Wtorek, 03 grudnia 2024
Dziennik wyroków i ogłoszeń sądowych
Rej Pr. 2512 | Wydanie nr 6126
Wtorek, 03 grudnia 2024
2017-11-14

Lokale sądowe

Utrzymanie wnętrza lokalu sądowego w należytym porządku, zapewnienie osobom tam zgromadzonym odpowiednich warunków zdrowotnych i nadanie sądowi charakteru poważnego i uroczystego, uzależnione jest nie tylko od sumiennego wykonywania obowiązków przez personel fizyczny sądu i od stałej systematycznej kontroli ze strony przełożonych, lecz uzależnione jest od szeregu czynników obiektywnych.

Głos Sądownictwa, 1939, R.11
fot. Sąd Grodzki w Tarnobrzegu


Zagadnienie czystości w lokalach sądowych, poruszone na łamach "Głosu Sądownictwa" w nr 3/39 przez dra Edwarda Muszalskiego w formie żywej i bezpośredniej, wywołało zapewne w niejednym z nas uczucie zażenowania i zakłopotania. Niemniej jednak należy z wdzięcznością, powitać ukazanie się powyższego artykułu, gdyż sprawa jest na tyle dojrzała do dyskusji, iż nie podobna przejść nad nią, do porządku dziennego.

Istotnie większość naszych lokali sądowych, tak pod względem urządzenia wewnętrznego, jak też i warunków higienicznych, pozostawia jeszcze bardzo wiele do życzenia i to nie tylko w zestawieniu z wzorami zagranicznymi, lecz i w porównaniu z gmachami innych władz państwowych.

Nie znaczy to jednak, byśmy wyróżniali się wyjątkową, nieudolnością w administrowaniu lokalami sądowymi, lecz przede wszystkim zło spoczywa w tym, że lokale te z reguły są nieodpowiednie, a kredyty na wydatki gospodarcze - zbyt nikłe. Można by wprawdzie przeciwstawić argument, iż nawet w prymitywnych warunkach przy stałej trosce i kontroli da się osiągnąć rezultaty, zapewniające sądowi należyte warunki pracy, że przeto odpowiedzialność za porządek w sądzie ponoszą wyłącznie jego kierownicy, względnie intendenci sprawujący powierzone im w tym zakresie funkcje, jednak, zdaniem moim, pogląd taki, aczkolwiek niepozbawiony słuszności, byłby i jednostronny i krzywdzący.

Utrzymanie wnętrza lokalu sądowego w należytym porządku, zapewnienie osobom tam zgromadzonym odpowiednich warunków zdrowotnych i nadanie sądowi charakteru poważnego i uroczystego, uzależnione jest nie tylko od sumiennego wykonywania obowiązków przez personel fizyczny sądu i od stałej systematycznej kontroli ze strony przełożonych, lecz uzależnione jest od szeregu czynników obiektywnych.

Przede wszystkim w grę będzie wchodzić przystosowanie lokalu do ilości personelu stale w nim zatrudnionego, oraz do przeciętnej ilości osób, przybywających do sądu, wreszcie od należytego rozładowania tej publiczności wewnątrz lokalu. Nie potrzeba chyba dowodzić, że zbyt wielka ilość osób, przebywających stale w jednym pomieszczeniu, nie wpływa dodatnio ani na warunki higieniczne, ani też na stopień zachowania porządku i czystości w tym pomieszczeniu. Nagromadzenie większej ilości pracowników, czy to będą sędziowie, czy tez urzędnicy, gdzie jeden siłą rzeczy zmuszony jest przeszkadzać drugiemu, zarówno przez niemożność swobodnego poruszania się, jak też i przez konieczność ciągłego kontaktu, wytwarza atmosferę pewnego rodzaju zdenerwowania, nie sprzyjając bynajmniej ani wydajności pracy, ani też możności zachowania należytego porządku w gabinecie lub kancelarii sądowej. Zresztą zbyt szczupłe kancelarie czy gabinety, jak wykazuje praktyka, utrudniają doprowadzenie ich do należytego porządku przez personel fizyczny sądu, nagromadzenie bowiem na małej powierzchni znacznej ilości inwentarza, a więc stołów, szaf i półek, zawalonych aktami, przyczynia się automatycznie do sprzątania nowierzchownego, wobec niemożności szybkiego usunięcia sprzętów i opróżnienia wnętrza szaf, kryjących w swych zakamarkach warstwy kurzu i pyłu, zatruwającego powietrze.

