Forum sędziów
Stan faktyczny jest banalny, problem raczej nie: powód prowadził wspólne gospodarstwo z pozwaną, jakkolwiek nie zdecydowali się zawrzeć małżeństwa. Po rozstaniu , powód przypomniał sobie, że w czasie trwania związku pozwana kupiła nieruchomość, za wspólnie uzbierane pieniądze, przy czym powód nie zjawił się u notariusza. Obecnie więc powód domaga się uzgodnienia treści księgi wieczystej, poprzez dopisanie go w 1/2.
Moim zdaniem powód nie może skutecznie się domagać uzgodnienia, ponieważ nigdy nie stał się właścicielem przedmiotowej nieruchomości. Do przeniesienia prawa własności nieruchomości konieczne jest zawarcie umowy w formie aktu notarialnego, czego powód nie zrobił. Analogia z wspólnością majątkową małżeńską jest zupełnie bezpodstawna, ponieważ przepis przewidujący wejście danego prawa do wspólności majątkowej małżeńskiej ma charakter wyjątkowy i nie podlega interpertacji rozszerzającej, ani też nie może być stosowany analogicznie.
Dla nmie to było dość oczywiste, ale gdy zacząłem ogólnowydziałowe konsultacje, okazało się, że dla bardziej doświadczonych sędziów sprawa tak oczywista nie jest.
Będę wdzięczny za opinie.
"humbert" napisał:
Dla nmie to było dość oczywiste, ale gdy zacząłem ogólnowydziałowe konsultacje, okazało się, że dla bardziej doświadczonych sędziów sprawa tak oczywista nie jest.
Będę wdzięczny za opinie.
ale jakie mieli argumenty? Dla mnie jest jasne, że nie nabył. Czy ma jakieś roszczenia i jakie to inna dyskusja. Było jedno orzeczenie SN dotyczące użytkowania wieczystego, ale glosy wyłącznie krytyczne i moim zdaniem słusznie, bo brak podstaw normatywnych
W identycznym stanie faktycznym tylko wniosek był o zniesienie współwłasności. Oddaliłem, apelacja oddalona z identyczną argumentacja jak Twoja. Choć faktycznie jest jedno orzeczenie trochę mieszające. Pozostałe dotyczą małżeństw.
Sprawa oczywiście nie jest oczywista. Powód niewątpliwie nie nabył wraz z pozwaną nieruchomości, gdyż nie był stroną stosownej umowy. Nie był jednak tą stroną w ogóle, zatem nie jest ograniczony możliwością dowodzenia ponad osnowę i przeciwko osnowie dokumentu. Uważam, że w procesie o uzgodnienie może dowodzić nabycia nieruchomości we współwłasności z pozwaną. Z pewnością nie zadziała tu jakiekolwiek domniemanie, gdyż związek nie był małżeństwem. Możliwa do wyobrażenia jest jednak sytuacja, iż będzie w stanie wykazać nabycie do współwłasności w częściach ułamkowych. Kiedy byłam młodym asesorem, prowadziłam sprawę o zniesienie współwłasności konkubinatu. Ale się działo! W rezultacie zawarli ugodę.
[ Dodano: Czw Maj 15, 2008 10:26 pm ]
Oczywiście nabycie tamtej nieruchomości nastąpiło przez jednego z konkubentów i jeszcze zbudowali dom.
"Beatka" napisał:
Sprawa oczywiście nie jest oczywista. Powód niewątpliwie nie nabył wraz z pozwaną nieruchomości, gdyż nie był stroną stosownej umowy. Nie był jednak tą stroną w ogóle, zatem nie jest ograniczony możliwością dowodzenia ponad osnowę i przeciwko osnowie dokumentu. Uważam, że w procesie o uzgodnienie może dowodzić nabycia nieruchomości we współwłasności z pozwaną. Z pewnością nie zadziała tu jakiekolwiek domniemanie, gdyż związek nie był małżeństwem. Możliwa do wyobrażenia jest jednak sytuacja, iż będzie w stanie wykazać nabycie do współwłasności w częściach ułamkowych. Kiedy byłam młodym asesorem, prowadziłam sprawę o zniesienie współwłasności konkubinatu. Ale się działo! W rezultacie zawarli ugodę.ale przeciez on musiałby złożyć oświadczenie w formie aktu notarialnego, albo ona w jego imieniu z pełnomocnictwem w tej samej formie....
