Czwartek, 21 listopada 2024
Dziennik wyroków i ogłoszeń sądowych
Rej Pr. 2512 | Wydanie nr 6114
Czwartek, 21 listopada 2024
2020-11-15

Ciemnota jako źródło przestępstwa i jako okoliczność karę łagodząca.

Istnienie przestępstwa i kary możliwe jest w tylko w państwie, tylko bowiem państwo, dążąc do spełnienia swoich wzniosłych celów, a głównie do urzeczywistnienia pomyślności ogólnej, posiada władzę, która nad wolą jednostek górując, i siłami tych jednostek rozporządzający, na wypadek kollizyji z siłami przyrody, przedsiębierze środki ochronne, - na wypadek zaś kollizyji z wolą jednostek ogłasza, co za przeciwne swoim celom uważa, i czynów tych zakazując, karą za ich spełnienie zagraża. Czyny takie to właśnie przestępstwa.

Gazeta Sądowa Warszawska nr 39, rok I, 15 grudnia 1873 r.

Powszechnie uznanym jest pewnik, że oświata i wykształcenie są najgłówniejszymi warunkami pomyślności zarówno pojedynczego człowieka, jak i całych narodów, że jeżeli gruntowne ukształcenie najdobroczynniejszy na rozwój społeczeństwa wpływ wywiera, - to ciemnota nieuchronnie do upadku prowadzi, jest gruntem, na którym z łatwością się szczepią: zmysłowe popędy, brudne namiętności i zbrodnie.

Mając to na uwadze, postaramy się nakreślić właściwe stanowisko ciemnoty w obliczu prawa karnego, i odpowiedzieć na pytanie, czy ciemnota sama przez się wywiera wpływ na wymiar kary?

Karygodność ciemnoty.

Istnienie przestępstwa i kary możliwe jest w tylko w państwie, tylko bowiem państwo, dążąc do spełnienia swoich wzniosłych celów, a głównie do urzeczywistnienia pomyślności ogólnej, posiada władzę, która nad wolą jednostek górując, i siłami tych jednostek rozporządzający, na wypadek kollizyji z siłami przyrody, przedsiębierze środki ochronne, - na wypadek zaś kollizyji z wolą jednostek ogłasza, co za przeciwne swoim celom uważa, i czynów tych zakazując, karą za ich spełnienie zagraża. Czyny takie to właśnie przestępstwa.

Tak więc, przestępstwo jest to czyn celom państwa przeciwny, i jako taki podlegający przewidzianej karze. Przestępcą będzie ten, kto, wbrew zakazowi, podobnego czynu świadomie się dopuszcza. Z powyższego określenia wypływaćby się zdawało, że czyn, choć celem państwa przeciwny i pod karą zakazany, o tyle przecież tylko jest karygodnym, o ile istnieje pewność, że jego sprawca znał cele państwa i jego zakazy, czyli o ile, spełniając dany czyn, wiedział, że spełnia przestępstwo i naraża się na karę, - a więc w przeciwnym razie, sprawca, jako jedynie przez nieświadomość przeciw zakazowi prawa karnego wykraczający, wolnymby być winien od kary.

Tym sposobem moglibyśmy dojść do wniosku: że brak wykształcenia, że umysłowa ciemnota niejednokrotnie wprost uwalniać winna od kary. Podobne jednak uprzywilejowanie umysłowej ciemnoty byłoby przeciwne celom państwa, moralności i słuszności. Państwo też na taki przywilej pozwalać nie może, aby, jak się prawnik rzymski wyraził: ne in melioribus conditionis essent stulti quam periti, (aby głupcy nie byli w lepszym położeniu od rozsądnych) i dlatego też na czele swych zakazów karnych wygłasza zasadę: - że nikt nieznajomością ustaw karnych tłómaczyć się nie może.

Lecz prawo mówi tu o jednostce fizycznej dojrzałej i umysłowo zdrowej, wolną wolą i świadomością obdarzonej: - gdzie więc brak woli (przymus i choroby umysłowej) lub gdzie nie postaje przeświadczenia (podstęp, błąd, niedojrzały lub zgrzybiały, choroby umysłowe) wreszcie, gdzie czyn przestępny powoduje tylko prosty przypadek t.j. fakt już po za obrębem woli i przeświadczenia sprawy leżący, tam prawo wyrzeka bezkarność.

Ściśle biorąc, nie wszystkie z wyżej przytoczonych okoliczności, przeświadczenie i wolę w zupełności wyłączają. Nie ma tak silnego przymusu, któryby zupełnie zniósł wolę, gdyż nawet tak zwany przymus nieprzeparty, istnienia woli nie wyłącza. Jeśli bowiem tak przymuszony sprawca spełnił czyn przestępny, to, przez samo jego spełnienie, istnienie swej woli ujawnił - quia quamvis si liber essct nolluissem, tamen coactus vollui, mawiali rzymianie. Podstęp, błąd biorąc w zasadzie (in abstracto) nigdy istnienia świadomości nie wyłączają w zupełności; tem zaś mniej wiek dziecięcy, będący tylko nierozwinięciem i zgrzybiały, będący tylko stępieniem świadomości.

Widzimy więc, że wyszczególnione wyżej stany niepoczytalne, oprócz chorób umysłowych nie znoszą świadomości lub woli, ale je tylko krępują.

