Forum sędziów
Mam prośbę. Może ktoś z forumowiczów dysponuje tekstem uchwały 7 SN z 10 lutego 1951 r., OSN z 1951 r., nr I, poz. 2 i mógłby ją tu wrzucić? Jest powoływana w monografiach o zasiedzeniu przy możliwości ustalenia faktu nabycia własności przez zasiedzenie w innej sprawie niż w postępowaniu o stwierdzenie zasiedzenia a nie ma jej w lexie. Może ja mam problem z czytaniem ze zrozumieniem ale nijak nie mogę dojść co to znaczy, że ustalenie takie jest dopuszczalne tylko gdy nie należy do samego rozstrzygnięcia w dane sprawie a stanowi jego przesłankę :sad: . To że nie można żądać ustalenia w trybie art. 189 kpc nabycia przez zasiedzenie, to rozumiem, są zresztą na to orzeczenia. Podobnie przy uzgodnieniu treści księgi wieczystej. A przy żądaniu wydania nieruchomości? Czy ustalenie zasiedzenia na zarzut pozwanego należy do rozstrzygnięcia czy nie? Coś na ten temat gdzieś czytałam ale nie mogę sobie przypomnieć co i gdzie. I nie mogę znaleźć. W którymś kościele dzwoni . Pomożecie?
Pomożemy
Jeżeli w procesie o wydanie nieruchomości pada zarzut zasiedzenia to w wyroku wprost nigdzie się do niego nie ustosukowujesz.
Jeżeli zarzut chwyta - po prostu oddalasz powództwo w całości lub w części (w granicach ustalonego zasiedzenia) - a tłumaczysz się z motywów rozstrzygnięcia w uzasadnieniu.
PZDRV
Dzięki.
Jasne, że w wyroku nie napiszę, że pozwany nabył nieruchomość przez zasiedzenie. Mam tylko wątpliwości, czy w tym procesie mogę przeprowadzać właściwe całe postępowanie jak przy zasiedzeniu, ustalać czy pozwany nabył własność w ten sposób i czy to właśnie nie oznacza, że takie ustalenie należy do istoty rozstrzygnięcia. Czy pozwany nie powinien złożyć odrębnego wniosku o zasiedzenie i wtedy sprawę o wydanie należałoby zawiesić. Jest jeszcze inny problem. Zasiedzenie biegłoby przeciwko Skarbowi Państwa, który nie jest powodem, bo nieruchomość nabyła gmina przez komunalizację. Z jednej strony z 365 § 1 kpc orzeczenie wiąże tylko strony, ale coś mi się tu nie zgadza. Chyba mam za mały rozumek żeby pojąć co SN miał na myśli z tą istotą rozstrzygnięcia . Ale może wymyślam problem, którego nie ma. Czasem coś nakombinuję a potem się okazuje, że rozwiązanie jest proste.
"magda1311" napisał:
Mam tylko wątpliwości, czy w tym procesie mogę przeprowadzać właściwe całe postępowanie jak przy zasiedzeniu, ustalać czy pozwany nabył własność w ten sposób i czy to właśnie nie oznacza, że takie ustalenie należy do istoty rozstrzygnięcia. Czy pozwany nie powinien złożyć odrębnego wniosku o zasiedzenie i wtedy sprawę o wydanie należałoby zawiesić.
Jest jeszcze inny problem. Zasiedzenie biegłoby przeciwko Skarbowi Państwa, który nie jest powodem, bo nieruchomość nabyła gmina przez komunalizację. Z jednej strony z 365 § 1 kpc orzeczenie wiąże tylko strony, ale coś mi się tu nie zgadza.
Co do pierwszej kwestii to taka jest natura zarzutu zasiedzenia - prowadzisz jakby odrębne postępowanie w tej materii w ramach procesu o własność.
Pozwany mógł co prawda wystąpić z odrębnym wnioskiem o zasiedzenie, ale skoro wybrał zarzut, to nie można go zmuszać do wytaczania nowej sprawy.
Co do drugiej kwestii, to badanie zarzutu zasiedzenia w procesie o własność ma swoją odrębność w stosunku do klasycznego postępowania o zasiedzenie (z nieprocesu) -
nie musisz m. in poszukiwać innych zainteresowanych jak w nieprocesie (więc w tym aspekcie Skarbem Państwa się nie przejmuj - nie jest on współuczestnkiem koniecznym po stronie pozwanej).
Pamietaj natomiast, że był taki okres, że zasiedzenie nieruchomości Skarbu Państwa było wyłączone - zdaje się że chodzi o lata 1961 - 1990. W ustawie nowelizującej kc z lipca 1990 zniesiono to wyłączenie i wprowadzono specjalną regulację co do trwającego biegu zasiedzenia takich nieruchomości - szczególy w art. 10 tej ustawy.
