W sumie pomysł nie jest mój, ale tak jakoś nie przebił się na forum.
Na pewno będzie tak, że nie wszyscy będą mogli być obecni (małe dziecko na opiece etc.). Więc mam pomysł na wsparcie manifestacji przy stosunkowo niewielkim nakładzie sił i dobrej woli.
Co Wy na to, że równo w czasie rozpoczęcia manifestacji wszyscy sędziowie wychodzą w togach przed budynek swojego Sądu i stoją po prostu grzecznie na chodniku przez 15 - 30 min. Nie wymaga to wielkiego wysiłku, ale przy odpowiedniej popularności akcji i nagłośnieniu jej w mediach może dać do myślenia rządzącym.
???
nikt nigdy nie zobaczy mnie w todze poza salą rozpraw. Wykluczam taką formę protestu jak manifestacja, a spacer w togach przed sądem uważam za ośmieszający
no może to szczególnie idiotycznie wyglądać przy wiejącym wietrze ;-) i obsuwającym się łańcuchu, bo co łapać jako pierwsze ;-)
"Klara" napisał:
no może to szczególnie idiotycznie wyglądać przy wiejącym wietrze ;-) i obsuwającym się łańcuchu, bo co łapać jako pierwsze ;-)
magda1311
Nie rozumiem, co jest śmiesznego w todze?
Przecież to jest nasz strój służbowy i występujesz w nim codziennie? To tak jakby policjanci czy wojskowi wstydzili się występować w mundurach? Jeżeli wyjdziemy przed Sąd bez tóg to nikt nas nie zauważy... Przed wojną sędziowie przy wszyskich czynnościach służbowych (np. wizji loklanych) mieli obowiązek wystepować w togach. Jeżeli wstydzisz się swojego stroju służbowego to może pora na zmianę zawodu?
A nie miejcie złudzeń. Sądząc po odzewie na forum, do Warszawy nie pojedzie więcej niż 100 osób.
Prawda jest taka, że na obecnym etapie protestu, masowe (a więc i skuteczne) są te formy, które nie wymagają od ludzi dużego zaangażowania np. szybkie o proste podpisanie listu, który inni wyślą. Taką formą - prostą i łatwą - jest wyjście przed budynek Sądu. Stąd moja propozycja. Moim zdaniem jest ona mniej ośmieszająca nasze środowisko niż złożenie wniosku o zgodę na pracę taksówkarza. Taka manifestacja nie uderzy również w ludzi (jak urlop na żądanie czy strajk włoski).
Przed wojną może i tak, ale teraz nawet na posiedzeniu nie musisz być w todze!
koleżanka, która powiedziała mi o tym swoim pomyśle stwierdziła, że jest to forma protestu zastosowana przez sędziów jednego z nowo przyjętych krajów UE. Chyba w Grecji. Skoro Grecy się nie wstydzili wyjść przed Sąd w todze, to dlaczego my mamy się wstydzić? Zaznaczam, że w togach, ale bez łańcuchów. Uważam, że Godła nie należy mieszać do naszych protestów.
Powtarzam, że jest to łatwa i myślę, że akceptowalana (poza drobnym uczuciem wstydu co poniektórych) forma protestu. Dlatego może wypalić. Jeżeli 10.000 sędziów postoi 15 minut w togach przed budynkiem swojego Sądu to korona im z głowy nie spadnie. A rządzącym da to do myślenia. Ponadto jeżeli mimo wszystko zwycięży koncepcja strajku, to wtedy będziemy mogli powidzieć no proszę próbowaliśmy łagodniejszych form protestu, zostaliśmy zlekceważeni - musimy niestety strajkować.
Ja bym plan protestu widział tak
1. list protestacyjny
2 manifestacja przed budynkiem sądu
3. manifestacja w Warszawie,
4. strajk włoski w zakresie orzekania o kosztach
5. urlop na żądanie
6. totalny strajk włoski
Eskalacja działań właśnie w tej kolejności.
A ja nie podziała to robimy uprawnienia na wózki widłowe i sajonara...
grin
"xvart" napisał:
magda1311Oczywiście, że nie wstydzę się togi, ale występuję w niej tylko na sali. Nie mam przy sobie usp ale wydaje mi się, że to jest strój urzędowy na rozprawę. Dla mnie taka forma protestu to tylko pożywka dla dowcipów na nasz temat. To jest moje zdanie, nikt się nie musi ze mną zgadzać, ale rozmawiałam z kolegami i ten pomysł wywoływał raczej żarty.
Nie rozumiem, co jest śmiesznego w todze?
