Jakis czas temu mialem kolizje drogową. Jestem poszkodowanym, a sprawcą jest osoba ubezpieczona w Polskim Towarzystwie Ubezpieczeń (PTU). Uszkodzenie mojego samochodu obejmuje m.in. maskę, reflektor przedni, prawy błotnik. Problem w tym, że rzeczoznawca podczas przeprowadzania oględzin stwierdził, iż samochód był już kiedyś uszkodzony (o czym sam nie wiedzialem, kupując go) i że wyżej wspomniane elementy byly naprawiane. Stwierdzil to na podstawie badania grubości lakieru maski i błotnika. Oczywiście, kiedy doszło do kolizji samochód był w 100% sprawny, nie było widać po nim żadnych domniemywanych wcześniej uszkodzeń. Na tej podstawie Pan przeprowadzający ogledziny stwierdził, że nie przysługuje mi pełne odszkodowanie i że musze dopłacic ze swojej kieszeni 50 % wartości tych elementów, które były wczesniej uszkodzone. Czyli, np. jezeli reflektor bedzie kosztował 500 zl, to dostane od ubezpieczalni jedynie 250 zl. Co powinienem zrobić w takiej sytuacji? Czy jest mozliwość odwołania się umotywowana konkretną podstawą prawna? (np. jakieś orzeczenie w podobnej sprawie)?
[ Dodano: Wto Lut 19, 2008 4:07 pm ]
Czy w razie niezawinionej stłuczki ubezpieczyciel powinien pokryć tylko koszty naprawy auta, czy może wyrównać również spadek jego wartośc? Doszukałem się artykułu, oto link: http://www.tvn24.pl/-1,1535227,wiadomosc.html i zastanawiam się, jak możnaby sformułować taki wniosek.. Proszę o jakieś propozycję, może gotowe wzorce
Odszkodowanie od ubezpieczyciela sprawcy szkody powinno rekompensować koszty naprawy pojazdu (części + robocizna) według cen na rynku lokalnym.
Osobiście zasądzam odszkodowanie za nowe części (zakwalifikowane do wymiany) - nie koniecznie jednak za oryginalne, częściej za zamienniki.
Za oryginały zasądziłbym w wypadku uszkodzenia auta nowego, ew, w okresie gwarancji - ale to taka moja praktyka, wiem, że inni sędziowie robią inaczej
VAT odejmuje sie od ustalonego odszkodowania tylko w wypadku przedsiębiorców - podatników tego podatku - gdy ten podatek w związku z naprawieniem szkody już został zapłacony.
Na odwołania szkoda czasu - a pozew trzeba przemysleć - na początek wystąpić o stosunkowo niewielką kwotę - wnieść następnie o wycenę szkody przez biegłego - i po opinii ewentualnie rozszerzyć żadanie.
Rozumie przy tym, że odpowiedzialność sprawcy szkody jest bezsporna - a chodzi tylko w wysokość odszkodowania.
PZDRV
No i robią się tu wątki z poradnictwem prawnym
Przy odpowiedzialności zakładu ubezpieczeń za sprawcę kolizji owu nie maja znaczenia dla sprawy sądowej - powoda z pozwanym ubezpieczycielem nie łaczy żadna umowa .
PZDRV
"Vilgefortz" napisał:
Przy odpowiedzialności zakładu ubezpieczeń za sprawcę kolizji owu nie maja znaczenia dla sprawy sądowej - powoda z pozwanym ubezpieczycielem nie łaczy żadna umowa .
PZDRV
"Johnson" napisał:
No i robią się tu wątki z poradnictwem prawnym
Czy przysługuje mi ( w związku z kolizją opisaną powyżej) wyrównanie za tzw. utratę wartości rynkowej auta, bo "bite" po naprawie jest tańsze niż bezwypadkowe (z tym założeniem, ze moje autko miało juz wczesniej jakies uszkodzenia, ktore zostały zlikwidowane). Ubezpieczyciele wywodzą z katalogów wycen nieuprawnione wnioski, iż utrata wartości handlowej dotyczy wyłącznie aut nie starszych niż trzyletnie. Wynika to z tego, że katalogi komercyjne zawierają dane aut w tej grupie wiekowej. Praktyka dowodzi, że samochody starsze niż trzyletnie tracą również na wartości handlowej. Niewątpliwie strata taka jest jednak relatywnie mniejsza niż w przypadku nowych aut. Jakich argumentów użyć, aby przekonać ubezpieczyciela do swoich racji? Jak uważacie, czy pisanie pisma do ubezpieczyciela o zadośćuczynienie za poniesiony stres ma sens? Jesli tak, jakiej kwoty mógłbym dochodzić oraz jak uargumentować ten stres, aby było wiarygodnie? Z góry dziękuje za pomoc!