Nie będzie również sprzyjać wymogom higieny oraz nie zabezpieczy należycie przed zniszczeniem inwentarza niska i zbyt ciasna sala posiedzeń lub poczekalnia, gdzie publiczność, zmuszona wystawać godzinami w oczekiwaniu na wywołanie swej sprawy, niszczy sprzęty i ściany bez żadnej zresztą złej woli, tłocząc się na ławach i ocierając się częstokroć przemoczonym i brudnym odzieniem o ściany.

A powietrze w takich salach? Tu wszelka argumentacja staje się zbędna. Kto choć raz był na rozprawie w sądzie grodzkim na naszych kresach wschodnich w zimie lub w porze jesiennej i odetchnął powietrzem panującym na sali, stanowiącym zabójczy związek wyziewów ludzkich, parujących kożuchów i potu, ten z łatwością pojmie, dlaczego właśnie chorobą zawodową nas sędziów, jest choroba serca i dróg oddechowych i ten nie zdziwi się, wyczytawszy w gazecie, że gdzieś tam, w jakimś sądzie, spracowane i zmęczone serce sędziego - na sali rozpraw, na posterunku, odmówiło w pewnym momencie dalszego posłuszeństwa.

Racjonalny przeto rozkład lokalu sądowego uwzględniać powinien przede wszystkim wymogi higieny pracy, a następnie właściwe rozmieszczenie i powierzchni poszczególnych ubikacji. W pierwszym rzędzie mieć on powinien na względzie kancelarie sądowe, kosztem nawet gabinetów sędziów, które zajmować mogą stosunkowo nie zbyt wielką powierzchnię, a natomiast odpowiadać powinny względom całkowitego spokoju, skupienia i ciszy, koniecznych dla pracy sędziowskiej.

Wymiar sal posiedzeń powinien odpowiadać ich wysokości ze względu na kubatur powietrza, przy czym nie należy z reguły dążyć do zbyt wielkich sal, zwłaszcza w sądach jednoosobowych wiejskich, gdzie prowadzenie posiedzenia staje się przez to utrudnione wobec wymogów policji sesyjnej oraz wobec niemożności zbyt częstego przewietrzania sali. Sala posiedzeń winna przede wszystkim uwzględniać należytą przestrzeń dla osób, występujących przed sądem, a następnie dopiero - ilość miejsc dla publiczności. Duże rozmiary sal, przeznaczonych dla licznej publiczności, uzasadnione są w sądach okręgowych i apelacyjnych ze względu na wagę i znaczenie wychowawcze odbywanych tam rozpraw.

Natomiast w sądach grodzkich, gdzie w ciągu dnia rozpoznaje się po kilkanaście spraw i gdzie wyłączną prawie publiczność na sali stanowią strony i świadkowie z danej wokandy, a więc osoby zainteresowane bezpośrednio swoją sprawą, a zmuszone niejednokrotnie oczekiwać przez długie godziny na swą kolej, należy raczej dążyć do uzyskania dużych i wygodnych poczekalni. W poczekalni takiej każdy przybyły, wygodnie i bez skrępowania obowiązującego na sali rozpraw, będzie mógł doczekać się wywołania swej sprawy, co przede wszystkim będzie dotyczyło większej ilości świadków, tłumnie zalegających salę, a zagęszczających niepotrzebnie jej powietrze.

