Pensjonat „Sędziówka”
Wzywam Was koledzy: nie upadajcie na duchu, nie przestawajcie płacić składek na uzdrowiska i letniska, a niewątpliwie już w roku przyszłym spotkamy się w Zakopanem, we własnym pensjonacie, któremu damy nazwę "Sędziówka".
Głos Sądownictwa,1932, R. 4, nr 2
Okres przedświąteczny w zawodzie sędziowskim i prokuratorskim jest najcięższy w roku. W okresie tym przypada bowiem składanie przez sąd, a właściwie przez p. p. przełożonych sądów i wydziałów ofiar na ołtarzu, wprawdzie najmłodszej, lecz już panującej wszechwładnie bogini, której nazwa -"Statystyka". Ofiary te to, najdłuższe wokandy i najcięższe sprawy, które za cenę wysiłku sędziowskiego należy załatwić właśnie przed świętami, aby osiągnąć rekord... liczby.
Nic też dziwnego, że w okresie tym większość sędziów jest zupełnie wyczerpana i za wszelką cenę łaknie wypoczynku, oderwania się cd codziennych zajęć i przewentylowania mózgu wprost zaczadziałego, od aktów oskarżenia, motywów i paragrafów. Istnem zbawieniem jest, jeżeli nie wyznaczono sesji i jest możliwość okrojenia sobie kilku lub kilkunastu dni wolnych ad pracy.
W tem miejscu pozwolę sobie nadmienić o konieczności urządzania w okresie świątecznym małej przerwy w zajęciach sądowych, która znakomicie przywraca nadszarpnięte siły i zdolności umysłowe. Nie trzeba chyba powtarzać, że praca umysłowa wogóle, a praca sądownicza w szczególności, bardziej jest wyczerpująca, niż praca fizyczna. I jeżeli chodzi o wypoczynek letni: t. zw. urlopy, ustawodawca wyraźnie to zaznaczył, przyznając pracownikom umysłowym prawo do dłuższego urlopu, niż pracownikom fizycznym. Nie powinniśmy zapominać, że t. zw. święta są ustalonemi jeszcze w zamierzchłych czasach teokratyzmu okresami wypoczynkowemi. Są one wyrazem zrozumienia piszących podówczas prawa dla narodów potrzeby perjodycznych wypoczynków, aby zachować siły pracujących. W czasach owych rozróżnienia pracowników fizycznych od umysłowych jeszcze nie znano. Dziś, kiedy to rozróżnienie jest znane, a jednocześnie uznane jest prawo umysłowo pracujących od dłuższych wakacjach, nasuwa się, jako aksjomat, wniosek że i t. zw. okresy świąteczne dla pracowników umysłowych winny być dłuższe. Jest to nakazem prawidłowej organizacji pracy.
Wracając do rzeczy, stwierdzić wypada, iż właśnie piszącemu te słowa trafiła się taka przerwa w zajęciach a z nią możność odpoczynku. Grzechem by było czas ten zmarnować w Warszawie, na wizytach świątecznych. Postanowiłem za wszelką cenę wyjechać.
Przy zredukowanych pensjach ceną tą było oczywiście zredukowanie innych najniezbędniejszych potrzeb i ograniczenie innych wydatków. Na pomoc przyszło nasze magiczne polskie powiedzonko: "Jakoś to będzie".
I znów maleńka dygresja. We wszelkich wyjazdach najkosztowniejsza jest droga. Dla wojskowych sprawa przedstawia się daleko łatwiej, wszak wzamian uszczuplonego (aż o 5%) uposażenia przyznano wojskowym prawo przejazdu za cenę 20% normalnego biletu, a rodzinom wojskowych udzielono 50% ulgi.
