Czwartek, 25 kwietnia 2024
Dziennik wyroków i ogłoszeń sądowych
Rej Pr. 2512 | Wydanie nr 5904
Czwartek, 25 kwietnia 2024
2019-02-28

Plaga wymiaru sprawiedliwości - biura próśb i podań oraz t.zw. pokątni doradcy.

Na tle różnego rodzaju bolączek, jakie trapią nasz wymiar sprawiedliwości jaskrawą plamą znaczy się zjawisko t.zw. "pokątniarstwa", jakie w ostatnich czasach w sposób, niewidziany dotychczas, rozpanoszyło się na ziemiach b. zaboru rosyjskiego. Porady udzielane przez tę niepowołaną i szkodliwą konkurencję zaszczytnego stanu adwokackiego i zawodu obrończego stają się w ostatnich czasach tematem nader częstych ujemnych spostrzeżeń i źródłem smutnych wydarzeń, ujawnianych w praktyce sądów.

Głos Sądownictwa,1932, R. 4

Do teki redakcyjnej "Głosu Sądownictwa" napływają często artykuły i listy, poruszające jeden i ten sam temat: Zamieszczać je wszystkie in extenso niepodobna, oddać pierwszeństwo jednemu z nich przed innymi - wybór trudny. Tem nie mniej są to przyczynki ilustrujące dosadnie i bezpośrednio różne zagadnienia, i dające znakomity materjał do uwypuklenia pewnych kwestyj w sensie nader przekonywującym: Jednem z takich zagadnień jest sprawa działalności na terenie b. zaboru rosyjskiego biur próśb i podań oraz t. zw. pokątnych doradców.

Porady udzielane przez tę niepowołaną i szkodliwą konkurencję zaszczytnego stanu adwokackiego i zawodu obrończego stają się w ostatnich czasach tematem nader częstych ujemnych spostrzeżeń i źródłem smutnych wydarzeń, ujawnianych w praktyce sądów.

Rzucamy poniżej garść uwag w tej tak ważnej kwestji, ilustrując je wyjątkami z trzymanych feljetonów, aby zwrócić uwagę na niebezpieczeństwo, jakie zagraża prawidłowemu wymiarowi sprawiedliwości i Państwu ze strony tego zgoła niepowołanego zawodu quasi obrończego, posługującego się przedewszystkiem wszelkimi niedozwolonemi w praktyce sądowej i obrończej metodami konieczność jaknajrychlejszego przedsięwzięcia środków, mających na celu ukrócenie dalszego szkodnictwa biur próśb i podań oraz t. zw. pokątnych doradców.

Na tle różnego rodzaju bolączek, jakie trapią nasz wymiar sprawiedliwości jaskrawą plamą znaczy się zjawisko t. zw. "pokątniarstwa", jakie w ostatnich czasach w sposób, niewidziany dotychczas, rozpanoszyło się na ziemiach b. zaboru rosyjskiego. Piszemy "jaskrawą" plamą, bo na tle szarzyzny materjalnej zawodu sędziowskiego, na tle coraz trudniejszych warunków wykonywania w Polsce zawodu adwokackiego - (co znajduje wyraz w projektowanem prowadzeniu "numerus clausus" w adwokaturze, a co przedewszystkiem wywołane jest coraz głębiej sięgającem przesileniem gospodarczem i postępującą pauperyzacją ludności) - biura próśb i podań, opanowane przez prawdziwych rycerzy tego swoistego przemysłu, coraz lepiej prosperują, coraz liczniejsze kręgi kijenteli obejmują.

Zjawisko to nie ogranicza się już dzisiaj do prowincji, do mniejszych miast i miasteczek, będących siedzibami sądów I-szej instancji, gdzie brak fachowej pomocy prawnej sprzyja działalności t. zw. pokątnych doradców. Dzisiaj już i w stolicy możemy skonstatować, że gros powództw, wnoszonych do sądów I-szej instancji, redagowane jest w biurach próśb i podań.