[ Dodano: Czw Maj 15, 2008 10:26 pm ]
Oczywiście nabycie tamtej nieruchomości nastąpiło przez jednego z konkubentów i jeszcze zbudowali dom.
Słusznie prawi gilgamesz do mabycia nieruchomości konieczne jest oświadczenie złożone w formie aktu notarialnego i tego moim zdaniem przeskoczyc się nie da i choćby SN sto orzeczeń wydał nie mizeni jasnego brzmienia przepisu
" Nie był jednak tą stroną w ogóle, zatem nie jest ograniczony możliwością dowodzenia ponad osnowę i przeciwko osnowie dokumentu. "
Mi nie chodzi o kwestie dowodowe,tylko materialnoprawne. A dokładnie o brutalny w swej jednoznaczności art. 158 kc
"Uważam, że w procesie o uzgodnienie może dowodzić nabycia nieruchomości we współwłasności z pozwaną. "
Ale na jakiej podstawie prawnej ?
[ Dodano: Czw Maj 15, 2008 10:37 pm ]
"gilgamesz" napisał:
Dla nmie to było dość oczywiste, ale gdy zacząłem ogólnowydziałowe konsultacje, okazało się, że dla bardziej doświadczonych sędziów sprawa tak oczywista nie jest.
Będę wdzięczny za opinie.
ale jakie mieli argumenty? Dla mnie jest jasne, że nie nabył. Czy ma jakieś roszczenia i jakie to inna dyskusja. Było jedno orzeczenie SN dotyczące użytkowania wieczystego, ale glosy wyłącznie krytyczne i moim zdaniem słusznie, bo brak podstaw normatywnych
Nie mieli argumentów, poza stweirdzeniem, ze to nie jest takie oczywiste
Zgadzam się, że nie złożył oświadczenia w formie aktu notarialnego, ale gdyby takowe zostało złożone, to byłby wpisanym właścicielem i nie byłoby sprawy. Na tym polega trudność.
"humbert" napisał:
" Nie był jednak tą stroną w ogóle, zatem nie jest ograniczony możliwością dowodzenia ponad osnowę i przeciwko osnowie dokumentu. "
Mi nie chodzi o kwestie dowodowe,tylko materialnoprawne. A dokładnie o brutalny w swej jednoznaczności art. 158 kc
"Uważam, że w procesie o uzgodnienie może dowodzić nabycia nieruchomości we współwłasności z pozwaną. "
Ale na jakiej podstawie prawnej ?
No właśnie, tylko bez podstawy prawnej - możesz być "dobrym wujkiem" jak SN w tamtej sprawie i czasami niektóre składy SO i SA, ale podstawy prawnej moim zdaniem brak. Podobnie jak jeden z forumowiczów oddaliłem taki wniosek w ramach zniesienia współwłasności, ale nie opłacili apelacji więc bez kontroli instancyjnej.
[ Dodano: Czw Maj 15, 2008 10:47 pm ]
"Beatka" napisał:
Zgadzam się, że nie złożył oświadczenia w formie aktu notarialnego, ale gdyby takowe zostało złożone, to byłby wpisanym właścicielem i nie byłoby sprawy. Na tym polega trudność.
ale nie rozumiem jaka trudność? co najwyżej może z jakiegoś zlecenia nabycia do wspólności ma roszczenie, ale musi je zrealizować, poza tym bezpodstawne wzbogacenie i co tam jeszcze... ale nie własność na tym etapie
Beatko chyba niepotrzebnie żal Ci biednego konkubenta przeciez ma roszczenie o zwrot pieniędzy więc krzywdy nie będzie
"ropuch" napisał:
Beatko chyba niepotrzebnie żal Ci biednego konkubenta przeciez ma roszczenie o zwrot pieniędzy więc krzywdy nie będzie
Wiem, że ma Co więcej sam sobie jest winien.