Mimowoli nasuwa się pytanie, dlaczego tylko wojskowym? Dlaczego ta nierówność, nierówność która jest wykładnikiem niesprawiedliwości. I dlaczego Zarząd Główny Zrzeszenia Sędziów i Prokuratorów, upośledzonych już ustawą uposażeniową przez pozbawienie nas dodatków za wyższe studja, nie wystąpi z inicjatywą, aby ta nierówność choć w postaci ulg kolejowych dla rodzin sądowniczych była wyrównana w tak łatwy i niekosztowny dla Skarbu Państwa sposób. Boć przecież z naszych pensyj trudno nadużywać podróży.
I oto wreszcie po 12 godzinach podróży w 3 klasie w tłoku, duszności i wśród "różnego" towarzystwa jestem w Zakopanem.
Czyż mam Ci: pisać czytelniku, że nie żałuję swych , ofiar", i nieprzespanej nocy i potłuczonych kości? Czy mam Ci opisywać radość z ujrzenia wschodu słońca już przy wyjściu z pociągu i piękno gór i czerń lasów i biel śniegu? Po wierszach Tetmajera i prozie Witkiewicza i innych byłoby to zamachem przy pomocy niewłaściwych środków.
Dość, że byłem, widziałem, napawałem się, wchłaniałem całą piersią "na zapas" woń świerkowych lasów, „zapatrywałem" się na "fruwających" ze skoczni narciarzy. I wśród radosnego tłumu wysportowanej młodzieży, która czerpała z tych wszystkich rozkoszy pełną garścią, wśród roztańczonych na "śniadaniowych" i "podwieczorkowych" dancingach, młodszych i starszych, zapominałem na chwilę o minionym okresie uciążliwej pracy, o szarej codzienności, do której jednak trzeba będzie tak niedługo wrócić, o "konsekwencjach" budżetowych.
Kiedy mowa o "konsekwencjach" budżetowych, muszę stwierdzić, że, choć w tym roku ceny naogół były znacznie niższe niż kiedyindziej (pensjonaty odbiły sobie za to na ilości gości, których zjazd w minione święta przewyższał jakiekolwiek inne czasy, niestety sędziów i prokuratorów nie spotkałem), jednak wyjazd taki na jakieś 2 tygodnie jest nie na sędziowską kieszeń.
A przecież i dla nas w pewnych okolicznościach nie byłby to jakiś czyn herkulesowy, lecz przedsięwzięcie pozostające zupełnie w granicach naszej możliwości. Mianowicie, gdybyśmy t. j. Zrzeszenie Sędziów i Prokuratorów posiadali w Zakopanem własny pensjonat.
Aż zazdrość doprawdy patrzeć, że inni pracownicy państwowi, pocztowcy, nauczyciele różnych kategoryj, wojskowi, księża, kolejowcy, policja i t. d. i t. d. mają wspaniałe sanatorja, gdzie za tanie pieniądze mogą i odpocząć i podkurować się, a my sędziowie i prokuratorzy musimy tułać się po "podleńkich" pensjonatach i płacić słone pieniądze.
I mimowoli zwracają się oczy z wyrzutem do Zarządu Głównego, który miast podniecać członków Zrzeszenia do wysiłków i wytrwania daje pierwszy przykład defetyzmu, wykazując jedynie inicjatywę w zawieszaniu składek na letniska i uzdrowiska, osłabiając w ten sposób ducha organizacji i tamując rozwój z takim trudem powstałej instytucji.
Trudnem wprawdzie niewymownie stało się nasze położenie po ostatniej redukcji płac, lecz cóż znaczy składka 2 złotych miesięcznie w porównaniu z korzyściami, które możemy osiągnąć, mając własne ognisko, własny dom.
To też tą drogą wzywam Was koledzy: nie upadajcie na duchu, nie przestawajcie płacić składek na uzdrowiska i letniska, a niewątpliwie już w roku przyszłym spotkamy się w Zakopanem, we własnym pensjonacie, któremu damy nazwę "Sędziówka".
Od Redakcji: pisownia oryginalna