Jak wielką jest liczba skarg, sporządzanych przez biura próśb i podań oraz t. zw. pokątnych doradców, niechaj świadczy o tem okoliczność, że np. piszący te słowa może jedynie na podstawie sposobu zredagowania skargi bądź wręcz nawet sądząc tylko według rodzaju czy też charakteru pisma, jakim skarga została napisana, stwierdzić, że dana skarga powodowa sporządzona została w tym i tym biurze próśb i podań, bądź przez tego a nie innego pokątnego doradcę, (znanego sądowi z charakteru pisma), przytem za tyle i tyle złotych, bowiem "taksa" stosowana przez biura próśb i podań oraz przez pokątnych doradców obliczana jest procentowo od wartości powództw, z uwzględnieniem (tak!) przytem pewnej degresji w stosunku do powództw, opiewających na znaczniejsze kwoty i mających nawet dla laika słabe szanse powodzenia...

Często zdarza się więc, że gdy proces zostaje przegrany to li tylko dlatego, że skargę powodową skonstruował pokątny doradca, i ta w ten sposób, że prawnik nic już pomóc nie może. Człowiek prosty, a zwłaszcza włościanin, nie może pojąć, że wskutek wadliwości samej podwaliny procesu interwencja prawnika jest uniemożliwioną i gdy po przegraniu sprawy w l-szej instancji prawnik - obrońca zawodowy, odmówi swej pomocy, widząc beznadziejność sytuacji, prostaczek znów daje się omotać pokątnemu doradcy, brnie w wydatkach i złudnych a podstępnie podsycanych przez pokątnego doradcę nadziejach i traci dobytek i spokój życia. Ostatecznie przekona się kiedyś o nieodwołalnie złym finale swej sprawy.

Ale nim to nastąpi, sądy muszą przyjmować te skargi, czytać te powództwa, rozpoznawać sprawy, często niemieszczące się zgoła w ramach i treści tych skarg, ujmujących w sposób niedbały lub wręcz błędny kwalifikację prawną zagadnienia, nastręczających zarówno pod względem formy ujęcia, jak i streszczenia istoty żądania niezliczone wątpliwości i trudności procesowe, nie mówiąc już o stronie materjalnej sprawy, która zazwyczaj dzieli losy niechlujnie zredagowanej skargi.

Pokątny doradca słyszy wszystko, widzi wszystko i jest wszędzie! Kręci się na sali sądowej, wystaje w przedsionku sądowym, węszy przed sądem na ulicy, pełno go w zajazdach, gospodach i traktjerniach małomiasteczkowych. Biuro swe lokuje zwykle w pobliżu sądu, - a w stolicy możnaby nawet wskazać domy, w których "biuro" pokątnego doradcy mieści się... na tej samej klatce schodowej, co i sąd!

Pokątny doradca ma swych t. zw. "łapaczy" albo "naganiaczy", którzy wyszukują, werbują i sprowadzają do biura próśb i podań klijentów; zresztą są pozatem i tacy "lotni" pokątniarze, którzy podania i skargi piszą na parapetach okien, w klatkach schodowych bądź w mieszkaniu dozorcy domu, w którym mieści się sąd. Są to fakty notoryczne, powszechnie znane.

Celem uwypuklenia i przedstawienia w wyrazistych barwach omawianego zagadnienia, podajemy poniżej szereg wyjątków z pism naszych korespondentów, opisujących sposoby i przejawy działalności prowincjonalnych biur próśb i podań oraz t. zw. pokątnych doradców.

Przedewszystkiem więc według opisu naszego korespondenta ukrywającego się pod pseudonimem "W. Nigyrpas" – demonstrujemy naszym Czytelnikom obrazek, malujący w słowach prostych, a jakże dosadnych, metody działania pokątnych doradców na prowincji ...

... godzina 6 rano: Przed sądem zbierają się przybyli z okolicy włościanie. Obok sądu zajazdy dla furmanek. Tam i na podwórzu domu, gdzie się mieści sąd, i w korytarzach sądowych przechadzają się podejrzani osobnicy, którzy ot tak, od niechcenia zapytują włościanina, poco przyjechał, jakie to wezwanie otrzymał, odczytują mu je, tłumacząc długo, a z namaszczeniem: czasem udaje „taki" woźnego kieruje do właściwej sali, informuje...