Salę posiedzeń natomiast ograniczyć będzie można do rozmiarów koniecznych, umożliwiających zarówno łatwe i szybkie jej przewietrzenie, jak też i możność normalnego prowadzenia rozpraw. Niestety, jak zdołałem zaobserwować, sądy grodzkie na prowincji mieszczące się w budynkach prywatnych, posiadają
ten defekt, iż poczekalnia sprowadza się do małej sionki lub korytarza, natłoczonego w czasie posiedzenia sądowego na tyle, iż publiczność, nie mogąc zmieścić się tam, wylega, bez względu na pogodę w lecie czy w zimie, na ulicę, stwarzając z sądu przykre widowisko magistratu obleganego przez bezrobotnych, lub strajku okupacyjnego. Nie trzeba dodawać, iż sionka taka stanowi najczęściej jednocześnie jedyne wejście do lokalu sądowego, a więc zarówno do sali posiedzeń, jak i kancelarii oraz gabinetów, i że dotarcie do wnętrza lokalu w tych warunkach staje się wysoce utrudnione.

W związku z tym, na jedno jeszcze należy zwrócić uwagę. Dynamika osób, przybywających do sądu, wykazuje, iż dziennie przewijają, się tam dwie kategorie ludzi. Jedna - będą to interesanci, a więc strony i ich pełnomocnicy, przybywający załatwiać swe sprawy w kancelariach sądowych, druga zaś - to publiczność (strony, świadkowie i widzowie), przybywająca na rozprawy w pewnych określonych dniach. W racjonalnie pomyślanym lokalu, zdaniem moim, jedną kategorię od drugiej należałoby oddzielić.

Rozkład lokalu sądowego, nie uwzględniający powyższej różnicy, stwarza na korytarzach tłok i chaos i uniemożliwia w znacznym stopniu kontrolę nad zachowaniem się publiczności. Wspólny korytarz, służący jako poczekalnia dla publiczności obu rodzajów, oraz dojście do poszczególnych sal, kancelarii i gabinetów, napełniony publicznością, tarasującą wejście i dostęp do poszczególnych pokoi, stwarza z sądu targowisko, gdzie jeden drugiego potrąca, gdzie nikt nie zwraca uwagi na porządek i czystość i gdzie porządku tego dopilnować nie sposób.

Prawidłowy przeto plan lokalu sądowego uwzględniać winien, zdaniem moim, oddzielne wejście do sal posiedzeń oraz oddzielne odpowiednio duże poczekalnie, przylegające do tych sal, a służce do wchłonięcia i umiejscowienia kilkudziesięciu, a nawet większej ilości osób, przybyłych na rozprawy. Zaznaczyć należy, iż ta część lokalu powinna być tak urządzona, by skutecznie znosić mogla jednoczesne pozostawanie tam znacznej ilości osób oraz by bezpośrednio po rozprawach mogła być doprowadzana przez personel sądu do należytego porządku. Będą tu więc w grę wchodziły ściany malowane olejno, łatwo zmywalne posadzki, należyta wentylacja oraz proste, lecz wygodne i silne w swej konstrukcji meble. Natomiast część sądu mieszcząca gabinety sędziów oraz kancelarie, gdzie napływ osób ogranicza się jedynie do interesantów, kolejno odwiedzających sąd dla załatwienia spraw, ograniczyć się może do mniejszych poczekalni względnie korytarzy, łączących wygodę z estetyką i powagą instytucji.

Naturalnie uwagi tutaj przytoczone, nie przeceniając zresztą ich słuszności, mogłyby mieć zastosowanie do lokali, mających dopiero powstać, natomiast w już istniejących troska o lokal sprowadzić się musi jedynie do przestudiowania aktualnych możliwości w dziedzinie przeróbek i remontów i do pieczy nad utrzymaniem należytego porządku. Szczególnie trudne zadanie w tym zakresie przypada kierownikom sądów mieszczących się w lokalach prywatnych. Trudno w ramach małego artykułu wskazać na wszystkie mankamenty tych pomieszczeń, przystosowanych częstokroć naprędce do potrzeb sądu, ciasnych, dusznych, pozbawionych najprymitywniejszych wygód. Może kiedyś, gdy znajdziemy należyte zrozumienie roli naszej w społeczeństwie, ktoś z nas ujmie w jedną, syntetyczną całość dolę i niedolę pracy sędziowskiej w pierwszym ćwierćwieczu odzyskania niepodległości i wówczas dopiero społeczeństwo uświadomi sobie, jak ofiarna, jak ciężka i jak pełna poświęcenia była praca sędziego, wykonywana w warunkach, urągających prymitywnym zasadom higieny, podobnych, a nawet bardziej uciążliwych, niż praca średniowiecznego uczonego, który w mrocznej wilgotnej celi, zgięty nad zwojami trawił swe życie dla dobra nauki.