"Johnson" napisał:
No i robią się tu wątki z poradnictwem prawnym
"karol630" napisał:
Czy przysługuje mi ( w związku z kolizją opisaną powyżej) wyrównanie za tzw. utratę wartości rynkowej auta, bo "bite" po naprawie jest tańsze niż bezwypadkowe (z tym założeniem, ze moje autko miało juz wczesniej jakies uszkodzenia, ktore zostały zlikwidowane). Ubezpieczyciele wywodzą z katalogów wycen nieuprawnione wnioski, iż utrata wartości handlowej dotyczy wyłącznie aut nie starszych niż trzyletnie. Wynika to z tego, że katalogi komercyjne zawierają dane aut w tej grupie wiekowej. Praktyka dowodzi, że samochody starsze niż trzyletnie tracą również na wartości handlowej. Niewątpliwie strata taka jest jednak relatywnie mniejsza niż w przypadku nowych aut. Jakich argumentów użyć, aby przekonać ubezpieczyciela do swoich racji? Jak uważacie, czy pisanie pisma do ubezpieczyciela o zadośćuczynienie za poniesiony stres ma sens? Jesli tak, jakiej kwoty mógłbym dochodzić oraz jak uargumentować ten stres, aby było wiarygodnie? Z góry dziękuje za pomoc!
Tak, jestem studentem.
Polecam uzasadnienie uchwały SN z dn.12.10.2001 roku, III CZP 57/01
teza:
Odszkodowanie za uszkodzenie samochodu może obejmować oprócz kosztów jego naprawy także zapłatę sumy pieniężnej, odpowiadającej różnicy między wartością tego samochodu przed uszkodzeniem i po naprawie.
"kluczowe" zdanie z uzasadnienia:
Z przepisu art. 361 § 2 k.c. wynika obowiązek pełnej kompensacji szkody. Wartość samochodu po jego naprawie to nic innego, jak jego wartość rynkowa. Ponieważ wartość ta w wyniku uszkodzenia, choć później wyeliminowanego, zmalała w stosunku do tej, jaką pojazd ten miałby na rynku, gdyby nie został uszkodzony, to kompensata powinna obejmować nie tylko koszty naprawy, ale także tę różnicę wartości.
Moim zdaniem co do zasady różnicę wartości pojazdu zwraca się w ramach OC, natomiast to na powodzie będzie ciążyło wykazanie rozmiaru tej szkody. Pewnie można przyjąć jakieś uśrednienie, ale decydująca będzie opinia biegłego. Z doświadczenia wiem, że im nowsze auto, tym większa utrata wartości po naprawie i tu ubezpieczyciel ma rację, chociaż cezura 3 lat wydaje mi się nieuprawniona.
W omawianym przypadku jest jeszcze jeden ważny problem, że Twój samochód już (jak sam napisałeś) był naprawiany po innej kolizji, co wytrąca Ci z ręki argument że to właśnie z tą późniejszą kolizją wiąże się przyczynowo spadek wartości rynkowej pojazdu. Chyba że jesteś w stanie przeprowadzić dosyć karkołomne wnioskowanie, że pojazd 2 razy uszkodzony w kolizji ma mniejszą wartość rynkową niż pojazd uszkodzony jeden raz. Teoretycznie jest to możliwe do wykazania, ale sprytny ubezpieczyciel by się moim skromnym zdaniem wybronił. Zastrzegam, że rozmawiamy ogólnie, bo trudno jest na odległość radzić co do konkretnego przypadku, gdy często niuanse grają dużą rolę.
Na marginesie życzę studentowi powodzenia w sesji letniej.
Podstawowe pytanie czy rozliczenie szkody w oprciu o rachunki czy kosztorys i forsa do ręki