Nie mam także pewności jakie jest aktualne stanowisko SN co do możliwości doliczenia sobie przez posiadacza okresu zasiedzenia sprzed 1961 roku - jak uczyłem się do eg. sędziowskiego to chyba obowiązywał pogląd, że można ten okres doliczać.
To tyle co mi się kojarzy w temacie.
PZDRV
okresu sprzed 1961r nie można doliczać -jest siódemka SN
ale należy pamiętać, że komunalizacja miała miejsce bodajże w maju 1990 i własność nieruchomości ze Skarbu Państwa przeszła na gminy z mocy prawa -a co gmin zakaz posiadania prowadzącego do nabycia własności w drodze zasiedzenia nie obowiązywał
Termin zasiedzenia upłynąłby jeszcze przed 1961 rokiem. Czyli mam ustalać to zasiedzenie? Trochę mi się to nie podoba bo jak ustalę, że pozwany zasiedział i oddalę powództwo o wydanie, to nadal w księdze jest wpisany powód. I tak żeby mieć formalny tytuł pozwany musi wystąpić z wnioskiem o zasiedzenie.
Jeśli termin upłynąłby przed 1961r- to trzeba zajrzeć do przepisów wprowadzających kc i tam jest odpowiedź, co z tym zrobić - art. XLI i XLLII ( czyli przepisy prawa rzeczowego).
Coś mi jeszcze dzwoni, że SN wielokrotnie wypowiadał się na temat zarzutu zasiedzenia zgłaszanego w innych postępowaniach i zarzut ten nie w każdym procesie może być zgłoszony, ale w tej chwili dokładnie nie pamiętam.
Warto jednak poczytać orzeczenia dot. zasiedzenia, lecz z uwagi na brak środków finansowych nie mam LEXA w domu .
Pozdrawiam
Ja nie mam wątpliwości co do liczenia terminu zasiedzenia, stosowania przepisów międzyczasowych, itd. Poczytałam orzecznictwo i nie znalazłam wprost odpowiedzi na moje pytanie. SN mówi, że kwestia zasiedzenia stanowi przesłankę rozstrzygnięcia np. w postępowaniu o rozgraniczenie. Ale już w sprawie o uzgodnienie treści księgi wieczystej niedopuszczalne jest ustalenie, że pozwany nabył własność przez zasiedzenie. Niedopuszczalne jest zastępowanie postępowania o stwierdzenie nabycia własności przez zasiedzenie takim postępowaniem, w którym rozstrzygnięcie sprowadza się do samego tylko ustalenia zasiedzenia. To znaczy, że zainteresowany nie może żądać w trybie 189 kpc ustalenia, że nabył własność przez zasiedzenie. W sprawie, gdzie pozwany o wydanie nieruchomości zgłasza zarzut zasiedzenia, właśnie ustalenie że doszło do zasiedzenia rozstrzyga sprawę. Dlatego mam wątpliwości czy to właśnie nie oznacza – jak mówi SN w tej uchwale z 1951 r., że ustalenie to należy do samego rozstrzygnięcia w dane sprawie.
Magda, co ty tak się przejmujesz tym pozwanym - chciał zarzut - ma zarzut.
O księgę wieczystą się nie troszcz - to jest zmartwienie właściciela jak wykazać swoje prawo, żeby uzyskać ewentualny wpis. Z wnioskiem o zasiedzenie zawsze może wystąpić - uwzględnienie zarzutu z. w sprawie o wydanie nie stwarza przecież "res iudicatae".
Sytuację masz imo jednoznaczną
A SN napisał kiedyś, że zarzut ten stanowi istotę rozstrzygnięcia, gdyż jego złożenie obliguje sąd do wypowiedzenia się o nim w uzasadnieniu (w ramach obowiązku rozpoznania istoty sprawy) - jeżeli uwzględniasz zarzut musisz wytłumaczyć dlaczego, tak samo jeżeli nie uwzględniasz - normalnie jak przy każdym zarzucie merytorycznym.
PZDRV
[ Dodano: Nie Lut 10, 2008 8:26 pm ]
PS
W sprawie o uzgodnienie treści kw zarzut zasiedzenia jest niedopuszczalny bo uzgodnienie to de facto powództwo o ustalenie, tylko skierowane przedmiotowo co do nier. o urządzonej kw. Dlatego - jak to przy ustaleniu - musi być interes prawny aby móc domagać się ochrony - a tego interesu nie ma, jeżeli daną kwestię można wyjaśnić w drodze odrębnego postępowania.
