Piątek, 11 października 2024
Dziennik wyroków i ogłoszeń sądowych
Rej Pr. 2512 | Wydanie nr 6073
Piątek, 11 października 2024
2016-07-07

Prasa a przestępczość

Etjologja kryminalna wskazuje, że przyczyny przestępstwa tkwią nietylko w pewnych, indywidualnych właściwościach człowieka, ale mają także swoje źródło w stosunkach i organizacji życia społecznego.

Głos Sądownictwa,1931, R. 3, nr 12


Sędziowie i prokuratorzy, stykając się bezpośrednio z przestępcą, mają bardzo szerokie pole do odnajdywania przyczyn przestępstwa oraz możność stwierdzenia, że w wielu wypadkach nie zaistniałoby ono, gdyby się wczas zapobiegło powstaniu szkodliwych przejawów życia, społecznego lub złej organizacji jakiejś jego dziedziny.

Zadanie to, nad wyraz wdzięczne, będzie wykonane wtenczas, jeśli wskaże się społeczeństwu, jakie mianowicie przejawy jego życia rodzą przestępstwa i jakie są środki zaradcze w celu ich zwalczania.

Będzie to działalność podjęta nietylko w imię interesów jednostek, które uchroni się od zejścia na manowce, ale również w imię dobra społeczeństwa. Z tych względów, naprawdę, nie wystarczy szukać motywów dla zastosowania przez Sąd okoliczności łagodzących „w młodym (lub podeszłym) wieku, dotychczasowej niekaralności, niskim poziomie umysłowym” i innych utartych formułkach, ale, o ile na to warunki proceduralne zezwalają, wejść trzeba w duszę przestępcy i doszukać się źródła choroby, aby móc mówić potem o człowieku, a nie jego czynie występnym.

Otóż w imię tego co wyżej powiedziałem, postaram się wskazać i omówić jedną z istniejących w naszej społeczności przyczyn wielu przestępstw. Mam na myśli wpływ brukowej prasy.

W powojennych gorączkowych, nieustalonych i skłóconych warunkach życia społecznego zaczęła obok dawniej istniejącej powstawać nowa prasa tak zwana brukowa, rewolwerowa. Obliczona na najniższy typ społeczny dąży ona do zaspokojenia jego niskich i małych potrzeb duchowych; przedziwnie umiejętnie dostosowując się do warunków życia, zdołała wcisnąć się wszędzie i dlatego opanowała nietylko wielkie miasta, miasteczka ale i dalekie zapadłe wiejskie kąty; karmi ona tłum sensacją, lichemi ale licznemi sprawozdaniami z sal sądowych, opisami zbrodni - i rozwija się, podczas gdy prasa w prawdziwem tego słowa znaczeniu wegetuje i upada.

Ta żywotność brukowej prasy jest tem groźniejsza, że przypada właśnie na okres kryzysu czytelnictwa skutkiem czego powstaje niebezpieczeństwo, iż może się na pewien czas stać jedyną strawą duchową tłumu.

Są gazety, każdy numer których jest zbryzgany krwią opisanych zbrodni, a tytuły wyją zbrodniczą sensacją, przyczem świadomie i celowo położony jest specjalny nacisk na to, by przy pomocy słowa i fotografji dać czytelnikowi ad oculos sensacyjny obraz przestępstwa!

Z doświadczenia wiemy do jakich rozmiarów rozdęte są czasami drobne przestępstwa, ile w tych soczystych opisach jest kłamstwa i blagi, ile conajmniej przesady.

Czy tego rodzaju "prasa" spełnia zadania prasy i w czyim interesie istnieje? Nie spełnia, bo zamiast informować - żeruje na najniższych instynktach, czyniąc olbrzymie spustoszenia w ciemnych umysłach, stępiając wrażliwość na zło, podsuwając złe myśli i ucząc przestępstwa. Mamy już nawet specjalny tygodnik, poświęcony wyłącznie przestępstwu i to niebylejakiemu, ale dobrej marki - amerykańskiemu i głośnemu w świecie zbrodniczym.

Skutek takiej lektury jest już widoczny: wiejski złodziej pierzyn i poduszek zaczyna chodzić na wyprawy, obwiązując nogi i ręce szmatami, aby nie pozostawić żadnych śladów. Dlatego znaczna część sprawców kradzieży pozostaje niewyśledzonych. Złego sąsiada nie bije się na weselu "gutaperką", kłonicą lub uciętym karabinem, ale zaczyna się posyłać im upominki z trującemi lub wybuchowemi specyfikami. Nietylko jednak w ten sposób demoralizują czytelników te poczytne organy, albowiem każdy ich wiersz nawet ogłoszeń - jest plugawy; daje się ogłoszenia o "fotoaktach dla znawców", o różnych środkach i specyfikach dla intymnego użytku, a ogłoszeniami matrymonjalnemi ułatwia się nierząd.

I to wszystko czyni się w interesie materjalnym wydawnictwa t.j. małej grupy ludzi kosztem zdrowia moralnego rzesz. Gloryfikacja przestępczości i podeptanie wszystkiego co wznioślejsze za "jedne" 10 lub 20 groszy!

Nie chcąc być gołosłownym w zakresie powyższych rozważań, powołuję się na treść wyjaśnień, złożonych w pewnej sprawie przez dwu chłopców w wieku lat 17, oskarżonych z art. 51 i 430 cz. I KK

Obaj oskarżeni byli terminatorami u cukiernika w prowincjonalnem miasteczku. Wykonywując sumiennie swoje obowiązki, cieszyli się uznaniem prawodawcy. Dach nad głową i byt mieli zapewniony. W wolnym czasie od zajęć czytywali gazety wyrzucane z cukierni. Kronika kryminalna najbardziej ich zaciekawiała i czytając wiadomości o ujawnionych fałszerzach pieniędzy i metodach fałszowania pieniędzy, doszli do przekonania, że oni lepiej to zrobią, jak ci, którym się nie udało.

Ze stopu odpowiednich metali sporządzili odlewacz 50 groszówek, poczem odleli kilka monet, które spróbowali puścić w obieg. Zbyt ciemny kolor tych monet jakoteż przypadkowa obecność wywiadowcy w sklepie przekonały ich wkrótce, że "lepiej od innych nie zrobili". Na uwagę zasługiwał bardzo dobrze i pomysłowo wykonany odlewacz.

Pytanie pod adresem autorów kryminalnych sensacyj dlaczego ci dwaj chłopcy zeszli na drogę występku?

A czyż liczne a ukrywające się szeregi erotomanów i zwyrodnialców to nie ofiary przeważnie "fotoaktów dla znawców, Przewodników miłości" i ogłoszeń: "Dorośli baczność".

Trzeba uderzyć na alarm, trzeba obudzić czujność nawiedzającego społeczeństwo niebezpieczeństwa. Trzeba roztoczyć baczniejszy nadzór nad sensacyjną prasą brukową a przedewszystkiem zaspokoić głód drukowanego słowa szerokich sfer społecznych przy pomocy taniej, dostępnej, dobrej książki czy gazety.

Ludwik Wójcik

Od Redakcji: pisownia oryginalna