Gdy o godzinie 8-9 sąd rozpoczyna swe czynności - "łapacz" jest już zorjentowany znakomicie w tern, o co chodzi, rozpoczyna swą "robotę" i albo narzuca się z załatwieniem sprawy swego „klijenta" w kancelarji sądowej, albo prowadzi go do pobliskiego biura. O prowadzącym biuro opowiada po drodze, że jest to... adwokat, zwykle "krewny sędziego”, który razem z nim... pije, a za paręset złotych "wszystko" zrobi, bo... ma wpływy! Chłop wierzy, daje gotówkę, "łapacz" przynosi wódkę (tak!), poczem dopiero zaczyna się pisanie podania albo skargi. I wreszcie po kilku godzinach wychodzi z biura nowy "klijent", zadowolony, że swą sprawę w dobre oddał ręce.....

Ci t.zw. "łapacze", albo "naganiacze", których "przy" sądach prowincjonalnych bywa po 10 - 15, mają sobie poruczone jeszcze i inne, bardziej "delikatne" zadania, te mianowicie które mają na celu odbieranie klijenteli adwokaturze. Oto bowiem:

... również około każdej kancelarji adwokackiej kręcą się już od godziny 6-tej zrana osobnicy, którzy dowiedziawszy się, że włościanin zamierza udać się o adwokata, oświadczają mu, - albo, że adwokat wyjechał, - albo, że... umarł, - albo, ten adwokat... najgorszy, bo on tylko przegrywa wszystkie sprawy, - albo, że ten adwokat prowadzi tylko sprawy karne, jeżeli włościanin udaje się o poradę w sprawie cywilnej, - albo" że ten adwokat źle żyje...z sędzią - w rezultacie czego klijent często zbałamucony i uprzedzony do adwokata udaje się zrezygnowany wraz z "łapaczem" do biura próśb...

W tem miejscu, choć ubocznie, musimy jednak podnieść, że tego rodzaju co opisana powyżej, działalność pokątnych doradców powoduje nietylko szkody dla ludności, nietylko stwarza przeciążenie sądów przez nadmierny napływ - często w dodatku pieniaczych skarg, ale też i pauperyzuje adwokaturę, stwarzając niezwykle trudną do zwalczania, swoistą konkurencję dla zawodu adwokata - pełnomocnika i obrońcy.

Z tego, co przedstawiliśmy powyżej, wynika jak dalece pomysłowość pokątnych doradców jest niewyczerpana. Omotanie psychiki mało inteligentnego, słabo lub zgoła wcale nie orjentującego się w arkanach wiedzy prawno - sądowej, prostego człowieka w kierunku wywołania zmysłu pieniactwa - oto istota działalności pokątnego doradcy. Przytem działalność ta w sposobach wydostawania pieniędzy od łatwowiernych - z reguły nie przebiera, jak bowiem oto zauważa inny z naszych korespondentów:

... pokątniak" pisze często podania i skargi równocześnie obu stronom procesującym się w ten sposób wyzyskuje bez najmniejszych skrupułów obie strony!

Z drugiej strony w działalności swej pokątni doradcy mogą się też wykazać akcją w wysokim stopniu demoralizującą ludność, oto bowiem, jak podnosi jeden z naszych korespondentów:

... pokątnicy" uczą włościan sporządzać akty symulacyjne, zabezpieczające ich od wierzycieli, co pociąga za sobą ubożenie tych ostatnich i utratę wiary w słuszność wymiaru sprawiedliwości, gdyż sądy przeważnie oddalają powództwa, oparte na takich aktach symulowanych

Z kolei zacytujemy niektóre wyjątki z pisma nadesłanego nam przez p. Józefa Handelsmana, publicystę i obrońcę sądowego, praktykującego w Rożyszczu na Wołyniu, który podaje nader interesujące fakty i szczegóły, dotyczące działalności i skutków poczynań pokątnych doradców na wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej.
Oto co pisze p. Handelsman:

W małem miasteczku Rożyszczach, gdzie jest nas dwuch obrońców sądowych, zawodowo trudni się „pokątniarstwem" 8 (ośm!) osób! W innych pobliskich miasteczkach jest to samo. Zbytecznem jest chyba dodawać, że poziom etyczny tych "rycerzy sprawiedliwości " jest w wysokim stopniu ujemny... Dla lepszej ilustracji należy podkreślić że niektórzy "pokątniacy" zarabiają po kilkadziesiąt tysięcy złotych (tak!) rocznie, o czem świadczy ich tryb życia i wzrastający dobrobyt, adwokaci zaś w takich miastach kresowych, jak Łuck, Równa i Kowel nie zarabiają i połowy tego, co pokątni doradcy... Nadomiar pokątni doradcy nie płacą zwykle żadnych podatków.