Lokale sądowe, zaimprowizowane z byłych kantorów leśnych, z przybudówek do karczem, ze starych, ociekających wilgocią chałup, mieszczące się na pięterkach i poddaszach, nie odpowiadają z reguły, ani pod względem powierzchni, ani też rozmieszczenia poszczególnych ubikacji, aktualnym potrzebom sądu. Nie znaczy to jednak, iż stanu powyższego przy pewnych wysiłkach nie można zmienić na lepsze. Przede wszystkim w grę wchodzić winna troska sędziego o należyte wykonanie umowy najmu względnie o jej rewizję, w wypadku przedłużania kontraktu. Trzeba sobie bowiem szczerze powiedzieć, iż nie wszystko robimy, aby należycie respektować interesy Skarbu Państwa.

Często się zdarza, iż sędziowie, sprawujący kierownictwo sądu, wyczerpani niezliczonymi obowiązkami, ciążącymi na nich, przepracowani, a dopingowani koniecznością należytego utrzymania stanu biegu spraw, obojętnieją na wygląd wewnętrzny lokalu sądowego, załatwiając kwestię odnowienia, czy przedłużenia umowy szablonowo, biurokratycznie, byle jak najprędzej mieć ten kłopot poza sobą i byle móc znów oddać się codziennym zajęciom, absorbującym ich bez reszty. Stąd też i wiele lokali ulega jedynie powierzchownemu remontowi, dokonywanemu raz na kilka lat, który przeważnie ogranicza się do remontu koniecznego, nie dającego się odłożyć.

Dużą rolę graj tu i pewne predyspozycje z czasów powojennych, stwarzające nastawienie u obu kontrahentów, iż zdobycie lokalu już samo przez się jest sukcesem nielada, remont zaś coroczny jest wymysłem przedwojennym, obecnie nie mogącym wchodzić w grę. Zresztą, istotnie niejednokrotnie, zwłaszcza w małych miasteczkach kresowych, właściciel lokalu sądowego z braku innych pomieszczeń czuje się monopolistą i za takiego jest uważany przez otoczenie, co w znacznej mierze paraliżuje możność kierownika sądu przeprowadzania zbyt kosztownych inwestycji.

Niemniej jednak należy z sugestiami powyższymi skutecznie walczyć, wstawiając do umów najmu, z racji ich zawierania, klauzule, iż w razie nie wykonania umówionych remontów, sąd władny jest przeprowadzić remont na koszt gospodarza, pokrywając bieżące wydatki z przypadającego czynszu, przy czym należy dążyć do przystosowania wynajętego lokalu do potrzeb sądu przez przesunięcie odnośnych ścian, zamurowanie zbędnych drzwi i olden, wymalowanie poczekalni i sal posiedzeń oraz ułożenie odpowiedniej posadzki, by móc stworzyć jak najdogodniejsze warunki dla utrzymania porządku i zachowania koniecznych wymogów higieny. Tego rodzaju zabiegi nie wyczerpują zresztą wszelkich możliwości.

Trzeba przede wszystkim należycie zorientować się w miejscowych warunkach dla ustalenia, czy lokalu dotychczasowego nie można zamienić na bardziej odpowiedni i wygodny oraz bardziej odpowiadający powadze instytucji. Gdzie powstaje taka możliwość, należy ją bezwzględnie wykorzystać już choćby dlatego, że samo zjawienie się konkurenta na rynku łamie monopolistyczne stanowisko dotychczasowego gospodarza, który, czując się zagrożonym, zniża wówczas komorne i godzi się na przeróbki, o których dawniej słyszeć nie chciał, a ponadto przeniesienie się sądu do nowego lokalu zawsze umożliwi przeprowadzenie takich remontów i urządzeń, które w zupełności potrafią zaspokoić jego najkonieczniejsze potrzeby.