Przecież to jest nasz strój służbowy i występujesz w nim codziennie? To tak jakby policjanci czy wojskowi wstydzili się występować w mundurach? Jeżeli wyjdziemy przed Sąd bez tóg to nikt nas nie zauważy... Przed wojną sędziowie przy wszyskich czynnościach służbowych (np. wizji loklanych) mieli obowiązek wystepować w togach. Jeżeli wstydzisz się swojego stroju służbowego to może pora na zmianę zawodu?
A nie miejcie złudzeń. Sądząc po odzewie na forum, do Warszawy nie pojedzie więcej niż 100 osób.
Prawda jest taka, że na obecnym etapie protestu, masowe (a więc i skuteczne) są te formy, które nie wymagają od ludzi dużego zaangażowania np. szybkie o proste podpisanie listu, który inni wyślą. Taką formą - prostą i łatwą - jest wyjście przed budynek Sądu. Stąd moja propozycja. Moim zdaniem jest ona mniej ośmieszająca nasze środowisko niż złożenie wniosku o zgodę na pracę taksówkarza. Taka manifestacja nie uderzy również w ludzi (jak urlop na żądanie czy strajk włoski).
Widać Twoi koledzy nie zdają sobie sprawy z tego, że już są obiektem żartów. Znam jednego radcę z Warszawy, więc wiem coś o tym.
Nie chodzi mi o to, żeby obrażać się wzajemnie. Jeżeli poczułaś się dotknięta to przepraszam.
Chodzi mi o to, że nie możemy siedzieć i narzekać nic nie robiąc. Musimy wypracować jakąś formę protestu. Jeżeli od razu przywalimy z grubej rury i zaczniemy strajkować, a kolejki w Sadach jeszcze bardziej się wydłużą, to wtedy większość obywateli nas nie poprze. Bez poparcia w sondażach rząd nie będzie się z nami liczył i upokorzy nas tak samo jak celników, czy ostatio lekarzy.
Dlatego najpierw proponuję łagodniejsze formy protestu i stopniową ich eskalację. Co z tego, że nawet będziemy troszkę śmieszni jeżeli będzie z tego korzyść, bo pokażą nas w mediach.
Zawsze znajdzie się przepis, który zostanie naruszony w wyniku protestu. Każdy sędzia powinien dązyć do jak najszybszego zakończenia sprawy - najlepiej na pierwszej rozprawie głównej. Jak ten zapis kpk ma się do strajku włoskiego?
Żaden przepis nie zakazuje występowania sędziemu w todze poza salą rozpraw. Rozporządzenie o stroju urzędowym sędziów ma charakter pozytywny. Reguluje sytuacje, w których sędzia w todze być musi. Nie mówi kiedy sedziemu w todze być nie wolno.
Ja także mam jakąś blokadę na wyjście w todze przed budynek Sądu. Nie, że w ogóle ale właśnie w tejże todze. Nie będę przeprowadzać dogłębnej psychoanalizy owej fobii, bo sama nie jestem pewna jej przyczyn- stwierdzam jedynie fakt.
Sam pomysł dołączenia sie do manifestacji bez udziału w niej bezpośrednio uważam za przedni. Może po prostu należałoby zarządzić przerwę w podejmowaniu jakichkolwiek czynności na czas manifestacji czyli nie na 10-15 minut tylko na dwie, trzy godziny. Spektakularne byłoby to co prawda tylko w trakcie orzekania na sali, ale nie pozostałoby niezauważone.
Rzecz jasna zakładając, że byłaby to masówka a nie pojedyncze wystąpienia nielicznych jednostek.
Ja również nie wyszłabym w todze przed budynek sądu (analizy stanu umysłu prowadzącego do tego wniosku nie przeprowadzę). Wyjścia przed budynek w celu wsparcia manifestujących duchowo też raczej nie popieram, to jak manifestacja, do której nadal nie jestem przekonana. Poza tym wiem, a nie tylko przypuszczam, sądząc z podejścia kolegów i koleżanek do ostrzejszych form protestu, jak urlop na żądanie, że przed naszym sądem stałabym w gronie czterech albo pięc osób. A więc efekt żaden. Poza tym uważam, że nasz protest musi byc dolegliwy dla władzy wykonawczej, ażeby przyniósł jakiś skutek. Dlatego najlepszym pomysłem jest akcja sądy bez sędziów, czy też dzień bez wokandy oraz masowe wnoszenie pozwów.
Zauważyłem że większość sędziów (w tym piszących również na forum) na podobne podejście do sprawy - czyli nie zrobię tego czy owego, bo i tak będę osamotniony/na w tym co zrobię, a najlepszym wypadku razem ze mną będzie 4 lub 5 osób. Jestem gotów/owa zrobić to czy owo - ale pod warunkiem że będzie to miało wymierny skutek.
