Forum sędziów
chyba każdy z nas ma terminarz a w nim dekret z 1950r. o należności świadków i biegłych oraz wydane do niego rozporządzenia i masowo go stosuje. Ale czy jakiś dekret powinien nas obchodzić, czy jest on źródłem prawa? Przecież konstytucja nie przewiduje dekretów jako źródeł prawa. Co o tym myślicie, bo mnie się wydaje, że jego przepisy nie są powszechnie obowiązującym prawem i nie powinniśmy go stosować.
"radykał" napisał:
chyba każdy z nas ma terminarz a w nim dekret z 1950r. o należności świadków i biegłych oraz wydane do niego rozporządzenia i masowo go stosuje. Ale czy jakiś dekret powinien nas obchodzić, czy jest on źródłem prawa? Przecież konstytucja nie przewiduje dekretów jako źródeł prawa. Co o tym myślicie, bo mnie się wydaje, że jego przepisy nie są powszechnie obowiązującym prawem i nie powinniśmy go stosować.
a co zatem powinniśmy w takich sytuacjach stosować?
Nie jestem konstytucjonalistą, ale zdaje się, że watpliwości sa niezasadne. Owszem, obecna Konstytucja nie przewiduje dekretów, ale istnieje zasada ciągłości prawa stanowionego, niezaleznie od zmian ustrojowych. Jezeli dany akt prawny został wydany godnie z obowizującymi w tym czasie zasadami ustrojowymi to obowizuje do czasu, aż zostanie uchylony, nawet jeżeli dana forma aktu prawnego przestała obowiązywać. Na tej zasadzie przez długie lata stosowano np. prawo cywilne z okrsu zaborczego (niektórzy cywilisci pamiętają zapewne stosowanie w sprawach spadkowych Kodeksu Napoleona, który został przecież ustanowiony w formie obecnie nieznanej ). Ta sama zasada dotyczy dekretu o świadkach.
Na początku kwietnia i tak przestaje obowiązywać przepis o należnościach świadków, a nowelizacji jak nie widać tak nie widać. Coś w Senacie zaprojektowali, ale jaki jest tego dalszy bieg nie wiem.
"Geralt" napisał:
istnieje zasada ciągłości prawa stanowionego, niezaleznie od zmian ustrojowych
ale z czego ta zasada wynika? w konstytucji obecnej jest przepis o wcześniejszych do niej umowach międzynarodowych i rozporządzeniach, z którego wynika, że są dalej stosowane przynajmniej przez pewien czas. Nic natomiast nie ma o dekretach... z czego moim zdaniem wynika, że obecnie żaden dekret wcześniej wydany nie jest źródłem prawa.
Hmmm... jakoś Sąd Najwyższy nie miał żadnych wątpliwości, gdy interpretował np DEKRET prawo wekslowe
przyznam, że raz zapytałem o tę kwestię śedziego TK i powiedział mi, jakby z marszu, że ... dekrety są uznawane na równi z ustawą. Jakoś mnie to nie przekonuje
Pewnie dlatego, że
[code:1]Dekret - to akt normatywny mający moc ustawy, wydany jednak nie przez parlament, ale przez organ władzy wykonawczej[/code:1]
albo dlatego, że
http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU20021000908
przyznam, że nie za bardzo rozumiem do mają wyjaśniać oba powyższe wpisy. Pierwszy to jak się domyślam jakaś definicja, choć nie wiem jakie ma znaczenia, a drugie to rozporządzenie, które w żaden sposób nie może ingerować w materię konstytucji.
A ja przyznam, że nie bardzo rozumiem problem. Państwo polskie nie zaczęło istnieć w dniu wejscia w życie konstytucji z 1997 r. i ważności aktów prawnych nie ocenia się ex post wg reguł stanowienia ustanowionych tą konstytucją. Przed 1989 r. nie istniał senat ani prezydent, a to nie znaczy, że każda ustawa, która nie została uchwalona w trybie przewidzianym obecną konstytucją (tzn. nie przeszła przez senat i nie została podpisana przez prezydenta) dziś nie obowiązuje.
Tak właśnie jest z dekretami czy innymi aktami normatywnymi, które w danym czasie zostały uchwalone zgodnie z ówczesnymi regułami stanowienia. Jeśli dziś np. znajdziemy jakiegoś zbrodniarza wojennego z czasów II wojny, to zapewne osądzimy go na podstawie KK z 1932 r., wprowadzonego w życie dekretem prezydenta, a nie ustawą. Alternatywą jest uznanie, że nieprzedawnione zabójstwa popełnione przed 1970 r. (wejście w życie ustawy KK z 1969 r.) obecnie nie podlegają karze, bo dekret prezydenta nie jest już źródłem prawa przewidzianym w dzisiejszej konstytucji.
Do 1989 r. prawo mogło być pod pewnymi warunkami wprowadzone dekretem i dekrety te stanowią źródło prawa, chyba że nie zachowano ówczesnych warunków ich uchwalenia (jak to np. zakwestionował TK przy dekrecie o stanie wojennym).
Na marginesie: prawo wekslowe i czekowe z 1936 r. to ustawa.
"TGC" napisał:
Jeśli dziś np. znajdziemy jakiegoś zbrodniarza wojennego z czasów II wojny, to zapewne osądzimy go na podstawie KK z 1932 r., wprowadzonego w życie dekretem prezydenta, a nie ustawą.