a jak było się ożenić jak Bozia kazała, co ma mieć drań lepiej niż my
Ostatnio dość szczegółowo przestudiowałem orzecznictwo dotyczące podziału majątku konkubentów. Wyraźnie w kilku orzeczniach jest mowa o tym, iż wejście danego składnika do tego majątku nie może nigdy naruszać przepisów o formie czynności prawnych. Wniosek z tego taki, że nakładów jakie ponióśł jedne z konkubentów na wspólną nieruchomość może domagać się wyłącznie w procesie o zapłatę. Wykluczone jest uwzględnienie takiego wniosku w postępowaniu nieprocesowym o podział majątku lub w sprawie o uzgodnienie księgi (nie stał się współwłaścielem zatem zapis w kw jest zgodny z rzeczywistym stanem prawnym).
Sąd Najwyższy w procesie dopuszcza też zastosowanie przepisów o bezpodstawnym wzbogaceniu. W postępowaniu nieprocesowym można natomiast dzielić ruchomości.
"ropuch" napisał:
Beatko chyba niepotrzebnie żal Ci biednego konkubenta przeciez ma roszczenie o zwrot pieniędzy więc krzywdy nie będzie
No właśnie na tym też się zastanawiałem i wcale nie jestem pewien czy ma takowe roszczenie. No bo na jakiej podstawie? Bezpodstawne wzbogacenie budzi moje watplwiości z uwagi na treść art. 411 pkt 1 kc. Pan dał pani pieniądze bez głębszej refleksji, ale to jego problem. trzeba było pomyśleć przed zawieraniem umowy.
Bliżej nienazwany stosunek umowny, podobny do zlecenia? Ale on jej niczego nie zlecał, po prostu mieli jakieś tam uskładane pieniądze i uzgodnili, ze ona za nie kupi działeczkę. Mi to przypomina darowiznę, chociaż wiem, ze brzmi to jak herezja.
"humbert" napisał:
Beatko chyba niepotrzebnie żal Ci biednego konkubenta przeciez ma roszczenie o zwrot pieniędzy więc krzywdy nie będzie
No właśnie na tym też się zastanawiałem i wcale nie jestem pewien czy ma takowe roszczenie. No bo na jakiej podstawie? Bezpodstawne wzbogacenie budzi moje watplwiości z uwagi na treść art. 411 pkt 1 kc. Pan dał pani pieniądze bez głębszej refleksji, ale to jego problem. trzeba było pomyśleć przed zawieraniem umowy.
Bliżej nienazwany stosunek umowny, podobny do zlecenia? Ale on jej niczego nie zlecał, po prostu mieli jakieś tam uskładane pieniądze i uzgodnili, ze ona za nie kupi działeczkę. Mi to przypomina darowiznę, chociaż wiem, ze brzmi to jak herezja. Jak masz wątpliwości co do bezpodstawnego wzbogacenia, i co do zlecenia, to jeszcze faceta ma możliwość odwołania darowizny...wszytko zależy tu już od szczegółowych ustaleń faktycznych no ale to nie Twój problem na tym etapie...
w identycznym stanie faktycznym byłem zmuszony znieść współwłasność nieruchomości przy ustaleniu, iż wielkość udziałów każdego ze współwłaścicieli - konkubentów odpowiada wartości ustalonej przeze mnie wydatkowanej przezz niego kwoty środków wydatkowanych na zakup nieruchomości
zapytacie, kto mnie zmusił?
zmusiło mnie do tego orzeczenie Sądu odwoławczego, najpewniej uchylające do ponownego rozpoznania orzeczenie oddalające wniosek o zniesienie współwłasności i oparte na ocenie prawnej, że mimo braku formy aktu notarialnego konkubenci nabyć mogli nieruchomość na współwłasność , a w celu oznaczenia ich udziałów zalecono Sądowi I zbadanie ile który wyłożył na zakup
ocena prawna, w takim wypadku, jak wiemy jest wiążąca
wówczas chyba jedyny raz zdarzyła mi się sytuacja, którą psychiatra mógłby zdiagnozować jako czyste objawy schizofrenii - wydałem bowiem orzeczenie, z którym od początku do końca absolutnie nie zgadzałem się i się nie zgadzam
orzeczenie to zostało notabene zmienione poprzez zmianę wysokości ustalonych udziałów jakoś tak z 47/53 na 46/54, albowiem Sąd odwoławczy ustalił inny stopień przyczynienia się do nabycia udziałów w nieruchomości. Kasacji nie było (nie służyła? nie pomnę)
Tak więc, koncepcje mogą być różne.