Nie jest to zresztą jedyna bezpośrednia szkoda, jaką pokątni doradcy wyrządzają Państwu. P. J. Handelsman pisze bowiem, iż ...

... pokątni doradcy operują wśród ciemnego włościaństwa pobieraniem pieniędzy rzekomo dla... sędziów, prokuratorów sekretarzy sądów, - i w ten sposób przynoszą dotkliwą szkodę państwowości polskiej

Jest to szkoda niewątpliwie bardziej dotkliwa, niż uszczerbek materjalny dla Skarbu Państwa, jaki zatajenie dochodów przez tych pokątnych doradców, powoduje, jakoże takie działania i rozsiewanie takich wieści godzi bezpośrednio w autorytet władzy państwowej. I zwłaszcza na Kresach Wschodnich, gdzie Państwo Polskie jeszcze przez długi okres czasu będzie musiało utwierdzać i utrwalać zręby swej organizacji państwowej, działalność pokątnych doradców wydaje się szczególnie niebezpieczną.

Bo oto - cytujemy za naszym korespondentem:

... włościanin-ukrainiec, wogóle nieufny, a przez długie lata pod panowaniem rosyjskiem przyzwyczajony do łapownictwa, daje się brać na lep "pokątniaków. Pokątni doradcy szerzą pieniactwo, a włościaninowi, który z ich porady wszczął bezpodstawny proces i przegrał, wmawiają, że sędzia dał się przekupić przez stronę przeciwną! Na takiem ujęciu sprawy żerują również agenci sowieccy, którzy, podżegając ludność, wykorzystują wszystkie ujemne strony życia.

Prowadzenie biur próśb i podań na terenie b. zaboru rosyjskiego nie wymaga żadnych specjalnych kwalifikacyj ani gwarancyj. Zasadniczo może je więc utrzymywać i prowadzić każdy. Odbija się to w sposób nader ujemny na charakterze i jakości czynności i usług, przez te biura zainteresowanym wyświadczanych. Bo gdybyż działalność takiego biura ograniczała się do czterech ścian pokoju, czy też sklepu, w którem się ono mieści, bo gdybyż jedynym ujemnym skutkiem działalności pokątnego doradcy było przegranie złej, czy nawet dobrej, lecz źle postawionej sprawy! Lecz w biurach tych rozbudza się w ludziach żądzę pieniactwa, rodzącą i podsycającą nienawiść do współobywateli czy sąsiadów, wznieca się i potęguje przeciwieństwa społeczne i klasowe, podrywa znaczenie dobrej wiary i zaufania, na których zbudowano umowy i oparto zobowiązania! Prowadzący te biura pokątni doradcy - to ludzie bez skrupułów, a dewizą ich, to - "aby interes szedł".

Jeden z naszych korespondentów pisze:

Gdyby właściwe władze zechciały bliżej zainteresować się tern, kto prowadzi te biura, mogłyby w niejednym wypadku ustalić, że takie biuro prowadzi były komornik, który został usunięty ze służby za przywłaszczenie, były sekretarz sądowy, zwolniony za różne "nieprawidłowe manipulacje" w sądzie, były urzędnik, karany więzieniem za łapownictwo, były policjant, wydalony ze służby za pozostawanie w zmowie z mętami i t. p.

Mimo wszystko sądzimy jednak, że tego rodzaju osobnicy, stanowią zaledwie pewien, nieznaczny odsetek wśród prowadzących biura próśb i podań z drugiej strony jednak, gdybyśmy zechcieli przekonać się, jaki jest odsetek ukończonych prawników wśród prowadzących te biura, przekonaliśmy się niechybnie, że jeszcze mniejszy.

