Wyrok TK z dnia 20 maja 2008 roku, sygn. akt P 18/07:
Art. 370[1] ustawy z dnia 17 listopada 1964 r. - Kodeks postępowania cywilnego (Dz. U. Nr 43, poz. 296, ze zm.) jest niezgodny z art. 45 ust. 1 oraz art. 78 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej.
pełnomocnik nawalił, ale dobrotliwi mędrcy w fantazyjnych nakryciach głowy uratowali biedną stronę
wysuwam kolejnego pewniaka do uwalenia przed TK - art. 479[8a] par. 5 kpc
macie swoje typy?
"richter" napisał:
Wyrok TK z dnia 20 maja 2008 roku, sygn. akt P 18/07:
Art. 370[1] ustawy z dnia 17 listopada 1964 r. - Kodeks postępowania cywilnego (Dz. U. Nr 43, poz. 296, ze zm.) jest niezgodny z art. 45 ust. 1 oraz art. 78 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej.
pełnomocnik nawalił, ale dobrotliwi mędrcy w fantazyjnych nakryciach głowy uratowali biedną stronę
wysuwam kolejnego pewniaka do uwalenia przed TK - art. 479[8a] par. 5 kpc
macie swoje typy?
"richter" napisał:
Wyrok TK z dnia 20 maja 2008 roku, sygn. akt P 18/07:
Art. 370[1] ustawy z dnia 17 listopada 1964 r. - Kodeks postępowania cywilnego (Dz. U. Nr 43, poz. 296, ze zm.) jest niezgodny z art. 45 ust. 1 oraz art. 78 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej.
pełnomocnik nawalił, ale dobrotliwi mędrcy w fantazyjnych nakryciach głowy uratowali biedną stronę
wysuwam kolejnego pewniaka do uwalenia przed TK - art. 479[8a] par. 5 kpc
macie swoje typy?
W takim razie niekonstytucyjny jest np. również: art. 130 [2] k.p.c., art. 102 ust. 4 ustawy o kosztach w spr. cyw. oraz generalnie te wszystkie przepisy w których tzw. profesjonalny pelnomocnik jest traktowany surowiej niż strona. Teraz np. z powodu wyjazdu na długi weekend radca prawny dla zachowania terminu wrzuci na biuro podawcze kartkę z napisem "apelacja", a braki uzupełni po powrocie jak sad mu wskaże które ( więc po co się męczyć )
"Pawnik" napisał:
W takim razie niekonstytucyjny jest np. również: art. 130 [2] k.p.c., art. 102 ust. 4 ustawy o kosztach w spr. cyw. oraz generalnie te wszystkie przepisy w których tzw. profesjonalny pelnomocnik jest traktowany surowiej niż strona. Teraz np. z powodu wyjazdu na długi weekend radca prawny dla zachowania terminu wrzuci na biuro podawcze kartkę z napisem "apelacja", a braki uzupełni po powrocie jak sad mu wskaże które ( więc po co się męczyć )
Albo sa "rofesjonalistami" i rynek ma ich zweryfikować bo niby o to chodziło ale widocznie i tak Sad musi za nich działac aby dostali pieniądze za swoją profesjonalną pomoc
Ja rozumiem rozgoryczenie, ale konsekwencje dla strony są za daleko dotkliwe. Jestem za powiadomieniem ORA czy też OIRP. I to powinno być wystarczającą mobilizujące.
[Formalizm procesowy jest niezbędny aby zagwaratnować stronom określone w art. 45 ust. 1 Konstytucji RP „rawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd”. Powszechnie znane i cytowane w piśmiennictwie jest zdanie Monteskiusza, że „Formalności sądowe potrzebne są dla wolności” oraz von Iheringa, że Forma jest przysięgłym wrogiem samowoli, bliźniaczą siostrą wolności”. Stąd też konieczność istnienia w przepisach formalizmu procesowego nie jest kwestionowana, problemem jest techniczne zrealizowanie tego postulatu, mając na uwadze – co podnosi Hellwig - że formalizm powinien uporządkować postępowanie cywilne, nie zaś by urządzać stronom zasadzki i utrudniać sądowi ustalenie i ochronę prawa.
Zaś mój pewniak to art. 221 p.p.s.a. Spokojnie czekam na zaskarżenie go w trybie art. 79 Konstytucji.
Co do zasady zgadzam się z TK, ale sprawność postępowania poleci w dół, że hej. Postępowanie międzyinstancyjne znacznie się wydłuży, a teraz to czekamy na pierwsze skargi o wznowienie postępowania.