W obec tego rodzi się pytanie: - dlaczego prawodawca nie zaliczył do tej kategorii ciemnoty? – przecież, jak widzimy, człowiek nie może być odpowiedzialnym, skoro tylko skrępowanie przeświadczenia i woli istnieje? Wszak zgrzybiałego starca i dziecię dla tego prawo uwalnia od kary, że już lub jeszcze

Rzeczywiście, istnieje tu pewne podobieństwo, ale podobieństwo tylko pozorne. Umysł dziecka, niby gąbka, chłonie w siebie, drogą zmysłów, zjawiska świata zewnętrznego, lecz nie jest jeszcze w stanie, dokładnie je rozbierać. Dziecko myśli, ale mało analizuje i mało sądzi. Czyny dziecka, podobnie jak myśl, która je wywołuje, zwykle są jeszcze czysto automatyczne, machinalne, a duch, za działanie machiny odpowiadać nie może. Zgrzybiały starzec, takimże jest dzieckiem umysłowo. Stan umysłowy ich obu jest normalny.

Inaczej rzecz się ma z człowiekiem bez wykształcenia. Umysł jego jest w stanie normalnym, gdyż doszedł już do zupełnego tak fizycznego, jak duchowego rozwoju, tylko, że się w ciasnych rozwinął granicach. Ale w tych ciasnych granicach, człowiek taki w całej pełni myśli, rozumuje i sądzi, a wiemy, że prawo, stanowiąc, że nikt nieznajomością ustaw karnych tłómaczyć się nie może, ma właśnie na myśli tylko osoby fizyczne dojrzałe i umysłowo zdrowe. Umysł w dzieciństwie - to owoc jeszcze niedojrzały, w starości - to owoc już zepsuty, zgniły; lecz w trzecim przypadku jest to owoc najzupełniej już dojrzały, chociaż drobniutki, karłowaty. Jeżeli więc dojrzałość umysłową bierzemy za normę poczytalności, to już jakość tej dojrzałości natury rzeczy nie zmienia.

Ale jeszcze jedna uwaga.

Prawo karne zna wypadek, w którym nawet w stanie fizycznej dojrzałości i umysłowego zdrowia, czyn przestępny sprawcy poczytalny być nie może. Wyjątek ten prawo robi dla głuchoniemych od urodzenia, lub tych którzy choć później utracili słuch i mowę, lecz żadnego nie odebrali wykształcenia. Otóż mógłby ktoś zarzucić, że gdy fizycznie dojrzały, umysłowo zdrowy, głuchoniemy wolnym jest od kary, to ten samem wolnym być od niej powinien i człowiek bez oświaty.

Istotnie, i między tymi dwoma stanami jest pewne podobieństwo, ale znów tylko pozorne. Czyniąc dla głuchoniemych wyjątek, prawodawca miał na względzie, że ci nieszczęśliwi brakiem dwóch najważniejszych zmysłów od reszty świata odcięci, choć fizycznie dojrzali, nie mogą nabyć żadnego pojęcia o prawach i obowiązkach społecznych. I rzeczywiście stan ich jest podobny do stanu dziecka i starca: myśl bez analizy i jasnego sądu, ruchy automatyczne. Tymczasem u osób fizycznych dojrzałych i zdrowym umysłem i zmysłami obdarzonych, brak oświaty, ciemnota, choćby najgrubsza, jak to już widzieliśmy, nic podobnego nie dopuszcza. Trudno przypuścić, aby człowiek, choćby najnieoświeceńszy, przez samo już komunikowanie się z otaczającym go światem, przez słuch i mowę, nie nabrał pewnych pojęć o prawach i obowiązkach człowieka, o złem i dobrem, o czynach zakazanych i grożących za nich karach. O idiotach, kretynach nie mówię, ci bo wiem normalnie rozwiniętego umysłu nie posiadają.

Widzieliśmy więc, że ciemnota ze stan wyłączający poczytalność uznaną być nie może.

Istnieją jednak takie przestępne czyny, o których karygodność lub stopień karygodność i człowiek przez samo tylko obcowanie z otaczającym go światem nie może nabrać przeświadczenia, a to dlatego, że karygodność tych czynów nie z powszechnie przyjętych pojęć o dobrem i złem, lecz ze względu na szczególne cele państwa, wypływa.

Takich czynów, takich państwowych zakazów jest bardzo wiele. Czyż więc o nich owo orzeczenie, że nikt nieznajomością ustaw karnych tłumaczyć się nie może z całą surowością stosowanym być winno?

W zasadzie, należałoby odpowiedzieć twierdząco, gdyż państwo ogłasza zawsze kary, i chce aby je znano. Gdyby niewiadomość o karygodności danego czynu bezwarunkową niepoczytalność skutkowała, dowód winy stałby się nader trudnym, a niejednokrotnie nawet nie możliwym, bo każdy tą niewiadomością usiłowałby się usprawiedliwić. Z drugiej jednak strony nie uwzględniając wcale tej nieświadomości o karygodności spełnianego czynu byłoby istotną niesprawiedliwością. Umysł człowieka dojrzałego, a niewykształconego, rozbiera w prawdzie i sądzi ale sądy te, jak widzieliśmy, obracają się w szczuplutkiej sferze pojęć.

Zebrawszy uwagi powyższe, widzimy że ciemnota nigdy zupełnej niepoczytalności skutkować nie może i w obec czynów ogólnie występnych, żadnego na karę nie wywiera wpływu, i że tylko niekiedy staje się okolicznością łagodzącą karę, a to wtedy mianowicie, gdy jest pewien pewnem, że sprawca o doniosłości spełnionego przez siebie przestępnego czynu, w skutek swej ciemnoty, nie wiedział.

W obec przestępnych czynów drugiej kategorii t.j. takich, których karygodność państwo jedynie ze względu na swe szczególne cele orzeka, ciemnota stanowić może okoliczność winę i karę łagodzącą. Wreszcie ciemnota może jeszcze być rozważana jako odrębne źródło przestępstwa.

Juliusz Bem

Od Redakcji: pisownia oryginalna