"kudłaty" napisał:
zmusiło mnie do tego orzeczenie Sądu odwoławczego, najpewniej uchylające do ponownego rozpoznania orzeczenie oddalające wniosek o zniesienie współwłasności i oparte na ocenie prawnej, że mimo braku formy aktu notarialnego konkubenci nabyć mogli nieruchomość na współwłasność , a w celu oznaczenia ich udziałów zalecono Sądowi I zbadanie ile który wyłożył na zakup
ocena prawna, w takim wypadku, jak wiemy jest wiążąca
O Jezu... Nie zazdroszcze sytuacji. Nie ma to jak nasza II instancja, co? Ja w podobnej sytuacji mialem wiecej szczescia. Oddalilem wniosek - apelacje spotkal ten sam smutny los Bardzo jestem ciekaw kto byl w skladzie odwolawczym?
Pozwolisz, Tomku, że z uwagi na merytoryczny charakter tego wątku powstrzymam się od publicznego udzielenia odpowiedzi na ostatnie z postawionych przez Ciebie pytań
Sytuacja może i niekomfortowa z jednej strony, a z drugiej - idziesz na pewniaka z rozstrzygnięciem co do podstawowej kwestii, no nie?
Moje pytanie dotyczy nieco innego zagadnienia, ale idzie również o stosunki (majątkowe) w konkubinacie, a konkretnie o stosunki po ustaniu tegoż. Kwestia wiąże się z postępowaniem nieprocesowym - co robicie, jeśli wnioskodawca zgłasza do "odziału" (czytaj: do zniesienia współwłasności) pewne rzeczy nabyte wspólnie w trakcie trwania konkubinatu, a uczestnik w odpowiedzi zgłasza inne rzeczy do "odziału". Czy rozstrzygacie o zniesieniu (lub nie) wspówłasności wszystkich tych rzeczy w jednym postępowaniu czy też wyłączacie to, co zgłosił uczestnik, do odrębnego postępowania (w końcu to wnioskodawca powinien określać zakres postępowania, ale z drugiej strony względy celowościowe przemawiają za tym, by konkubinat rozliczyć w jednym postepowaniu sądowym).
Dobry wieczór Panie i Panowie Sędziowie!
Potrzebuję Waszej pomocy w sprawie, której jestem stroną. (Jeśli administrator przesunie mój wątek do działu Help for student nie obrażę się…) 🙏🏻
Sprawa rzecz jasna cywilna.
Otrzymałem wyrok pierwszej instancji, mój „rofesjonalny pełnomocnik” nie spisał się. Jestem z niego niezadowolony i chcę mu cofnąć pełnomocnictwo, zabrać dokumenty i pójść dwie ulice dalej do innej kancelarii, ale nagli mnie termin na odwołanie. Nie chcę oczywiście, aby je pisał mój dotychczasowy pełnomocnik.
Jak wygląda zatem procedura zmiany pełnomocnika. Nowy adwokat musi w końcu zapoznać się z kilkoma tomami akt, a na to potrzeba czasu - czas na odwołanie biegnie…
Wiem, że termin na odwołanie jest określony w ustawie. Czy sąd w takim wypadku (zmiana pełnomocnika, który musi zapoznać się z aktami) może go wydłużyć? Jeśli tak, to o ile?
sorrki ale porad prawnych nie udzielamy ❌
Po poradę prawną pójdę do nowego adwokata w poniedziałek, ale od Was chciałem się dowiedzieć czego mogę się spodziewać.
Co do porad prawnych. Gdybyście ich udzielali to na pewno zarobilibyście więcej niż w sądzie.
Pozdrawiam.
co innego pomoc w rozwiązywaniu kazusów na poziomie akademickim, co innego pomoc w konkretnej sprawie.