu cofnąć pełnomocnictwo, zabrać dokumenty i pójść dwie ulice dalej do innej kancelarii, ale nagli mnie termin na odwołanie. Nie chcę oczywiście, aby je pisał mój dotychczasowy pełnomocnik.
Jak wygląda zatem procedura zmiany pełnomocnika. Nowy adwokat musi w końcu zapoznać się z kilkoma tomami akt, a na to potrzeba czasu - czas na odwołanie biegnie…
Wiem, że termin na odwołanie jest określony w ustawie. Czy sąd w takim wypadku (zmiana pełnomocnika, który musi zapoznać się z aktami) może go wydłużyć? Jeśli tak, to o ile?
sorrki ale porad prawnych nie udzielamy ❌
Po poradę prawną pójdę do nowego adwokata w poniedziałek, ale od Was chciałem się dowiedzieć czego mogę się spodziewać.
Co do porad prawnych. Gdybyście ich udzielali to na pewno zarobilibyście więcej niż w sądzie.
Pozdrawiam.
co innego pomoc w rozwiązywaniu kazusów na poziomie akademickim, co innego pomoc w konkretnej sprawie.