Miałbym jednak wątpliwości w świetle art. 4 par 1 kk. Generalnie jednak zgadzam się z tym, że do określonych zachowań powinniśmy stosować prawo obowiązujące w dacie tego zachowania. Tutaj mamy inną sytuację, gdzie świadek albo biegły stawia się na rozprawę pod rządzmi obecnej konstytucji i żąda np zwrotu kosztów przejazdu, a my mamy orzekać na podstawie czegoś co jest dekretem i obecnie nie jest źródłem prawa.
[ Dodano: Nie Mar 18, 2012 10:38 pm ]
z tym dekretem jest jeszcze inny problem, bo został wydany na podstawie upoważnienia zawartego w dwóch ustawach. Obecnie żadna z tych ustaw nie obowiązuje, bo obie zostały formalnie uchylone.
"radykał" napisał:
Jeśli dziś np. znajdziemy jakiegoś zbrodniarza wojennego z czasów II wojny, to zapewne osądzimy go na podstawie KK z 1932 r., wprowadzonego w życie dekretem prezydenta, a nie ustawą.
Miałbym jednak wątpliwości w świetle art. 4 par 1 kk. Generalnie jednak zgadzam się z tym, że do określonych zachowań powinniśmy stosować prawo obowiązujące w dacie tego zachowania. Tutaj mamy inną sytuację, gdzie świadek albo biegły stawia się na rozprawę pod rządzmi obecnej konstytucji i żąda np zwrotu kosztów przejazdu, a my mamy orzekać na podstawie czegoś co jest dekretem i obecnie nie jest źródłem prawa.
[ Dodano: Nie Mar 18, 2012 10:38 pm ]
z tym dekretem jest jeszcze inny problem, bo został wydany na podstawie upoważnienia zawartego w dwóch ustawach. Obecnie żadna z tych ustaw nie obowiązuje, bo obie zostały formalnie uchylone.
Czyli jak jutro wejdzie w życie nowa konstytucja twierdząca,że jedynym żródłem prawa są np. ukazy - to całe dotychczasowe prawo przestanie obowiązywać
Co do należnosci świadków - z uwagi na niekonstytucyjność art. 4 dekretu, pomimo iż TK odroczył w czasie utratę mocy obowiazującej w/w przepisu, przyznaję zwrot kosztów posiłłkując się zapisami w/w kwestię regulującą w kpc tj. zwracam rzeczywiste poniesione koszty związane ze stawienncitwem w sądzie /czyli np. I klasa interu, samochód, hotel/. SO utrzymał mi takowe orzeczenie w mocy.
"markosciel" napisał:
Czyli jak jutro wejdzie w życie nowa konstytucja twierdząca,że jedynym żródłem prawa są np. ukazy - to całe dotychczasowe prawo przestanie obowiązywać
chyba tak
[ Dodano: Pon Mar 19, 2012 11:02 am ]
mamy też art. 178 par 1 kpnstytucji, który mówi,że sędziowie w sprawowaniu urzędu podlegają tylko konstytucji i ustawom. Przepis ten nie mówi o ustawach uchwalonych po wejściu w życie konstytucji i w przewidzianym w niej trybie, z czego wynika, że dotyczy wszystkich ustaw także wcześniej uchwalonych, ale nie mówi też nic o dekretach. Ja to rozumien tak, że żaden dekret nie jest już źródłem prawa i żaden dekret nie wiąże sędziego. Wcześniejsze dekrety nie musiały być formalnie uchylane, bo mamy zasadę, że prawo wyższego rzędu (konstytucja) uchyla wcześniejsze prawo niższego rzędu.
Słabo. Polska nie zaczęła się w 1997r. Ale bądź niezawisły od wszystkiego...
"markosciel" napisał:
Czyli jak jutro wejdzie w życie nowa konstytucja twierdząca,że jedynym żródłem prawa są np. ukazy -
Konstytucja nie może być głupia.
"bzyk" napisał:
Słabo. Polska nie zaczęła się w 1997r. Ale bądź niezawisły od wszystkiego...
jak Ci słabo to się połóż
Dobry wieczór Panie i Panowie Sędziowie!
Potrzebuję Waszej pomocy w sprawie, której jestem stroną. (Jeśli administrator przesunie mój wątek do działu Help for student nie obrażę się…) 🙏🏻
Sprawa rzecz jasna cywilna.
Otrzymałem wyrok pierwszej instancji, mój „rofesjonalny pełnomocnik” nie spisał się. Jestem z niego niezadowolony i chcę mu cofnąć pełnomocnictwo, zabrać dokumenty i pójść dwie ulice dalej do innej kancelarii, ale nagli mnie termin na odwołanie. Nie chcę oczywiście, aby je pisał mój dotychczasowy pełnomocnik.
Jak wygląda zatem procedura zmiany pełnomocnika. Nowy adwokat musi w końcu zapoznać się z kilkoma tomami akt, a na to potrzeba czasu - czas na odwołanie biegnie…
Wiem, że termin na odwołanie jest określony w ustawie. Czy sąd w takim wypadku (zmiana pełnomocnika, który musi zapoznać się z aktami) może go wydłużyć? Jeśli tak, to o ile?
sorrki ale porad prawnych nie udzielamy ❌
Po poradę prawną pójdę do nowego adwokata w poniedziałek, ale od Was chciałem się dowiedzieć czego mogę się spodziewać.
Co do porad prawnych. Gdybyście ich udzielali to na pewno zarobilibyście więcej niż w sądzie.
Pozdrawiam.
co innego pomoc w rozwiązywaniu kazusów na poziomie akademickim, co innego pomoc w konkretnej sprawie.