Ja po tym przepisie płakać nie będę. Nie zdarzyło mi się go zastosować, chociaż nadałem bieg setkom apelacji.
Nie zgadzam się natomiast z uzasadnieniem TK. Wskazanie zakresu zaskarżenia nie przekracza możliwości intelektualnych większości pełnomocników. I nie jest to rzecz błaha.
Od tego zależy przecież, w jakim zakresie orzeczenie jest prawomocne, co w konsekwencji przekłada się na powagę rzeczy osądzonej i tytuł wykonawczy. Dosyć istotne kwestie.
Co do tego, że strony nie powinny ponosić konsekwencji działań pełnomocnika A to niby dlaczego? Przecież ponoszą. Jak pełnomocnik przez swoją głupotę (nie zgłosi wniosków dowodowych, odpowiednich zarzutów itp.) przegra sprawę, to kto ponosi konsekwencje? Strona. Zawsze tak było, jest i będzie. Dlatego adw. i r.pr. są obowiązkowo ubezpieczeni od OC.
zgadzam się co do joty!!!
jakby prawo miało być jasne łatwe i przyjemne dla przeciętnego człowieka to po co byliby w ogóle pełnomocnicy fachowi, przecież sąd by robił sam wszystko za strony, a kpc nie na tym stoi
Problem tego przepisu nie sprowadzał się do tego jak często był stosowany i czy dyskutanci go stosowali czy też nie. Oczywiście wykładnia takiej regulacji powinna być ostrożna i na pewno nie rozszerzająca (czytaj: dokonywana nie w imię polepszenia jakości orzecznictwa i nadmiernego doszukiwania się braków), ale podobne przepisy istnieć muszą bowiem nie można przyjąć, że strona nie powinna ponosić odpowiedzialności za błędy pełnomocnika. Dlaczego nie? A czy ponosi na podstawie prawa materialnego winę za wybór osoby przy pomocy której wykonuje zobowiązanie? Tak naprawdę potrzebne są podobne regulacje wiszące jak miecz damoklesa nad wieloma niestarnnymi pełnomocnikam którzy przyjmują, że sąd jest od tego żeby za nich robić.
PS. Żeby nie było - przypominam sobie na pewno jeden przypadek i może drugi (ale drugiego już pewny nie jestem) gdy w mojej okolicy w ogóle zastosowano 370 [1]. Problem mzd. nie dotyczy tego przepisu ale raczej możliwej ofensywy pełnomocników w kierunku odformalizowania postępowania. Brzmi to pięknie, ale problem formalizmu to nie problem istnienia przepisów o skutkach niedochowania wymogów procesowych i konsekwencji takich zachowań (bo one powinny istnieć), a problem niedoszukiwania się takich braków tam gdzie nie występują.
a co sądzicie o tym by zwracać adwokatom nie podpisane pisma bez wzywania? niedawno dowiedziałem sie przypadkiem że normalna praktyką w niektórych kancelarniach, jest wysyłanie przez asystentów czy aplikantów bez podpisu nieobecnego akurat pełnomocnika, żeby tylko zachować termin, no bo w końcu i tak sąd ich później wezwie do uzupełnienia.
"falkenstein" napisał:
a co sądzicie o tym by zwracać adwokatom nie podpisane pisma bez wzywania?
"falkenstein" napisał:
a co sądzicie o tym by zwracać adwokatom nie podpisane pisma bez wzywania? niedawno dowiedziałem sie przypadkiem że normalna praktyką w niektórych kancelarniach, jest wysyłanie przez asystentów czy aplikantów bez podpisu nieobecnego akurat pełnomocnika, żeby tylko zachować termin, no bo w końcu i tak sąd ich później wezwie do uzupełnienia.
richter ma rację
A co do tego anonimu, to Johnson przesadził. Nie można za anonim uznać pisma, które umożlwia zidentyfikowanie nadawcy.
Chyba że to była subtelna ironia, której ja prosty chłopak nie pojąłem
U nas niektórzy pełnomocnicy robią w ten sposób, że dają do podpisania apelację stronie i wtedy nie ma podstaw do odrzucenia. Praktyka szczególnie stosowana w razie problemów pełnomocnika z policzeniem opłaty.
A co do tego anonimu, to Johnson przesadził. Nie można za anonim uznać pisma, które umożlwia zidentyfikowanie nadawcy.
Chyba że to była subtelna ironia, której ja prosty chłopak nie pojąłem
To był postulat de lege fernda Wszystko co nie podpisane do kosza.