Gros osób bowiem wśród pokątnych doradców stanowią przeważnie półinteligenci, wykolejeńcy życiowi, ludzie o spaczonych charakterach, często niedokończeni prawnicy, "uzupełniający" swe studja w czasie wielogodzinnego wysiadywania w salach posiedzeń sądowych.

Stamtąd czerpią "esencję" sztuki procesowej, tam wykształcają się na praktyków sądowych najpośledniejszej klasy, bo operujących tylko metodami wykrętów, podstępów, fałszów i niedomówień...

Stan rzeczy przez nas opisany jest w państwie nowoczesnem i praworządnem nie do zniesienia. Bo gdy z jednej strony – dochodom zupełnie realnym, osiąganym przez pokątnych doradców, a przekraczającym niejednokrotnie, jakżeśmy to już wyżej podnieś1i, nie tylko skromne pensje urzędnicze czy sędziowskie, lecz nawet dochody adwokackie, należy przeciwstawić nader problematyczne (w ogólnym ujęciu rzeczy) korzyści, osiągane przez klijentelę biur próśb i podań, to z drugiej strony można twierdzić, że sądy przeciążone czynnościami, a sądownicy nader skąpo uposażeni, w wielu wypadkach cały swój trud, całą swoją odpowiedzialną pracę, wykonywaną z pełnem poświęceniem i doprawdy wysoką ideowością spełniają właściwie nie w interesie wymiaru sprawiedliwości, lecz - sit venia verbo - w interesie pokątnych doradców!

Nie będzie więc chyba wymagało nadzwyczajnych starań i zabiegów, by ukrócić rozpanoszone pokątnictwo, a prowadzenie biur próśb i podań, których istnienie w pewnych razach może być nawet wskazane, oddać w ręce tych, którzy dadzą gwarancje uczciwego i należytego wykonywania swych czynności.

Niektórzy z pośród naszych korespondentów są zdania, że jedynie wprowadzenie przymusu adwokackiego stanowiłoby skuteczne remedium w walce z trapiącą społeczeństwo i wymiar sprawiedliwości plagą "pokątniarstwa". Sądzimy jednak, że jakkolwiek wprowadzenie przymusu adwokackiego w sądach wszystkich instancji mogłoby się w znacznym stopniu przyczynić do osłabienia tempa i niemal rozmachu akcji pokątnych doradców, to jednak przymus ten, zwłaszcza na prowincji, w ośrodkach zdala od większych miast położonych, mógłby w wielu wypadkach utrudnić, a nawet wręcz uniemożliwić dochodzenie bądź obronę praw. Nadto, nizki naogół poziom kulturalny, analfabetyzm, zresztą nieznajomość wśród ludności form i zwrotów językowych, w obrocie prawna sądowym i prawno - urzędowym, używanych, przemawiają zasadniczo za dopuszczeniem istnienia należycie prowadzonych biur próśb i podań w tych miejscowościach, gdzieby to właściwe władze, po zbadaniu miejscowych stosunków, uznały za możliwe, bądź nawet za wskazane.

W konkluzji więc naszych wywodów - jesteśmy zdania, że dla prowadzenia biur próśb i podań należałoby przyjąć system koncesyjny, wymagający ściśle określonych kwalifikacyj i gwarancyj od osoby, ubiegającej się o zezwolenie na wykonywanie szczegółowo przewidzianych czynności.

Biura te winnyby podlegać stałej kontroli odpowiednich władz, a należyte prowadzenie ich mogłoby być zabezpieczone sankcją natychmiastowego cofnięcia koncesji w razie wykrycia jakichkolwiek nadużyć, uchybień czy nieprawidłowości. Przyjęcie systemu koncesji na prowadzenie biur próśb i podań musiałoby siłą rzeczy pociągnąć za sobą wydanie zakazu uprawiania "pokątniarstwa" w ścisłem tego słowa znaczeniu oraz, zagrożenia odpowiednią karą niepowołanego udzielania porad względnie prowadzenia cudzych spraw w sądach i urzędach.

Choć - powtarzamy - nie powinna taka reforma nastręczać dla władz zbyt wielkich trudności ani przygotowań, to jednak Minister, który wydanie stosowanych przepisów przedsięweźmie, zasłuży sobie w pełni na uznanie społeczeństwa.

Zygmunt Zaleski

Od Redakcji: pisownia oryginalna