Niezależnie od powyższego, w wypadku braku odpowiednich pomieszczeń, należy zainteresować miejscowe środowisko, a więc osoby prywatne, posiadające pewien kapitał, do budowy gmachu, przystosowanego do potrzeb sądu, pod warunkiem uprzedniego zawarcia umowy, zabezpieczającej należycie interesy obu stron. Przeprowadzenie tej koncepcji w małych ośrodkach, nie powiatowych, napotyka trudności, wywołane obawą ewentualnej likwidacji sądu, natomiast obawy te nie są aktualne w miastach powiatowych, lub na tyle dużych, gdzie prawdopodobieństwo likwidacji sądu jest minimalne.

Zaznaczyć należy, iż jest to lokata kapitału pewna i dość rentowna, przy czym nie sprawiająca właścicielowi budynku tyle przykrości lub zawodów, jakie może dać dom czynszowy, zamieszkały przez nieuczciwych lub niewypłacalnych lokatorów. Wreszcie budową lokalu sądowego zainteresować można miejscowy samorząd terytorialny, który, wznosząc gmach na placu własnym i zachowując sobie tytuł własności do niego, czerpie stale zyski, amortyzujące już po upływie mniej więcej 10 lat koszt budowy, powiększając tym samym stan swego posiadania i przyczyniając się po podniesienia wyglądu danego osiedla, nie mówiąc już o stałych dochodach, jakie czerpać będzie następnie z roku na rok.

Wszystkie wyżej przytoczone możliwości są zależne od miejscowych warunków i przedstawiają skal sukcesów kierowników sądów, dających się osiągnąć o tyle, o ile kwestię lokalu sądowego przyjmiemy, jako związaną nierozdzielnie ze zdrowiem i wygodą osób tam zatrudnionych i publiczności oraz jako wykładnik naszych wymogów kulturalnych i prestiżu sądu.

A teraz jeszcze jedna sprawa, poruszona w artykule dr Edwarda Muszalskiego - sprawa przyozdobienia lokalu sądowego. Tu chciałbym kilka słów tylko dodać. Troska o wygląd zewnętrzny budynku ciąży ustawowo na właścicielu lokalu i sprawa ta wkracza w dziedzinę przepisów policyjnych, natomiast dekoracja zewnętrzna lokalu sądowego w postaci skrzynek z kwiatami, rabatek kwiatowych i trawników należy do naszej inicjatywy i powinna niezależnie od codziennych żmudnych obowiązków znaleźć właściwe miejsce w naszych wysiłkach o odpowiedni wygląd sądu. Każdemu z nas może być trudno przeprowadzić mniej lub więcej kosztowne inwestycje wewnątrz lokalu sądowego, natomiast nikomu z nas nie wolno uchylić się od obowiązków, jakie nakłada okólnik Ministra Spraw Wewn. z dnia 29 marca 1938 r. Nr 13 w sprawie podniesienia wyglądu osiedli.

Najbrzydszy bowiem i najmniej pokaźny budynek można w porze letniej upiększyć i ozdobić nawet w ramach tych kredytów, jakie nam są przydzielane, przez co przyczynimy się do podniesienia stanu estetycznego osiedla i damy dobry przykład rzeszom ludzi, przewijającym się codziennie przez gmach sądu.
Czyniąc tak, podkreślimy, iż mimo ciężkich warunków, w jakich nam przyszło pracować, jesteśmy psychicznie odporni i pełni wiary w przyszłość, a nawet stać nas na działalność pionierską w dziedzinie kultury materialnej, niezależnie od bezpośrednich naszych obowiązków.

W. Węgliński

Od Redakcji: pisownia oryginalna

© 2008-2024 EBOS.PL Dziennik wyroków, orzeczeń i ogłoszeń sądowych.
Wszystkie prawa zastrzeżone.