Jest to dla mnie przykre. W ten sposób, jeśli wszyscy tak myślą - nigdy i nic nie da się osiągnąć. Przepraszam - jak jako jeden z pierwszych wysłałem list otwarty do Ministra w którym sprzeciwiłem się łamaniu Konstytucji, to nie patrzyłem na to czy mnie ktoś poprze czy nie, czy dzięki temu listowi to coś osiągnę czy też nie. Zrobiłem tak - bo uważałem że koniecznie jest podjęcie jakiś działań. Obojętnie jakich i bez względu na to czy przyniosą one natychmiastowy skutek.
Pewnie rzeczy moi drodzy jak to się mówi - robi się dla zasady. Tak i tu jest. Jak trzeba będzie wyjść przed Sąd, to żeby żabami z nieba waliło - wyjdę i będę stał! Zrobię to - bo mam dość pomiatania sędziami, brakiem szacunku dla naszego zawodu i tego co robimy. Mam dość nędznego wynagradzania i ciągłego zwiększania obciążenia. I naprawdę nie interesuje mnie to czy ktoś do mnie dołączy czy nie. Czy przyniesie to natychmiastowy skutek czy też nie.
Chcę być prawdziwym Sędzią RP, a nie nędznym człowieczkiem, który się własnego cienia boi.
dorota napisał:
Zauważyłem że większość sędziów (w tym piszących również na forum) na podobne podejście do sprawy - czyli nie zrobię tego czy owego, bo i tak będę osamotniony/na w tym co zrobię, a najlepszym wypadku razem ze mną będzie 4 lub 5 osób. Jestem gotów/owa zrobić to czy owo - ale pod warunkiem że będzie to miało wymierny skutek. Jest to dla mnie przykre. W ten sposób, jeśli wszyscy tak myślą - nigdy i nic nie da się osiągnąć. Przepraszam - jak jako jeden z pierwszych wysłałem list otwarty do Ministra w którym sprzeciwiłem się łamaniu Konstytucji, to nie patrzyłem na to czy mnie ktoś poprze czy nie, czy dzięki temu listowi to coś osiągnę czy też nie. Zrobiłem tak - bo uważałem że koniecznie jest podjęcie jakiś działań. Obojętnie jakich i bez względu na to czy przyniosą one natychmiastowy skutek.
Pewnie rzeczy moi drodzy jak to się mówi - robi się dla zasady. Tak i tu jest. Jak trzeba będzie wyjść przed Sąd, to żeby żabami z nieba waliło - wyjdę i będę stał! Zrobię to - bo mam dość pomiatania sędziami, brakiem szacunku dla naszego zawodu i tego co robimy. Mam dość nędznego wynagradzania i ciągłego zwiększania obciążenia. I naprawdę nie interesuje mnie to czy ktoś do mnie dołączy czy nie. Czy przyniesie to natychmiastowy skutek czy też nie.
Chcę być prawdziwym Sędzią RP, a nie nędznym człowieczkiem, który się własnego cienia boi.
Przepraszam, jeśli mój post został przez Ciebie tak odczytany jak został. Chodziło mi nim jedynie o wyrażenie mojego zdania w tej materii i nic więcej. Nie chodziło mi w szczególności insynuowanie czegokolwiek innym osobom na tym forum. Pisząc to - miałem na myśli jakbym ja się osobiście czuł - gdybym na pewne rzeczy się nie potrafił zdobyć. Niestety przyznaję, iż zostało to tak sformułowane - iż wskazywałoby, iż oceniam innych (chodzi o końcową cześć).
ludzka, dorota złożył własny list do MS, jeszcze przed akcją listu otwartego, więc na pewno był pierwszy.... i my będziemy o tym zawsze pamiętać. Nawet pisała o tym Rzepa. Moim zdaniem dorota w poście jedynie wyraził własny pogląd, a że jest w środowisku wiele osób, które tylko patrzą na innych, to chyba nikt nie ma wątpliwości. ludzka, Ty do nich nie należysz, wiem co mówię (piszę). Działajcie razem!
"dorota" napisał:
Zauważyłem że większość sędziów (w tym piszących również na forum) na podobne podejście do sprawy - czyli nie zrobię tego czy owego, bo i tak będę osamotniony/na w tym co zrobię, a najlepszym wypadku razem ze mną będzie 4 lub 5 osób. Jestem gotów/owa zrobić to czy owo - ale pod warunkiem że będzie to miało wymierny skutek.
Jest to dla mnie przykre.