Vilgefortz – pewnie masz rację. Mówiłam, że czasem sama sobie stworzę problem. Dlatego tak lubię to forum, bo nie zawsze mogę porozmawiać z kolegami „na żywo”, a tu dyskusje są na bieżąco i czasem coś się w głowie rozjaśnia. Ale i tak wolałabym, żeby złożyli odrębny wniosek
[ Dodano: Nie Lut 10, 2008 11:07 pm ]
wyświadczyliby mi tym osobiście uprzejmość
Zgadzam się w całej rozciągłości z wywodami Vilgefortz - zbadaj w tym procesie zarzut zasiedzenia, bo Sąd Najwyższy miał na myśli zupełnie inną sytuację niż Twoja sprawa, a mianowicie niedopuszczalność wystąpienia z powództwem o ustalenie zasiedzenia nieruchomości wówczas, gdy strona może wystąpić z wnioskiem o zasiedzenie.
Swoją drogą zaś jeśli zarzut będzie do uwzględnienia, a powództwo do oddalenia, to wcześniej czy później i tak doczekasz się tego upragnionego wniosku o zasiedzenie w odrębnym postępowaniu...
Pozdrawiam
"magda1311" napisał:
Ale i tak wolałabym, żeby złożyli odrębny wniosek
Całkowicie Cię rozumię... Jak pozwany w sprawie o wydanie wnosi odrębną sprawę o z. to proces o wydanie zwykle umiera śmiercią naturalną.
Choć miałem i takich co walczyli o własność do końca, nawet po przegraniu zasiedzenia Taki to już mamy Naród - napisałem z dużej bo w końcu zgodnie z konstytucją... Naród to Najwyższy Suweren
PZDRV
od 13 grudnia najwyższym Suwerenem jest Bruksela, a nie jakieś Maćki czy Bartki w prowincjonalnej Marchii związkowej
"Vilgefortz" napisał:
Pozwany mógł co prawda wystąpić z odrębnym wnioskiem o zasiedzenie, ale skoro wybrał zarzut, to nie można go zmuszać do wytaczania nowej sprawy.
Swoją drogą takie zarzut to w sumie nie koniecznie mądry. Bo tak czy inaczej by potem ujawnić swoje prawo będzie musiał założyć sprawę o zasiedzenie. Bo nikt mu nie wpisze prawa własności na podstawie uzasadnienia.
Na pierwszy rzut oka zarzut wydaje się niemądry, skoro pozwany dla ujawnienia swego prawa będzie musiał wystąpić z wnioskiem o zasiedzenie.
Z drugiej strony jest to świetny sposób obrony w procesie windykacyjnym, a jeszcze dodatkowo- jeśli zarzut słuszny, to pozwany będzie miał materiał dowodowy do postępowania o zasiedzenie.
Tak czy inaczej - ten proces windykacyjny stanie się de facto postępowaniem o zasiedzenie.
Pozdrawiam
Ja tam uważam, że zarzuty dzielą się na skuteczne i nieskuteczne, a nie mądre i niemądre. W procesie windykacyjnym pozwany zawsze może się bronić, że jest właścicielem. Niezależnie od tego z czego miałoby to jego prawo własności wynikać.
Prawdą jest, że lepiej dla pozwanego byłoby gdyby złożył wniosek o stwierdzenie zasiedzenia i wniósł o zawieszenie pocesu windykacyjnego. W innym wypadku będzie musiał dwa razy udowadniać, że nabył własność przez zasiedzenie. Może być też i tak, że sąd oddali powództwo windykacyjne, uznając, że zasiedział, a drugi sąd oddali wniosek o stwierdzenie zasiedzenia, uznając, że nie zasiedział.
Ale pewnie inny skład. W tym sensie napisałem ,,inny sąd".
Dobry wieczór Panie i Panowie Sędziowie!
Potrzebuję Waszej pomocy w sprawie, której jestem stroną. (Jeśli administrator przesunie mój wątek do działu Help for student nie obrażę się…) 🙏🏻
Sprawa rzecz jasna cywilna.
Otrzymałem wyrok pierwszej instancji, mój „rofesjonalny pełnomocnik” nie spisał się. Jestem z niego niezadowolony i chcę mu cofnąć pełnomocnictwo, zabrać dokumenty i pójść dwie ulice dalej do innej kancelarii, ale nagli mnie termin na odwołanie. Nie chcę oczywiście, aby je pisał mój dotychczasowy pełnomocnik.
Jak wygląda zatem procedura zmiany pełnomocnika. Nowy adwokat musi w końcu zapoznać się z kilkoma tomami akt, a na to potrzeba czasu - czas na odwołanie biegnie…
Wiem, że termin na odwołanie jest określony w ustawie. Czy sąd w takim wypadku (zmiana pełnomocnika, który musi zapoznać się z aktami) może go wydłużyć? Jeśli tak, to o ile?
sorrki ale porad prawnych nie udzielamy ❌
Po poradę prawną pójdę do nowego adwokata w poniedziałek, ale od Was chciałem się dowiedzieć czego mogę się spodziewać.
Co do porad prawnych. Gdybyście ich udzielali to na pewno zarobilibyście więcej niż w sądzie.
Pozdrawiam.
co innego pomoc w rozwiązywaniu kazusów na poziomie akademickim, co innego pomoc w konkretnej sprawie.